poniedziałek, 20 października 2014

Walka Astrid


- Ale jak to się…? – Astrid była w szoku, tak samo, jak Czkawka.
- No normalnie, ja nie wiem, kłóciliśmy się, bo… nieważne, a potem ona i Sączysmark się poszemrali i jeden pobiegł w jedną, a druga w drugą stronę i tyle ich widziałem. Potem rozmawiałem z Sączysmarkiem, kiedy wszyscy wpadli w panikę, a on, że nie wie gdzie Szpadka, no to ja…
- Poczekaj, poczekaj – Czkawka próbował cokolwiek zrozumieć z tej paplaniny. – Czyli ani ty, ani Sączysmark, ani nikt na tej wyspie nie wie konkretnie, gdzie jest Szpadka?
- Wiemy, że obcy ją złapali, kiedy grabili wyspę. Zdaje się, że ją zamknęli w jednej z dolnych piwnic Wielkiej Sali. Musieliśmy też przymknąć u nas, w Jamie, Sączysmarka i Mieczyka, bo obydwoje kilka razy prawie się wymknęli nocnym wartom, bo chcieli ją ratować.
- Ale co ma z tym wszystkim Sączysmark?! – wykrzyknęła Astrid, manewrując dłońmi w nerwowym geście. Czkawce wydawała się nawet zabawna taka mocno wkurzona, ale wolał się z tym nie afiszować, bo mógł jeszcze dostać po głowie od własnej narzeczonej.
Śledzik zarumienił się.
- Lepiej niech sam wam to powie. Obiecałem.
    Czkawka nic z tego nie rozumiał, ale byli już u wylotu tunel, więc wolał dowiedzieć się wszystkiego od mamy.
    Smocza Jama okazała się wielkim placem, wyglądającym jak ten w wiosce, na którym palono teraz herb Berk. Były tu maleńkie chaty, przypominające trochę też te u góry, ale nie były tak samo ozdobione, przypominające ciała smoków. Było stąd sześć wyjść – jedno największe prowadziło nie na zewnątrz, ale do Sali, w której były obrady.
   Czkawka pobiegł tam od razu, razem ze Szczerbatkiem, bo wiedział, że tam znajdzie mamę. Otworzył wielkie drzwi i zauważył czterech Wikingów – Valkę, Pyskacza, Flegmę i ojca Sączysmarka. Na twarzy Valki pojawiło się zdumienie i ulga, które natychmiast przysłoniło rozbicie i rozpacz, z jaką próbowała walczyć.
- Czkawka – szepnęła z westchnieniem ulgi i przytuliła syna. – Jesteś cały… Myślałam, że jak przylecicie… że was złapią i…
- Nic się nie stało, mamo. – powiedział Czkawka pewnie i zwrócił się do pozostałych.
- Jakieś straty?
   Pierwszy zwrócił się Pyskacz, który jak zawsze miał spokój ducha i bezpośredniość, z jaką zwracał się nawet do Stoicka, wodza wioski, chociaż jego przyjaciela.
- Nic się nie stało, damy radę, Czkawka. – powiedział dosyć poważnie, ale uśmiechnął się, pokazując swój żelazny ząb. – Pytanie, co robimy dalej?
- Jak to co? Atak. – Czkawka uśmiechnął się. Całe życie walczył z tym, że nie był prawdziwym Wikingiem. Dopiero teraz poznawał sam siebie i miał pewność, że jest wśród swoich, tym bardziej, że reszta narady zareagowała krzykami entuzjazmu. Żaden Wiking nie będzie siedział cicho, kiedy jego wyspa zostaje oblężona.
   Do głosu doszła Flegma, której ciężki hełm opadał na czoło. Wyglądała na naprawdę silną kobietę, w porównaniu z Valką, chociaż Czkawka, jak i wszyscy pozostali, wiedział, że jego mama sprawia tylko takie pozory.
- Czkawka, możemy zaczekać, aż skończą im się zapasy. – powiedziała ze spokojem, ale w dłoni trzymała topór. – Mamy tutaj w bród jedzenia, a oni tam tylko gołą ziemię. Możemy zaatakować, gdy osłabną.
