poniedziałek, 1 czerwca 2015

Napój Damorów

   Słońce wychodziło zza chmur, Czkawka spacerował po wyspie, której nie znał, a którą widział już kilkakrotnie w trakcie swoich snów. Maszerował raźno przed siebie wdychając rześką woń porannego powietrza.
- Czkawka! - usłyszał za sobą nieznany sobie głos, jakby zza mgły, odbijający się od różnych przestrzeni. Jeździec obrócił się wolno, zachowując czujność. Nigdzie nie widział Szczerbatka, a to było już pretekstem do szczególnej uwagi.
   Za swoimi plecami zauważył chłopaka - tego samego, który już kilkakrotnie pojawiał się w snach zarówno jego jak i Astrid. Miał blond włosy, przystrzyżone krótko przy ramionach. Na głowie nosił hełm, jak na Wikinga przystało, w dodatku jego uśmiech zdradzał skojarzenie z pewną osobą. Pyskacz!
- Kim jesteś? - spytał Czkawka zbliżając się do chłopaka. Był niewiele młodszy od niego. Im bliżej niego podchodził jeździec, tym dalej uciekał chłopak.
   W końcu Czkawka przystanął, a nieznajomy pomachał mu i odbiegł.
- Czekaj! - krzyczał za nim wódz, próbując zachowywać dalej sen, by w końcu dowiedzieć się, kim jest nieznajomy. Ale było za późno. Łącze zostało przerwane, a podskakujący chłopak zniknął tak samo jak świat dokoła.

   Czkawka przetarł zmęczone oczy. Potrzebował snu, ale bał się znów zobaczyć  twarz chłopca. ta cała bezczynność zaczynała go mocno drażnić, tak bardzo chciał się dowiedzieć kim jest i co ma wspólnego z Pyskaczem, skoro jest do niego tak łudząco podobny.
   Wódz zapalił świecę i postawił ją na stoliku nocnym, jednocześnie wpatrując się w jasny płomyczek, smagany powiewem z otwartego okna.
- Nie możesz zasnąć? - spytała cichutko Astrid, opierając brodę na ramieniu chłopaka.
- Niestety. - westchnął jeździec. - Znowu mi się śnił. To będzie czwarty raz w tym tygodniu.
   Brwi Astrid zmarszczyły się, wyglądała na poirytowaną.
- Też wkurza cię, że nie wiesz kim on jest, prawda? - spytała, jednocześnie bawiąc się ciemnobrązowymi włosami męża.
   Czkawka przytulił do siebie mocniej Astrid.
- Wiem, że to ma związek z Pyskaczem. Te sny zaczęły się od jego śmierci. A nasiliły się po śmierci...
- Seliny - zgadła Astrid. - Tak, to ma sens. - zatrzepotała rzęsami. - Myślisz, że Pyskacz mógłby mieć... no nie wiem, syna?
   Czkawka uśmiechnął się.
- Nie bądź śmieszna. Pyskacz?
   Astrid wykrzywiła się, dając mu do zrozumienia, że może nie mieć racji.
- To samo myśleliśmy o tym, że Pyskacz nigdy się nie zakochał. Potem znaleźliśmy ciało Seliny. Słuchaj, tu coś nie pasuje. Skoro Theod naprawdę zniszczyć na zawsze ród Borka, to po co miałby zabijać kobietę, która nie miała z Pyskaczem nic wspólnego przez więzy krwi? - spytała Astrid. - Chyba, że...
- Chyba, że była matką kolejnego dziedzica - dokończył za nią wódz. Uśmiechnął się i pogłaskał dziewczynę po policzku. - Naprawdę nie wiem, co bym bez ciebie zrobił - powiedział.
- Dobra, mniejsza o szczegóły, ważne, że będę przy tobie i to długo. Nie trzeba być Gothi, żeby to wiedzieć - Astrid zaśmiała się, ale Czkawka nagle spoważniał.
- Było tak blisko... - przypomniał sobie dziwną chorobę Astrid, a raczej wizje Iskry wyniszczające umysł dziewczyny. - Od tamtego czasu Iskra nie podsyłała ci żadnych wizji? - spytał niespokojnie. Astrid skrzywiła się.
- Wieeesz... - Czkawka nagle usiadł.
- Nie powiedziałaś mi? - spytał z przejęciem i złością. Sam fakt, że Astrid ukryła przed nim coś tak istotnego napawał go wściekłością i żalem do ukochanej.
- Nie było kiedy - broniła się dziewczyna - poza tym nie chciałam ciebie martwić. To naprawdę nic takiego. Iskra często mi podsyła obrazy na przykład z polowań, albo z lotu. Czkawka, nawet nie wiesz, jak to jest widzieć świat oczami smoka...
   Wódz musiał do siebie dojść po tej informacji, więc przez dłuższy czas po prostu się nie odzywał, kiedy Astrid paplała na temat wizji Iskry.
- Czkawka, - złapała go wreszcie za podbródek, przyciągając do siebie. - myślisz, że jestem na tyle głupia, by mówić ci o tym na naszym weselu, czy na pogrzebie Pyskacza?
   Nastała cisza. Małżonkowie wpatrywali się w swoje oczy, próbując wychwycić kto blefuje. W końcu Czkawka westchnął.
- Nie lubię, kiedy masz przede mną jakiekolwiek tajemnice - szepnął. - Ja ci mówię wszystko.
   Astrid uśmiechnęła się i pocałowała go w usta.
- Kobiety zawsze mają jakieś tajemnice, nic na to nie poradzisz - mruknęła, kładąc głowę na torsie ukochanego. Czkawka przez chwilę bawił się jej włosami, ale po chwili usłyszał ciche chrapanie i zdmuchnął świecę. Nie było sensu rozmyślać o dziwnym chłopcu.

...

   Następnego dnia Czkawka postanowił rozgłosić nowinę na temat otwarcia Akademii. Nie trzeba było specjalnego zebrania - wystarczy, że przekazał informację Flegmie, a plotka rozniosła się po całym Berk. Wszyscy nie posiadali się z ciekawości, w jaki sposób nowa szkoła będzie funkcjonować. Astrid miała rację, Berk potrzebowało czegoś, co je pobudzi i da im działanie, a sam temat Smoczej Akademii już wzbudzał zainteresowanie.
   Jeźdźcy postanowili spędzić dzień na planowaniu zajęć i ogólnych pojęć, które będą musieli znać uczniowie. Oczywiście, największy problem mieli bliźniacy i Sączysmark w odnalezieniu się w nowym powołaniu, ale jak na pierwsze zadanie, jakie otrzymali, nie poszło im tak źle. Sączysmark włączył do swoich zajęć treningi sprawnościowe, żeby zadbać o kondycję młodych jeźdźców. Szpadka, co było dla Czkawki niemałym szokiem, spędziła cały wczorajszy wieczór na wymyślaniu przeróżnych tematów zajęć, a jej pomysły były naprawdę dobre. Z Mieczykiem było gorzej, bo tak naprawdę nie wymyślił nic, ale umiał improwizować, w przeciwieństwie do Śledzika, który przyniósł na spotkanie cały stos notatek.
   Gdy spotkanie się skończyło i wikingowie się rozeszli, Czkawka postanowił sprawdzić, jak czują się Heathera i Tanya, jednocześnie starając się nie dzielić tym pomysłem z Astrid.
   Obie siostry siedziały w swoim domu, najwyraźniej nie opuszczały go od pogrzebu Theoda, bo Czkawka nie przypominał sobie, by widział je od tamtego czasu. Zastukał lekko w drzwi i czekał na progu, mając nadzieję, że wczorajsze słowa Astrid na temat Heathery się nie sprawdzą.
- Czkawka - Tanya uśmiechnęła się słabo. - Proszę - odsunęła się, zapraszając go do środka.
   Tak naprawdę Czkawka był w domu Tanyi po raz pierwszy. Co prawda dał jej cały budynek, ale nie znajdował się nigdy w tych czterech ścianach i nie wiedział jak przytulnie umeblowane zostały pomieszczenia. Na środku głównego pokoju leżał ogromny dywan z szorstkiego czerwonego materiału, który zapewne pochodził od Damorów, bo w Berk nikt nigdy nie widział takiego tworzywa. Wokół na dołkach w ścianach poustawiane były drobne świece, a okiennice od wewnątrz zostały ręcznie pomalowane, pewnie ręką właścicielki domu.
- Dzięki - mruknął Czkawka, rozglądając się z zachwytem po wnętrzu. - Jak tu pięknie.
- Taki mały skrawek domu - odpowiedziała skromnie Tanya. - Coś się stało?
   Wiking odwrócił się do dziewczyny, dopiero orientując się, jak może wyglądać jego najście.
- Nie, po prostu chciałem spytać, jak się czujecie, ty i Heathera. - Tanya wytarła mokry nos. Jej oczy były podkrążone, domyślał się, że niedawno płakała.
- Dochodzimy do siebie, nawet ja - mruknęła posępnie. W tym momencie do izby weszła Heathera. Miała na sobie za dużą tunikę, w której pewnie spała. Materiał odkrywał jej blade ramiona, które dziewczyna niezbyt chętnie próbowała zakryć. Włosy Heathery wiły się wokół jej delikatnej twarzy jak czarny wieniec.
- Ach, to ty, Czkawka - sapnęła. - Wybacz, zaraz wrócę.
- Nie spiesz się - zaśmiał się wódz, siadając naprzeciwko Tanyi. Dziewczyna nalała do kubka jakiś napój i podała przyjacielowi.
- Pij, - poradziła, ale widząc minę Czkawki, dodała: - spokojnie. W moich stronach pijemy to, żeby się trochę orzeźwić. Może nie jest za smaczne - Czkawka powstrzymał się, żeby od razu nie wypluć całości alkoholu, przypominając sobie moment, gdy Astrid próbowała stworzyć nową tradycję wikingów i stworzyła najobrzydliwszy napój, jaki w życiu pił. Ten sok mu niemal dorównywał.
   Wódz przełknął i wystawił niedbale język, próbując zmyć z niego smak.
- Rzeczywiście smaku to to nie ma - uśmiechnął się krzywo. Tanya zaśmiała się po raz pierwszy od wesela wodza. - Ale jednak ma kopa.
   Jakby na potwierdzenie słów dziewczyny, po ciele Czkawki przeszło miłe uczucie, które rozeszło się od palców do czubka głowy. Heathera wyszła ze swojego pokoju i usiadła przy pijącej dwójce. Miała na sobie szary strój, który mógłby służyć zarówno do walki, jak i do przyjęć.
- Coś się stało? - spytała miło dziewczyna, rozczesując palcami włosy. Zareagowała tak samo, jak jej siostra, zaśmiał się w myślach chłopak. Czy wizyta wodza w domu musi oznaczać kłopoty?
- Nie, nie martw się - odpowiedział, ale Tanya dopowiedziała szybko.
- Czkawka chciał się upewnić, jak sobie radzimy ze śmiercią Theoda. - mówiąc to, jej twarz zachowała naturalny wyraz, co Czkawka przyjął z ulgą. Heathera obdarzyła przyjaciela szczerym uśmiechem.
- To bardzo miło z twojej strony. - rzekła, zakładając nogę na nogę. - Słyszałam o Smoczej Akademii. Na pewno wyjdzie wspaniale.
   Czkawka uśmiechnął się. Cieszył się, że ktoś go szczerze wspiera w tym pomyśle.
- Zrobimy wszystko, żeby tak było. W ogóle - spojrzał na Tanyę - mogłabyś czasem mieć oko na Mieczyka? Nie jestem pewien, czy da sobie radę, a przy tobie jest...
- Inny? - zachichotała Tanya. Czarny kosmyk zasłonił jej czoło. - Każdy mi to mówi. Jestem pewna, że da sobie radę, ale jeśli to ciebie uspokoi, to mogę mu pomagać. W końcu i tak na razie nie mam tu żadnej porządnej roboty. Kobiety Berk raczej trzymają się ode mnie z daleka... - przerwała, gryząc się w język. Czkawka zmarszczył brwi.
- Co? Jak to? - spytał ze zdziwieniem.
   Tanya popatrzyła na siostrę z prośbą o pomoc.
- To nic wielkiego. To było do przewidzenia, że Berk nie będzie nas traktowało tak, jak wcześniej po tym, co zrobił wam nasz brat - mówiła monotonnym, niemal znużonym głosem, ale jej oczy lśniły czujnie. - Nie należy się przejmować tym, co mówią ludzie, Czkawka - mówiąc to, wbija swój wzrok w chłopaka.
   Wódz poczuł się przez moment dość niekomfortowo, jakby temat nieco wybiegł od traktowania dziewcząt przez mieszkańców. Tanya nagle uśmiechnęła się do Czkawki.
- Naprawdę nie ma się, czym martwić, to nas nie rusza. W końcu ludzie się przyzwyczają, prawda? - jej optymizm sprawiał, że Czkawka lubił ją nieco bardziej, w końcu na wyspie było tylko kilka osób, które naprawdę dostrzegały w rzeczywistości same tęczowe barwy.
   Wódz odstawił swój kubek na stół i wstał, kierując się do wyjścia.
- Bardzo się cieszę, że sobie radzicie - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu stojącej bliżej Tanyi. Do jej siostry wolał się raczej nie zbliżać, wspominając do czego posunęła się jego dobra przyjaciółka w ich relacji. - Ale naprawdę mam jeszcze wiele do ogarnięcia. Jeśli będziecie czegoś potrzebowały, to powiedzcie. Aha, i dzięki za... to coś - wskazał na napój. Rzeczywiście, Tanya nie podała mu nazwy trunku. Obie siostry zachichotały.
- Gdybyś wiedział, co to jest, nigdy byś tego nie spróbował - wytłumaczyła Tanya. Czkawka nagle zapragnął wyjść na świeże powietrze. Na widok jego miny siostry ogarnęło jeszcze większe rozbawienie.
- Dobra na mnie już pora - pożegnał się wódz, po czym ruszył na spacer po Berk, by doglądnąć stanu wioski.
   Tuż obok niego natychmiast pojawił się Szczerbatek.
- Co stary, lecimy? - spytał Czkawka, wchodząc na siodło. Nocna Furia wygięła się, jak kociak, który szykuje się do skoku.
   Wkrótce błękitne obłoki przecinały ogromne czarne skrzydła smoka. Czkawka czuł wolność, jak zawsze, gdy leciał ze Szczerbatkiem. Może Valka miała rację? Może naprawdę ma duszę smoka, skoro tak dobrze jest mu tu, w powietrzu.
   Nagle jeździec uświadomił sobie, że jego myśli biegną ku osobie, którą chciał usilnie wybić sobie z głowy. Heathera. Westchnął.
- Dawaj, Mordko - złapał się siodła i oboje przecięli powietrze z niewiarygodną prędkością, lecąc wprost ku tafli morza.
   Mimo najszczerszych chęci, Czkawka nie potrafił zrozumieć, czemu wciąż wspomina spotkanie z Heatherą. Zaczynało go to wkurzać. Oblecieli ze Szczerbatkiem wyspę, robiąc najbardziej niebezpieczne akrobacje, bo jeźdźcowi zawsze pomagało to pozbyć się dręczących go myśli. Czuł ogromne wyrzuty sumienia wobec Astrid, ale nie potrafił nic poradzić, by zatamować strumień myśli przewalających się przez jego umysł.
   W końcu zeskoczył z siodła, spadając w dół ku skałom. W ostatniej chwili, gdy zbliżał się ku ostrym brzegom i gdy naprawdę zaczął obawiać się o swoje lądowanie, złapał go smok.
   Szczerbatek zawarczał na jeźdźca, próbując mu przemówić do rozumu, ale jeździec niezbyt reagował. Smok skulił się i uderzył Czkawkę końcem skrzydła prosto w głowę.
- Ałł, dobra, załapałem - warknął, trzymając się obolałej głowy. - Lećmy już do domu.
   Smok zdawał się czuć ulgę, bo z radością poszybował w stronę wioski. Czkawka poczuł, że jego sposób na brak jakiegokolwiek myślenia miał luki, których nie mógł niczym zatkać. Najchętniej zapadłby się ze wstydu pod ziemię, ale jego głowa go wyręczyła, bo ból pulsował coraz bardziej nieznośnie, zmuszając go do powrotu do domu. Szczerbatek był naprawdę dobrym przyjacielem, bo należało mu się dostać porządnie w łeb i to nie tylko za te wygłupy.

