niedziela, 19 października 2014
Niespodzianek ciąg dalszy
- Aaaach! – krzyknęła Astrid, trzęsąc się cała i trzymając za głowę. Czkawka czuł się bezradny.
- Astrid, już dobrze, co widzisz? – zapytał, głaszcząc ją po głowie i uspokajając.
Dziewczyna otworzyła szeroko błękitne oczy. Chmury przybrały kolor granatowo-fioletowy, a słońce wtopiło się w tą ciemną głębię. Widzieli już niedaleko wyspy, które dobrze znali, latając na smokach. Berk powinno być tuż tuż.
- Deszcz strzał. Zapalających. Wszystkie w kierunku Berk. Czkawka, szybciej, błagam… - zapłakała. Myśli niszczyły ją całą od środka, na to ani on, ani Szczerbatek nie mogli poradzić nic.
- Robimy, co możemy, Astrid. Jesteśmy niedaleko.
Szczerbatek wyskoczył znów w powietrze, jakby chciał potwierdzić słowa jeźdźca. Mieli wiele lotów za sobą, a ten nie należał do najprzyjemniejszych. Poczuli ostry zapach siarki, który nie spodobał się nawet odpornemu Szczerbatkowi.
- Leć niżej – polecił cicho Czkawka.
- Skąd ten odór? Tu nigdy tak nie śmierdzi – mruknęła Astrid, zatykając nos.
- Przyjrzyjmy się – dolatywali już do Berk. Widzieli wieczorne, strzeliste brzegi wyspy. Wyglądała tak, jak ją zapamiętali, ale wyczuwali tu coś innego… Nie, tu nie chodziło o siarkę. Po prostu nastrój na wyspie nie był taki sam.
- Wyżej, Mordko! – krzyknął nagle Wiking i smok w tym samym momencie wyskoczył pionowo do góry, jak to Nocne Furie.
Czkawka zauważył czarne okręty, które zajmowały pół nadbrzeża Thora i cały port. To nie są statki, jakie znał. Jeśli Astrid miała rację, wioska miała ogromne kłopoty, a jego jako wodza przy nich nie było…
Rozmyślając nad tym w powietrzu, między obłokami, nie zauważył czarnego stworzenia, które bacznie im się przypatruje szaro-błękitnymi, kocimi oczami. Smok nadstawił długie uszy, jakby chciał uchwycić każde ich zdanie. Była w nim dzikość, drapieżność, delikatność. Nocna Furia! Czkawka nie mógł uwierzyć własnym oczom, tak samo jak Astrid. Szczerbek zareagował nieco inaczej, bo skoczył wprost do smoka, ale nie zdążył go złapać, bo Furia rozpłynęła się w ciemnych chmurach.
Szczerbatek rozglądał się rozpaczliwie na boki i skomlał głośno, niczym pies. Czkawka nie mógł mu na to pozwolić, mogli zostać usłyszani.
- Mordko, cicho, znajdziemy go – szepnął, głaszcząc łeb smoka. – Obiecuję.
Skręcili znów w stronę wyspy, ale nie ważyli się podlecieć zbyt blisko. Za duże ryzyko. Ale Czkawka wiedział, skąd mogli usłyszeć wszystko, co działo się na wyspie. Podlecieli tuż obok Wielkiej Sali, szybcy jak błyskawica. Lądowanie zajęło im nieco ponad sekundę, bo Szczerbatek zabrał Astrid w bezpieczne miejsce, tak, jakby razem z jeźdźcem uzgodnili niemy plan. Dziewczyna już chciała protestować, ale wiedziała, że musi siedzieć cicho i wykonywać rozkazy narzeczonego, jeśli nie chce narobić mu większych kłopotów, niż te w które właśnie wlazł.
Czkawka podkradł się koło wielkich, drewnianych drzwi Sali, które tak dumnie pokazywały Wikingom, że tu są bezpieczni i że tu mają schronienie. Gdzie są teraz?
- Co macie? – warknął barczysty mężczyzna o rudej brodzie, którą Czkawka już wcześniej gdzieś widział, tylko nie pamiętał, gdzie.
- Kilka złotych pucharów, posążki ich bożków i topór Stoicka. – oznajmił człowiek, ubrany w stare łachmany. Czkawka domyślił się, że nie cieszył się dużym szacunkiem wśród reszty. Ale jakim prawem obcy wtargnęli do jego domu? Jakim prawem wzięli sobie rzeczy jego ojca?!
Musiał siłą rozumu powstrzymywać się, żeby jego emocje nie wyszły na wierzch i żeby nie udusił na miejscu rudobrodego wojownika. Schował się tylko jeszcze bardziej w cień, ale zaraz pod dłonią wyczuł miękkie łuski, wskazujące na nos Szczerbatka.
- Lecimy – szepnął, wsiadając w pośpiechu na smoka. Dalej nie wiedział, jakim cudem obcy nie zauważyli ich obecności. Ostatnie, co zauważył w wiosce to jedno, wielkie ognisko pośrodku placu, na którym płonął krzyż Berk.
- Czego się dowiedziałeś? – zapytała Astrid.
- Niewiele – wyznał chłopak szczerze. – Nie słuchałem długo, ale na Berk nie ma smoków, nasi musieli je ukryć, a skoro je ukryli…
- To sami nie pozostali w Berk – dopowiedziała. Czkawka skupił się na myśleniu, gdzie mogli się schować. Tylko jedno miejsce mogło posłużyć im za schronienie, o ile Wikingowie pozostali w Berk. Jednak tunele do Smoczej Jamy wiły się przez całą wyspę i teraz mogli się znajdować wszędzie. Co więcej, większość przejść musiało zostać zasypanych.
Znali jedno, bardzo ukryte przejście, zresztą bardzo bliskie sercu Czkawki. Wiedział, że jeżeli reszta myśli o jego powrocie to Pyskacz i Valka na pewno zostawili ten jeden wciąż otwarty. Krucze Urwisko, miejsce, gdzie Szczerbatek został uwięziony przez niezdolność latania i to tam znalazł go potem Czkawka.
Nie myśląc wiele, polecieli prosto w stronę Urwiska.
- Czkawka, co jeśli znajdziemy naszych? Poddamy się? – zapytała Astrid czujnym tonem. Wiedział, że ona nigdy się nie podda obcym, oblegającym Berk.
- Nie, będziemy walczyć – mrugnął do niej Czkawka, a Szczerbek wydał zadowolony pomruk.
Już po chwili byli w Kruczym urwisku i rozglądali się za przejściem. Zaglądali dosłownie wszędzie – w zaułki, między krzakami, nawet próbowali nurkować – nic z tego. Dopiero po chwili zauważyli wysoką postać schowaną między dwa wielkie głazy. Tam Czkawka szkicował Smoczą Furię – teraz siedział tam Śledzik, a raczej chyba spał, bo gdyby ich zauważył, na pewno by się ucieszył i przywitał się z nimi.
- Śledzik!! – krzyknęła Astrid, zrywając chłopaka z kryjówki.
Upadł prosto na półkę z kamienia. Auu, pomyślał Czkawka krzywiąc się.
Śledzik zasyczał, podnosząc się.
- Czy zawsze musisz to robić? – zapytał blondynkę, która właśnie pomagała mu wstać.
- Śledzik, ja to pytanie zadaje jej odkąd ją poznałem – mruknął Czkawka, ale spotkał się z zirytowanym spojrzeniem dziewczyny.
Chłopak podszedł i uścisnął Czkawkę, tak, że wódz zachłysnął się powietrzem. Znaczy, Śledzik zawsze miał dużo siły, ale teraz to chyba zaczął jeść głazy razem ze Sztukamięs.
- Czkawka, jak to dobrze, że jesteś – powiedział przyjaciel z ulgą w głosie.
- Dzięki – powiedziała Astrid, krzyżując ręce.
- Znaczy ty też, Astrid. – całe szczęście Szczerbek nurkował za rybami, bo pewnie też by o sobie przypomniał.
- Dobra, do rzeczy, Śledzik, wszyscy cali? – zapytał Czkawka, nie mogąc już wytrzymać.
- Tak, Czkawka, nikomu nic nie jest, ale ci obcy… To nie są Wikingowie, nie mają takich zwyczajów jak my.
- Tak, zauważyłem. – w Czkawce zbierała się wściekłość.
- Lepiej, jeśli porozmawiasz o tym z Valką – powiedział Śledzik wrócił na swoje miejsce między odłamkami skał, gdzie włożył rękę w szczelinę i zaciągnął ledwie widoczną na tle kamieni dźwignię.
Natychmiast w ścianie otworzyło się wąskie przejście. Na tyle wąskie, że Szczerbek ledwie się tam zmieścił. Pozostałe smoki musieli zabrać do Jamy innymi przejściami.
Tunel wyglądał bardzo zwyczajnie – znaczy jedyne „ozdoby” jakie mogli tu znaleźć to płonące pochodnie co jakieś siedem metrów. Mmm, brzmi bardzo wyrafinowanie.
- Pierwszy raz jestem w tym tunelu – wyznał Czkawka, a pozostali popatrzyli do niego, jakby powiedział, że chce skoczyć z klifu.
