środa, 15 kwietnia 2015

Odpowiedź bogini

   Zaraz po ceremonii wszyscy goście przenieśli się do Wielkiej Sali, gdzie zaczęła się uczta. Valka zabrała ze sobą Astrid do domu, gdzie starała się ją jakoś wyszykować - co prawda według tradycji  panna młoda miała wyglądać jak na co dzień, ale dotyczyło to tylko ceremonii, nie uczty.
   Czkawka rozmawiał żywo z Sączysmarkiem i Pyskaczem, reszta Wikingów popijała miód.
- O, stary, teraz ci współczuję - zaśmiał się Smark, kładąc rękę na ramieniu Czkawki. - Bardziej się wkopać to już chyba nie mogłeś. - Pyskacz zarechotał spod długich wąsów.
   Wódz zerknął w stronę stojącej nieopodal Szpadki.
- Prędzej czy później też tak skończysz - twarz Sączysmarka przybrała czerwoną barwę, ku rozbawieniu jego rozmówców.
- Czkawka ma rację - wtrącił się Pyskacz. - Mam nadzieję, że niedługo poszaleję na twoim weselu.
- Ej, - Czkawka mruknął z uśmiechem. - nawet nie poszalałeś jeszcze dobrze na moim!
   Sączysmark zdawał się nie słuchać już ich rozmowy, jego wzrok powędrował ku Szpadce, Mieczykowi i Tanyi, którzy wyglądali dziś nadzwyczajnie. Tanya związała swoje włosy w jeden, długi kucyk i splątała je na kształt warkocza w dość oryginalny sposób. Na sobie miała sukienkę w kolorze bzu z futrem na ramionach. Z kolei Mieczyk chyba po raz pierwszy umył swoje włosy i założył elegancką narzutę obszytą czarnym futrem niedźwiedzia. Jednak Sączysmark zdawał się nie zwracać na nich uwagi, tylko na Szpadkę, która śmiała się razem z Tanyą. Czkawka z ulgą stwierdził, że chyba się pogodziły. Bliźniaczka miała na sobie kremową sukienkę z koronkowym dekoltem i skręcone w ciasne loczki włosy. Chyba po raz pierwszy Szpadka nie miała na głowie hełmu, w przeciwieństwie do brata, jednak to od niej Sączysmark nie mógł odwrócić wzroku.
- Widzicie, o tym właśnie mówię! - zaśmiał się Pyskacz, któremu zawtórował Czkawka. Sączysmark popatrzył na nich z gniewem, ale jego policzki i tak spłonęły.
- Co się śmiejecie? Po prostu podziwiam tort, który upiekła Flegma - rzeczywiście grupa stała obok stołu, ale Czkawka nie dał się tak łatwo zwieść.
- Ta, dziś jest naprawdę piękny - zgodził się z przyjacielem. - A te loki to już w ogóle.
- Co? - spytał Sączysmark, a obaj Wikingowie znów wybuchnęli śmiechem. Jeździec w końcu zrezygnował i poszedł porozmawiać z ojcem.
   Kiedy Pyskaczowi udało się w końcu uspokoić, spytał wodza, dotykając przyjaźnie swoim kuflem o jego kufel:
- Nie wiem, czy to dobrze obrażać świadka swojego ślubu na weselu - zachichotał. - Mam nadzieję, że wielka Frigg ci dziś daruje.
- Może i tak - wzruszył ramionami Czkawka. - A jeśli nie, to chociaż będzie niezły ubaw.
   Twarz Pyskacza stężała, choć jego towarzysz nadal chichotał pod nosem.
- Czkawka, nie można ignorować bogów. - pouczył syna przyjaciela. - Lepiej, żebyś to pojął zanim...
- Zanim co? - spytał Czkawka, wzdychając. - W ciągu tego roku zdarzyło się już chyba wszystko, co można było określić jako gniew bogów, Pyskacz. Zdrada, atak, śmierć, wojna, głód. Co może się jeszcze wydarzyć?
   Srebrne oczy starego Wikinga zabłysnęły złowrogo, on naprawdę wierzył w posłannictwo bogini.
- Młody, są rzeczy, które nie zostały nawet nadszarpnięte. Jedną z nich jest wasz związek. Nie próbowałbym rozzłościć bogini małżeństw takimi słowami i lepiej dobrze się nad tym zastanów - po czym zostawił jeźdźca samego przy stole.
   Czkawka zmarszczył brwi. Może rzeczywiście przesadził, ale nie raz już modlił się do bogów, gdy miał kłopoty i nikt z nich nigdy nie odpowiedział. Mieliby odpowiedzieć teraz nienawiścią, bo Czkawka raz zapomniał powiedzieć o nich choć jedno drobne słowo? A gdzie byli, gdy walczył z Drago? Gdzie byli, gdy zginął jego ojciec? Gdzie byli, gdy Theod powrócił, by się zemścić?
   Nagle chłopak przypomniał sobie o ojcu. On nigdy nie pozwolił bezcześcić imienia bogów, choć jego życie i tak nie było usłane różami. Gdy Gothi, jako szamanka, jasno określiła, co mają zrobić, by przebłagać bogów, on szedł i po prostu to robił, bez zastanowienia.
   Czkawka odłożył metalowy kufel z gorącym miodem i odszedł w stronę klifu. Może rzeczywiście powinien przeprosić bogów?
