czwartek, 28 maja 2015

Nerwowe dyskusje

   Czkawka opracował całą resztę z jeźdźcami, oczywiście każdemu musiał poświęcić wystarczająco czasu, bo każde zajęcia trzeba było rozplanować od początku do końca. Valka nie lubiła tłumów - to zostało jej po dwudziestoletnim przebywaniu ze smokami, więc Czkawka wybrał jej Dolinę Wzgórz. a raczej jej część, gdzie miała do dyspozycji duży teren, ukryty między dwiema ścianami doliny.
- Dobra, Czkawka, ale nie jestem pewien, czy ktokolwiek będzie słuchał na moich zajęciach - stęknął Śledzik. Bliźniaki zareagowali głośnym śmiechem.
- Ja bym od razu przysnął - powiedział Mieczyk, przybijając sobie piątkę ze Szpadką.
- Hmm, może kara to dzień z Nocną Furią, pasuje? - spytał Czkawka z uśmiechem, ale zauważył, że Śledzik chyba mu uwierzył.
- No dobra, jestem o wiele spokojniejszy - rzekł.
- Stary, ty tu sarkazmu nie wyczuwasz? - żachnął się Sączysmark, rzucając Śledzikowi ponure spojrzenie spod gęstych czarnych brwi.
- Wiedziałem przecież, że to żart - prychnął Śledzik. Jego pulchne policzki spłonęły.
- Zamierzasz zrobić nabór na uczniów Akademii? - spytała z kpiną Astrid. - Już to widzę "Słuchajcie wszyscy, organizuję szkołę, każdy poniżej dwudziestki ma się zgłosić" - wymachiwała rękami, przedrzeźniając męża. - Bardzo motywujące. 
- Przestań, nie o to mi chodziło. - Czkawka czuł się urażony. - To alternatywa, nie rozkaz.
- Co to alternatywa? - spytał Mieczyk siostrę.
- Obstawiałabym na jakąś potrawę, ale nie jestem pewna - mruknęła Szpadka. Śledzik dotknął ręką czoła.
- Może przedstaw po prostu swój pomysł, tak, jak to zrobiłeś tutaj - powiedziała Valka bardzo rozsądnie. - Skoro my uwierzyliśmy, że to dobry pomysł, inni też za tym pójdą.
- Też tak myślę - dodała Astrid.
- Przed chwilą we mnie nie wierzyłaś - Czkawka udawał obrażonego, jednocześnie krzyżując ręce.
- Nie tylko przed chwilą - Astrid mrugnęła do niego z chytrym uśmieszkiem.
   Szczerbatek wystawił głowę przez drzwi Sali Obrad. Najwyraźniej znudziło mu się czekanie na jeźdźca.
- Zaraz przyjdę, Szczerbatku. - obiecał, ale mówił to samo godzinę temu. Smok zmierzył go złym spojrzeniem, po czym zniknął.
- Jesteś pewny, że się nie obrazi? - spytała Astrid, starając się mówić cicho, by smok nie usłyszał jej głosu.
   Nagle ciszę rozdarł ryk Nocnej Furii, jakby pokazywała, kto tu tak naprawdę rządzi. Czkawka westchnął ciężko.
- Poradzi sobie - mruknął tylko. Smok specjalnie chciał go zdenerwować, a on nie zamierzał mu się poddawać. Ostatnio latali coraz częściej, miał nadzieję, że Szczerbatek nie przyzwyczaił się do ich nowych pór lotów.
   Siedzieli w Sali Obrad jeszcze pół godziny. Na Berk nastała noc, gwiazdy zajaśniały na granatowym firmamencie. Wikingowie czuli się zmęczeni, ale mieli nadzieję, że już niedługo plany Czkawki wejdą w życie. Każdy był zachwycony tytułem nauczyciela Smoczej Akademii i faktem, że mógł poszerzać wiedze innych o tematy tylko im znane.
   Czkawka wychodząc z Sali Obrad zauważył od razu Szczerbatka, siedzącego obok drzwi. Smok trzymał w pysku siodło, merdając wesoło ogonem, jak zadowolony owczarek.
   Lot był krótki, ale jeździec mało co nie przyprawił Szczerbatka o zawał serca, nagle zeskakując z siodła. Leciał w dół, czując na skórze powiew chłodnego wiatru. Nocna Furia szybowała tuż pod nim i już wkrótce znowu leciał na grzbiecie smoka.
- Oj, przestań, raz byś się zabawił - zaśmiał się Czkawka. Smok prychnął tylko, wzbijając się w górę siłą swoich nietoperzych skrzydeł.
   Wikingowie zaczynali powoli odczuwać ulgę, jakby śmierć Theoda początkowo dość przygnębiająca pozwoliła im schować swój strach i bezczynność. Wreszcie Berk miało być bezpiecznym miejscem.
   Szczerbatek pognał po wiosce, kierując się w stronę Akademii. Jeździec uśmiechnął się tylko, bo dobrze wiedział, dlaczego smok biegnie w tamtym kierunku. Sam westchnął i poszedł wprost do swojego domu. Pomimo że dyskusja jego i jeźdźców przyniosła oczekiwane rezultaty, czuł się całkiem wypruty z sił. Jakby Oszołomostrach wygryzł w jego ciele ogromną dziurę, przez którą uciekała cała nagromadzona energia.
   Astrid jak się okazało siedziała przy jego biurku, szkicując coś węglem.
