sobota, 25 kwietnia 2015

Poszukiwanie mordercy

   Czkawka zerknął niespodziewanie w stronę księżyca. Jego tarcza zmieniła się, uzupełniwszy się do dużo większej części. Astrid zauważyła od razu skupienie na twarzy męża.
- Czkawka?
  Chłopak rzucił jej uspokajające spojrzenie, choć od środka czuł pustkę.
- Nie wiesz może, kiedy będzie następny nów? - zapytał cicho. Dziewczyna coś wyczuła, ale starała się odpowiadać spokojnie, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Wiedział, że Astrid przez pewien okres czasu interesowała się astronomią, gdy uczył ją Pyskacz. Ach, Pyskacz...
- Myślę, że za jakieś pięć, może sześć dni, a co?
- Tak tylko pytam - wzruszył ramionami, ignorując jej pytające spojrzenie.
   Oboje ruszyli do Wielkiej Sali, Astrid wyjątkowo o nic nie zapytała. Mijali pochmurnych Wikingów, zmierzających w tym samym kierunku, nikt nawet nie spróbował o niczym porozmawiać. W Sali zajęli miejsca tuż obok Sączysmarka, Szpadki, Mieczyka, Tanyi i Śledzika. Ten ostatni zdawał się znosić to najciężej, chociaż na twarzach reszty przyjaciół malował się smutek.
- Cześć wszystkim - mruknął Czkawka, zajmując miejsce obok Sączysmarka. Ławki były już w całości pozajmowane, więc chłopak wziął Astrid na kolana. Jego żona wtuliła się w niego, rozmyślając zapewne o zmarłym. - Widzę, że humory dopisują... - Astrid dźgnęła ukochanego łokciem w żebra.
- Miodu? - spytał Śledzik smętnie, unosząc swój żelazny kufel.
   Wódz kiwnął głową. Siedzieli chwilę bez słowa, ciszę przerwał dopiero Mieczyk.
- Wiedzieliście, że ród Pyskacza był drugim co do najważniejszych rodów w Berk? Nie miał potomka, więc ród nie przetrwa...
- My jesteśmy na trzecim miejscu - mruknęła Szpadka, patrząc na Czkawkę, jakby specjalnie chciała odsunąć ten temat na boczny tor.
- A który jest pierwszy? - zapytała z ciekawością Tanya. Wszyscy popatrzyli na Czkawkę.
- A jak myślisz, tania? - zaśmiał się Sączysmark, popijając miód. Od pewnego czasu przedrzeźniał tak Tanyę, ale dziewczyna starała się tym nie przejmować. Wzruszyła tylko ramionami.
- Haddockowie, naprawdę? - spytała Astrid z przejęciem. Wódz uśmiechnął się do niej.
- Nie wiedziałaś?
- Nikt mnie nie powiadomił - mruknęła, zabierając Czkawce żelazny kufel. - A z tego co wiem, Berk nie posiada żadnych kronik, więc...
   Wódz popatrzył na Śledzika z namysłem.
- Mam pomysł. Nie chciałbyś prowadzić oficjalnych kronik Berk? - chłopak zerknął za siebie, jakby Czkawka mógł się zwracać do kogoś innego.
- Ja? - spytał. Jego gładkie policzki zaróżowiły się. - Czy ja wiem, Czkawka...
- Pomyśl, kto tu więcej wie od ciebie? Poza tym jesteś obiektywny i nie umieściłbyś w kronice czegoś, co byłoby kłamstwem.
   Sączysmark prychnął.
- Śledzik? Błagam, Czkawka, ten miód mózg ci wyprał? - Szpadka dźgnęła go tak, jak wcześniej Astrid swojego męża. Od razu widać, od kogo się tego nauczyła. - On się do tego nie nadaje.
   Jeździec Sztukamięs rzucił Smarkowi gniewne spojrzenie.
- Właśnie, że będę prowadził kronikę. Ale pod jednym warunkiem. Ilustracje robi Czkawka.
   Wódz uśmiechnął się słabo, wyciągając rękę do przyjaciela.
- Stoi, ale najpierw opiszesz dokładnie ród Pyskacza.
   Śledzik zgodził się i oboje uścisnęli sobie dłonie. Znowu nastała cisza, słychać było jedynie siorpanie miodu przez Wikingów. Astrid wyraźnie starała się oderwać swojego męża od kufla, więc Czkawka udawał, że nie chce pić, by jej jeszcze bardziej nie rozgniewać.
- Wiecie już kto to zrobił? - spytała nagle Szpadka. Chodziło jej oczywiście o zabójstwo Pyskacza.
   Czkawka milczał jak grób. Niestety, nie mógł wyjawić przyjaciołom prawdy. Tanya rzuciła mu krótkie spojrzenie, którego nikt nie zdążył nawet zauważyć. Jej usta wygięły się łuk. Ich dwójka wiedziała jedynie, kto jest zabójcą.
- Niech ja tylko dorwę tego drania - oburzył się Sączysmark. - Powinien umrzeć najbardziej bolesną ze śmierci za zabicie tak dobrego człowieka, jakim był Pyskacz.
   Czkawka przemyślał to dokładnie, Sączysmark miał rację. W głowie jeźdźca zaczęły układać się czarne myśli, co może zrobić z Theodem, gdy w końcu go dorwie...
- To musiał być ktoś stąd - powiedział Śledzik. - Z Wielkiej Sali co jakiś czas ktoś wychodził. Ten morderca musiał sobie ustalić jakiś cel. Dlaczego akurat Pyskacz? - to ostatnie wypowiedział drżącym głosem.
   Czkawka poczuł, że włosy na jego ciele stają dęba. Miał ochotę stąd odejść. Natychmiast.
- Chyba tak. Ej, to ma sens - powiedział wolno Sączysmark. Tanya znowu popatrzyła na Czkawkę z rozpaczą, tym razem jej spojrzenie zauważyła Astrid.
   Czkawka objął dziewczynę i postawił na nogi odchodząc. Teraz patrzył na niego już cały stolik, ale zignorował to. Potrzebował pobyć sam.
   Gdy tylko zniknął za ogromnymi drewnianymi drzwiami Wielkiej Sali, zaczął biec w stronę Smoczej Akademii. Chciał teraz pobyć ze Szczerbatkiem, choć nie miał teraz pewności, czy smok jest dalej na wyspie. W końcu Nocna Furia była już wolna.
   Kiedy Czkawka był tuż obok Akademii ktoś złapał go za ramię i szarpnął w tył, dysząc ciężko. Już chciał odepchnąć od siebie napastnika, gdy w świetle księżyca zauważył blond włosy.
- Co się z tobą dzieje, Czkawka? - warknęła Astrid. Jeździec zapragnął powiedzieć jej o Theodzie, ale wiedział, że lepiej, gdy załatwi sprawę bez powiadamiania kogokolwiek.
- Nic mi nie jest - szepnął tylko. - Muszę polecieć. Nie wytrzymam dłużej na tej wyspie.
   Astrid przyciągnęła go bliżej siebie.
- Znowu chcesz mnie od siebie odepchnąć? - spytała, patrząc mężowi w oczy. - Czkawka, ja tak dalej nie chcę. Widzę, że coś jest nie tak.
    Nie tak, prychnął Czkawka w myślach, to mało powiedziane. Wódz czuł teraz ogromne wyrzuty sumienia, w końcu, gdyby zabił Theoda tamtego pechowego dnia, Pyskacz by teraz żył. To jego wina.
   Objął Astrid i pocałował w policzek. Wokół szumiał cicho wiatr.
- Nie chcę ciebie niepokoić - powiedział szczerze. Wiedział, że gdy Astrid się dowie, będzie zawzięta, by pomóc zemścić się na Theodzie za Pyskacza, a Czkawka nie mógł na to pozwolić.