   Szedł wolno, zastanawiając się nad tym i mijając biesiadników podążających do Wielkiej Sali i gratulujących mu na każdym kroku.
   Kiedy wreszcie doszedł do klifu, usiadł na brzegu i wsłuchał się w dźwięk morza. Chłodna bryza owiewała mu policzki, wiatr targał uczesane włosy. Czkawka zapragnął wzbić się i po prostu odejść od bogów i nie-bogów, od całego Berk i ich wierzeń. To nie było wcale tak, że nie wierzył w nic. Wierzył w przeznaczenie, takie jak on i Astrid, wierzył w siłę taką, jaką stanowił jego ojciec dla Berk i wierzył w przyjaźń taką, jak on i Szczerbatek.
- Wybacz, droga bogini - szepnął nagle, choć i tak był sam, mógł nawet krzyczeć. - Nie chciałem. Po prostu za dużo szukam, a im więcej znajduję, tym bardziej oddalam się od prawdy.
   Zastanowił się chwilę nad tym, co powiedział. Nie było wokół ani jednej wyspy, której nie znał i im wiedział więcej, tym bardziej chciał odkrywać, zwiedzać, badać. W takim razie co z Berk? Był wodzem. Nie mógł już wolno latać, tam, gdzie mu się żywnie podoba, był tu uwiązany obowiązkami. To przez jego lot i poczucie wolności na Wikingów napadli Łowcy. To podczas jego nieobecności porwali Szpadkę. Odetchnął wolno. Jego ślub, choć wydarzenie tak radosne, przybiło tylko jego skrzydła do skał wyspy jeszcze bardziej. Teraz miał rodzinę, tym bardziej nie mógł być wolny. Musiał się z tym pogodzić, zdecydował.
   Wstał i popatrzył ostatni raz w morze. Nie wiadomo, kiedy zobaczy je z góry następnym razem. Być może już nigdy.
   Nagle poczuł dotknięcie na ramieniu, gdy się odwrócił, zauważył wielki pysk Szczerbatka obok. Czkawka uśmiechnął się i pogłaskał smoka, który przymknął powieki. Smok nie wiedział, co robi jeździec, dopóki nie zauważył ściągniętego herbu na siodle.
   Szczerbatek zrozumiał to o wiele szybciej, niż  jeździec mógł to zakładać. Nocna Furia wzięła w pysk czerwony kawałek materiału i podała jeźdźcowi, ale Czkawka odepchnął go.
- Jesteś wolnym smokiem, Mordko - powiedział twardo. - Nie będziesz już służył wodzowi.
   Szczerbatek jednak nie poddawał się, cały czas próbował podać Czkawce herb. W końcu Wiking nie wytrzymał i cisnął nim w stronę morza. Wiatr zarzucił małym, zwiniętym materiałem i nagle zmienił kierunek tak, że w końcu herb wylądował na nodze Czkawki. Chłopak przyjrzał mu się z uwagą. Smok przytulił się do niego.
- To już koniec, nie rozumiesz? - zapytał go Czkawka ze łzami w oczach. - Nie będzie już wspólnych lotów, wypraw. Teraz muszę być tutaj, a ty nie możesz być tu uwiązany. - Szczerbatek warknął w stronę wyspy, po czym uśmiechnął się do jeźdźca. Czkawka chwycił jego łeb i przytulił do siebie mocno, po czym schował herb za swój kołnierz, w dalszym ciągu nie zamierzał go założyć smokowi.
   Czkawka pogłaskał smoka, po czym wstał i ruszył w kierunku Wielkiej Sali. Szczerbatek podążał za nim wiernie, ku radości wodza. Nie chciał w tym ważnym dniu być bez Nocnej Furii.
   Kiedy wódz wszedł do Sali, zauważył, że praktycznie brakowało już miejsca, musiał się przeciskać przez przyjaznych Wikingów, nigdzie też nie mógł wypatrzeć swojej wybranki. Szczerbatkowi szło dużo lepiej, w końcu kiedyś na jego widok ludzie wiali w popłochu. Szczypta tego starego zachowania została im w głowach na tyle, żeby wiedzieć, że nie warto zadzierać z tym smokiem.
   Czkawka przywitał już niemal wszystkich Wikingów i przyjął od nich gratulacje, gdy nagle usłyszał czyjś zirytowany głos:
- Czkawka! - już miał się obrócić i przeprosić, bo pewnie znowu kogoś nieuważnie rozdeptał, gdy zauważył blondwłosą piękność w sukience w kolorze perły z jedwabiu, sięgającej kolan i włosach spiętych w ciasny kok. Potrzebował chwili, by w ogóle ogarnąć wzrokiem urodę dziewczyny i jeszcze dłuższej, by do jego mózgu dotarło, że to jego żona. Astrid uśmiechnęła się od ucha do ucha na widok jego zagubionej miny i rzuciła mu się na szyję. - Gdzieś ty się podziewał? - spytała z mniejszym gniewem, niż na początku.
- Musiałem coś pilnie załatwić - powiedział Czkawka z trudem. - Naprawdę cię nie poznałem - wyznał cicho.
   Astrid uśmiechnęła się znowu. Jej zęby błyszczały jak perły w jej diademie.
- Kłamca! - mruknęła, całując go. Stojący nieopodal Wikingowie zachichotali na widok młodej pary.