- Hej, co robisz? - spytał, obejmując od tyłu żonę i zaglądając jej przez ramię. Na pergaminie widniały runy, ale i dość dokładne szkice skrzydeł, zdaje się, że jedne należały do Nocnej Furii, inne do Koszmara Ponocnika.
   Jeźdźczyni zadrżała, najwyraźniej nie dostrzegły wcześniej przybycia Czkawki.
- Chodzisz coraz ciszej - mruknęła delikatnie, oglądając się za siebie dla pewności.
- A ty rysujesz dużo lepiej - powiedział Czkawka, siadając na stołku obok. - Podobno nie podobał ci się pomysł z Akademią, więc czemu zmieniłaś zdanie?
   Astrid utkwiła w mężu groźne spojrzenie, po czym odpowiedziała słodko:
- Żeby ci nie było smutno.
- Ha-ha, bardzo śmieszne. A tak serio? - dopytywał się jeździec.
- Zawsze byłam za tym pomysłem. Tylko ktoś musi objąć przeciwną stronę, byś mógł dostrzec wady niektórych twoich pomysłów. - zdawało się to brzmieć mądrze, ale Czkawka i tak czuł się przybity.
- A więc udawałaś?
- A co za różnica? - spytała dziewczyna, skupiając się na szkicowaniu łusek. Czkawka westchnął i przyciągnął ją do siebie razem ze stołkiem.
- Jak dla mnie ogromna. - powiedział cicho. Astrid odłożyła węgiel.
- Czkawka, nie raz uznawaliśmy ciebie za totalnego wariata, a ty zadziwiałeś wszystkich. Wiem, że po tobie możemy się spodziewać zarówno tych dobrych jak i złych pomysłów, więc po prostu zamierzam być przy tobie cokolwiek ci wpadnie do tego łba - uśmiechnęła się, pukając lekko jeźdźca w czoło. Wódz chwycił ją za nadgarstek.
- Musisz poćwiczyć, komplementy słabo ci wychodzą - Czkawka odwzajemnił uśmiech.
   Astrid nagle odepchnęła męża i usiadła tak, jak wcześniej, ale jeździec najwyraźniej nie chciał ustąpić. Dziewczyna zajęła się znów pisaniem, a mąż znów próbował jej przeszkodzić.
- Mam nadzieję, że w Berk będzie już spokojnie - szepnął smutno. Ciężko mu było na sercu, że zabił wcześniejszego przyjaciela i sojusznika, ale starał się podsuwać sobie myśl, że Damor nie był już tym, kogo poznał, gdy Theod przypłynął na Berk.
- Nie będzie - burknęła Astrid, niemal natychmiast.
   Czkawka zdziwił się.
- Niby czemu?
   Dziewczyna westchnęła, jakby to było najbardziej banalne pytanie na świecie i obróciła się do męża. Zdawała się znudzona i zaniepokojona.
- Bo ona tu jest - mimo tego, jak wysoko sięgała inteligencja Czkawki, nie mógł zrozumieć, co dziewczyna chce przez to powiedzieć. Jego brwi uniosły się spokojnie.
- Kto?
   Astrid wstała, wydając westchnienie podobne do warkotu.
- Ale ty jesteś niedomyślny, Czkawka - w jej głosie pobrzmiewała irytacja.
- No naprawdę nie wiem. - bronił się jeździec. W pokoju panował półmrok. Astrid przeszła przez pomieszczenie, po czym wróciła wyraźnie uspokojona. Robiła duże postępy jeśli chodzi o nerwowy temperament.
- Dobra - odetchnęła. - nie domyślasz się, kto może być teraz źródłem naszych problemów, po śmierci Theoda?
- Tanya? - spytał. - Niemożliwe, nie zrobiłaby nam krzywdy...
- Ale jej zazdrosna siostrunia owszem - westchnęła Astrid, podchodząc do męża. - Nie chodzi o Berk, tylko o nas Czkawka. Myślisz, że nasze małżeństwo ją powstrzyma.
   Czkawkę nagle olśniło. Choćby oddał wszystko, co ma, nie było sposobu na to, żeby zrozumieć, co siedzi w głowach kobietom, a już szczególnie tak impulsywnej i sprytnej jak Astrid.
- O to ci chodzi? Jesteś zazdrosna, bo Heathera przypłynęła do Berk? - pytał. - Przecież gdyby nie ona...
- tak, wiem, co stałoby się Szpadce, przecież tam była - przypomniała. - Ale wcześniej to, że byliśmy już razem wcale jej nie przeszkadzało, a Heathera nie należy do osób, które się łatwo poddają.
   Czkawka uśmiechnął się naiwnie, jak do małego dziecka, po czym ujął różowe policzki dziewczyny i złożył na nich delikatny pocałunek, jak muśnięcie skrzydeł motyla.
- Naprawdę myślisz, że Heathera stanie pomiędzy nami? - spytał cicho. Astrid na moment nieco zaczerwieniła się, ale nie zmieniła tonu.
- Jestem pewna, że będzie próbować. - powiedziała twardo.
- Niech próbuje - Czkawka obojętnie wzruszył ramionami i znów pocałował swoją ukochaną tym razem z większym uczuciem, niż wcześniej. Tym samym obiecał sobie wziąć do serca wątpliwości żony, w końcu nie zamierzał znowu przyznawać się jej do tego, że przyjaciółka go pocałowała, a on nic z tym nie zrobił. Zbyt daleko razem zaszli, by ich małżeństwo miało rozpaść się przez Heatherę.

