czwartek, 7 maja 2015

Narada

   Deszcz dalej smagał nieznośnie wyspę, gdy Czkawka wreszcie wrócił do Berk. Szczerbatek chyba wyczuł nastrój i przerażenie jeźdźca, bo starał się szybować najszybciej, jak było to możliwe przy tej ulewie. Chmury nadal wisiały nad wyspą, przypominając Czkawce nieznośnie o groźbie Theoda. Obok, przy siodle spoczywał topór Astrid, który jedynie mieszał myśli jeźdźca jeszcze bardziej, podwajając w nim wszystkie uczucia, jakich doznawał.
   Kiedy w końcu odnaleźli wzrokiem znajomy dom, majaczący obok Wielkiej Sali niczym mała łódź przy okręcie, Szczerbatek zapikował w dół, zatrzymując się tuż pod drzwiami. Czkawka nie czekał ani chwili, wbiegając po stopniach.
   Gdy pojawił się w swoim domu, zauważył stojącą naprzeciw Astrid - całą i zdrową, nieco wystraszoną jego nagłym zjawieniem się w chacie. Stała tak, jakby w ogóle się stamtąd nie ruszała. Jej morska sukienka zawiała w porywach wiatru. Czkawka dobiegł do niej i wziął w ramiona, jakby chciał się przekonać, czy naprawdę tam była.
- Na bogów, nic ci nie jest - wyszeptał z ulgą. Astrid spojrzała na niego, wybudzając się z szoku.
- Czkawka, pewnie, że nic. Za to ty wyglądasz jak sto nieszczęść. - jeździec dopiero zwrócił uwagę na to, że był cały przemoknięty do suchej nitki, a z jego włosów kapały krople wody. - Wysusz się, bo się przeziębisz - mruknęła beznamiętnie, jakby się nim nie przejęła, ale jej oczy mówiły co innego.
- Astrid, nigdy się tak nie bałem - szepnął, nie mogąc się pozbyć wstrętnego uczucia, jakim było przerażenie, które jeszcze pulsowało w jego krwi. Usiadł na drewnianym stołku, trzęsąc się nie wiadomo, czy z zimna, czy ze strachu.
- Co się stało? - spytała Astrid, zamykając drzwi za Szczerbatkiem, który otrzepał się z wody dopiero po wejściu do chaty, z czego dziewczyna nie była specjalnie zadowolona.
- Znalazłem kryjówkę Theoda. - powiedział Czkawka, wbijając wzrok w podłogę. - Tak myślę. Spóźniłem się. Jego już tam nie było. - wyciągnął z kieszeni trochę przemoczony pergamin i podał żonie. - Znalazłem tam tylko to i twój topór.
   Astrid przerwała czytanie.
- Mój topór? - powtórzyła. - Czkawka, mam go zawsze przy sobie, zapomniałeś? Stoi przy drzwiach.
   Dopiero wódz zerknął w stronę drzwi i rzeczywiście zauważył tam identyczne ostrze jak to, które dalej tkwiło przypięte do siodła Szczerbatka. Podszedł do smoka i wyjął je, pokazując żonie.
- To nie jest mój topór, nie ma tych samych rys i szczelin, jak mój, ale rzeczywiście wykonany identycznie. - zmierzyła go z dłoni. - Nic dziwnego, że tak się wystraszyłeś. Myślałeś, że Theod tu jest?
- Byłem tego prawie pewny - przyznał Czkawka. - Skąd wziąłby to ostrze?
- Tego nie wiem. - dopiero skończyła czytać list. - Pełnia jest jutro, Czkawka. Co zamierzasz?
- Nie mam cholernego pojęcia - powiedział jeździec, patrząc w oczy swojej żonie.
   Astrid podeszła do Czkawki i usiadła mu na kolanach, po czym mocno go przytuliła, jakby w ogóle nie zauważyła, że jeździec jest cały mokry.
- Jeśli będę miała przy sobie broń, to Theod mi nie zagrozi - uśmiechnęła się na tą myśl. - Wiesz o tym.
- Tak, wiem - westchnął Czkawka. - Dlatego przestraszyłem się, gdy znalazłem ten topór. Myślałem, że jesteś bezbronna.
   Szczerbatek zignorował całkiem parę i rozłożył swoje smocze cielsko przy palenisku, grzejąc się. Niedługo potem ruszały się tylko jego nozdrza. Co dziwne, smoki nigdy nie chrapią, ale Szczerbatkowi czasem się to zdarza. Zwłaszcza, gdy się zmęczy.
   Czkawka powoli uśmiechnął się na ten widok. Szczerbatek zawsze wpajał w jego osmutniałe serce krztę radości.
- Nigdy nie jestem bezbronna, Czkawka - mruknęła Astrid z obrazą. - Myślałam, że już się przekonałeś.
- No tak - przytaknął wódz. - Nigdy nie należałaś do delikatnych kobiet.
   Astrid zrobiła dziwną minę i złożyła na jego ustach pocałunek. Usta dziewczyny w porównaniu z jego własnymi były niewiarygodnie ciepłe.
- Lepiej, żebyś o tym nie zapominał, mój mężu - kąciki jej ust uniosły się w uśmiechu.

