poniedziałek, 29 grudnia 2014

Pożegnanie sióstr

. Cały dzień Czkawka gorliwie przepracował na Szczerbatku, tak, jak poprzedniego dnia, jakby całe zajście z Theodem i Astrid nie miało miejsca. Pomimo tego, Czkawka nie mógł się skupić, ciągle myślał o Astrid, martwił się, chociaż wiedział, że dziewczyna jest w dobrych rękach.
   Kiedy słońce zaczynało zachodzić a Czkawka jak i inni zapracowani Wikingowie nie czuł już nóg, wódz powlókł się do Wielkiej Sali. Czekała go rozmowa, której nie chciał przeprowadzać. Najchętniej zobaczyłby, co u Astrid i legł się na łóżko - ot, męskie, leniwe myślenie.
   Kiedy Czkawka wszedł do Wielkiej Sali, oczywiście w towarzystwie Szczerbka, zauważył dwie postacie siedzące w miejscu, gdzie kiedyś, gdy zaczynał nauki na Smoczym Szkoleniu, czytał po raz pierwszy Smoczą Księgę. To właśnie w tym miejscu odbywały się najważniejsze rozmowy i narady. Czkawka przypomniał sobie, że to właśnie tu poznał Theoda i po raz pierwszy poczuł zazdrość o Astrid, widząc, jak przystojny wódz ją adoruje. Tu to wszysko się zaczęło i tu musi się skończyć.
    Wyższa z sióstr miała jak zwykle spięte w kok czarne włosy i poważny wyraz twarzy. Czkawka nie poznał w niej dawnej przyjaciółki. Niższa, o niemal identycznym wyglądzie, wyglądała inaczej przez błyszczące z podniecenia oczy i szczery uśmiech. Tak niewiele, a ile dawało północnej urodzie. Tanya miała włosy splecione w długie warkocze sięgające bioder. Wyglądała trochę jak Szpadka, zdziwił się. Tyle, że była bez hełmu a z naszyjnikiem z wielkim kłem, który Czkawka widział u niej zawsze, a nigdy nie zwrócił na niego większej uwagi. Żadna z kobiet Wikingów nie miała czegoś takiego, nawet taka wojowniczka jak Astrid. A jednak Tanya wydawała się w pewnym sensie inna od reszty.
- Cześć, Czkawka - zaczęła Tanya, uśmiechając się słabo. Wolała przelewać swój cały entuzjazm na Czkawkę niż zatrzymywać go w sobie, chyba zdawała sobie sprawę jak było mu ciężko. - Byłam u Astrid, czuje się lepiej.
- Dziękuję, Tanyo. - powiedział szczerze. Dziewczyna różniła się od jej rodzeństwo. Była szczera, dobra i uczciwa. Jaka szkoda, że tych cech nie posiadł jej brat...
- Więc czego od nas oczekujesz? - warknęła na przywitanie Heathera, mierząc wzrokiem Czkawkę.
Chłopak westchnął.
- Wyboru.
- Wyboru? - Heathera uniosła jedną brew.
- Tak, daję wam wybór. Możecie dołączyć do mnie, albo stanąć na czele waszych ludzi i opuścić Berk, tak, jak ustaliłem to z waszym bratem - Czkawkę napawało gniewem imię Theoda, więc wolał go rzadziej używać.
- Jeśli tu zostaniemy, mamy ci się kłaniać?! - prychnęła Heathera. Tanya trąciła ją łokciem. - Nie myśl sobie, że wszystko od ciebie zależy, Wikingu. Sami damy sobie radę.
