wtorek, 12 maja 2015

Zasadzka na przyjaciół

   Słońce już zachodziło, gdy Czkawka stał ze Szczerbatkiem na klifie, wpatrując się w wielką, świecącą gwiazdę znikającą za widnokręgiem. Niebo jakby rwało się do walki. Jeździec poczuł dotyk na ramieniu, ale nie musiał się obracać, bo już widział blask bijący z blond włosów ukochanej.
- Widzę, że nieco lepiej z twoim humorem?
   Obrócił się, by zobaczyć zadziorne spojrzenie Astrid. Tak czuł się lepiej, bo miał cel, mógł coś robić, choć tak naprawdę było to tylko oczekiwanie na atak.
- A jak sądzisz? - spytał z uśmiechem.
   Astrid przytuliła się do niego. Czkawka westchnął.
- Dużo lepiej jest, kiedy nie musisz działać sam. - powiedział, jedną ręką przytulając Astrid, drugą drapiąc po łbie Szczerbatka. Smok zamruczał, poruszając głową w obie strony.
- Tak, to prawda. A właśnie, nie mógłbyś pomóc z bliźniakami? - spytała dziewczyna delikatnie.
- Co znowu? - jeździec wywrócił oczami.
- Gdyby nie Wym i Jot znowu zaczęliby się tłuc. - mruknęła Astrid.
   Czkawka spojrzał na żonę z miną, jakby wymyślił coś genialnego.
- Mam pomysł, może by ich zostawić na jakiejś bezludnej wyspie? - dziewczyna zaśmiała się, pokazując rząd śnieżnobiałych zębów. - Serio, wiesz ile wysp jest niezamieszkanych? Czemu muszą mieszkać akurat na Berk? - Astrid ruszyła z uśmiechem w stronę wyspy, ciągnąc za rękę Czkawkę.
- Gdyby to było takie proste - westchnęła. - Mam nadzieję, że Iskra pierwsza dorwie Theoda, zanim w ogóle przyjdzie do wioski. - powiedziała do siebie.
- Zaraz, zaraz. Wypuściłaś Iskrę? - zatrzymał ją Czkawka.
- Tak, nie tylko ty masz powody, żeby nienawidzić Theoda. - odparła szorstko.
   Kiedy dotarli na plac, nie odzywając się do siebie od groźnych słów Astrid, zauważyli Mieczyka i Szpadkę okładających się pięściami. Astrid i Czkawka popatrzyli na siebie i pobiegli do bliźniaków, aby ich rozdzielić.
- Zróbcie coś temu tłumokowi, bo zaraz nie wytrzymam - warczała Szpadka, szarpiąc się w silnych ramionach Czkawki. Astrid próbowała utrzymać Mieczyka. - Nie zrobiłeś tego, powiedz, że tego nie zrobiłeś!
- Nie zrobiłem - Mieczyk przystanął, jakby zapomniał, że przed chwilą chciał zatłuc swoją siostrę. - Zaraz, ale o co chodzi?
- Ja też się chętnie dowiem - wtrącił się Czkawka, przytrzymując rozwścieczoną Szpadkę jeszcze mocniej.
   Dziewczyna wywróciła oczami i odpowiedziała:
- Gadał ze Smarkiem o mnie!
- Nie! - Astrid udała zdziwienie i zażenowanie zachowaniem bliźniaka, ale Czkawka nakazał jej spojrzeniem przestać, w końcu nie chciał rozwścieczyć Szpadki jeszcze bardziej.
- O co ci chodzi? Sama co chwilę o nim gadasz! - Mieczyk próbował się bronić, ale nie rzucał się w stronę siostry.
- To po co się wtrącasz?! - warknęła Szpadka. - Ja nie gadam z Tanyą o tobie.
- Całe szczęście - prychnął Mieczyk.
- Chyba zacznę - dopowiedziała dziewczyna, a jej brat prawie wyrwał się Astrid, miotając się z wściekłością na wszystkie strony.
- Znowu zaczynacie? - spytał Czkawka. - Chcecie, żebyśmy znowu zostawili was w jaskini? - zadrżał na samą myśl, bo w Berk nie było już bezpiecznie. Gdyby zostawił bliźniaków samych, na pewno Theod skusiłby się, żeby zadźgać jego przyjaciół, tak, jak zrobił to z Pyskaczem.
- Bardzo chętnie, wydrapię mu oczy - zagroziła Szpadka. Astrid westchnęła.
- Mieczyk, chodź - mruknęła, wlokąc za sobą Wikinga.
- Astrid, puść mnie! - protestował, ale dziewczyna wysyczała mu do ucha, że jak z nim nie pójdzie, to Szpadka nie będzie mu miała czego wydrapać.
   Szpadka wyrwała się Czkawce i pobiegła w stronę portu, czyli w całkiem przeciwnym kierunku, w którym poszła Astrid i Mieczyk. Wódz zauważył tylko, że na policzkach bliźniaczki pojawiły się łzy. Koło niego pojawił się Szczerbatek, zerkając pytająco w stronę Szpadki.
