poniedziałek, 18 maja 2015

Selina

   Czkawka czuł się tak słaby po zabójstwie Theoda, że miał wrażenie, jakby utracił cząstkę siebie. Za każdym razem, gdy ktoś ginął z jego własnych rąk. Jak miał być wodzem, skoro okazywał współczucie, skoro śmierć wywierała na nim tak wielki wpływ? Klęknął obok byłego przyjaciela i zamknął mu oczy. Pomimo tego, co zrobił należał mu się godny pochówek, był Wikingiem.
   Heathera w tym czasie wyszła z cienia i stanęła nad ciałem brata. Po jej policzkach płynęły łzy.
- J-j-a-a mu t-to zrobiłam. Prawda? - spytała głosem tak słabym, że stan Czkawki wydawał się niewiarygodny w porównaniem z żałobą nowego wodza Damorów. Astrid podeszła do niej i przytuliła ją. Część Wikingów podeszła do leżącego nieopodal ciała kobiety, próbując ją rozpoznać.
- To nie ty, Heathero - głos wodza wydawał się przebijać przez mgłę. Było w nim wiele smutku, być może żalu, że jego przyjaciel stoczył się tak bardzo, iż musiał go zabić własnymi rękami.
- To była moja strzała - zielone oczy dziewczyny wbijały się dalej w ciało Theoda, jakby chciała samym spojrzeniem zwrócić mu życie. Astrid złapała ją za rękę.
- Zabiorę Heatherę do Sali - powiedziała do Czkawki. - Dołącz do nas, kiedy będziesz mógł.
   Wódz skinął głową, pozwalając swojej żonie odejść wraz z przyjaciółką, które jeszcze drżała, idąc niepewnie po plaży. Nic dziwnego, że ciąży jej to na sumieniu, w końcu Theod był jej bratem. Nagle Czkawka uświadomił sobie jak potwornie poczuje się Tanya, gdy dowie się o całym zajściu. Czkawka poczuł wstyd, że zrobili polowanie... na jej brata. Miał dość tych myśli, ale została jeszcze jedna niezałatwiona sprawa.
   Podszedł do ciała kobiety, którą zamordował Theod. Wikingowie mieli smutne miny, poznał po nich, że ją znali. Zmarła miała pudrową twarz, być może miała taką wcześniej, zanim spotkała wodza Damorów. Jej drobną twarz okalały blond włosy, była ubrana w zbroję, której wykonanie przypominało Czkawce praktyki u Pyskacza. Mogła mieć około pięćdziesięciu lat, ale widoczna była na niej wyjątkowa uroda, jak na róży, której płatki zwiędły, ale zostawiły swój niebywały czar.
- Kim ona była? - spytał Czkawka stojącego najbliżej Sączyślina Jorgensona.
   Wiking schylił głowę i ściągnął z niej swój hełm.
- Myślę, że Pyskacz powinien ci to wyjaśnić zanim... - przerwał, nie chcąc wypowiadać ostatniego słowa. Wikingowie jeszcze nie pogodzili się z odejściem Pyskacza, została po nim ogromna dziura w pamięci Berk.
   Czkawka zmarszczył brwi.
- Miała coś z nim wspólnego?
- Więcej niż "coś" - skończył Sączyślin i odszedł w kierunku wioski. Część Wikingów ruszyła za nim. Wódz zmarszczył brwi.
   Poprosił pozostałych Wikingów, aby zajęli się ciałami i przygotowali łodzie. Chciał je odprawić o świcie. Zmęczony i zdruzgotany powlókł się w stronę portu, spotykając po drodze bliźniaków. Szpadka patrzyła twardo w stronę plaży, była naprawdę twarda.
- Jak się czujesz? - spytał Czkawka troskliwie. Naprawdę zależało mu na przyjaciółce. Myśl, że mógłby ją stracić, przygnębiała go.