...

   Czkawka siedział na łóżku, wycierając swoje wilgotne włosy w ręcznik. Nawet z jego pokoju słychać było chrapanie Szczerbatka. Smok najwyraźniej zmęczył się podróżą bardziej niż on. Po chwili w drzwiach zawitała Astrid.
- Nadal nie powiedziałeś, co zamierzasz w związku w pełnią - szepnęła smutnym tonem. Opierała się skrzyżowanymi dłońmi o framugę.
- Na pewno nie zamierzam wtedy spokojnie spać i czekać, aż nasz wspaniałomyślny gość tu przyjdzie - mruknął jeździec. Najchętniej odpłynąłby tak jak Szczerbatek, o ile mógłby zapomnieć wtedy o swoim wrogu.
- Zawsze możesz postawić Wikingów na warcie. Będą się zmieniać...
- Nie - przerwał jej Czkawka stanowczo. - Wolę sam stać na warcie. Chcę, żeby wszyscy byli w domach podczas tej nocy, aż do samego świtu. Nie chcę stracić kolejnej osoby.
- Dlatego zamierzasz się mu wydać jak na dłoni? - warknęła poirytowana Astrid. W jej oczach tliła się troska. - Czkawka, co ci da, jeśli sam będziesz bronił całej wyspy. Myślisz, że Theod wtedy zabije ciebie a oszczędzi pozostałych? Dobrze wiesz, że gra na tobie. Jeśli zabraknie mu najważniejszego pionka, gra mu się znudzi.
- Tak, wiem - zielone oczy wodza powędrowały ku żonie. - Ale jeśli zabraknie jego, ta gra również nie będzie miała sensu, Astrid. Chcę to załatwić raz na zawsze.
- Nie pozwolę ci na to - szepnęła dziewczyna po dłuższej chwili ciszy. Morskie spojrzenie jej oczu dawały jasno do zrozumienia, że się nie podda.
- Co?
- Nie będziesz walczył sam. To nasza wspólna sprawa - po tych słowach wyszła, a Czkawka był na tyle zmęczony, że niedługo jego powieki same się zamknęły.
   Berk jakby zasnęło razem z wodzem, bo gdy chmury się wreszcie rozstąpiły, pokazały sierp księżyca. Brakowało jednej nocy do pełnego nowiu.