- To jest myśl – pochwalił ją Pyskacz.
- Chwila, mamy tu siedzieć i czekać, modląc się, że nie starczy im żarcia? – warknął ojciec Sączysmarka. Już wiadomo, po kim chłopak ma gadane.
- Spokojnie, przecież nie powiedziałam, że będziemy tu zagrzewać miejsca kilka miesięcy. Myślę, że nie mają tego sporo, skoro nie są stąd. – Czkawka przypomniał sobie przeszukiwanie domów i rozmowę dwóch obcych, którą podsłuchał.
- Flegma ma rację – rzekł powoli. - Podsłuchałem rozmowę dwóch przybyszów. Przeszukują nasze domy, palą wszystko, co znajdują, część rzeczy tylko zatrzymują. Oni ewidentnie czegoś szukają, a myślę, że chodzi tu o jedzenie, skoro nie interesuje ich złoto, ani żelastwo.
   Usłyszeli szelest i jęki od strony drzwi. Wszyscy się obrócili i zauważyli Astrid, podpierającą się o futrynę drzwi, którą w ostatnim momencie złapał Szczerbatek. Dziewczyna cała się trzęsła, a jej włosy były mokre od potu. Czkawka szybko ją podniósł i wziął na ręce.
- Astrid, Astrid, obudź się, Astrid! – próbował poklepać ją po twarzy, ale nie potrafił utrzymać dziewczyny jedna ręką. Poczuł, że całe jego ciało drętwieje, widząc na wpół przytomną dziewczynę. – Astrid, błagam, nie zasypiaj, Astrid!
Valka dołączyła do Czkawki, od razu dotykając rozpalonego czoła dziewczyny.
- Jest rozpalona jak Ponocnik! – wykrzyknęła. - Szybko, zabierz ją do Gothi. – powiedziała, jako jedyna zachowując zimną krew, podczas, kiedy Czkawka nie potrafił się uspokoić. 
   Cała drogę Czkawka starał się mówić do dziewczyny, która miała lekko otwarte powieki. Wiedział, że jeżeli dziewczyna zaśnie, może się nie obudzić, a nie chciał tego powtarzać po śmierci Stoicka. Sam czuł się jakby odbierano mu część jego jestestwa.
   Namiot Gothi był ukryty w zaułku na końcu Smoczej Jamy, gdzie wiedźma bardzo schludnie się urządziła.
   Valka mówiła coś szybko do szamanki, a Czkawka położył dziewczynę na słomianym materacu, które zastępowało kobiecie łóżko.
    Czkawka siedział koło Astrid, nie mogąc się uspokoić. Wiedział, że jeżeli straci jeszcze jedną bliską mu osobę, to się całkiem załamie. Valka najwyraźniej się tego domyśliła, bo trzymała chłodne ręce na ramionach syna. Łzy Czkawki kapały na otwarte dłonie dziewczyny, podczas, gdy Gothi wypowiadała swoje zaklęcia.
   Gothi dotknęła czoła Astrid, tak jak wcześniej Valka i zaczęła coś pisać na piasku koło swoich stóp. Szczęście, że był z nimi Pyskacz, który odszyfrowywał pismo starszej kobiety.
- Gothi mówi, że to jest smocze działanie.
Kobieta popatrzyła na Valkę i zaniepokoiła się lekko.
- Twierdzi, że nawet Valka nie zna możliwości tego smoka, bo nigdy się z nim nie spotkała. – mówił dalej Pyskacz.
- Mamo, co to za smok? – spytał Czkawka rozpaczliwie.
- Nie mam pojęcia, naprawdę – wyznała szczerze. – Nie wiesz co się działo Astrid? Jeśli wiesz cokolwiek to mów, raczej żaden smok nie ma działania natychmiastowego na człowieka.
Czkawka pomyślał krótko, bo przypomniał sobie rozmowy z Astrid i te dziwne wizje, które widziała.
- Astrid zaczęła coś widzieć. Przewidziała to, że wioska zostanie zaatakowana. To dzięki niej przylecieliśmy wcześniej. Bała się, że Gothi wybrała ją jako swoją następczynię – starsza pani pokiwała głową, dając do zrozumienia, że Astrid daleko do bycia szamanką. – Miała wizje. Opowiadała mi, że widzi płonące strzały i nasza wioskę, te wizje często się pojawiały.
Gothi wyciągnęła swoją długą laskę i walnęła Szczerbatka prosto w głowę, która wystawała z końca namiotu.
- Co ty robisz?! Przestań! – krzyknął Czkawka, ale Gothi wyciągnęła tylko palec wskazujący i pokazała nim na Szczerbatka. Smok schował się za Valką, która pogłaskała go po wielkiej, płaskiej głowie.
Pyskacz otworzył szeroko usta ze zdziwienia.
- Gothi twierdzi, że to wina Szczerbatka. – Valka prychnęła.
- Niemożliwe, przecież Astrid ma do czynienia ze Szczerbatkiem całe pięć lat! Chyba, że…
Wstała szybko, a na jej twarzy pojawiło się niepohamowane zdumienie.
- Nigdy się z nim nie spotkałam… Czkawka, to musi być inna Nocna Furia!! Możliwe, że samica, skoro ma właściwości inne od Szczerbatka. – smok wydawał się być dziwnie ożywiony. Z jednej strony cieszył się, że mówią o jego pokrewieńcu, ale z drugiej bardzo lubił Astrid i chciał, żeby znowu go głaskała po twardych łuskach, tak jak to zawsze robiła z Wichurą.
- Widzieliśmy chyba jedną – powiedział Czkawka. – Tu, niedaleko. Ale nie zdążyliśmy przyjrzeć się jej dłużej, bo spieszyliśmy się na Berk.
- Czekaj... Tu?! – Valka i Gothi wymieniły spojrzenia. Czkawka naprawdę nie wiedział, jak kobiety to robią. – To już chyba wiemy, skąd biorą się te wizje. – powiedziała wolno. – Smok przesyła je do Astrid, ale chyba nie wie, jak silne są jego myśli.
Staruszka pokiwała głową.
- Musimy znaleźć coś, co jest silnie związane z Nocną Furią… Coś, co mogłoby w jakiś sposób przyzwyczaić organizm Astrid do łączności ze smokiem…
Szamanka narysowała coś, co Pyskacz odczytał ze zdziwieniem.
-  Gothi twierdzi, że jad Szczerbatka ma lecznicze właściwości, a że Szczerbatek nie ma jadu…
- Ślina! – wykrzyknęła Valka. – No jasne, jak mogłam o tym nie pomyśleć. Czkawka, gdybyś część swojej nogi cały czas smarował śliną Nocnej Furii, to wtedy całość by się zrosła.
Czkawka spojrzał na swojego smoka.
- Serio? – Szczerbatek zaśmiał się gardłowo.
Pyskacz uśmiechnął się na widok ich rozmowy.
- Ale patrz, jaką masz piękną protezę. A kto ją wykonał? – zapytał pusząc się jak Śmiertnik Zębacz.
- Dobra, nieważne – powiedział Czkawka. – Jak ma stosować tą ślinę Szczerbka? – zapytał. – Raczej nie będzie jej nacierać?
Valka popatrzyła współczująco na Astrid.
- Myślę, że podanie jej doustnie będzie najlepszym pomysłem.
   Czkawka skrzywił się na samą myśl.
- Poważnie?
- Spokojnie, Gothi zrobi z tego trunek, doda kilku ziół. Powinna wyzdrowieć… - zatrzymała się, gdy Gothi znów nakreśliła kilka runów.
- Co ona mówi? – zapytał Czkawka niecierpliwie.
Pyskacz westchnął.
- Gothi nie jest pewna, czy tym razem ślina Szczerbatka poskutkuje. Mówi, że najgorsza będzie noc. Jeśli się uda, rano powinna stanąć na nogi, ale jeżeli nie…
- Astrid umrze – dokończył Czkawka, patrząc na dziewczynę. Nie mógł na to pozwolić. Po prostu musiał coś zrobić.

