sobota, 20 grudnia 2014

Nocna Furia


   Czkawka nie spał długo. Obudził się zaraz po wyjściu Pyskacza i Śledzika. Gothi poszła spać do drugiej izby. Astrid cały czas drzemała w jego ramionach. Czkawka starał się nie wiercić, żeby jej nie zbudzić.
   Dopiero zobaczył, że pod ścianą naprzeciw, w cieniu siedziała Valka. Przyglądała się im.
- Mamo?
Valka zamrugała, jakby sama drzemała.
- Słyszałam o wszystkim, Czkawka - powiedziała smutnym albo sennym głosem. Czkawka nie mógł go rozpoznać. - Jak ona się czuje?
   Czkawka spojrzał na Astrid i skrzywił się, widząc w jakim jest stanie. Za każdym razem, gdy na nią patrzył po sytuacji z Theodem czuł w ustach smak nienawiści. Jak ktokolwiek mógł tak postąpić? Przełknął głośno ślinę i spytał:
- Gdzie Szczerbatek?
   Valka wstała. W świetle księżyca Czkawka zobaczył srebrne pasma połyskujące na jej głowie.
- Z Chmuroskokiem. Oba smoki śpią na dole, w Berk.
   Czkawka odetchnął. Valka usiadła obok niego na podłodze.
- Astrid to silna dziewczyna, da sobie radę - zaczęła znów. - Ale co zrobisz z Damorami?
Czkawka przemyślał to, po czym odpowiedział wolno:
- Nie mogą odpowiadać za to, co zrobił na ich wódz. Myślę, że powinniśmy dać im wybór.
- Wybrać ciebie jako wodza i dołączyć do nas albo wybrać kogoś innego i opuścić Berk? - zgadła Valka. Czkawkę frustrowało, jak szybko odgadywała jego myśli. Nic nie mogło się przed nią ukryć.
- A jest jakieś inne wyjście? - Valka pokręciła przecząco głową. Czkawka poczuł, że musi porozmawiać z Heatherą i Tanyą. Powinny wiedzieć o tym, co się stało.
- Weźmiesz stąd Astrid? - zapytała jeźdźczyni. Jej jasne oczy zabłyszczały zagadkowo. Czkawka przypomniał sobie, że to chyba jedyne, czego od niej nie otrzymał - miał zielone oczy Stoicka.
- Myślałem, że Gothi...
- Nic więcej nie może dla niej zrobić. Musi wypoczywać.
   Czkawka znów zerknął na dziewczynę. Jej zamknięte oczy były spuchnięte, policzki nadal sine. Miał ochotę pogłaskać ją po policzku, ale widząc te sińce zrezygnował.
   Jeszcze go dorwę, obiecał sobie Czkawka w myślach, żeby nie usłyszała tego Valka. Na pewno próbowałaby go odciągnąć od tej myśli. Kurczę, po raz pierwszy Czkawka czuł, że w czymś się z nią nie zgadza. Z ojcem to się nazywała codzienność, ale zawsze myślał, że jest tak podobny do Valki, że nawet myślą podobnie. A tu proszę, nagle okazało się, że jednak Czkawka postąpi inaczej. Zresztą miał do tego pełne prawo.

...