   Następnego dnia po namowach Astrid, Czkawka zgodził się zdradzić Wikingom zabójcę Pyskacza. Wiedział, że na pewno zastanawiali się nad tą kwestią od momentu, gdy zauważyli ciało przyjaciela leżące bezwiednie na placu.
   Czkawka wszedł na stopień, by wszyscy dobrze go widzieli i przemówił:
- Kilka dni temu pożegnaliśmy Pyskacza. Wiedzieliście, że za jego śmierć ktoś odpowiada. Chciałbym was przeprosić, że mówię to dopiero teraz, ale chciałem być po prostu pewny. - wódz wziął głęboki oddech, próbując ująć w słowa całą swoją nienawiść i gniew, jaka tliła się w nim od zdrady jego przyjaciela, wodza Damorów. - Pyskacz został zamordowany przez Theoda. Byłego wodza Damorów, naszego byłego sojusznika i przyjaciela.
   Nagle w Berk wybuchła wrzawa. Ludzie przekrzykiwali się, pytali, nie dowierzali. Czkawka patrzył na tą reakcję ze spokojem, jakiego nie czuł od dawna. W końcu Wikingowie byli ucieleśnieniem jego własnych skłębionych emocji.
- Skąd to wiesz, Czkawka? - spytał Sączyślin, stojący najbliżej wodza. Jego głos rozbrzmiał się echem po placu, Wikingowie powoli ucichli. - Theod przecież nie żyje.
   Czkawka spojrzał na Astrid z niepokojem. Odpowiedziała mu spojrzeniem, w którym dodała mu odwagi. Wódz wyjął z kieszeni dwa listy. Odczytał je na głos, opisując dokładnie miejsca, w których je znalazł i czas, w jakim się pojawiły. Wyraz irytacji i gniewu na twarzach współplemieńców dodawały mu otuchy.
- Theod toczy ze mną grę na zasadach, jakie tylko on zna. A ja nie potrafię ich rozgryźć - przyznał szczerze, czując się jak ostatni kretyn. - Może to tylko jego szaleństwo, ale jest w nich coś więcej. Jedno jest pewne. Theod jest niebezpieczny dla całej wioski. Jeśli to, co napisał w liście to prawda, możemy się spodziewać, że już wkrótce znowu wyjdzie z kryjówki.
   Nastała cisza. Wikingowie trawili wolno informacje, jakby zastanawiali się, czy ryzykować i olać to, co mówił wódz, czy jednak podjąć jakieś działania.
   Sączyślin wyszedł z tłumu, mówiąc do Czkawki:
- Nawet najmniejsze zagrożenie dla Berk trzeba miażdżyć. Mów, co mamy robić.
   Wódz uśmiechnął się.
- To właśnie chciałem usłyszeć.

6 komentarzy:

  1. Aaaah! Daj mi choć ćwiartkę Twojego talentu!

    Hah, Theod, ty idioto - strzeż się! XD

    Szczerze? Nie potrafię dokładnie opisać swoich emocji po przeczytaniu tego rozdziału, ale wiem, że na pewno jestem wściekła na Theoda i żywię do niego taką samą nienawiść jak Czkawka!
    Możliwe, że przyczyną mojej burzy uczuć jest książka "Zostań, jeśli kochasz", w której wiele emocji i uczuć trafiło do mnie gwałtownie... , ale to nie o tym miał być ten komentarz . XD Powiem tyle - polecam tę książkę. XD

    Wracając...

    Mam nadzieję, że zemsta na Theodzie będzie bezlitosna i krwawa, ale by ból mu zadawany trwał długo, by cierpienie mu się przedłużało! Muhahahaha! XD

    Ekhem, Ola, idź lepiej spać, bo jesteś zmęczona i zaczynasz gadać bez opanowania. XD - tak, mowie sama do siebie. XD Jestem padnięta. ;-;

    Ten rozdział jest idealny, w połączeniu z moimi ulubionymi piosenkami, na zakończenie dnia. C:

    A teraz, dobranoc. C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapomniałam dodać, że podoba mi się tępo w jakim wrzucasz rozdziały. ;3 xd

