czwartek, 23 października 2014

Wizje smoczycy


Całą noc Czkawka spędził przy materacu, na którym leżała nieprzytomna Astrid. Nie wiedział, co ma dalej robić i co będzie, jeśli stanie się najgorsze. Przecież Astrid była taka silna… Nie mogła tak po prostu się poddać jakiejś Furii…
   Chłopak nagle zerwał się z miejsca. Jeżeli ten smok szkodzi Astrid, trzeba go schwytać i zmusić do zaprzestania. Nigdy nie myślał o przemocy i nigdy nic go ku temu nie pchało, ale tym razem nie miał wyboru. Otarł łzy i wsiadł na Szczerbatka.
   Wylecieli wzdłuż jednego z tuneli, którymi wleciały tu smoki. Czkawka nie widział nieba, ale miał przeczucie, że jest tuż przed świtem. Jeżeli jakakolwiek Nocna Furia jest gdzieś niedaleko to on ją znajdzie.
   Pędzili obydwoje między obłokami pod nocnym niebem, niezauważalni, szybcy. Przez jedną godzinę zdążyli przeszukać niemal całe Berk. Nie zdołali tylko polecieć nad Mroźną Rozpadlinę, gdzie cały czas utrzymywały się lodowce.
   Kiedy zatrzymali się na lodowym pagórku, skutym lodem zauważyli czarną sylwetkę, schowaną u wylotu jaskini wykutej w lodzie. Ta sama sylwetka pokazała się im wśród zachodzących chmur. Czkawka zsiadł z siodła i pozwolił Szczerbatkowi działać. Smok podskoczył ciekawie w stronę czarnego stworzenia, które było cały czas czujne, sądząc po pozie, która tak dobrze znał Czkawka.
   Szczerbatek próbował obwąchać przybysza, ale smok zawarczał gardłowo. Czkawka chciał powstrzymać Szczerbka, nim dojdzie między smokami do walki, ale wiedział też, że Szczerbek jako Alfa ma nad wszystkim pełną kontrolę.
   Czarna Furia chyba to wyczuła, bo zaczęła się wycofywać z głową spuszczoną nisko, koło ziemi. Czkawka wystraszył się, że ucieknie, ale zauważył też, że smok nie ma innej drogi ucieczki, bo tył stanowi prosta ściana.
   Błękitne oczy smok skierował w stronę Wikinga i w tym momencie Czkawka zauważył podobieństwo, które go uderzyło. Takie same oczy miała Astrid.
   Wyciągnął dłoń w stronę smoka, cały czas patrząc mu w oczy. Chciał, żeby smok mu zaufał. Wiedział, że wtedy może sprowadzić smoka do Smoczej Jamy i choć było to niebezpieczne, miał na względzie władzę Alfy przyjaciela.
   Smok skręcił ciekawie łeb i spojrzał na Szczerbatka. Alfa najwyraźniej namawiał swojego pobratymca do zaufania jeźdźcowi.
   Nagle morskie oczy smoka otworzyły się gwałtownie i Czkawka zobaczył coś przed sobą. Wioskę, podobną do tej w Berk, ale domy były do połowy okryte śniegiem, co nigdy się nie zdarzało, przynajmniej nie na wyspie. Widział oczami smoka wściekłych Wikingów, ubranych równie ciepło, jak ich domy. Nagle łeb smoka obrócił się w bok i Czkawka zauważył trzy małe Nocne Furie, na widok których zmiękło mu serce. Po niebie latały setki ognistych pocisków – należących zarówno do smoków, jak i do ludzi. Smok-Czkawka zauważył przed sobą wielkiego Wikinga o jadowitym spojrzeniu i ciemnym, krótkim zaroście. Niemożliwe, ale poznał tą postać. Malgor.
   Mężczyzna wziął swój topór i próbował wbić w gładkie, smocze ciało, ale smok uskoczył. W końcu Wiking uśmiechnął się i zerknął na resztę smoczej rodziny Furii, jęczącą ze strachu przeraźliwie.
   W tym momencie wizja się urwała, a Czkawka zauważył przed sobą te same błękitne oczy.
- Szczerbatek, to nie ma sensu. On nam nie zaufa. Zmuś go, żeby poleciał z nami.