- Serio? Nie mogłeś przyjść wcześniej? - spytał z lekkim uśmiechem. Smok wystawił język i podniósł ogon, jakby chciał się bawić, więc Czkawka podniósł do góry kawałek drewna i rzucił nad swoją głowę. W jednej chwili syk plazmy rozniósł się po Berk. Wódz żałował, że zgodził się na zabawę ze smokiem. Chociaż, w sumie i tak było mu wszystko jedno, czy Theod go zauważy, czy nie. Jeśli pokaże się w Berk, to nie będzie miał szansy zaatakować, gdy cała wioska stoi na nogach.
- Dobra, Mordko, już nie czas na zabawę, pobawimy się jutro - obiecał, głaszcząc smoka.
   Zdecydował, że nie ma zamiaru znów zostawić Astrid i bać się o nią, gdy w pobliżu może być ten zdrajca, więc ruszył za dziewczyną. Na placu zbierali się już Wikingowie. Słońce zaszło. Wszyscy skinęli głowy, widząc wodza i dalej wpatrywali się w miejsce, gdzie zniknęło słońce.
   Czkawka czuł dumę, że Wikingowie chcą walczyć w jego sprawie i że go wysłuchali, choć z drugiej strony nie mieli za bardzo wyjścia, w końcu każdy z nich był teraz w niebezpieczeństwie.
   Znalazł Astrid i Mieczyka siedzących na progu domu bliźniaków. Oboje mieli smętne miny i szeptali coś do siebie nerwowym tonem, najwięcej mówiła Astrid. Dziwne, Czkawka prędzej spodziewałby się, że dziewczyna stanie po stronie Szpadki i po prostu spierze chłopaka za jego zachowanie. Widok Astrid rozwiązującej problemy rozmową niemal go zaszokowała, ale czuł dumę (już drugi raz tego dnia), bo wiedział, że to jego niemała zasługa.
   Gdy Czkawka podszedł, oboje przestali rozmawiać, w końcu Mieczyk wstał i odszedł, kopiąc leżące pod nogami kamienie. Astrid mrugnęła do męża.
- Wszystko gra? - spytał obejmując talię swojej żony.
- Opowiem ci później, o co poszło. Naprawdę się zdziwisz. Rany, ja chyba pierwszy raz gadałam z Mieczykiem i nie chciałam mu zrobić coś bardzo, bardzo złego. - powiedziała z zaskoczeniem, a Czkawka wolał nie przyznawać się, że zauważył to już wcześniej.
- Cieszę się, że nie musiałem sam rozwiązywać tego problemu - westchnął Czkawka.
   Brwi Astrid uniosły się, dziewczyna przyciągnęła męża do siebie.
- Cieszysz się bo masz o jeden obowiązek mniej, czy dlatego, że masz tak poukładaną żonę, która potrafi wykonać za ciebie kilka sprawunków? - spytała, przekrzywiając głowę jak kotka.
   Wódz uśmiechnął się.
- Nie nazwałbym ciebie poukładanej - wymruczał tak samo, jak wcześniej Astrid, ale jeźdźczyni szturchnęła go, pokazując mu grymas niezadowolenia. Czkawka przytrzymał ją, zanim zrobiła mu coś naprawdę strasznego. - Gdybyś była poukładana, byłabyś nudna a zawsze byłaś zbyt interesująca.
   Astrid jakby zawahała się, czy przyjąć słowa męża jako komplement, czy obelgę, ale w końcu stanęła lekko na palcach i pocałowała go w usta.
- Masz szczęście, że umiesz negocjować - mruknęła posępnie, ale Czkawka i tak cieszył się z nagrody.
   Nagle zagrzmiał róg - sygnał, który miał oznaczać atak wroga na Berk. Małżonkowie popatrzyli na siebie ze strachem i zdziwieniem i ruszyli w stronę placu biegiem. Czkawka wyciągnął z kieszeni Piekło, Astrid już wcześniej miała ze sobą topór - ten prawdziwy.
   Kiedy wódz dobiegł do placu, zauważył stojących Wikingów. Większość z nich rozglądała się dokoła czujnie, jakby szukała zagrożenia. Tylko jeden z nich, Sączyślin, trzymając w ręku róg wskazał port.
- Tam! Widziałem. - powiedział chrapliwym głosem.
   Czkawka pobiegł pierwszy mając złe przeczucia. Smoki krążyły wokół zaalarmowane nagłym dźwiękiem rogu. Coś doczepiło się do myśli chłopaka, jakby kawałek układanki, który nigdy nie miał dołączyć do reszty.
   Wtem wszyscy usłyszeli pisk, bardzo znajomy, niski. Kobiecy. Astrid stojąca obok Czkawki spojrzała na męża z trwogą, jej źrenice zwęziły się ze strachu. Już oboje znali odpowiedź, ostatni puzzel łączący się z pozostałymi w jedną całość.
- Szpadka.