Valka i Czkawka zdecydowali, że lepiej będzie, jeśli Astrid będzie u nich. W jej domu byłaby sama, bez żadnej pomocy, a tu w domu wodza Czkawka i jego mama mogli się nią opiekować.
   Następnego dnia o świcie wódz chciał znaleźć siostry Theoda, aby opowiedzieć im o całej sytuacji i pozwolić im zdecydować, co dalej zrobić z Damorami, jak to już przemyślał wcześniej z Valką.
   Czkawka zostawił Astrid u mamy, która robiła jej napary z bzu, żeby rany szybciej się goiły. Chłopak wiedział, że jego narzeczona jest w dobrych rękach.
   Idąc przez plac, Czkawka zauważył Tanyę i Heatherę, obie schludnie uczesane jak na tak wczesną porę. Gdy zauważyły wodza, od razu podbiegły do niego i zaczęły pytać, gdzie jest ich brat. Czkawka czuł, że mięśnie mu się napinają na myśl o Theodzie.
   Najbardziej trudne było wyjaśnienie siostrom wodza całej tej sytuacji. Obie stały w szoku, nie mogły nic powiedzieć, ale zaraz w oczach Heathery zebrał się gniew.
- Jaką mamy mieć pewność, że to, co mówisz jest prawdą? - warknęła. - Mógłbyś przecież wypędzić Theoda i to wszystko wymyślić.
   Tanya wyglądała na zagubioną. Była najbardziej zaprzyjaźniona z Wikingami wśród wszystkich Damorów, a już zwłaszcza z Mieczykiem. Ufała wodzowi, niemal tak jak własnemu bratu. Czkawka zauważył, że wyglądała teraz na starszą i bardziej rozsądną niż wcześniej, przed wylotem jego i Astrid po Nocną Furię.
 - Mógłbym tak zrobić - powiedział Czkawka wolno. - Ale nigdy nie skrzywdziłbym Astrid - wódz zauważył, jak w Heatherze zbiera zazdrość i żal, ale dziewczyna nie chciała tego dać po sobie poznać. - Możecie zobaczyć, w jakim jest stanie...
   Tanya pokiwała szybko głową i nie czekając na zaproszenie, pobiegła w stronę domu wodza. Czkawka wiedział, że dziewczyna naprawdę martwi się o Astrid. Dużo razem spędzały czasu, gdy Czkawka spełniał obowiązki wodza.
   Heathera natomiast traktowała to wszystko bardziej chłodno. Obeszła Czkawkę wolno, cały czas patrząc mu w oczy i ruszyła za siostrą.
   Czkawka westchnął, gdy zrozumiał, jak ciężkie to będzie zarówno dla sióstr, jak i dla niego samego. Spojrzał na Szczerbatka, który dodał mu odwagi kiwając głową w stronę domu wodza. Gdyby nie smok, Czkawka nie dałby rady na samym początku bycia wodzem.
   Gdy otworzył drzwi swojej chaty, zauważył przy palenisku Astrid, siedząca na puchowym materacu zgiętym wpół. To był pewnie pomysł Valki. Jego mama siedziała naprzeciw niej. Astrid wyglądała nieco lepiej, trzymała w ręku kubek, pewnie popijała gorące mleko.
   Tanya uklęknęła obok niej i zasłoniła usta dłonią, widząc w świetle ognia rany Astrid. Heathera była równie wstrząśnięta, wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć.
- Aastrid - wydukała Tanya. Zachowywała się tak, jak Czkawka, kiedy pierwszy raz zobaczył narzeczoną w takim stanie. Odchrząknęła i zapytała pewnym głosem - to mój brat ci to zrobił?
   Astrid nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Spojrzała na Czkawkę, który zacisnął dłonie na rzeźbionym progu.
- Nie wiem, czy wtedy Theod panował nad sobą - przyznała. Heathera wciągnęła ze światem powietrze.
- Niemożliwe, Theod nigdy by ciebie nie skrzywdził! On cię kochał! - krzyknęła. Czkawka po raz pierwszy w życiu miał ochotę uderzyć dziewczynę.
Do rozmowy przystąpiła Valka.
- Śledzik przy tym był. On także odniósł rany, broniąc Astrid. Widział wszystko. - Czkawka uświadomił sobie boleśnie, że nawet nie podziękował Śledzikowi za uratowanie życia jego ukochanej. Co z niego za przyjaciel?
Astrid westchnęła.
- Czkawka zostawisz nas same? - chłopaka w jednym momencie zatkało. Myślał, że nie mają przed sobą tajemnic. Jednak spojrzenie jego mamy kazało mu wyjść. Kiwnął głową i zamknął za sobą drzwi, zabierając Szczerbatka.
   Miał do zrobienia bardzo ważną rzecz.
   Po rozdaniu Wikingom ich zadań na dzisiejszy dzień, takich jak łowienie ryb, polowanie, rąbanie drzewa, czy nawet przenoszenie zebranych zapasów do spichlerzy, Czkawka udał się prosto do domu Śledzika.
   Zapukał cicho, po czym upewniając się, że może wejść, wszedł do środka.
   Śledzik siedział na materacu, tak jak Astrid i przykładał sobie do oka kawałek mięsa. Czkawka usiadł naprzeciwko i popatrzył przyjacielowi w oczy.
- Jak się czujesz? - zapytał. Szczerbatek węszył po chacie w poszukiwaniu ryb.
- Nie najgorzej, w nie takich kłopotach siedzieliśmy - rzekł, dumnie wypinając pierś, co wydało się Czkawce śmieszne.
Zasłonił usta, żeby się nie roześmiać.
- Śledzik, gdyby nie ty... - Czkawka nie chciał brać pod uwagę myśli, że Astrid mogłoby przy nim nie być. Strach go brał na myśl o tym. - Nie wiem, jak ci dziękować, za to co zrobiłeś.
Śledzik machnął dłonią.
- E tam, ty zrobiłbyś to samo dla każdego z nas.
   Czkawka pomyślał, że to w sumie prawda, ale to nie znaczy, że to, co zrobił Śledzik, nie miało wielkiego znaczenia.
   Nagle rozległ się huk a oboje zauważyli leżący metalowy świecznik obok Szczerbatka.
- Szczerbatek! - krzyknęli obydwoje. Smok się skulił, ale nie jakby się bał Wikingów, tylko jakby czuł się winny.
   Śledzik nagle się roześmiał.
- Wichura często tu zawadzała, kiedy szukała mięsa. Ryby są w torbie koło drzwi.
   Szczerbatek nastawił uszy i ruszył pędem w stronę drzwi, na ile pozwolił mu niski sufit i pełno papierów dokoła.
- Chciałbym cię zapytać... Jak to wyglądało? Znaczy zobaczyłeś jak Theod ją.. - nie mógł powiedzieć słowa "bił". Śledzik szybko się domyślił, o co mu chodziło i zarumienił się.
- Wiesz, głupio mi teraz, Czkawka, ale ja słyszałem dość dużo z ich rozmowy.
- Czyli oni rozmawiali? - zapytał Czkawka. Poczuł dreszcz na skórze, myśląc o tym, co Astrid może przed nim ukrywać.
- Tak, w pewnym sensie. Astrid próbowała mu uprzejmie zwrócić uwagę, jak się zachowuje i że wcale nie pomógł tobie przy zapasach jak obiecywał. Ale do niego nic nie dochodziło, jakby był zahipnotyzowany. Co chwile pytał ją o takie rzeczy... - urwał, jakby zdał sobie sprawę, że powiedział za dużo.
- Jakie rzeczy?! - Czkawka otworzył szeroko oczy.
Śledzik wydawał się zażenowany.
- Pytał ją, czy jej na nim zależy i czy chce, żeby on został na Berk. - Czkawka nagle ruszył z miejsca i rzucił w ścianę drewnianym stołkiem, który przed chwilą stał obok niego. Śledzik był w szoku, nigdy nie widział Czkawki w furii, ani gdy zginął jego ojciec, ani gdy Malgor schwytał Astrid w Berk podczas bitwy, ani nawet gdy zabił Drago. Podczas tej ostatniej sytuacji Czkawka nie był sobą, sam mówił, że nie pamiętał samego momentu wbicia miecza. Teraz był to cały Czkawka, ten który od dziecka był zakochany w Astrid, który zawsze udowadniał innym, że jest Wikingiem, tak jak oni, który zawsze robił to, co podpowiadał mu rozum. Teraz nie wyglądał, jakby sugerował się umysłem.
   Czkawka złapał się za głowę, jakby chciał stłumić myśli.  Furia jaką czuł w sercu była nie do zniesienia, mógł rozwalić cały ten dom, byle tylko zażegnać to okropne uczucie. Szczerbatek podbiegł do niego i stając na dwóch łapach przytulił go od tyłu przednimi łapami, całkiem jak człowiek. Chociaż sufit był nisko, Szczerbatek trzymał Czkawkę dość mocno, chyląc głowę tuż pod dachem.
   Czkawka nie wiedział, jak to możliwe, ale cała złość, jaką czuł, jakby zniknęła. Nie wierzył, że to możliwe, żeby smok pomógł mu z tym strasznym uczuciem, ale to najwyraźniej prawda. Szczerbatek puścił go i odszedł wolno na swoje miejsce obok kosza ryb, cały czas przypatrując się jeźdźcowi, jakby badał, czy mu pomógł.
   Śledzik otworzył usta tak bardzo, że mógłby zmieścić w nich łapę smoka.
- Nie do wiary... - wyszeptał. - Czkawka jak ty się...
   Wódz obejrzał się. Wyglądał normalnie, ale czuł, jakby cała nienawiść i frustracja zniknęły.
- Mordko, coś ty zrobił? - zapytał, ale usłyszał tylko dziwny śmiech smoka. Obydwoje ze Śledzikiem dołączyli do Szczerbatka śmiejąc się.
- Czy to możliwe, że to stąd wzięła się nazwa Nocnej Furii? Jak myślisz, Czkawka? - pytał Śledzik, ale Czkawka przytulał smoka.
- Tego nie wiem, ale wątpię, że ten, kto nazwał tak ten gatunek smoka wiedział o tych właściwościach. Raczej nie wytresował Nocnej Furii.
- On nie - roześmiał się Śledzik. - Ale ty tak.

5 komentarzy:

  1. Supcio! Czekam z niecierpliwością na nexta. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest PRZESŁODKI i nie potrafie sobie wyobrazić Czkawki aż tak wkurzonego :))
    Czekam na NEXTA (mam nadzieje, że dość szybko)
    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przesłodki bo Czkawka się wkurza? :DD widzę fankę Peety *-* też go kocham, na równi z Czkawką

      Usuń
    2. Nie chodzi o to, że jest przesłodki bo Czkawka się wkurza tylko dla tego, że to właśnie Szczerbatek go pociesza ;)) (jako prawdziwy przyjaciel)
      ;))

      Usuń
  3. Jaki za******* :* czekam na next chociarz już trochę czekam xD

    OdpowiedzUsuń