   Ale Szczerbek wcale nie słuchał jeźdźca. Podszedł do Furii, a jego ciało zaświeciło na niebiesko, dokładnie tak, jak wtedy, gdy walczyli z Drago Krwawdoniem i jego Alfą. Smoki zderzyły się głowami i drugi smok jakby „przejął” błysk Szczerbka, zaczynając od głowy, aż do samego końca ogona.
   Czkawka nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Smoki jakby stały się jednością przez jedną sekundę. W końcu smok, a chyba raczej smoczyca zamrugała gwałtownie i cofnęła się. Szczerbek przechylił głowę, jak to miał w zwyczaju, kiedy się nad czymś zastanawiał. Jego ciało przestało świecić.
   Czkawka chciał spróbować jeszcze raz. Wyciągnął dłoń i podszedł do smoczych, która zapatrzyła się na niego błękitnymi oczami, tak jak wcześniej. Już spodziewał się nowej fali wizji, a raczej wspomnień smoka, kiedy poczuł pod palcami miękkie łuski. Ale to nie była głowa Szczerbatka.
   Jako pierwszy dotknął nie tylko jednej Nocnej Furii. Teraz obok niego stała druga, najprawdopodobniej jedyna smoczyca tego gatunku, którą poczuł się odpowiedzialny bronić.
   Cały czas patrząc w te niebieskie, ogromne oczy, miał świadomość, że te same oczy odbierają życie jego ukochanej. Nie wiedział, co ma teraz zrobić, miał nadzieję, że coś wymyśli.
   Smoczyca przesłała mu kolejny obraz – widział teraz Astrid leżącą w namiocie Gothi. Czuł uczucia, jakie pokazywała mu smoczyca. Zdawało się, że pyta ona jeźdźca, co stało się Astrid, jakby sama nie wiedziała jak działa na dziewczynę.
- Ty jej to zrobiłaś – powiedział Czkawka spokojnie, ale jego głos drżał. – Ona umiera… - jego głos zadrżał tak jak nigdy, po policzkach popłynęły łzy.
   Smoczyca popatrzyła na niego smutnie, po czym po jej mordce popłynęła jedna, wielka łza. Czkawkę naszła szybka myśl. Jeżeli ślina Nocnej Furii leczy, to co dopiero łzy! Dotknął lekko smoczej skóry i złapał łzę.
   Natychmiast w myślach Czkawki pojawił się obraz jego samego, dotykającego czoła dziewczyny. Smoczyca podeszła do Czkawki i zapłakała cicho, przytulając się do niego.
   Czuł, że smok tak naprawdę nie wiedział, co robi i źle się z tym czuje, o dziwne, miał w sobie tak samo ludzkie uczucia jak i Wikingowie. Co innego Szczerbatek, który spędził wśród ludzi pięć lat, ale dzika Nocna Furia? Czkawka musiał zahamować swoje naukowe zapędy, wiedział, że teraz najważniejsza jest Astrid.
   Wsiadł na Szczerbatka i popatrzył poważnie na smoczych. Próbowała mu coś przekazać, jęcząc, jakby naśladowała język ludzi. Niemożliwe, ale musiała spędzić trochę czasu na przebywaniu z ludźmi, bo jak inaczej mogłaby się nauczyć ich języka, a raczej dźwięków, wydawanych przez ludzi? Nagle Czkawka uświadomił sobie, że w swoich wizjach, może też przesyłać dźwięki, przecież widziała, że Astrid leży w namiocie Gothi… One przesyłają sobie wzajemnie informacje! Czkawka nie mógł uwierzyć, ale to prawda. A może to smoczyca wydobywała je z dziewczyny?
   Czkawka poczuł, że jeszcze wróci, żeby zbadać możliwości smoka.
- Dziękuję – szepnął tylko, patrząc w oczy koloru morza.

Trochę krótki, ale musiałam ;) mam nadzieje, że następny będzie lepszy :P

2 komentarze:

  1. Jestem bardzo wrażliwa.
    Gdy czytałam ten rozdział... łezka mi się w oku zakręciła. :'(
    Piękne...

    OdpowiedzUsuń