czwartek, 12 lutego 2015

Tresura

   Czkawka codziennie przesiadywał u Iskry dwie, trzy godziny, tyle samo siedziała u niej Valka. Nie mogli sobie pozwolić na dłuższe treningi, bo przecież Czkawka miał swoje obowiązki jako wódz, a Valka pomagała czy to Pyskaczowi, czy synowi.
   Nie odzywali się do siebie, jedynie rzucali rozbawione spojrzenia - tak dla zasady. Żadne z nich nie chciało zdradzić sobie cokolwiek ze swoich treningów.
   Iskra natomiast z dnia na dzień zaczynała oswajać się z ludźmi i reagowała na nich dużo spokojniej. Czkawka domyślił się, że po tym, co zrobił Malgor jej rodzinie, na pewno nie będzie chciała od razu współpracować. Potrzebował więcej czasu, ale jego treningi z Nocną Furią były dużo trudniejsze niż nawet początkowo ze Szczerbkiem. Można by sądzić, że Czkawka miałby fory w zakładzie, bo pomagał mu Szczerbatek, ale to Valka bardziej znała się na ich smoczej naturze, przez co szanse były wyrównane.
   Czkawka wymyślił jeden, stały rodzaj treningów. Przychodził do Iskry wraz ze Szczerbkiem, kłaniał się jej i mówił:
- Jak tam nasza piękność? - co do Śmiertników pochlebstwa dawały bardzo wiele, ale na Nocną Furię to nie działało. Czkawka westchnął i wyciągnął zza pazuchy dorsza, zwiniętego Pyskaczowi podczas pomocy w jego kuźni. - Zgłodniałaś? - zapytał.
   Następnie kładł rybę na ziemi i siadał dwa kroki od niej. Szczerbatek patrzył na rybę chytrze, ale opanowywał się na spojrzenie jeźdźca.
- Nie. - mówił krótko Czkawka, a Szczerbek oblizał mu twarz długim jęzorem. - Mordko, spokój, już!
   Oczywiście podczas ich dziecięcej kłótni, Iskra wsunęła rybę, nawet niezauważona. Czkawka wzdychał, po czym wyciągał notes i zaczynał ją szkicować węglem.
   Gdy ukończył rysunek, pchnął notes w kierunku smoczycy. Jej ciekawość zwyciężyła. Iskra zerkała leniwie na szkic i mruczała, przyglądając mu się i zerkając na Czkawkę.
   Potem jeździec podchodził bliżej z wyciągniętą dłonią, ale smoczyca warczała i uciekała do drugiego kąta Akademii. Czkawka wzdychał i wziął notes, po czym obydwoje ze Szczerbatkiem wychodzili.
- Musimy coś zrobić - powiedział do Szczerbka po kolejnej nieudanej próbie. - Mojej mamie na pewno idzie lepiej. Mordko, masz jakiś pomysł?
   Szczerbatek pokręcił głową, całkiem jak człowiek, patrząc przy tym Czkawce w oczy. Wódz westchnął.
- Jak udało mi się wytresować taką bestię, jak ty, co? - zapytał. Szczerbatek nagle usiadł i zamachał ogonem. Czkawka chyba zrozumiał. Połączyły ich eksperymenty nad ogonem - Czkawka czuł się wtedy zobowiązany pomóc mu w lataniu, a smok chciał się wydostać z Kruczego Urwiska. Oboje w ten sposób jakoś się dogadali i zaczęli próbować różnych opcji i manewrów.

...