- Myślisz, że jestem idiotką? - spytała, odsuwając się od męża. W cieniu jej oczu jeździec zobaczył łzy. - Myślisz, że nie zdaję sobie sprawy, że wiesz, kto zabił Pyskacza?
   Czkawka otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
- To Theod, prawda? - spytała cicho, prawie w ogóle nie ruszając ustami. Chłopak nie wiedział, co ma odpowiedzieć. - Czkawka, widziałam jak walczyliście i jak Theod spadł z Iskry. Myślisz, że nie brałam pod uwagę możliwości, że może przeżyć? Widziałam twoje spojrzenie, gdy patrzyłeś za nim w morze.
   Wódz stał jak wryty. W końcu odwrócił głowę i wyszeptał:
- To moja wina. Gdybym zabił go wtedy, Pyskacz...
   Teraz to Astrid go objęła.
- Nie mów tak. To się musiało stać, na Thora. Nie wiem, dlaczego, ale już i tak nic z tym nie zrobisz. To nie ty zabiłeś Pyskacza, Czkawka, tylko Theod, więc przestań wygadywać głupoty.
- Więc pozwól mi go pomścić. - powiedział.
- Oboje go pomścimy - Astrid nie dawała się przekonać. Czkawka odsunął ją od siebie.
- Nie, ja to zrobię. Sam. - mruknął. - Koniec tematu. - sam nie wiedział, skąd wzięła się w nim taka zawziętość. Przypomniał sobie ojca. On tak samo reagował na ryzykowne pomysły syna. Po prostu uciszał go.
   Czkawka ruszył w stronę Akademii, wciąż słyszał za sobą znajome kroki.
- Nie puszczę cię samego - Astrid naprawdę nie potrafiła odpuścić. Czkawka czuł, że musi się posunąć do czegoś gorszego, by zatrzymać żonę w Berk.
- Zostaniesz i będziesz mnie zastępować - powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu, którego wciąż się uczył. - Jesteś już moją żoną, nie możesz zniknąć razem ze mną, a to ja mam z nim porachunki, nie ty.
   Astrid nagle stanęła. Czyżby zrezygnowała? Wódz obrócił się lekko zawiedziony. Zawsze lubił drażnić dziewczynę. Stali naprzeciwko siebie, wpatrując się w siebie stalowym spojrzeniem. Jakby to określił Pyskacz? Las walczy z Morzem. Tak Gothi nazywała ludzi odpowiednio o zielonych i błękitnych oczach. Kiedyś przepowiedziała młodym przyszłość. Powiedziała, że Las nada podporę ziemi, a Morze je umocni. Wikingowie przyjęli te słowa jako dobrą wróżbę.
   Bezczynność przerwała w końcu Astrid. Czkawka cieszył się po cichu ze swojego małego zwycięstwa. Dziewczyna podeszła do męża i dotknęła ustami jego ust. Oboje wtulili się w siebie, jakby starali się zapamiętać jak najwięcej, dotyk, zapach, sylwetkę drugiej osoby.
- Nie odpuścisz - mruknęła Astrid. To nawet nie było pytanie. Dziewczyna zatrzepotała rzęsami odrywając się od męża. - Ty nigdy nie odpuszczasz. Zawsze stawiałeś na swoim.
- Jak każdy Haddock - odparł Czkawka.
- Obiecaj, że wrócisz - poprosiła jeźdźczyni. Jej brwi uniosły się, oczekując tego, czego chciała. Czkawce przeszło przez myśl, że pasuje na żonę wodza. Jest władcza, dumna.
- Przysięgam na Thora - obiecał, po czym musnął po raz ostatni usta ukochanej i odszedł.
   Kiedy znalazł się w bramie Akademii, obrócił się jeszcze raz, by powiedzieć krótko:
- Kocham cię. - po czym zniknął w cieniu areny.
   To będzie długa noc, pomyślał.

8 komentarzy:

  1. Ajć! ❤
    Jak tamten rozdział był smutny to ten jest przeraźliwe słodki ♡.♡
    Jej, dosłownie nie spodziewałem się tutaj rozdziału. Ogromne zaskoczenie ale strasznie się cieszę. Nie wiem jak ty to robisz, że prawie codziennie piszesz tak fantastyczny rozdział pełen emocji, uczuć, akcji i wszystkiego co potrzebne do stworzenia historii. Masz już od groma rozdziałów na tym blogu, jednak to, że piszesz dalej jest po prostu fantastyczne. Dalej nie mogę wyjść z podziwu! ❤
    Pozdrawiam.
    - Niech twoja wena będzie z tobą i niech Thor cię prowadzi w dalszym pisaniu.. Bllala blala ❤
    Wielbię to opowiadanie i ciebie! ❤

    Spam: U mnie new: nigdyniebedziedobrze.blogspot.com ❤
    ~ SuperHero ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że to wielkie błogosławieństwo, że mogę pierwsza już od dwóch rozdziałów skomentować to cudowne dzieło mistrza. Dziękuję ❤

      Usuń
    2. Hahahah jakiego mistrza xdd ale dzięki że jestes ze mną :))

      Usuń
    3. A no nie? xd zawsze będę ❤

      Usuń
  2. Nie no, nie wierzę. Rozdział za rozdziałem. Jak Ty to robisz, człowieku? Nie mogłam doczekać się nn, a tu proszę. Jesteś genialna! Niech tylko Czkawka dorwie Theoda! Chętnie bym mu pomogła. Już nie mogę się doczekać tej akcji ^^ Kocham to. Wiesz, chciałam jeszcze napisać, że jak Czkawka powiedział "już jesteś moją żoną..." To jest piękne. Już przed oczami mam widok fangirls, hahaha. Cieszę się, że obydwoje znają się na wylot. Gdzieś czytałam, że tak samo jest w filmie, akurat trafiłam na wypowiedź jakiegoś kierownika czy coś. Ale wracając, nie mogę się doczekać. Czuję, że nie za szybko dodasz nn XD Gdybym pisała chociaż w połowie dobrze jak Ty....Marzenie :P Cieszę, że prowadzisz tego bloga. Jestem Twoją fanką! :D Życzę powodzenia i oczywiście weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh rozdział za rozdziałem :3 czego chcieć więcej xD A w dodatku rozdział taki słodki.... ohh jetem taką nieuleczalna romantyczką :3 Ajj piszczałam sama do siebie kiedy Czkawka powiedział że Astrid już jest jego żoną :3 Po prostu ten rozdział jest cudowny a ja coś czuje ze natchnie cię dzisiaj wena :D i napiszesz wielką przegraną Theoda! xD To jest moje wielkie marzenie xD prosze nich simę spełni ^^
    Nic dodać nic ująć czekam niecierpliwie na nexta xD ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też chcę umieć tak pisać, dodawać szybko nn, ale to tylko moje marzenia nie do spełnienia. ;d

    Tamten rozdział był smutny, nie dało się powstrzymać łez czytając go, a ten? Ten był meegaa uroczy, słodki i wgl. ^^ Aż mi się japa cieszyła czytając go. ^^
    Masz nieziemski talent i masę pomysłów, które nie wiem skąd czerpiesz. ;D Tyle rozdziałów, jestem z Tobą niemalże od początku i chcę więcej, i więcej, i więcej! Ty byłaś dla mnie inspiracją i sprawiłaś, że zaczęłam sama stukać blogi. ;p c:
    I bardzo podoba mi się tempo w jakim wrzucasz nn. XD :33 Oby tak dalej! XD c:

    Nie potrafię pisać wyczerpujących rozdziałów, choćby nie wiem jakbym tego chciała, no po prostu nie potrafię. XD

    Czekam z niecierpliwością na nn, pozdrawiam, życzę weny ~ Ola xd ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Sól! Sól! Pieprz! Pieprz!
    Narzekanie na rzeczy martwe ( można pominąć ) :
    Przestałam ufać blogger'owi. Dopiero dzisiaj rano pokazał, że wstawiłaś nowy rozdział.
    Rano napisałabym komentarz, ale nie ufam też telefonowi.
    Ja pisze długi, piękny, prawie bez błędów komentarz, a on ni stąd, ni zowąd go usuwa.
    Już się tak nie bawię.
    Komentarz właściwy:
    Ostatnio taki smutny, skłaniający do refleksji, a ten taki romantyczno-dramatyczny.
    Just zmienną jest.
    Biedna Tanya. Nie lubię jej.
    Mam nadzieję, że tragiczna śmierć Theoda już blisko. Wkurza mnie. A zdenerwowana Ania, to zła Ania.
    Okay teraz "miód" to proszek do prania?
    "(...) jesteś już moją żoną." - odgłosy dziewczyn rozczulających się nad małymi pieskami.
    Świetny pomysł z tą kroniką!
    Tak wiec weny, a ja idę uczyć się teorii na sprawdzian z matematyki.

    Pozdrawiam
    ~córka kochającego tatusia z twarzami na sukience z Biedronki

    OdpowiedzUsuń