czwartek, 26 lutego 2015

Wybuch

   Jeździec zeskoczył ze Szczerbatka, niemal potykając się o własną protezę.
- Czkawka! - krzyczała za nim Astrid, ale chłopak był już obok kuźni. Drzwi nie mogły się same otworzyć, więc pomógł im jednym kopniakiem. Z wnętrza budynku buchnął żar, połączony z duszącym dymem.
   Wódz nie zastanawiał się ani chwili. Chciał wbiec do środka, gdy Astrid złapała go za rękę.
- Czkawka, błagam, nie... - w jej oczach pojawiły się łzy i raczej nie były spowodowane ohydnym powietrzem wypływającym z wewnątrz.
   Czkawka obrócił się raz w stronę Astrid, po czym musnął jej usta swoimi i odszedł. Szczerbatek towarzyszył mu cały czas. Astrid widząc smoka nieco uspokoiła się - na tyle, by przypomnieć sobie, co ma robić.
- Co tak stoicie?! - krzyczała do Wikingów, którzy podeszli oszołomieni do kuźni. - Przynieście wodę!
   Sama ruszyła pędem w stronę studni, nie czekając na reakcję innych.
   Czkawka szedł przez kuźnię, kaszląc i krztusząc się, ale nie ustępował. Musiał znaleźć mamę, po prostu czuł, że tu jest.
- Mamo! - krzyknął raz, po czym zadławił się zjadliwym powietrzem i zakaszlał głośno. Usłyszał głos gdzieś w kącie i nie czekając na zaproszenie pobiegł tam.
   W ciemności zauważył spoconą twarz mamy opartą o wielki brzuch Pyskacza.
- Czkawka, pomóż mi - prosiła, jej oczy były mgliste, jakby kobieta powoli odpływała z tego świata.
   Jeździec uklęknął przy Wikingu, starając się go podnieść. Szczerbatek pomógł mu i założyli starego Wikinga na siodło, zanim z sufitu zaczęły opadać płonące bele. Valka wstała, po czym znów opadła. Naprawdę brakowało jej tlenu, nie wiadomo, ile tu siedziała od rozpoczęcia pożaru. Czkawka dźwignął ją do góry, zarzucając sobie jej ramię na plecy.
- Idź - krzyknął do Szczerbatka, a raczej wycharczał, bo jego głos zmienił się diametralnie przez kilka minut tkwienia w palącym się budynku.
   Czkawka widział już światło dnia, nie zamierzał ustąpić. Valka zemdlała, więc musiał ją ponieść. Jeszcze kilka metrów, powtarzał sobie, dam radę. Gdy Szczerbatek minął próg, a wódz szedł tuż za nim, nagle ze stropu zerwała się belka, przygniatając wodza i jego mamę.
- Czkawka! - krzyczała Astrid, która widziała już wychodzącego ukochanego oraz urwanie się części dachu wprost na niego. Szczerbatek szybko zerwał się, by ratować jeźdźca, zostawiając Pyskacza w rękach pozostałych Wikingów.
   Gdy pozostała cześć dachu zawaliła się, Szczerbatek znów był w kuźni. Astrid padła na kolana, szlochając. Strach wypełnił całe jej serce. Nie potrafiła jednak ugasić iskry nadziei, która nadal się w niej tliła. To Nocna Furia, powtarzała sobie. Pomoże mu, pomoże, jak wtedy...
   Kiedy Wikingowie zaczęli z wolna płakać i zwieszać głowy, zapadnięty dach poruszył się, a z pod niego sterczały dwa czarne skrzydła. Astrid znała je bardzo dobrze. Wstała i pobiegła chwiejnie w stronę pogorzeliska. Niemal nie widziała ognie przez łzy. Wiedziała, że musi znaleźć Czkawkę.
   W końcu wszyscy usłyszeli ryk, który bardzo dobrze znali. Astrid zebrała się i krzyknęła:
- Pomóżcie, trzeba ich wyciągnąć!! - jej głos był wyjątkowo mocny, przez wezbrane w nim emocje. - Jazda!
   Wikingowie ruszyli w stronę byłej kuźni, by pomóc przygniecionemu wodzowi.
   Każdy podnosił i odrzucał kolejne warstwy budynku, aż w końcu udało im się odkryć Szczerbatka, który ledwie oddychał. Smoki miały o wiele bardziej odporne płuca, niż ludzie, uświadomiła sobie Astrid. W dodatku Szczerbatkowi udało się wyjść na zewnątrz i zaczerpnąć choć trochę świeżego powietrza, Czkawce i Valce nie.
    Kiedy Wikingowie odkryli smoka, szybko podnieśli jego skrzydła, ukazując wodza i jego mamę pokrytych sadzą i kurzem. Obydwoje stracili przytomność. Kilku silnych mężczyzn wzięło bezwiedne ciała na ręce i przenieśli niedaleko kuźni, w bezpieczne miejsce.
   Astrid podbiegła do ciała Czkawki. Wzięła jego rękę i zaczęła całować, modląc się do Odyna, by ukochany otworzył oczy. Valka leżała obok Czkawki, zwiędła niczym wiosenny kwiat. Gothi podeszła do niej i położyła dłoń na szyi, po czym uśmiechnęła się słabo.
- Żyje? - spytał Sączysmark drżącym głosem. Stał tuż za Astrid, dziewczyna nie widziała go. Całą swoją uwagę skierowała na narzeczonego.
   Gothi kiwnęła głową. Oczy wszystkich skierowane były teraz wyczekująco na Czkawkę. Astrid patrzyła na szamankę, pochlipując. Gothi podeszła do jeźdźca i dotknęła w ten sam sposób jego szyi. Jej twarz rozjaśnił uśmiech. Wszyscy Wikingowie odetchnęli z ulgą. Zapanowała cisza, przerywana jedynie ciężkim kaszlem Pyskacza, który odzyskał przytomność.
   Astrid przytuliła do siebie bezwiedną twarz Czkawki, dziękując Odynowi w duchu. Sączysmark nagle krzyknął:
- Co to za zbiegowisko? Nawet nie mają czym odetchnąć, rozejść się!