Ha, myślę, że wiem skąd ten spadek zainteresowania :D większość pewnie pomyślała że koniec Theoda-koniec bloga. Przykro mi bardzo, że wasze oczekiwania się nie sprawdziły :P Pozdrawiam :*

5 komentarzy:

  1. Super blog ! :) piszesz wiele razy lepiej niż ja: ) Heather będzie chciała rozbić ich małżeństwo? A gdzie porządna dawka hiccdtrid?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czekam na tą dawke ♡ Chociażby zdramatyzowaną ♥

      Usuń
  2. Hiccstrid! ❤
    Nareszcie xD ten Theod namieszał więc jego zazdrosna siostrunia pewnie tez ;/
    Mam pomysl xD niech Astrid ją zabije ^^
    Ja i moje cudoffffne pomysły ;)
    Rozdział fajny, dobrze napisany i w ogole.
    Kocham i czekam na next ❤
    PS. Ja chce więcej hiccstrid! 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Chi w 10000%. Niech As ją zabije. Kto jest za, ręką do góry! Hahah super pomysł. Teraz właśnie po tych strasznie smutnych rozdziałach czas na Hiccstrid. Tutaj taki cudowny przedsmaczek. Ale nie lubię jak się coś dzieje pomiędzy nimi, jakoś nie lubię tego (tak, a sama piszę opo w którym się nienawidzą, ahh ja to jestem xd ale kobieta zmienną jest :d)
      Czekam na dalszy rozwój akcji. Cudownie piszesz i pozdrawiam cię serdecznie!
      • Weny od Friggy... bla blba blaa.. ❤

      Kocham!

      Usuń
  3. Cudo, kochana! Zawsze masz pomysły, żeby opowiadania nie były nudne ale interesujące. Astrid ma humorki- raz łagodna raz prawdziwa wojowniczka! Dziwię się, że wraz z Czkawką tworzą taką cudną parę <3 Ale i tak ją ubóstwiam. Heathera...czekaj, ale ona przepraszała Czkawkę za jej zachowanie ( wtedy kiedy go pocałowała) więc uprzejmie chce jej zwrócić uwagę: odpieprz ty się od Czkawki!

    Ale, ale...zapowiada się dreszczyk emocji. Czuję, że Heathera namiesza na Berk a szczególnie w małżeństwie naszego wodza i jego żony. Kochana, życzę Ci wszystkiego dobrego i oczywiście weny i czytelników!

    OdpowiedzUsuń