- Skoro tak, to nie powinniście mieć problemu z opuszczeniem mojej wyspy - powiedział Czkawka stanowczo.
- Heathero, daj spokój - szepnęła Tanya, ale siostra jazignorowała.
- Dlaczego tak traktujesz przyjaciół? - zapytał cicho Czkawka, ale Heathera odwróciła wzrok.
- Bo to przyjaciele zesłali na mnie nieszczęście - mówiła dalej chłodno, ale jej oczy zaszły łzami.
- Jakie nieszczęście? - Czkawka nie zrozumiał.
- Odejście Theoda... i utrata ciebie - wyznała. Tanya odwróciła wzrok, jakby tego nie słyszała. Czkawka nie wiedział, co ma odpowiedzieć, w końcu po namyśle wyszeptał:
- Astrid nie jest winna twojemu nieszczęściu. Nie chciała zrobić nikomu krzywdy. Heathero, my... - przełknął głośno ślinę, zastanawiając się, jak to powiedzieć. - my nigdy nie mieliśmy najmniejszej szansy bycia razem. Kochałem Astrid już wtedy, kiedy poznałem ciebie. Nie żywię do ciebie innych uczuć niż przyjaźń, nawet w tej chwili, gdy wystawiasz mnie na próbę. Chcę zadbać o was i o wasz lud. No więc?
   Heathera zamknęła na chwilę oczy. Czkawka dopiero zauważył łzy na jej policzkach.
- Odpłyniemy. - obiecała spokojnie. - Po następnej pełni, za cztery dni.
Czkawka kiwnął głową. Takiej odpowiedzi się spodziewał.
- Ja nie. Zostanę w Berk, jeśli Czkawka mi pozwoli - powiedziała Tanya. Oboje zwrócili na nią uwagę.
- Jak to? - zapytała Heathera, nie rozumiejąc.
   Tanya objęła siostrę i popatrzyła jej w oczy, również ukazując łzy.
- Kocham Mieczyka, Heath. Wybacz, ale nie mogłabym opuścić Berk, tu jest moje miejsce - powiedziała, a po jej policzku spłynęła duża łza. Heathera również nie wytrzymała, tym razem obie szlochały, przytulając siebie.
- Zostawisz mnie? - zapytała Heathera łamiącym się głosem.
- Nigdy - przysięgła Tanya. Obie siostry uśmiechnęły się do siebie słabo, po czym zwróciły oczy na skołowanego Czkawkę.
- Tanya jest już jedną z nas - rzekł wolno. - Zresztą Mieczyk chyba podciąłby sobie żyły, gdybyś odpłynęła, a samego bym go z wami nie puścił - żachnął się, a siostry zaraziły się szczerym uśmiechem.
 - Dziękuję - szepnęła Tanya i rzuciła się w ramiona Czkawce, jak starszemu bratu i tak się właśnie oboje czuli - jak rodzeństwo. Czkawka cieszył się z tej zażyłości, bo nigdy nie miał brata, ani siostry, a czuł, że doskwiera mu pewnego rodzaju samotność.
   Heathera uśmiechnęła się na ich widok i wytarła łzy.
- Wybacz, Czkawka za moje zachowanie. - powiedziała, ale Czkawka wyciągnął do niej drugie wolne ramię i już niedługo cała trójka trzymała się w objęciach. Wiedzieli, że prawdopodobnie po raz ostatni mają ku temu okazję.

...

Czkawka uchylił delikatnie drzwi, żeby nikogo nie obudzić. Przy palenisku jak wcześniej siedziała Astrid, wcale nie spała. Valki przy niej nie było. Astrid miała rozłożony materac i pierzynę, Czkawka w jednym momencie poczuł złość na mamę, że nie kazała jej spać na jego łóżku.
- Cześć, skarbie - powiedziała Astrid wesoło. Czkawka usiadł koło niej i pocałował ją w czoło.
- Śpisz tu? - zapytał. Szczerbatek pobiegł po schodach na górę.
- Tak, kłóciłam się z Valką, aż w końcu dała mi spokój - uśmiechnęła się triumfująco. Czkawce przyszło do głowy, że nawet taka pobita wygląda pięknie. Pocałował ją jeszcze raz bardzo delikatnie, jak dziecko. - Opowiadaj mi tu lepiej jak ci poszło z Tanyą i Heatherą. - powiedziała ciekawsko, przyciągając Czkawkę do siebie.
   Chłopak roześmiał się chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu.
- O nie, najpierw ty mi powiesz, czemu masz przede mną tajemnice.
Uśmiech Astrid nagle przygasł.
- Tajemnice?
- No tak - Czkawka nie chciał wyzbywać się dobrego humoru, póki go jeszcze miał. Dodał z uśmiechem - na przykład, co to było to dzisiaj?
   Astrid przełknęła głośno ślinę, cały czas patrząc Czkawce w oczy.
- Kiedyś ci to powiem, Czkawka, ale nie teraz. - Czkawka w jednym momencie wyzbył się całej mgły radości, jaką sprawiało mu przebywanie z Astrid.
- Dlaczego?
Dziewczyna westchnęła.
- Jesteś wystarczająco wściekły na Theoda. Jeszcze strzeliłoby ci coś do głowy. - Czkawka poczuł na plecach dreszcz niepokoju.
- Czy zrobił ci coś jeszcze oprócz tego, co zaszło wczoraj? - warknął. Astrid wydawała się być przerażona i zaniepokojona tonem narzeczonego. - I czego tak go bronisz?! Zaszło między wami coś więcej?
   W oczach Astrid pojawiły się łzy. Czkawka podejrzewał to już wcześniej, ale bał się brać to pod uwagę. Czy Astrid naprawdę mogłaby go zdradzić?
Dziewczyna odetchnęła i powiedziała cicho.
- Nic więcej nigdy nie zaszło między mną, a Theodem. Gdyby coś było, powiedziałabym ci, tak jak ty powiedziałeś mi o Heatherze. Kocham cię, Czkawka. - powiedziała łamiącym się głosem. - Nigdy nie kochałam i nie będę kochała nikogo innego.
   Czkawka przytulił ją. Jak mógłby podejrzewać ją o coś takiego?
- Powiedz mi, co to za tajemnica przede mną? - poprosił. Astrid wytarła łzy i zaczęła:
- Odkąd Damorowie się pojawili na Berk, Theod cały czas za mną chodził, uśmiechał się. Czasem serio mnie to wkurzało, ale siedziałam cicho, bo to nasz gość, a ja jestem przyszłą żoną wodzą. Kiedy wróciliśmy i wygraliśmy bitwę o Berk, znowu się zaczęło, ale tym razem mniej uprzejmie z jego strony.
   Raz kiedy rozmawialiśmy on powiedział coś typu, że z nim mogłabym być szczęśliwsza. Oczywiście w żarcie. Już wtedy myślałam, że przesadza i nawet nie powinien tak mówić, przecież był twoim przyjacielem.
   Któregoś dnia powiedział mi, że mnie kocha i że nie może sobie wyobrazić życia beze mnie, dlatego wrócił na Berk. Że jeżeli mu nie pozwolę dać nam szansy to on znajdzie sposób, żebyśmy byli razem.
   Czkawka słuchał w skupieniu. Był w szoku. Astrid kontynuowała.
- Próbowałam mu wyjaśnić, ale on nie chciał słuchać. Wczoraj nawet mnie pocałował, ale ja chciałam go odepchnąć i tak to wszystko się zaczęło. Gdyby nie Śledzik...
   Astrid odwróciła wzrok.
- Czemu nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? - wyszeptał Czkawka.
- Bo wygnałbyś go z Berk i nie byłoby rozejmu. Czkawka, ja wiem, że to jest nam potrzebne. Sam widzisz, że gdyby nie Damorowie nie odzyskalibyśmy Berk.
   Czkawka nie wiedział, co ma myśleć. Astrid ma rację, Damorowie naprawdę im pomogli, ale Theod przekroczył wszelkie granice gościnności.
   Szczerbatek wrócił z góry po schodach na dół. Nawet spać nie mógł daleko od Czkawki, a chyba się domyślił, że tym razem to jeździec zostanie na dole. Znalazł wolny, przytulny kąt i rozłożył tam swój wielki ogon. Astrid zaczęła go obserwować.
- Damorowie wyjadą z Berk - obiecał jej Czkawka. - Heathera zajmie miejsce Theoda i zabierze stąd wszystkich. Tanya zostaje z nami.
   Astrid ucieszyła się.
- To świetnie! Czemu nie powiedziałeś od razu?
- Ty zaczęłaś pierwsza - zaśmiał się Czkawka, choć sam w swoim sercu obiecał sobie, że zemści się na Theodzie za Astrid i jej wszystkie krzywdy, które przed nim ukrywała. Jak mógł być taki ślepy?
   Czkawka rozsiadł się i ściągnął but. Miał już dość łażenia po Berk i pilnowania, czy inni robią to, co im kazał i czy robią to dobrze. Proteza uciskała go, jak za każdym razem, gdy nachodził się zbyt wiele, jednak nie dawał tego po sobie poznać, żeby Astrid się nie martwiła. Chyba był słabym aktorem...
- Proteza? - spytała Astrid krótko.
Czkawka kiwnął głową.
- Nic mi nie jest. - uśmiechnął, się, po czym dodał - jak ty to poznajesz?
Astrid westchnęła.
- Na czole pojawia ci się zmarszczka, kiedy cię coś boli, dokładnie jak u Valki.
   Czkawka zamyślił się. Nigdy nie zwrócił na to uwagi, gdy był przy Valce.
- Znam cię Czkawka tak dobrze, że nie ma rzeczy, której bym o tobie nie wiedziała. - mruknęła, patrząc na Szczerbatka, jakby mierzyła wzrokiem wielkość jego skrzydeł.
- Tak? - Czkawka oparł się o łokieć, wpatrując się w Astrid. - Moje urodziny?
- Dwunasty czerwca.
- Ulubiona potrawa?
- Smażony dorsz - wzruszyła ramionami.
- Eee... - Czkawka próbował wykombinować coś jeszcze, ale wiedza Astrid go przerażała. On pewnie poległby na pierwszym pytaniu. - Ulubiony kolor?
- Błękit, koloru nieba - rozmarzyła się Astrid, kładąc głowę obok wodza.
- Jesteś tego pewna?
- Tak.
- Kurczę. - Szczerbatek roześmiał się chrapliwie. Przysłuchiwał się tej rozmowie od momentu pytań Czkawki. Najwyraźniej ten temat zainteresował smoka - No dobra, wymień pięć rzeczy, które wkurza mnie najbardziej.
   Astrid wyciągnęła palce przed siebie i zaczęła wyliczać, jednocześnie wskazując liczbę palców na dłoni.
- Nie lubisz kiedy cię biję, kiedy ktoś przy tobie głośno kaszle albo kiedy ktoś zmusza cię do robienia czegoś tak, jak on tego chce...
- Jestem indywidualistą - zaczał się bronić Czkawka, ale Astrid wyliczała dalej:
- ... kiedy musisz coś komuś udowadniać i kiedy ktoś ze mną flirtuje.
- Ej, ej, ej, chwila moment. Co to było to ostatnie? - Czkawka podniósł pytają o brew. Astrid roześmiała się.
- Nawet Szczerbek to wyczuwa i stara się ciebie wtedy unikać.
- Twierdzisz, że jestem takim zazdrośnikiem?
- A może nie? - spytała Astrid, wystawiając mu język. Czkawka uwielbiał, kiedy się z nim w ten sposób droczyła.
- Nie? - prychnął Czkawka. - Niby kiedy ostatni raz byłem zazdrosny?
- Za każdym razem, gdy widzisz Theoda ze mną - Astrid wzruszyła ramionami. Czkawkę dziwiło to, jak bardzo ulgowo traktowała jego temat.
- A ty, kiedy widzisz mnie z Heatherą. - Czkawka popatrzył narzeczonej w oczy, w których zapłonął gniew.
- Kobietom łatwiej uwieźć mężczyznę. - warknęła, obracając się tyłem do niego.
   Chłopak poczuł, że chyba przegiął i zaczął całować Astrid od karku, po szyję i ramię. Próbowała go odepchnąć, ale nie udało jej się.
- Ale to nie znaczy, że w drugą stronę nie jest to możliwe. Popatrz, ja uwiodłem ciebie - zaśmiał się, ale Astrid dalej nie odpowiadała, obrażona. - Oj, nie gniewaj się, nie chciałem cię rozzłościć.
   Przeszedł z pocałunkami do policzka, kierując się do ust, ale Astrid odepchnęła go. Chłopak chciał się roześmiać, ale zachował powagę. Znowu wrócił, nie dając dziewczynie spokoju. Tym razem nie odepchnęła go i nawet, gdy jego pocałunki doszły do ust, odwzajemniła je.
- Widzisz, a jednak to ja uwiodłam ciebie - zaśmiała się. Czkawka poczuł się zbity z tropu.
- Co?
   Astrid zarumieniła się.
- Kiedy udaję obrażoną bardzo dobrze ci idzie przepraszanie - zamruczała, a kąciki ust Czkawki podniosły się w uśmiechu.
   Wygrała. To ona znała go bardziej. Chyba tak samo jest w łowach. Trzeba poznać cel, żeby stał się zdobyczą. Chyba i on się trochę dokształci...