10 komentarzy:

  1. Jezu.... cała się trzęsę! Będzie jutro next??? Pliska.... nie wytrzymam napięcia... ! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mówiłam, że kilka razy dziennie sprawdzam, czy nexta dodałaś? ;p c;

      Usuń
  2. Tak się namęczyłam żeby dodać ten komentarz, mój telefon tak ze mną walczył ale wygrałam :-P Masz rację że nie może być tych chwil za dużo, ale gdy są to moje sumienie jest spokojne jak jest więcej tych szczególw, aż się czuje co oni tam robią :》Ja myślałam że ona będzie z kimś się bić. W takich momentach boję się autorek, bo każdy mysli, to nie może być tak, przecież Ona jej nie zabije. A Ty szach mat zrobię odwrotnej, choć tego bym nie chciała. ,,A teraz szczerbatek będzie lizał moja dziewczynę" hehehe, bardzo fajne choć straszne :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahahah, to był efekt zamierzony Katarina, bo Astrid walczy ze śmiercią ;) Może to zabrzmieć nieco obrzydliwie z tą śliną ale ja to sobie wyobrażam jakoś mało obrzydliwie a raczej Szczerbatka jako smoka-cud xD A Furia jest ze mną od początku, nie martw się, ja też jestem strasznie niecierpliwa co do następnych pomysłów i chcę wiedzieć jak to będzie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No to Astrid, życzę byś się nigdy nie dowiedziała co musiałaś wypić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahaha, Astrid jesteś świetna XD

      Usuń
    2. O dziękuję bardzo! :D Czekam na nexta i na reakcję Astrid xD
      Nie ma to jak wzrok Szczerbatka na całujących się Hiccstrid i ta myśl "Gdybyś wiedziała co ja jadłem" xD

      Usuń
  5. Ja też. Mam w domu dwa psy więc one sa moimi smokami, i nawet jak to robia to wcale to nie jest okropne. Tylko trzeba się umyć. :-P Ty pierwsza wiesz jak to będzie, to nie możesz być niecierpliwa, my dopiero możemy :-) Gdybym miała taka Furie to by miała miejsce obok mnie na łóżku ♥ Może i ja kiedyś coś napisze.. Sama nie wiem

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwierz mi że ja to wymyślam na spontanie XD dlatego naprawdę nie wiem jaki pomysł mi przyjdzie do głowy a mało skromnie jak wpadnie mi coś ciekawego do głowy jak np Szpadka i Sączysmark to jaram się tym bardziej niż wy :v i serio cb namawiam do własnego pisania :)) obiecaj że dodasz tego bloga tu, żebym widziała nie tylko ja ale i pozostali czytający mojego bloga :p

    OdpowiedzUsuń
  7. A to ze Szpadka to było genialne. W życiu się czegoś takiego nie spodziewałam ale mi się to podoba ^^ A jeśli chodzi o bloga to ja mam problem z przypisywaniem tekstu bo ja nie umiem pisać na komputerze od razu tylko muszę w zeszycie. Miałam już kiedyś ale moja wena odeszła i go zostawiłam. Mam zeszyt z kilkoma opowiadaniami. Jedno mam na komputerze. Kiedyś nawet poprosiłam blogerke żeby je oceniła, olała mnie, druga powiedziała ze na pewno przeczyta i do tej pory ani słowa a ona znikła. I to w jakiś sposób mnie odrzuciło. No i 4 dni na studiach zawalone na maxa w tym semestrze tylko piątek mam wolny. Choć mam koncepcję to jakoś nie mam motywacji i weny :-/ A teraz jeszcze przychodzi czas chorob właśnie jedną złapałam, a bardzo często choruje niestety. Ale jak patrzę na takie opowiadania jak T woje to mi aż się serce cieszy. I śmieszne i kochane. Tylko trochę cukru jak dla mnie ♥

    OdpowiedzUsuń