- Lepiej, widząc go martwego - powiedziała wprost dziewczyna beznamiętnym tonem. - Dobrze zrobiłeś, Czkawka - położyła dłoń na ramieniu wodza. Mieczyk wolał się chyba nie odzywać.
   Wódz kiwnął głowę i po raz pierwszy chyba przytulił bliźniaczkę. Najchętniej zamknąłby ją, Mieczyka, Sączysmarka, Śledzika i ich smoki, Heatherę oraz oczywiście Astrid w jakimś bezpiecznym miejscu, aby żaden wróg nie miał do nich wstępu. Chciał, żeby mogli być bezpieczni.
   Szpadka spróbowała jeszcze raz dodać otuchy przyjacielowi spojrzeniem, ale on tylko kiwnął głową w kierunku jej brata i odszedł. Chciał jeszcze pomówić z Heatherą, zanim nastanie dzień, a wiedział, że ta rozmowa może potrwać.
    Gdy w końcu dotarł na miejsce, zauważył jedną jedyną świecę w całym pomieszczeniu, oświetlającą twarze obu dziewczyn. Czkawka zajął miejsce koło Astrid i ścisnął mocno rękę Heathery leżącą na stole. Dziewczyna dalej miała na policzkach ślady łez, ale wyglądała na dużo bardziej zrównoważoną niż wcześniej.
- W porządku? - spytał cicho. Heathera uśmiechnęła się.
- Przypłynęłam do Berk, bo chciałam złożyć wam życzenia - spojrzała wymownie na Astrid. - Przepraszam, dostałam zaproszenie, ale je odrzuciłam - Czkawka przypomniał sobie, że rzeczywiście, wysyłał jej Straszliwca Straszliwego. - W końcu zdecydowałam, że miło byłoby zobaczyć znowu Berk, zobaczyć, jak radzi sobie Tanya... ale chyba przybyłam w złym momencie, bo kiedy dopłynęłam do portu zobaczyłam... mojego brata. - to ostatnie wymówiła niemal z obrzydzeniem. - Astrid, słyszałam, co zrobił Pyskaczowi, gdybym mogła cofnąć czas, nie przypłynęlibyśmy do Berk.
- To nie twoja wina - powiedziała Astrid ciepło, również łapiąc przyjaciółkę za drugą rękę. - Skąd mogłaś wiedzieć?
- Widziałaś Szpadkę tam, na wyspie? - domyślił się Czkawka.
- Tak, musiałam coś zrobić. Czasu nie cofnę, ale mogłam uratować życie przyjaciółce. Byłam wam to winna.
- Wiesz, że nigdy byśmy ciebie o to nie poprosili - powiedział wódz, patrząc jej w oczy. - Mam nadzieję, że po pogrzebie zostaniesz u nas na trochę. Myślę, że Tanya... no cóż, lepiej to zniesie, jeśli będzie przy niej bliska osoba.
- Tak, tak, też tak myślę. - wymruczała.
   Nastała głucha cisza. Czkawka zechciał w końcu podzielić się swoimi informacjami na temat zmarłej kobiety. Opowiedział, że miała coś wspólnego z Pyskaczem.
- Z tego marudzenia Theoda nic nie wywnioskowałam - powiedziała Heathera. - Kiedy mówił o rodzie Borka...
- Nie, to niemożliwe, żeby Pyskacz był z nią spokrewniony - przerwała jej Astrid, choć chciał to zrobić jej mąż. - Już w szkole razem z Czkawką uczyliśmy się wszystkich największych rodów Berk, znamy rodzinę Pyskacza na wyrywki.
   Czkawka wstał. Coś kazało mu posłać myśli w innym kierunku. Po co Theod miałby zabijać tę kobietę? Jeśli naprawdę chciał zakończyć ród Pyskacza, skończyłby tylko na nim samym...
- Porozmawiam z Sączyślinem - obiecał im Czkawka. - Dowiem się, kim była, jeszcze przed świtem.

...

   Jednak mimo tego, co obiecał, znalazł Wikinga dopiero, gdy łodzie były gotowe i całuny zdobiły ich burty. Poprosił Sączyślina na bok, by móc w spokoju porozmawiać. Szczerbatek zignorował prośbę o zostanie przy Astrid i raźnie poszedł za jeźdźcem.
- Kim była ta kobieta? Nie odpowiedziałeś mi. - Wiking w odpowiedzi westchnął. Pogłaskał swoje czarne wąsy i po czym odpowiedział, wbijając wzrok w ziemię.
- Bardzo dawno temu wylądowała na wyspie, tak jak Heathera. Nikt nie wiedział, skąd jest. Pyskacz zaopiekował się nią, dbał o nią. Bardzo się razem zaprzyjaźnili. Po miesiącu zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Wiem, tyle... że Pyskacz się załamał i nie chciał o niej rozmawiać.
   Czkawka otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Pyskacz i kobieta? Nagle przed oczami stanął mu obraz, który bardzo dobrze znał. Kiedy jego ojciec znalazł mamę, Pyskacz mówił, że się nie ożenił z jakiegoś powodu. Czyżby tym powodem był zawód miłosny?
- Jak miała na imię? - spytał cicho Czkawka. Sączyślin popatrzył na morze.
- Selina.
   Oba pogrzeby skończyły się bardzo szybko, najpierw wypłynęła łódź Seliny, pierwszą strzałę wystrzelił Czkawka, ponieważ Selina nie miała tu nikogo, kto mógłby ją pożegnać jak bliską osobę. Gdy łódź zniknęła w oddali, Czkawka pomyślał, że chce, by ta łódź spotkała kiedyś inną łajbę, którą wysłali Wikingowie tydzień temu.
   Płonące słońce rozdarło niebo na dwie części, identyczny widok, jak w przypadku pogrzebu Pyskacza. Czerwień zalała całe Berk, wschód słońca był wspaniały. Poruszał do głębi.
   Gdy rybacy wyprawili również w tamtym kierunku drugą łódź, łódź Theoda, Czkawka podał swój łuk Heatherze, która przyjęła go dość chłodno. Tanya stała tuż za nią, jej oczy były całe zaczerwienione od łez.
   Zwyczaj Wikingów głosił, że o każdym zmarłym mówiono kilka dobrych słów, by wesprzeć pamięć o nim. Heathera zapaliła jedynie swoją strzałę i bez ani jednego słowa wystrzeliła ją. Jednak ta nie dotarła do celu. Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale wzięła kolejną. Strzała przecięła rdzawe niebo, ale również nie dosięgnęła łodzi, która odpływała w coraz szybszym tempie. Czkawka wiedział, że Heathera strzelała bardzo dobrze, w końcu trafiła Theoda w ramię, nie chcąc go skrzywdzić. Druga strzała również nie dosięgła łodzi.
   Im dalej była łódź, tym kolejne strzały lądowały w wodzie. Dziewczyna była taka zrozpaczona, że Czkawka poprosił najlepszego łucznika z Berk - Geralta o trafienie do celu. Nie służył albo wiatr, albo bogowie odpowiadali za znikanie strzał w głębinie wody. Geralt także nie trafił, zresztą łódź i tak była już za daleko, by w nią trafić.
   Ogień spalał winy i pozwalał na dotarcie do kraju Walkirii. Czyżby bogowie nie chcieli przyjąć Theoda do swojego stołu?
   Geralt już naciągał cięciwę, by wystrzelić ostatnią ze strzał, ale Heathera go zatrzymała.
- Puść. Bogowie niosą strzały. Najwyraźniej nie zasłużył na miejsce przy stole bogów.
   Przez jeszcze godzinę Heathera stała przy klifie, żegnając zarówno brata, jak jego ofiarę. Tanya stała blisko niej, płacząc cicho. Mieczyk w pewnym momencie musiał się z nią pożegnać, zresztą chyba wyczuł moment, by zostawić siostry same. To samo zrobił Czkawka, ale zanim odszedł spytał przyjaciółkę:
- Dlaczego nic nie powiedziałaś o swoim bracie? - to pytanie bolało, nawet zadawane przez niego. Nikt nie zasługiwał na pogrzeb bez upamiętnienia zmarłego. Heathera otarła łzy.
- Nie zrobił w Berk nic, co można było wychwalać. A nie chciałam wspominać go takiego, jakim był, bo wy go nie znaliście. Nie sądzę, żeby to było mile odebrane, wśród twoich współbratymców, Czkawka - spojrzała wodzowi w oczy, szukając wsparcia.
- Nikt nie miał prawa odebrać ci dobrych wspomnień o Theodzie - szepnął jeździec, patrząc w dal na znikającą za horyzontem łódź Damora.
   Nagle niebo przecięła błyskawica, którą Czkawka znał aż za dobrze. Łódź zapaliła się, jak papier, w który ktoś rzucił rozpaloną zapałkę. Niemożliwe, przecież Szczerbatek był obok.
   Chyba, że Iskra zlitowała się nad swoim oprawcą, raz na zawsze zachowując go w świecie zmarłych. Jeszcze raz osobliwa natura smoków zszokowała jeźdźca, tym bardziej, że Nocne Furie nigdy nie wybaczały. Chociaż przecież Czkawka był wyjątkiem od reguły, bo przecież sam zaatakował Szczerbatka. Czy to możliwe, że Theod przemocą zdobył serce smoczycy? Skąd, pomyślał wódz. Najwyraźniej smoki po prostu rozumiały o wiele więcej, nić się mogło wydawać. Być może Iskra zrozumiała, jak ważne jest palenie ciał zmarłych, by ich dusze mogły osiąść przy stole bogów.

Hmmm chyba mój blog się wam znudził :/ tak czy owak mam dalej pomysły na niego ale nie wiem czy jest sens, skoro rzadko kiedy ktoś na niego wchodzi :/

11 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    *reszta jutro bo muszę spać*