Mam do was pytanie: czy po tylu rozdziałach i wql nie znudziłam wam się jeszcze?? :) bo zastanawiam się czy po prostu nie skończyć tego bloga, ale to już zależy od was.

10 komentarzy:

  1. ŻARTUJESZ SOBIE?!?!?! JA KILKA RAZY DZIENNIE SPRAWDZAM CZY NIE MA KOLEJNEGO ROZDZIAŁU, A TY CHCESZ KOŃCZYĆ BLOGA?!?! >.<

    Nie pozwalam! Nie pozwalam! Mnie trudno znudzić. :3

    Czekam na więcej i ani waż mi się go kończyć! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahah, dobrze już dobrze, ja się tylko głośno zastanawiam ;)
      Myślałam że nikt na to nie wchodzi, stąd pytam

      Usuń
    2. A tu takie zaskoczenie. :):)
      Możliwe, że bardzo dużo osób czyta bloga, ale po prostu nie mają konta lub czasu na komentowanie. :D

      Już z samego rana paczam czy jest rozdział. C;

      Usuń
  2. Nie kończ, uwielbiam to opko :) chodź fajnie by było gdybyś dodała też udział innych osób, np.bliźniaków, Albrechta, Dagura jeśli żyje xD
    Fajniej by się czytało opowieść jak dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. PISZ DALEJ!!!
    To jest najlepszy blog o Czkastrid jaki czytałam (a było ich bardzo dużo). :))
    Kilka razy dziennie sprawdzam czy jest nowy rozdział, więc...
    ...BŁAGAM TYLKO NIE KOŃCZ!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo wam dziękuję:)) postaram się co nieco urozmaicić, może popiszę też trochę w imieniu Mieczyka albo Tanyi?? Zastanowię się:)

    OdpowiedzUsuń
  5. TO JEST CUDOWNE nie możesz skończyć bloga nie pozwalam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisz, nie masz prawa kończyć tego jakże pięknego a zarazem cudownego opowiadania, tej opowieści i tych przygód. To jest po prostu za dobre by może było przestać to czytać. Na pewno masz jeszcze wiele pomysłów :)

    Życzę Szczęśliwego Nowego Roku i pozdrawiam
    / Gabu21

    OdpowiedzUsuń