   Pewnego wieczora, gdy Czkawka pomagał właśnie Pyskaczowi w kuźni, a Valka myła smoki wraz z Sączyślinem i Flegmą, wódz dowiedział się czegoś szokującego.
- Tak to jest, Czkawka. Baby zawsze będą wchodzić nam na głowę - mruknął Pyskacz, polerując swój metalowy ząb.
   Czkawka zapalił w piecu i otrzepał dłonie brudne z sadzy. Szczerbatek przyglądał się temu z zaciekawieniem.
- Akurat chyba bym wolał, żeby jedna wchodziła mi na głowę - zaśmiał się. Pyskacz popatrzył na niego z poważną miną.
- Czkawka... jesteś jeszcze młody, już chcesz się babrać w małżeństwo?
   Wódz westchnął. Chciał i to bardzo. Szczerze mówiąc, miał nadzieję, że dzięki temu, Astrid i on będą sobie jeszcze bardziej bliżsi, a tego im ostatnio bardzo brakowało.
   Chłopak podzielił się z Pyskaczem swoimi myślami.
- Wiesz, nie chcę cię zniechęcać, ale Astrid jest dość... cięta i nie da sobą pomiatać. Już nie wiem, jak z nią wytrzymujesz - zaśmiał się.
   Czkawka poczuł się rozgniewany.
- To nie jest śmieszne, Pyskacz. Ona myśli, że ja specjalnie odkładam ten ślub, a po prostu... mam tyle na głowie, że...
- Tak, wiem, wiem - mruknął stary Wiking. - Najpierw ta akcja z Nocną Furią, potem z Damorami... Nie bądź taki w gorącej wodzie kąpany. Stoick też zawsze taki był.
   Czkawka przysiadł przy skromnym stoliku i podparł się dłonią, by lepiej słyszeć. Czuł, że zaraz uśnie.
- Mojemu ojcu też tak się spieszyło do ślubu? - zapytał sennie.
   Pyskacz potknął się o wiadro i byłby pewnie upadł, gdyby nie złapał się Marudy.
- Dzięki o Thorze, że cię nie oddałem do adopcji - mruknął z ulgą, po czym zauważył, że Czkawka czeka na odpowiedź. - Aaa, pytałeś o coś.
- Tak, czy mój ojciec też chciał wziąć ślub tak szybko.
- Wiesz, ślub w wieku dwudziestu dwóch lat to w ogóle głupota, no ale... Tak, Stoick miał tyle samo, gdy wziął ślub.
   Czkawka poderwał się nagle.
- Co?! Naprawdę? A ile miała wtedy mama?
   Pyskacz podrapał się kikutem po wąsach. Jego spokój zaczynał działać wodzowi na nerwy.
- Dwadzieścia jeden, o ile się nie mylę. Nie wiem, idź ją spytaj - mruknął, po czym zabrał się za ogrzewanie stali.
   Czkawka nie mógł w to uwierzyć. Nie, żeby miał rodziców za takich starych, ale sam fakt, że pobrali się tak wcześnie, już znaczył coś więcej. Przez cały czas myślał, że może ich ślub był złym pomysłem, przynajmniej w tym wieku. W końcu większość Wikingów pobierała się, mając trzydzieści czy czterdzieści lat.
   Z rozmyślania wyrwał go głos Pyskacza, który zaczął śpiewać pod nosem.
- ... a wtedy sypnął śnieg. Hej! Aha, właśnie, Czkawka, widziałem niedawno Astrid - powiedział, wyglądając zza pieca.
- Gdzie? - wódz zmarszczył brwi.
- A szła w stronę Akademii... - mruknął Pyskacz, po czym kontynuował swoją piosenkę. Ani Czkawka, ani Szczerbatek nie mieli ochoty tego słuchać, więc wyszli z kuźni i postanowili sprawdzić, czy Astrid nic nie jest, w końcu, jeśli poszła w kierunku Akademii, to mogła wpaść w kłopoty, będąc tak blisko dzikiej Nocnej Furii.
   Kilka minut później byli już pod Akademią. Czkawka zadrżał, gdy zobaczył, że Astrid siedzi na środku placu, a obok niej leży Iskra.
   Miał ochotę wbiec tam i wyrwać Astrid z Akademii, po czym nawtykać jej, jaka jest nieodpowiedzialna, ale widok smoczycy i dziewczyny zszokował go jeszcze bardziej, gdy postał pod kratą odrobinę dłużej.
   Astrid rozmawiała z Iskrą. Przynajmniej tak to wyglądało. Szeptała jej jakieś słówka, a smoczyca wydawała się jakby ogłuszona. W dodatku, dziewczyna głaskała Furię po twardych łuskach, jakby próbowała ją uśpić. Czkawka musiał się przyjrzeć, by zobaczyć po ciemku blond włosy Astrid i ciemne ciało smoka, splecione ze sobą.
   Szczerbatek zawarczał cicho, przez co oczy Iskry i Astrid zwróciły się w stronę Czkawki i jego smoka. Smoczyca zawarczała wściekle, wyskoczywszy w jednej sekundzie z wygodnej pozycji i szykując się do ataku. Czkawka popatrzył z przerażeniem na Astrid, szepcząc jej imię.
   Iskra szykowała się do plucia plazmą, Szczerbatek także przygotowany był na atak, gdy dziewczyna skoczyła między Wikinga a smoczycę, wymachując dłońmi.
- Już, stój, spokojnie, nic ci nie zrobią - powiedziała spokojnie, zatrzymując smoczycę w miejscu. Iskra prychnęła i wróciła na swoje stałe miejsce, czyli do kąta, skąd rzucała wszystkim czujne spojrzenia.
   Astrid popatrzyła na Czkawkę wściekle, po czym przeszła pod kratą.
- Po co się zjawiłeś? Już prawie się udało. - rzuciła narzeczonemu, po czym ruszyła w stronę wioski.
   Czkawka potrzebował kilku sekund, żeby wyjść z szoku.
- Aastrid! - krzyknął, goniąc dziewczynę. - Co to było?
- Co? - Astrid udawała, że nie rozumie o co mu chodzi.
- No... to - Czkawka zaczął gestykulować, jak zawsze, gdy się czymś przejął. - Od tygodnia próbuję i ja i moja mama a ty po prostu wbijasz do Akademii i głaszczesz Iskrę?
   Narzeczona zaśmiała się.
- No, faktycznie, to było coś - dodała z uśmiechem, odchodząc, ale Czkawka stanął jej na drodze. Szczerbatek wiernie mu towarzyszył.
- Coś?! I ty mówisz, że to ja jestem nieodpowiedzialny i ryzykuję życie? Astrid, przy tobie można umrzeć ze strachu! - wykrzyknął, nie wytrzymując. W ogóle nie rozumiał kobiet, naprawdę.
- To już wiesz, kochanie, co ja przechodzę za każdym razem, gdy odstawiasz mi takie numery - prychnęła, kując palcem tors Czkawki. - Poza tym, dlaczego uważacie, że tylko ty i Valka możecie mieć dostęp do Iskry? Mnie też chyba wolno spróbować.
   Wódz odetchnął. Musiał się uspokoić, bo inaczej mógłby powiedzieć ukochanej coś, czego by żałował. Odchrząknął, po czym powiedział spokojnie:
- Astrid, to wcale nie tak, po prostu...
- Macie ten durny zakładzik, tak? - warknęła Astrid. - Wiesz, po tobie mogłabym się tego spodziewać, ale Valka?
- A kto inny byłby na tyle głupi, żeby się za to zabrać?! - wykrzyknął Czkawka. Z sąsiedniego domu wyszła Flegma, ale widząc poirytowanych wodza i jego narzeczoną obróciła się na pięcie na progu i wróciła do chaty. - Wiesz przecież, że Nocna Furia to czyste szaleństwo. Szczerbatek dał się wytresować, ale samica to coś, czego nie znamy.
- A więc zamierzasz ją trzymać pod kloszem cały czas? - zapytała Astrid. Jej błękitne oczy zaświeciły w blasku księżyca. Przez moment Czkawka miał wrażenie, że rozmawia tak naprawdę z Iskrą, bo kolor oczu miały identyczny.
- Zamierzam bronić swoich, tak, jak obiecałem to ojcu. Powiedz mi, chcesz mi pomóc, czy przeszkodzić? Bo jak na razie, lepiej wychodzi ci to drugie - warknął, po czym wsiadł na Szczerbatka i poleciał do domu, zostawiając Astrid samą.