    ~ SuperHero ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie wybacz, że nie skomentowałam od razu ale było już późno i nie miałam siły. Przepraszam. Kochana powiedz mi. Dlaczego uważasz, że masz mało czytelników? Przecież jeśli liczba wyświetleń rośnie to znaczy, że ktoś czyta. Po prostu są tacy leniwi ludzie i nie chce im się komentować. Każda blogerka ma takich "fanów". Ale wiedz, że ja nie opuszczę cię już nigdy. Zostanę z Tb do końca tego cudownego opowiadania. Ostatnio zaczęłam czytać twoje opowiadanie od początku. Znów przeżyje tą fantastyczną przygodę! Teraz nie możesz nas zostawić. Masz za sobą ogromną ilość rozdziałów i dość duże grono fanów. Ja gdy zaczynałam czytało mnie może 2-3 osoby. Teraz a w zasadzie od tegorocznych ferii się coś zmieniło. Dostałam 5 nowych czytelników, a teraz? Już mam w całości ok. 10-11 osób. To dla mnie niesamowite, lecz nie wszyscy komentują. Tak już po prostu musi być. Obiecuję, że będę polecać twojego bloga. Każdy rozdział i notkę. Mi nikt nie pomagał ale to nie znaczy, że ja nie chcę ci pomóc. Kocham cię i nie pozwolę ci tak szybko stąd odejść. Za dużo serca włożyłaś w tego bloga. Na przestrzeni lat zrozumiesz, że stworzyłaś coś bardzo niesamowitego, godnego wielkiej pochwały. A twoja siła, determinacja, zaangażowanie nie pójdą na marne. Drzemie w tobie ogromny talent, który narazie wykorzystujesz w 100 % a ja czekam na 1 mln %.
      "Masz szczególny dar Just, oto kim jesteś"
      Chyba się już dość nagadałam o twoim talencie, ale i tak o nim można gadać godzinami. Cieszę się, że on umarł ale mam nadzieje, że pojawi się ktoś nowy by dodawać akcji. Wierzę w ciebie kochana. Trzymaj tak dalej!
      • Pomyślnych wiatrów od samego Thora! I ogromu weny od Friggy ❤ Blba... Blaa bla 😃
      Czytelników!

      Pozdrawia szczęśliwa fanka, która ma wielkie szczęście, że tu trafiła 🎯
      ~ SuperHero ❤

      Usuń
    2. SPAM.
      New - nigdyniebedziedobrze.blogspot.com - zapraszam serdecznie ❤

      Usuń
    3. chodziło mi bardziej o to że coraz mniej osób wchodzi na bloga a wiem bo obserwuję statystyki i mam wrażenie że jest to spowodowane tym, że mój blog się wam po prostu znudził ;) chciałam po prostu wiedzieć, co myślicie.

      Usuń
    4. I bardzo dziękuję za miłe słowa :)) boje się że smoczy ogień weny we mnie powoli wygasa a ja tego nie widzę i podsyłam wam byle co :( jeśli wam się coś nie spodoba, obiecajcie że mnie o tym powiadomicie

      Usuń
    5. Just, nigdy cię nie powiadomię o złym rozdziale, ponieważ coś takiego u cb nie istnieje. Każdy twój rozdział jest cudowny, i nie wyobrażam sobie tego, iż mogłabyś zakończyć karierę na tym blogu. Kochana to twoja pasja i nie powinnaś jej zaprzepaszczać. Kocham to opowiadanie i na pewno nie pozwolę ci stąd odejść. Jesteś cudowna, najlepsza, i baaaardzo niesamowita. Nie zapominaj o tym!

      ~ SuperHero ❤

      Usuń
    6. Jejku dziękuję ci bardzo za te miłe słowa :33 i że cały czas mnie wspieracie ;33 jestem wam za to mega wdzięczna :D

      Usuń
  2. Świetne! W końcu Theod pożegnamy!!!!!!!!!!!!!!!!! Moje marzenie się spełniło! XD

    Więcej nie wiem co pisać. XD

    ~~ pozdrawiam i życzę weny .

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko?! Kobieto, chyba żartujesz! Napewno są ludzie, którzy czytają, tylko nie chce się im dodawać komentarzu. Ale masz jeszcze swych wiernych fanów! :D Pisz, i błagam, nie przestawaj! Ja już myślałam, że skończysz z tym. Ostatnio po raz trzeci czytałam Twojego bloga OD POCZĄTKU. Będę udostępniać Twoje arcydzieło :) Pewnie znajdą się czytelnicy ^^ A co do rozdziału...brak mi słów. Zgadzam się z tym, że Theod był jednak Wikingiem i należał mu się godny pochówek ( od razu skojarzyła mi się Antygona). Cieszę się, że to koniec, choć uwielbiam Theoda. Ale mąci mnie jedna myśl....za łatwo poszło. Kurczę, co Ci się kłębi w głowie?! Jeżeli masz pomysły na bloga, to na 100% będą one równie fantastyczne. Kochana, nie opuszczaj nas! Życzę weny oraz czytelników. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, ale nawet ci którzy czytają a nie komentują przestali czytać z czego jest mi bardzo przykro :c dziękuję za rozpowszechnianie, ale dalej się zastanawiam czy nie skończyć mojej czkastridowej działalności :/

      Usuń