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni :D przepraszam, no ale wiecie... ospa :// ostatnio w ogóle bardzo często choruję i zamiast siedzieć w domu i się kurować no i oczywiście pisać to chodzę do tej durnej szkoły... a jak tam u was?? :)

A TAK WGL TO CHCIAŁABYM PODZIĘKOWAĆ ZA 20.000 WYŚWIETLEŃ! KOCHANI, JESTEŚCIE CUDOWNI! *__*

9 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jaką radość sprawiłaś mi następnym rozdziałem ^^ Długo czekałam i się doczekałam. Mam nadzieję,że ze Szczerbatkiem to nie na serio, no! Nie możesz zniszczyć ich przyjaźni. Już dosyć tych smutnych blogow :(. Proszę, nie rób tego :/ A oprócz odciągania Cię od tego pomysłu, muszę Cię pochwalić, bo rozdział piękny i wzruszający :) Bardzo ucieszyłam się, że Czkawka ma już rodzinę. Szczerze mówiąc, myślałam, że zakończysz działalnosc na ich ślubie. Mam nadzieję, że pojawią się nastepne przygody ^^ To tyle kochana, życzę Ci, abyś szybciutko wróciła do zdrowia. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziękuję bardzo, postaram się, tym bardziej że mam bierzmowanie xd myślałam nad zamknięciem bloga ale mam na tyle zryty łeb że jeszcze coś wymyśla dla moich czytelników ^^