Mi się jakoś nie spodobał ten rozdział, powiem wam szczerze :/ nie wiem, jakoś dziwnie mi się to pisało, ale jestem ciekawa waszych opinii.

7 komentarzy:

  1. Szczerze nie rozumiem za bardzo o co tym dwogu chodzi ze sie tak kłócą i co tym ślubem bedzie pisz dalej bo ciekaw jestem ogromnie co sie się wydarzy

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta kłótnia zaczęła się od wypadku Czkawki z Zębirogami, w którym ledwie przeżył podczas wybuchu. Astrid zarzuciła mu że jest nieodpowiedzialny i że nie chce zostać sama przez jego głupotę. Nie ma za co :pp

    OdpowiedzUsuń
  3. Czkawka i Astrid, jak ja ich kocham! Uwielbiam ich, nawet jak się kłócą. Super, cieszę się, że po raz kolejny dodałaś tak szybko rozdział, mam co czytać i oceniać :P.
    A Pyskacz to tak mąci chłopakowi w głowie? Chce się żenić to niech się żeni :). Nie wiem, co tu jeszcze napisać. Może tyle, że uwielbiam Twojego bloga, no i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku ja już nawet nie wiem co powiedzieć więc powiem tylko tyle:
    Piękne :)
    Super że taj szybko kolejny blog napisałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Heej!
    Od niedawna czytam tego bloga i jak dla mnie jest przeeeeesuper!!!
    Pisz tak dalej ;)
    Czekam na następnego nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie dziś znalazłam Twojego bloga i jestem pod ogromnym wrażeniem, naprawdę akcja wciska w fotel co rzadko się zdarza (a czytałam wiele opowiadań na wiele interesujących mnie tematów). Pisz tak dalej a będziesz miała we mnie wierną czytelniczkę. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń