czwartek, 1 stycznia 2015

Prawdziwy Zębiróg

- No to teraz znowu odpowiedz mi na pytania, ale tym razem o sobie - zaproponował Czkawka. Po trzech dniach Astrid czuła się tak dobrze, że mogła mu dalej pomagać. Oczywiście w tym czasie Czkawka nie mógł opuścić się w obowiązkach, więc tylko wieczory spędzał z Astrid na rozmowach. Okazało się, że rzeczywiście wie o nim wszystko. Czkawka podczas pracy wymyślił czterdzieści pytań, a Astrid odpowiedziała poprawnie na wszystkie.
- Ha, czyli ty mnie nie znasz?
- Dobra, przyznaję, nie tak dobrze jak ty mnie. - Czkawka podrapał się po głowie. Było mu głupio.
- Ale zasady będą takie: ty odpowiadasz sobie sam na jedno z pytań, które mi zadałeś, a ja ciebie poprawiam. - dopiero po chwili Czkawka zauważył, że Astrid ma u boku swój topór. Poczuł się nieswojo, dziewczyna rzadko brała go ze sobą, a tym bardziej w Berk.
- Dobrze, niech ci będzie - zgodził się. Mieli trochę czasu zanim dotrą na port.
- Coś tam mówiłeś o urodzinach...
- Aha, no tak. Siedemnasty lutego - Czkawka wypiął dumnie pierś.
- No, to ci się udało przypadkiem - fuknęła Astrid.    Szczerbatek nie opuszczał jej na krok. Przez ostatnie trzy dni wygłaskała go tak dokładnie, że chyba nie pominęła żadnej łuski, a smok uwielbiał pieszczoty.
- Dalej - mruknął Czkawka.
- Potrawa, chyba na tym skończyliśmy, prawda?
- Hmmm, myślę, że na pewno coś z mlekiem jaka - zamyślił się Czkawka.
- Dobrze ci idzie, ale jest pewna taka potrawa, którą uwielbiam - dziewczyna zachichotała.
- Placek Pyskacza - strzelił Czkawka. Astrid pokręciła głową. Chłopak zamyślił się znowu. - To może...
- Biszkopt twojej mamy, Czkawka - zaśmiała się.
- Biszkopt mojej mamy? Ona najczęściej go przepala - mruknął.
- Och, chyba jej nie doceniasz. Co jak co, ale ostatnio się poprawiła - śmiała się dalej. Oboje zauważyli Mieczyka, biegnącego w ich kierunku.
- Dokończymy to potem - mruknął, po czym przywitał się z przyjacielem.
   Mieczyk był cały zdyszany, wyglądał jakby goniły go Wandersmoki.
- Mieczyk, co się stało? - spytała Astrid. Chłopak oparł się o nią, próbując złapać dech.
- Czekaj chwilę... - wydyszał, po czym zwrócił się do Czkawki. - Macie coś do picia?
   Wódz sięgnął do siodła Szczerbatka i wyjął mały bukłak podróżny, po czym podał go spragnionemu Wikingowi.
   Mieczyk pił i pił, a para czekała, niecierpliwiąc się coraz bardziej. W końcu, kiedy woda z bukłaka się skończyła, Mieczyk wytarł usta, a Czkawka zadał to samo pytanie, które wcześniej zadała Astrid.
- Co się stało?
Mieczyk zasapał jeszcze, po czym spytał:
- A do jedzenie coś macie?
- Mieczyk!! - krzyknęli jednocześnie.
- No dobra, dobra, pytam tylko, bo bez śniadania jestem a każdy wie, że Wiking bez śniadania to jak dziki Straszliwiec Straszliwy.
- Mieczyk, ja cię zaraz wepchnę do gniazda dzikich Straszliwców, jak nie przestaniesz - Astrid już powoli wysiadała z nerwów. - A teraz mów, co się dzieje.
- Znalazłem naszego smoka. Ale on jest taki dziwny jakiś.
- Jest w Akademii? - zapytał krótko Czkawka.
- Tak, ale pogryzł Sączysmarka. Ja bym tam nie wchodził na waszym miejscu.
Czkawka uśmiechnął się pewnie.
- Czy ja ci wyglądam na Smarka? - Astrid wywróciła oczami. Nie znosiła, kiedy się chwalił.
   Kiedy dotarli do Smoczej Akademii, zauważyli kłęby zielonej pary, po czym jeden wielki wybuch wstrząsnął Akademią. Mieczyk zaczerpnął powietrza.
- Mówiłem?
   Czkawka i Astrid postanowili sami pójść do smoka, zostawiając Mieczyka na zewnątrz. Czkawka zabrał z siodła Szczerbka trochę smoczy miętki, ale smok wcale nie chciał go samego puścić do rozwścieczonego smoka.
- Spokojnie, Szczerbatku, zaraz wrócę. Astrid idzie ze mną - zaśmiał się. Smok zerknął na dziewczynę trzymającą w dłoni topór i skrzywił się.
- Zaraz wrócę - obiecał Czkawka, dotykając smoka, tak jak za pierwszym razem, gdy poznał Szczerbatka.
   Przebiegł pod bramą przez małą szczelinę, przez którą uciekał właśnie Sączysmark.
- Czkawka, nie daj się! - wykrzyknął, po czym dołączył do Mieczyka przy wejściu.
   Jeździec popatrzył hardo na smoka, wyciągając wolno z kieszeni Piekło. Zębiróg wyglądał, jakby ktoś go mocno rozjuszył, pewnie to dzieło Sączysmarka. Z jednego łba wydobywały się kłęby zielonej mgły. Czkawka wiedział, że wystarczy tylko iskra, by wszystko stanęło w płomieniach.
   Chłopak podszedł do łba smoka, która wytwarzała gaz i otworzył tą część Piekła, w której znajdowała się ta sama zielona substancja. Czkawka pomachał bronią przed łbem smoka, a ten stanął jak wryty. Jeździec wyciągnął dłoń w stronę smoka i już znajdowała się kilka milimetrów od rogu smoka, gdy drugi łeb wystrzelił iskrami i cała Akademia znów pogrążyła się w płomieniach.
- Czkawka! - wykrzyknęła Astrid, gdy chłopak został w środku masakry, jaka wstrząsnęła Smoczą Akademią. Szczerbatek wyrwał się do przodu w momencie strzału. I tak było to za późno. Astrid zaczęła szlochać, Mieczyk i Sączysmark otworzyli usta w szoku.
   Płomienie rozrzedziły się, aż w końcu całkiem zniknęły, pokazując pusty plac z jednym zielonym smokiem na środku. Jedno ze skrzydeł było dziwnie ustawione, jakby coś zakrywało. Po chwili zaczęło się ruszać i wydostał się spod niego Czkawka, cały oszołomiony, ze spalonymi końcówkami brązowych włosów.
   Wikingowie ryknęli radosnymi okrzykami na cześć wodza, a Astrid zakryła usta dłonią. Czkawka pogłaskał po pysku prawą głowę smoka - tą, którą niemal dotknął. To smok ocalił mu życie, druga strona smoka warczała na niego dziko. Czkawka wyciągnął drugą dłoń w kierunku wrogiej głowy patrząc mu w oczy.
- Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy - wyszeptał, a smok skręcił łeb przyglądając mu się. Trwało to chwilę, aż w końcu smok mu zaufał, przybliżając łeb do jego dłoni.
   Czkawka odetchnął z ulgą i pogłaskał oba łby w tym samym momencie.
   Wyciągnął z kieszeni dwie małe ryby i rzucił je smokom, po czym cały czas patrząc na smoki zaczął się cofać w kierunku wyjścia.
   Kiedy wyszedł z Akademii, Astrid uderzyła go pięścią w brzuch, tak, że zaczerpnął ze świstem powietrza. Mieczyk i Sączysmark spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
- Astrid, co ty..? - wysapał Czkawka, zdziwiony najbardziej ze wszystkich.
- Nigdy. Więcej. Mi tak. Nie rób! - wysyczała, choć na jej policzku dalej błyszczały łzy, po czym po prostu odeszła. Sączysmark i Mieczyk roześmiali się, Czkawka miał ochotę ich też uderzyć w brzuch.
- No nieźle, nieźle, Czkawka - mruknął Sączysmark. - Ale podejścia do kobiet to ty nie masz - wypiął dumnie pierś.
   Czkawka patrzył na budynek, za którego rogiem zniknęła dziewczyna.
- Taa, a ty niby masz? - prychnął Mieczyk.
- No tak, w końcu z jedną mi się udało - Sączysmark rzucił bliźniakowi triumfalny uśmiech.
- Tak, z moją siostrą. Ona się nie zalicza do dziewczyn - potwierdził Mieczyk, wywracając oczami.
   Szczerbatek popatrzył na Czkawkę smutno, ale nadstawił uszy, cały czas czujny, jakby nie ufał smokowi. Wódz zmarszczył brwi. Szczerbatek ufał Wymowi i Jotowi, pomimo ich szaleństw i wybryków.
   Jeździec obrócił się i wrócił do dzikiego Zamkogłowego. Smok był wciąż czujny, ale dał mu się pogłaskać.
- Mieczyk! - zawołał bliźniaka, a smok widząc podążającego do nich młodego Wikinga zawarczały.
- Co chcesz?
- To nie jest wasz smok - Czkawka westchnął. Jak mógł nie zauważyć, że żółte plamy na ciele smoka są o wiele większe niż u Wyma i Jota.
Sączysmark trzymając się wejścia zachichotał.
- Jak nie nasz, nasz! - mruknął Mieczyk pokazując na smoka.  Jego splecione, a raczej splątane, w długie dredy włosy zafalowały.
- Mieczyk, to nie jest wasz smok - powtórzył Czkawka. Poczuł, że traci cierpliwość. - Co jak co, ale te dwa smoki bym poznał, a wy powinniście go poznać jeszcze szybciej niż ja. Gdzie Szpadka?
- U siebie - prychnął.
- Smark, leć po Szpadkę, szybko - rozkazał wódz, a Sączysmark dość niechętnie odwrócił się i odszedł.
   Po kwadransie wrócił z dziewczyną. Szpadka wyglądała, jakby ktoś ją obudził.
- Co wy chcecie? - warknęła, drapiąc się po głowie. Czkawka skrzyżował ręce na piersi.
- Mieczyk znalazł smoka i twierdzi, że to wasz - tłumaczył Czkawka. Szpadla przyjrzała się smokowi, po czym westchnęła.
- Mieczyk, ty kretynie...
- I co? - dopytywał się Czkawka.
- To nie jest nasz smok. - powiedziała Szpadka sennie. - A teraz dajcie mi spać...
- A zaplatanie? Ktoś musi się tym zająć - powiedział Czkawka. Wiedział, że dziś przypada jej kolej i że Astrid pewnie już siedzi w Wielkiej Sali z dwudziestoma innymi kobietami.
- Yyy... Później do nich dołączę - rzuciła Sączysmarkowi ponure spojrzenie. Czkawka domyślił się, że najwyraźniej dziewczyna płakała w nocy i najwyraźniej przez Wikinga.
    Szpadka odwróciła się na pięcie i wyszła z Akademii. Po kilku minutach Sączysmark ruszył za nią.
- No to jedna sprawa załatwiona - mruknął Czkawka, po czym pozwolił smokowi odlecieć, otwierając na oścież metalowe kraty wejścia do Smoczej Akademii. Smok z pędem wyleciał ze swojego więzienia i zniknął na widnokręgu.
   Czkawka pomyślał, że chciałby tak odlecieć od problemów jak Zębiróg.