Tam tam tiram tam tam tiram tam. Jak wam się podoba? :) Mam nadzieję, że jesteście mile zaskoczeni. Jakieś pomysły? Nie żebym nie miała własnego scenariusza ale jestem ciekawa waszych pomysłów, niektóre może wykorzystam :33 przede wszystkim - kocham was <3

3 komentarze:

  1. Ooopooooo! Ostatnie zdania tego wspaniałego rozdziału czytałam z otwartą buzią. Ej ej ej. Co ty mi ti chcesz Szpadkę zabić? Co?! Nie. Tak nie może być. Matko taki fascynujący, bojowy rozdział. Jejciu masz talent do trzymania w napięciu. Gratulacje.
    Jak jej się coś stanie to przysięgam, że cię znajdę. Bój się!
    Jejejejejjeje czekam na next a że jest już po północy spadam. ❤
    Cudowny ❤
    • Weny od Heindala.. blblb blabla bla ❤

    Ja cb też ❤ ❤ ❤ ❤ ❤

    Pozdrawia tak zafascynowana i ciekawa dalszej części fanka
    ~ SuperHero ❤

    P.S. Zapomniałam bym. Thoedzie ty jedzą niewyżyta - zgiń wreszcie bo ja cię znajdę i będzie źle!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no, bez kitu! W takim momencie ?Lubisz takie zakończenia, co? :) I co ja mogę powiedzieć? Genialne! Brak mi słów. Tylko błagam, nie rób nic Szpadce! Ja tego nie przeżyje, a co dopiero inni. Niech wreszcie pojawi się Theod. Proszę. Już tak długo czekamy. Jak go Czkawka dorwie... A Astrid? Oj, wolę nie wiedzieć. Powtarzam raz jeszcze jesteś genialna! Trzymasz w napięciu jak nikt inny. Ok, ja idę spać. Weny życzę! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Myje zęby ale ostro czytam xd
    Mój Czkawuś taki opiekuńczy, pobiegł do Astrid :3 proszę cię tylko nie Szpadka. Bardzo ją lubię:c ( no i zalałam se telefon xD )
    Ciekawe o co oni się tak pokłócili.
    No nie mogę taka akcja!
    Z niecierpliwością czekam na next :*
    Kocham i zapraszam do siebie ❤

    OdpowiedzUsuń