      Usuń
    2. Też w tym roku mam bierzmowanie :) No i czekam na dalsze losy, kobieto, ja po prostu kocham Twojego bloga!

      Usuń
    3. Hahaha, dziękuję, naprawdę się dziwię ale spoksik xdd

      Usuń
  2. Hura! ❤
    Bardzo się cieszę, że pojawił się tu nowy rozdział. Długo na niego czekałam, ale było warto. Jak zwykle piękny i wzruszający. Szczerze to myślałam jak SmileLife, że ich ślubem zakończyłaś tę historię. Na szczęście nie. I chwała ci za to! ♡.♡
    Nie. Nie i NIE! Czkawka musi zrozumieć, że nawet jeśli jest wodzem może latać na Szczerbatku. To on jest jego przyjacielem i powinien starać się dbać o niego, nawet jeśli ma na głowie osadę, rodzinę i żonę. Przecież nie wierzę, że Valka czy Astrid nie powiedziały by mu o tym, żeby nie rezygnował ze Szczerbatka i lotów. To w końcu całe jego życie. Smoki! Teraz Astrid powinna go wspierać. Mam nadzieję, że bogowie nie będą się gniewać na Czkawkę, chociaż jakaś taka super przygoda byłaby świetna! ❤ Ty śmiało możesz pisać takie straszne przygody bo wychodzą ci perfekcyjnie!
    Czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że niedługo. Zdrowiej kochana! ❤
    Z ciekawości ile masz lat?
    Gratuluję tak dużych sukcesów i życzę kolejnych! Pozdrowienia! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak z ciekawości powiem że za pół roku będę pełnoletnia! uła uła :pp
      I bardzo dziękuję, aż się lepiej choruje z wami, naprawdę :D

      Usuń
    2. To wychodzi na to, że masz tyle lat co moja siostra. Hehe :)
      Miło mi i nie ma za co! ❤ :D

      Usuń
  3. Sól! Sól! Pieprz! Pieprz!
    Pierwsza reakcja: O! Nowy rozdział!
    Druga reakcja: Że co!
    Trzecia reakcja: Oł, soł romantik!
    Naprawdę się zmartwiłam, że Szczerbek odejdzie, ale potem nawiedziła mnie taka myśl: Hej, to przecież Mordka. On by tego nie zrobił.
    Przez większość rozdziału byłam na pewnego rodzaju książkowo-muzycznym odlocie. Słuchając piosenki o Narwalach nie da się inaczej.
    I Annabeth tfu... Astrid w tej pięknej sukni...
    Szczerze mówiąc to głęboko odetchnęłam kiedy Czkawuś przeprosił Frigg. Gdyby tego nie zrobił różne rzeczy mogłyby się zdarzyć. Znając Twoją wyobraźnię. Też taką chcę!
    Bogowie mnie czasem wkurzają. Na przykład Zeus, czy którykolwiek z Kronik Rodu Kane. Tylko by się wysługiwali wszystkimi dookoła i nic więcej.
    Komentarz krótki, bo klasówka z fizyki pochłonął całą wenę.

    Pozdrawiam :)
    Nie mogąca doczekać się kolejnego rozdziału
    ~córka kochającego tatusia z twarzami na sukience z Biedronki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu jak zwykle kilka mega inspirujących słów od mojej ulubionej heroski :D haha dzięki, co do bogów to nwm, ja wyznaję tylko jednego Boga który jest po prostu najlepszy i tego się trzymajmy ;D

      Usuń