9 komentarzy:

  1. Jakie fajne czekam na next troche krótki jak dla mnie xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział ;D
    Zazdroszcze ci talentu ;)) też chce tak pisać :-#
    Czekam na nexta
    ;-P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem tu pierwszy raz. Podoba mi się, lecz razi mnie ciągłe powtarzanie imion - wiesz o co chodzi( nie traktuj tego jako hejt czy coś. :) )
    No nic. Czekam na kolejny i życzę weny. :)

    Zapraszam do mnie.
    http://opowiadanialinkinpark2.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba mój pierwszy komentarz od ... miesiąca? W każdym razie śledzę na bieżąco, po prostu powiedzmy szczerze - nie chce mi się komentować. xd Chcem kolejny rozdział!
    Tak czy owak nominowałam Cię do Libster Blog Award =3 Mam nadzieję, że wiesz o co tam chodzi...W pierwszym poście jest lista pytań (; ---> http://whereno1egoes.blogspot.com/
    Pozdrowionka ^^ ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za nominację :)) postaram się wkleić pytania z odpowiedziami na blogu jak najszybciej :)

      Usuń
  5. Zbieram się pięć dni do napisania komentarza... No i w końcu się zebrałam. :P
    Rozdział super, jak zwykle z resztą. Tylko czasem imiona się powtarzają, przez co mi trochę, źle czytać, ale tu chodzi o to by skupić się na treści, a nie na błędach, prawda? :>
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam, Oleu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do powtórek imion - wezmę to pod uwagę, bo mogłam czegoś nie zauważyć, często nie siadam i nie pisze, tylko robię to w biegu - na przerwach lub przy ogl telewizji ;D mam nadzieję że zdołam się trochę poprawić przynajmniej przy formie mojego pisanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam ten blog od deski do deski i stwierdzam że jest zajebisty ( przepraszam )
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie Szpadka i Sączysmark😂

    OdpowiedzUsuń