   Ktoś podłożył lniane materace pod ciała nadal nieprzytomnych Wikingów. Astrid cały czas czuwała na równi ze Szczerbatkiem, który ślęczał przy niej smutno. Obydwoje stali się swoimi towarzyszami w tej ciężkiej sytuacji. Co prawda, Gothi  wyczuła tętno u obojgu, ale ich stan mógł się zmienić w każdej chwili.
   Po pół godzinie Valka odzyskała przytomność. Spojrzała najpierw na Szczerbatka i Chmuroskoka, będącego w pobliżu, potem na Astrid.
- Czkawka - jęknęła. Jej usta były niemal nieruchome, ale dziewczyna zrozumiała.
- Żyje - szepnęła. Valka zamknęła oczy z ulgą. Astrid złapała ją za rękę, próbując jej dodać otuchy.
   Po kilku minutach obudził się Czkawka, walcząc ze skutkami długotrwałego braku oddechu. Astrid odetchnęła z ulgą. W jej oczach pojawiły się łzy ulgi.
- Wreszcie - szepnęła. Szczerbatek stał obok niej, spoglądając na jeźdźca przenikliwie. Dziewczyna pogłaskała smoka.
   Czkawka uchylił oczy. Valka dotknęła jego dłoni. Była zbyt słaba, by podejść bliżej. Oboje z synem wyglądali, jakby zmaltretowała ich sama sadza, nie duszący dym. Całe ich ubrania, skóra i włosy były czarne.
   Astrid nachyliła się do ukochanego i wyszeptała:
- Kocham cię.
   Czkawka spojrzał na nią dużo bardziej obecnym wzrokiem, niż wcześniej.
- Ja ciebie bardziej - powiedział. Valka dźwignęła się wolno na nogi.
- Czkawka, trzeba było się ratować - mruknęła. - Cudem uszliśmy z życiem, wiesz o tym? - głos jej dygotał. Astrid dobrze wiedziała, jak matka mogła się czuć, przecież czuła to samo, gdy widziała opadający kawałek dachu prosto na Czkawkę.
- Nie zostawiłbym cię - szepnął wódz - nie chcę cię znowu stracić.
   W oczach Valki zaświtały łzy. Kobieta usiadła szybko i złapała się za głowę. Obok niej był już Sączysmark, ku zaskoczeniu Astrid.
- Nie tak szybko - mruknął do mamy wodza.
   Valka westchnęła, masując skronie. Czkawka oparł się na jednym łokciu. Nie chciał popełnić tego samego błędu, co mama, więc wstawał powoli.
- Gdzie Pyskacz? - spytała. Chmuroskok zbliżył się, żeby podłożyć swoją głowę pod jej ramiona, pomajgając jeźdźczyni wstać.
- Jest zdrowy, Gothi go bada - powiedziała Astrid. Valka odetchnęła z ulgą.
- Właściwie co się stało, co spowodowało ten wypadek? - zapytał Sączysmark, choć to pytanie tkwiło w ustach Czkawki.
- Pyskacz pracował i nagle potknął się i zemdlał, upuszczając na ziemię roztopione żelazo, które pewnie się zapaliło. Próbowałam go dobudzić, ale on... Czkawka, wiesz, że nie mogłabym go tak zostawić - kobieta szukała wsparcia w zielonych oczach syna.
- Żelazo? Jakim cudem...? - zapytał Czkawka bardziej siebie, niż mamy. Valka wzruszyła ramionami.
- Tego nie wiem.
   Szczerbatek pomógł wstać jeźdźcowi, tak jak zrobił to Chmuroskok ze swoja jeźdźczynią. Astrid cały czas obserwowała narzeczonego, Valka była pod nadzorem Sączysmarka. Oboje z Czkawką stawiali wolno kroki, krzywiąc się przy tym. Ziemia wirowała im przed oczami.
- Nie obraźcie się, ale najpierw przydałoby się was umyć - uśmiechnął się Sączysmark, a Astrid zamierzyła się, by go kopnąć. - No co, mówię prawdę - oburzył się.
   Czkawka i Valka spojrzeli po sobie. Wódz posmutniał.
- Potem, Smark. Najpierw muszę coś zobaczyć. - po czym dreptając dość krzywo poszedł w stronę spalonej kuźni, z której jeszcze dymiły się ostatnie suche belki.Szczerbatek szedł obok niego.
- Co chcesz zrobić? - spytała Astrid, doganiając ich.
- Muszę coś sprawdzić - brwi Wikinga zmarszczyły się. Astrid dotknęła jego brudnej z sadzy twarzy wierzchem dłoni.
   Westchnęła cicho.
- Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby coś ci się stało, Czkawka - zadygotała na samą myśl. Narzeczony przytulił ją.
- Jestem synem Stoicka Ważkiego, skarbie - uśmiechnął się. - Nawet smoki to za mało, by mnie zabić, co dopiero pożar.
   Astrid odepchnęła go delikatnie, wiedząc, że nie odzyskał jeszcze pełnej sprawności nad swoim ciałem.
- Nawet nie żartuj, skoczyłabym z klifu, gdybyś zginął - powiedziała ze szczerością. Czkawka nagle spoważniał.
- Astrid, nie zrobiłabyś tego - wyszeptał. Szczerbatek przytulił się do dziewczyny, rozumiejąc, o co chodzi.
- Wierz mi, zrobiłabym - odpowiedziała ze łzami w oczach. - A teraz pójdziesz do Gothi, żeby sprawdziła, czy naprawdę nic ci nie dolega, potem sprawdzisz, to co chciałeś.