- Jak to? Stoick musiał cię kiedyś zabierać…
- Ojciec nigdy nie wtajemniczał mnie w swoje sprawy, Śledzik. Myślę, że nie chciał mnie jako swojego następcę od początku. Dopiero potem zmienił zdanie.
Astrid położyła mu dłoń na ramieniu.
- Czkawka, nieważne to, co było, tylko ważne to, co jest teraz. A teraz jesteś jego następcą. – szepnęła, a Śledzik pokiwał głową.
- Tak, taki ze mnie wódz, że na Berk najechali najeźdźcy, lepiej ruszajmy – mruknął niepocieszony.
- Właśnie, Czkawka, o czymś ci nie powiedziałem. – Śledzik stanął nagle w miejscu. Szczerbatek zaczął go obwąchiwać.
- O czym?
- Nie wszyscy zdążyli uciec. – powiedział Śledzik drżącym głosem, po czym Czkawka wyczuł poczucie winy jeźdźca.
- A więc kto został na wyspie? – zapytała Astrid, nie wytrzymując napięcia.
- Szpadka. – odpowiedział krótko Śledzik.
Co was tak mało ludzie? :(( mam wrażenie, że wam się ten blog nie podoba, bo coraz mniej osób go odwiedza i komentuje.
Mam prośbę dla tych, którzy są związani z JWS i dla pozostałych również. Pomóżcie mi wypromować tego bloga! A jeśli nie spodoba się wam cokolwiek, to mi to mówicie ;))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wspaniały rozdział jak zwykle ! Mogę go udostępnić na moje stronie którą zresztą chyba już znasz, co ty na to? :)
OdpowiedzUsuńHah, jasne, dziękuję, a twoją stronę zdaje się zlajkowałam ;D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO matko, serio? Twoja strona jest super! Uwielbiam też jeszcze Kocham smoki, ale obydwie strony są warte przeglądania, pozdrawiam :)
Usuńświetne :*
OdpowiedzUsuńA wiec tak, skoro Autorka mysli że wszyscy opuścili to chyba czas się odezwać :D powiem tak, przejrzałam wiele blogów odnośnie jws, i mój mózg już miał dość historii pisanych typu ,, ona jest moja, kocham cię, ja ciebie też, och jak wspaniale, chodźmy do łóżka, a jutro urodzi nam się dziecko''. Twoje opowiadania sa świetne, masz swój styl. Czytałam wiele blogów, sama miałam swojego i często myślę powrocie ale nie mam motywacji. Przyjemnie się czyta, też często sprawdzam kiedy następny. Właśnie sobie próbuje pisać na wykładach i komentarz w tym samym czasie zięć może się tak nic nie składać w całość. Czytałam go w całości 2 razy i pewnie jeszcze się nie ostatni. Małe błędy zdarzają jak każdemu, brakuje mi tu trochę takich momentów bliskości Astrid i Czkawki, w sensie że sam na sam, i opis bardziej szczegółowy tego co się między nimi dzieje, ale to o co chodzi to bym Ci musiała pokazać, napisać tak po mojemu, ale oczywiście nie mogę Ci niczego narzucić, bo może się podoba jak jest. Ogólnie bardzo pozytywnie wyróżnia się na tle innych.A co do małej liczby osób to bym musiała pomyśleć ale napewno jest kilka takich anonimowych osób ktore czytają i się nie ujawniają. Więc w Twoim i Swoim imieniu poproszę o zawsze mały komentarz, choć by, , podoba mi się. Jest super' '. To takie moje skromne zdanie :-)
OdpowiedzUsuńCudne!
OdpowiedzUsuńCodziennie, kilka razy dziennie, można powiedzieć, że co 30 minut wchodzę tu i patrzę czy jest next. ;3 xD
Kocham to opko, masz swój styl pisania. <3 ♥
Wielkie dzięki za wszystkie te miłe komentarze :)) aż mi się łezka w oku zakręciła XD tak czy inaczej nie wiedziałam, że jest was tutaj aż tyle, ale wielkie dzięki, że cały czas jesteście i że czytacie :) a co do treści, dzięki za wskazówki Katarina. Ja osobiście pisałabym więcej "scen bliskości" Astrid i Czkawki ale chyba trochę się hamuję xD zauważam też, że im mniej jest romantycznych momentów w książkach tym więcej razy się te momenty czyta i się nimi jara, stąd taka delikatność :v także, postaram się nieco bardziej ubarwić opo, o ile chcecie, bo powiem wam szczerze że to wcale nie kłóci się z moim pisaniem, bo jakbym mogła to bym tu spamiła cukrem xD
OdpowiedzUsuńHaaaalooo!!! Ja chcę rufflout!!! 😂
OdpowiedzUsuń