wtorek, 18 listopada 2014

Odwaga czy troska?



   Mieczyk zaprowadził Czkawkę do wąskiego przejścia, którym Wiking musiał się chyba czołgać, żeby dostać się do wioski. Razem zamknęli przejście odłamkiem skały, choć Mieczyk tak naprawdę nie wiedział czemu to robią.
   Wódz zebrał szybko Radę złożoną z Flegmy, Valki, Astrid, Sączysmarka, Podłegosmarka, Pyskacza i największego Wikinga w Berk – Chwalistopę. Nie pytajcie, skąd wzięło się jego imię. Opowiedział im w skrócie o przejściu odkrytym przez Mieczyka i że jeśli szybko zbiorą całą wioskę, to mogą przez nie przejść nawet dziś w nocy.  Pamiętał o obietnicy złożonej Włodiejowi. Jeśli zakradną się przed świtem do Berk, to niewolnicy pewnie już zaczną się zbierać. O ile ktoś w ogóle przyjdzie.
- Czyli co zamierzasz? – zapytała Valka, podpierając się na swojej długiej smoczej lasce, która służyła jej bardziej za rodzaj łącznika między nią a smokami, niż jak na przykład laska Gothi do podpierania się, chociaż Valka też miała swoje lata.
Czkawka wiedział, że mama robi to tylko po to, żeby dać mu szansę zagrzać do walki Wikingów.
- Położyć kres działaniom wroga i okupowaniu naszej ziemi. Też jestem Wikingiem i wiem, jak czujecie się wszyscy – rozejrzał się po zebranych. – Czujecie wstyd i niepokój, że my, wojownicy, na dodatek posiadający smoki – Szczerbatek, którego głowa wystawała u wejścia do namiotu, wyszczerzył mordkę w uśmiechu. – siedzimy i chowamy się przed wrogiem, który wygnał nas z naszej ziemi. Ale teraz zdobędziemy to, co nasze. Razem! – krzyknął, podnosząc rękę do góry, wszyscy podążyli za jego gestem i wydali dziki okrzyk bitewny, jak na najprawdziwszych Wikingów przystało.
Astrid patrzyła cały czas na narzeczonego, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Teraz, gdy dyskusja się skończyła, próbowała się przedrzeć przez resztę wychodzącą z namiotu, ale nie udało się jej, bo drogę zastąpił jej Sączysmark.
- Niezła przemowa – mruknął do Czkawki, co było dobrym komplementem u… no, Sączysmarka.
- Dzięki – Czkawka uśmiechnął się, starając się nie patrzeć na Astrid. Jesteś strasznie dziecinny, mruczał cichy głosik w jego myślach. – Jak się czuje Szpadka?
Sączysmark westchnął. Za jego plecami Chwalistopa wziął na bok Astrid, zapewne mając jakąś ważną sprawę do dziewczyny.
- Nie najlepiej – powiedział Smark ponuro. – W dodatku ona chce walczyć.
- Zwariowała? – zapytał Czkawka. Sączysmark rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Nie wiem, co w nią wstąpiło. Powiedziała, że zaszła zbyt daleko i że nie może teraz zostać, nawet ze względu na jej stan zdrowia.
- Ale ona jest cała w siniakach! – Czkawka oburzył się. – Jak ona chce walczyć?
Sączysmark pokręcił głową.
- Nie wiem. Czkawka, mam prośbę. Mogę z nią zostać? Znaczy chcę walczyć i dać w kość tym całym Łowcom, ale rozumiesz, Szpadka…
- Nie. – zakazał Wódz kategorycznie, ale położył dłoń na ramieniu przyjaciela. – Zostawimy Mieczyka. Lepiej, żeby to on ją pilnował. Poza tym muszą ze sobą porozmawiać, wierz mi. Ty jesteś potrzebny na górze, z nami. – Sączysmark nie wiedział, co ma powiedzieć. Czkawka domyślał się, że przyjaciel walczy sam ze sobą.
- Dobra, niech ci będzie. – warknął i odszedł, chwytając do ręki topór. Gładko poszło, pomyślał Czkawka, ale zobaczył, że Astrid znów idzie w jego kierunku i skierował się do wyjścia.
- Czkawka, stój! – krzyczała za nim. – Czkawka!
Szedł nie słuchając jej nawet.
- Czkawka! – krzyknęła, łapiąc go za rękę, ale chłopak wyrwał się jej. Pomimo to stanął i popatrzył na nią zielonymi oczami. – Dalej jesteś na mnie zły? – zapytała, ale chłopak, obrócił głowę i już miał ruszyć znowu na plac, ale narzeczona znowu go zatrzymała. – Proszę nie traktuj mnie tak! – wykrzyknęła ze łzami w oczach.
- Jak?! – warknął Czkawka. – Jak ja cię niby traktuję?!
Po policzku Astrid spłynęła łza. Czkawka poczuł ukłucie w sercu, widząc jej smutek, ale jego również bolała postawa ukochanej.
- Czkawka, błagam… - szepnęła. Czkawka poczuł, że także płacze. Odwrócił się i otarł szybko oczy, ale Astrid i tak to zauważyła. Czuł, jak jej kolana zderzają się o ziemię, kiedy zaczyna szlochać. W tym momencie poczuł, że serce rozpada mu się na kawałki, które ciężko będzie poskładać. O ile w ogóle będzie to możliwe.


Wiem, strasznie krótki, ale robię co mogę. Postaram się napisać następny ekspresowo, ale nie wiem, czy wam się spodoba.

8 komentarzy:

  1. Nie zrozumiałam za bardzo... :/
    Pokłócili się? O co poszło? XD
    Serio... Nie wiem, nie załapałam. :|

    Ale tak wgl to rozdział jak zwykle super :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej całej "kłótni" chodziło o to, że Astrid chce narazić swoje zycie, a Czkawka jej na to nie pozwala. Ujęłam to tak, bo myślę, że Czkawka byłby na tyle uparty, żeby walczyć dalej o jej bezpieczeństwo. Stąd wynikło to napięcie w ich związku :) mam nadzieję że pomogłam, wiem czasem ciężko ogarnąć o co chodzi w moim pisaniu :D

      Usuń
  2. Wow! Świetny cudowne, uczuciowy i ... brak słów by to opisać. Zaczęłam niedawno czytać twojego bloga, jest, jest (ej jest za świetny, nie znajduję słów).
    Poleciłam twojego bloga na: https://www.facebook.com/pages/Czkawka-i-Astrid/695926603816145?ref=hl (adminka /Hiccstrid <3) myślę, że nie masz nic przeciwko. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. No troszku krótki, ale emocjonalny. Szmutnyy :-( nie bardzo rozumiem zdanie, ,, Czuł, jak jej kolana zderzają się o ziemię, kiedy zaczyna szlochać'' tak mi jakoś nie pasuje, czas mi się załamuje xd ale niech się dziubki już nie kłócą :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodziło o to że upadła na kolana :D pogodzą się, pogodzą :P

      Usuń
  4. Dzisiaj natrafiłam na tego bloga i cóż, pięknie napisany, bez błędów ortograficznych i stylistycznych. Sama poezja.
    A wczorajszy next ciut za krótki, ale fajny i...smutny na poziomie +6. Kiedy będzie najbliższy c.d.n?

    OdpowiedzUsuń