Cześć kochani, mam nadzieję, że czekaliście z utęsknieniem! <3 oto next, nie pytajcie naprawdę kiedy kolejny rozdziałek, bo mam mase spraw na głowie, zwłaszcza jeśli chodzi o szkołę muzyczną ;* cierpliwości. Mieczyk, to było speszial for you :p nie zabijaj, chciałeś dwa nowe rozdziały na wtorek ;)

8 komentarzy:

  1. Aaaa....
    Kobieto ten rozdział i poprzedni są świetne! <3
    To, że Czkawce się coś stanie było przewidywalne, ale i tak jest super!
    Tylko tak dalej
    Czekam na szybkiego nexta!
    :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Haahhah dzięki zastanowię się czy nie zabić ;).

    Opko epickie ;) dodaj je na wiki bedzie wiecej wyświetleń :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak się mi miło i przyjemnie czytało. Takie bardzo piękne i wzruszające opowiadanie. Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział. Mam takie wrażenie, że Czkawka zrobiłby wszystko, żeby ratować nie tylko swoich bliskich ale i innych. Wódz idealny :D No i Astrid taka zmartwiona, zupełnie jak nie ona. Rzuciłaby się z klifu, gdyby Czkawka zginął....Jakie piękne <3
    Rozdział bomba!

    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Next prze epicki,naprawde mi się podobał :)
    Chodzisz do sz.muzycznej? Me too! ^_^
    Na czym grasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pianinie, dopiero zaczynam ale chyba przepiszę się w przyszłym roku na śpiew solowy bo to mnie bardziej kręci;)

      Usuń
  6. Toooo było suuiper ;)
    Brak mi słów poprostu żeby to opisać :')
    Kocham ten blog bez niego życie byłoby nnudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy :D zapraszam też na pozostałe blogi ;) staram się zadowalać każdym z nich

      Usuń