      Usuń
  2. I love it tak baaardzo!! Jejciu, jak oni się kochają! <3 Cudo! Szczerze mówiąc, domyślałam się, że Theod blefuje, żeby Czkawka pilnował Astrid, ale z tym toporem nabrałaś mnie :) Już nie mogę doczekać się nn kilku dni. Boję się, że kolejna ofiara Theoda będzie uderzająca.... Lepiej, żeby jej w ogóle nie było :D Chyba jestem tu jedyną osobą, która uwielbia Theoda. No cóż, ktoś musi. Po prostu ta postać bardzo mi się podoba! Mimo ze jest baaardzo złym charakterem i zepsutym do szpiku kości. No inaczej byłoby nudno. A, chciałam jeszcze napisać, że pokazałaś "tych" Wikingów. Twardzi i gotowi do działania! Taa jest, do bojuuu! Mi też późna pora daje się we znaki... w końcu nie codziennie uczę się kilka godzin mitologii.... Ale wracając, wielbię Cię, dziewczyno!! Fajnie, że nie zaniedbujesz swoich czytelników :) Aż miło na sercu :P Dobrzzz, ja kończę, idę spać. Trzymam kciuki za nn rozdział :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, no! Czy tylko ja tak mam, że już usypiam z telefonem, muszę iść spać ale jeszcze sprawdzam Google+? I co tu jest? Kolejny rozdział. Bardzo się ucieszyłam, z resztą jak zwykle. Chciałbym napisać coś dłuższego ale no już nie jestem w stanie.
    Rozdział idealny po względem wszystkiego. Kocham to opowiadanie i cieszę się, że Czkawka ma taką żonę i taki lud. Uwielbiam tych wikingów!
    Thoedzie czy jak ci tam, giń, przepadnij, wreszcie zniknij na zawsze z tego opoka. Daj się poćwiartować na kawałki, wrzucić do morza, wyłowić, powtórnie poćwiartować, zakopać, po kilkunastu dniach odkopać, znowu pociachać i spalić? Dziękuję!
    Nie muszę ci mówić, że masz talent, prawda?
    • Ogromu weny i pomyślnych wiatrów w pisaniu od Mjörlina ❤ hahaha xd ja to mam pomysły xd
    Kocham cię ♡.♡

    Pozdrawia najwierniejsza fanka ^^
    ~ SuperHero ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział: nigdyniebedziedobrze.blogspot.com - zapraszam ❤

      Usuń
  4. Nie no nie wierze w swoje umiejętności T.T napisałam taki długi komentarz z nadzieją, ze będzie on najdłuższy w mojej karierze i go usunęłam! Dobra ale dla ciebie napisze go jeszcze raz! ♥
    Więc zaczynam swój okrutny komentarz :D
    Rozdział idealny!
    Czkawuś, kurde ty (słodki) idioto jak mogłeś zostawić Astrid a potem lecieć do niej jak gdyby nigdy nic?! Mógł myśleć zanim ją zostawił samą w domu a nie lecieć i na siłę wyładować emocje. Ale przynajmniej się ogarnął :D Ah słodziak z niego i tak ^^ chyba się zakocham :P
    Błagam pozbądź się tego Theoda. Już widzę jak Czkawuś go zabija. Łapie za jakiś patyk i już chce go uderzyć ale nagle on upada na ziemie z toporem między łopatkami, który wbiła mu Astrid xD Bo nie wierze, że on to zrobi xD No chyba, ze będzie inaczej to od ciebie zależy xD If you know what I mean xD
    Astrid kopnij do niech obróci się z kilka razy xD on musi oprzytomnieć. Nów lada moment a ten lata se, śpi se i w ogóle.
    Czkawuś jaki świetny wódz xD
    Na podest i przemawiaj kochany :* Chyba się w nim zakocham ^^
    Rozdział mega ♥
    Z niecierpliwością czekam na next :* Mam nadzieję, że ukaże się szybko *-*
    Kocham ♥ I serdecznie zapraszam do siebie :*
    Jeszcze raz czeka i czekam i będę czekać na next ♥

    OdpowiedzUsuń