7 komentarzy:

  1. Milutko.. Tak bardzo. Powiem, że jestem trochę nieogarnięta i ciut nie czaje o co cho z Sel ale na pewno się dowiem xd. Rozdział bardzo dobry, nie ma żadnych błędów. W sumie taki spokojny ten rozdział. Może w kolejnym coś się będzie działo. Oj Czkawka, dlaczego on od ponad 50 rozdziałów okłamuje As? Czemu nie powiedział jej, że ta głupia Heathera się na niego rzuciła wtedy. Na pewno by zrozumiała, a jak nie to by zabiła i Heathere i Czkawkę. No ale z drugiej strony spięcia, kłótnie to lubię w tych parach. Dalej słodko i pysznie jak jest mąż i żona, ale za tych wcześniejszych czasów to było inaczej. Ajjj straszny ten mój kom :/
    Pozdrowionka słoneczko ode mnie i całusów masę. ❤
    • Weny od Sif.. bla bla blaa..

    Kocham cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czkawka powiedział Astrid o zajściu z Heatherą :pp nie zareagowała na to za dobrze. To było jeszcze podczas ich podróży za Nocną Furią ;))

      Usuń
    2. Ale ja mam sklerozę przeciez xd hehe jest tu już nowy 7 i 8 rozdział (nigdyniebedziedobrze.blogspot.com) zapraszam. Wpadnij jeśli masz czas! ❤

      Usuń
  2. I co ja mogę powiedzieć? Jesteś genialna! Uwielbiam Twoje rozdziały. I za cholerę nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć. Zgadzam się z SuperHero rozdział spokojny czytało się miło choć niepokoi mnie to, że Czkawka zaprzata sobie myśli Heathera. Mam nadzieję; że nic sobie z tego nie zrobi. W końcu ma żonę!

    Kochana, życzę weny od wszystkich bogów i czytelników☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Super roździał: ) i czemu Czkawka tak mało czasu spędza z Astrid? Tylko ja tak to widze?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja myślę, że Czkawka myśli o Heatherze, przez ten napój. Tak wiem, może się to wydawać dziwne, bo jej siostra też to piła... Ale jej słowa też były podejrzane "Gdybyś wiedział, co to jest, nigdy byś tego nie spróbował". No cóż. Czekam na dawki Czkastridu albo dramat z nimi związany :D Buziaki i weny. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń