niedziela, 7 grudnia 2014

Zapasy


   Wszyscy zebrali się na placu, żeby wysłuchać Czkawki. Chłopak zauważył, że nie ma z nimi Astrid. Pewnie jeszcze słodko spała u niego w domu.
- Cisza! – krzyknął Czkawka, a cały plac w jednym momencie przestał rozmawiać. Wódz odchrząknął. Wiedział, co powiedziałby Pyskacz – brzmisz jak Stoick. Chłopak najwyraźniej we wszystkim przypominał mu jego przyjaciela. – Dziękuję, że wszyscy się zjawiliście. Jak wiecie, w tym roku zima będzie ciężka. Musimy już zacząć przygotowania i gromadzić zapasy, tym bardziej, że są z nami nasi goście…
- Wybacz, Czkawka, że ci przerwę – zaczął Theod, wysuwając się z tłumu. – ale nie jesteśmy darmozjadami. Moi ludzie i ja pomożemy ci w przygotowaniach do zimy. Proszę tylko, o zostanie na Berk do jej końca.
   Czkawce odebrało mowę. Miał żal do Theoda, że nie omówił z nim tego sam na sam. Prawdę mówiąc, wolałby, żeby obcy jak najszybciej opuścili Berk. Wódz słyszał, jak po Wikingach wieść ta rozeszła się szmerem rozmów, okrzykami zdziwienia i gdzieniegdzie protestów. Chłopak musiał myśleć szybko, nie mógł pozwolić, żeby jego chwilowe roztargnienie Wikingowie odebrali jako brak odpowiedniego przygotowania na tą okazję.
- Wybacz, Theodzie, ale nie jesteśmy przygotowani na taką okoliczność – zza pleców Czkawki rozległ się głos, który chłopak przyjął z ulgą. Słońce rozświetlało falowane włosy Astrid, ale sama dziewczyna wyglądała jakby ktoś zbudził ją w środku nocy. Pomimo to wyglądała pięknie. Czkawka nie przejmował się już chorobliwą zazdrością. – Moglibyśmy się zgodzić na twój pobyt na Berk, jesteśmy ludem otwartym na przyjaźnie, ale musimy myśleć o swoich, a w tej sytuacji sytuacja jest poważna.
   Astrid objęła Czkawkę. Theod wyglądał na zamyślonego. Na całym placu informacja wybuchła z szybkością bomby. Jedni przekrzykiwali drugich, jak na targu. Czkawka nie mógł nad nimi zapanować.
- W takim razie pozwólcie nam nazbierać wystarczająco dużo zapasów na Berk, żebyśmy mogli odpłynąć przed nadejściem zimy. – oznajmił Theod spokojnym tonem.
- Czyli nie zostaniesz na naszym ślubie? – zapytał Czkawka. Gdyby nie to, że Theod stał obok niego, za pewne by tego nie usłyszał. Wikingowie oburzali się i krzyczeli. Czkawka musiał wprowadzić tu porządek. Theod odwrócił głowę, nie chcąc rzucać zbolałego spojrzenia na parę.
- Wybacz, przyjacielu. Mamy pilniejsze sprawy. Musimy wrócić na południe. Odwiedzimy was wkrótce. – Czkawka ucieszył się w duchu. Oznaczało to, że Damorowie wypłyną z Berk zanim jeszcze Astrid zostanie żoną wodza. Jeździec osiągnął jeszcze więcej niż chciał.
- Cisza! – krzyknął, ale to nic nie dało. Wikingowie dalej się przekrzykiwali. W końcu w niebo wystrzeliła plazma, która ucieszyła wszystkich. Ludzie Czkawki w końcu zwrócili na niego uwagę, wiedząc, że nie warto zadzierać z Nocną Furią. – Dzięki, przyjacielu – szepnął do niego Czkawka. – A więc sprawa wygląda tak. Damorowie będą zbierać dla siebie zapasy, tu, na Berk.
Dalej wybuchły okrzyki sprzeciwu.
- Zabraknie dla nas! – wykrzyknęła kobieta stojąca najdalej.
- Nie zabraknie! – krzyknął Czkawka. – Mamy smoki. Możemy oblecieć połowę północy w poszukiwaniu jedzenia. W dodatku zaczyna się teraz sezon na śledzie i węgorze. Musimy ich złowić jak najwięcej i tu pojawia się moja prośba do rybaków – Czkawka spojrzał na mężczyzn po jego lewej stronie. – Jeżeli mamy przetrwać, musicie wyszkolić więcej Wikingów na rybaków. W tym okresie nasze rangi i umiejętności nie na wiele się zdadzą. Wszyscy musimy sobie pomagać. -
Wikingowie pokręcili stanowczo głowami. Pyskacz uśmiechnął się, ale Czkawka udawał, że tego nie zauważył. – Nasza walka nieco opóźniła nasze zapasy. Ale to nie znaczy, że my Wikingowie nie damy sobie rady!
   Reszta wykrzyknęła jednym chórem w geście aprobaty. Theod nie odezwał się ani słowem. Czkawce wydawało się, że patrzy z gniewem na Astrid.
   Niedługo narada się zakończyła. Ludzie poparli pomysł Czkawki, a Theod nie mógł nic na to poradzić.
   Astrid podbiegła do Czkawki i pocałowała go.
- Świetnie sobie poradziłeś – powiedziała z uznaniem.
Czkawka westchnął.
– Ty mi wiele pomogłaś. Nie wiem, czy to da wiele.
- Ale Czkawka, da! Nie widzisz, że oni tobie ufają?
Czkawka spojrzał jej w oczy.
- Ale Theod mi nie ufa. A w tej sytuacji jego zaufanie i nasz rozejm mogą być decydujące.
Astrid posmutniała.
- Załatwię to – obiecała, po czym odbiegła. Czkawka zauważył smoczycę, na której bardzo często latała, nie licząc Płomienia. Chimera była Śmiertnikiem, jak Wichura, ale nie ufała swojej jeźdźczyni, a Astrid nie ufała jej. Czkawka nie wiedział, jakim cudem smok i jeździec się ze sobą dogadywały. Czkawka wiedział, dlaczego Astrid woli wytresować swojego własnego smoka. Potrzebowała tej więzi.
   Wystarczyły dwa machnięcia potężnymi szarymi skrzydłami i Astrid leciała w powietrzu. Czkawka zatęsknił za wolnym lotem ze Szczerbatkiem, bez konieczności bycia Wodzem i pamiętaniu o swoich obowiązkach.
- Witaj Wodzu – Czkawka usłyszał ciszy głos za swoimi plecami. Kiedy się obrócił zauważył Włodieja, tego samego słowiańskiego niewolnika, dzięki któremu zebrali wśród ludzi Malgora posiłki.
- Witaj przyjacielu – powiedział Czkawka ciepło. – Jak pozostali? Trzymają się?
- Tak, nabrali już sił – Czkawka zauważył, że za każdym razem Włodiej kłania mu się. Wcześniej prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że rozmawiał z Wodzem Wikingów.
- Przyjacielu, nie kłaniaj mi się – powiedział Czkawka stanowczo. – To ja powinienem kłaniać się tobie za twoją pomoc.
Włodiej uśmiechnął się.
- Wodzu, chciałbym cię o coś prosić.
Czkawka popatrzył na niego czujnie, ale nie usuwał z twarzy sympatycznego uśmiechu.
- Słucham, Włodieju.  
- Chciałbym odnaleźć Naidę – powiedział smutnym włosem. Jego błękitne oczy zabłyszczały z podniecenia. Czkawka wyczuł już wcześniej, że między nim, a dziewczyna były bliższe relacje. Było mu żal Włodieja. – Potrzebuję okrętu Łowców – powiedział to z niemal że wstrętem. – Wiem, że teraz należy do was, ale większość z nas chce wrócić. Zabiorą się ze mną.
   Czkawka przemyślał to. Rozwiązuje się drugi problem dotyczący przetrzymania gości podczas zimy. Oni także będą musieli robić zapasy, myślał Czkawka. Nie mogą wypłynąć w podróż nie załadując skrzyń.
- Zgadzam się, ale będziecie musieli tak, jak Damorowie łowić razem z moimi ludźmi. Najlepiej dalej od Berk.
Włodiej kiwnął głową.
- Przemyślałem to. Nie jesteśmy ludźmi, którzy żyją z ryb. Jeśli pozwolisz, nazbieramy mięsa w okolicznych lasach.
   Czkawka poczuł niesmak. Wikingowie nigdy nie jedli dziczyzny, sam do końca nie wiedział czemu. Co prawda, jeszcze rano myślał o polowaniu i myślistwie na śniadaniu u Pyskacza, ale nie wyobrażał sobie jeść dzikich zwierząt. Co innego drób, który hodowali, czy inne domowe zwierzęta. W końcu jednak kiwnął głową.
- Dobrze, to nie przysporzy nam większych problemów. Zgodzę się jednak pod jednym warunkiem. - Włodiej zmarszczył brwi. – Weźmiecie ze sobą Strzaszliwca - jednego z moich smoków. Kiedy będziecie w potrzebie, po prostu wypuścicie go. Wróci do domu. A ja będę wiedział i pomogę wam.
Włodiej rozpromienił się.
- Dziękujemy – szepnął z nieskrywanym uśmiechem.
Czkawka zaśmiał się.
- A teraz idźcie. Im szybciej zapolujecie i zgromadzicie zapasy, tym szybciej odpłyniecie i wrócicie do siebie i swoich rodzin. – Włodiej kiwnął głową.
Kiedy niewolnik niemal opuścił plac, Czkawka krzyknął za nim:
- Włodieju! – gdy Słowianin obrócił się, Czkawka rzekł z uśmiechem. – Pozdrów Naidę ode mnie i Astrid.
Mężczyzna uśmiechnął się i kiwnął głową.
   Czkawka spojrzał na Szczerbatka, czekającego grzecznie na swoja kolej.
- To co Mordko, rundka po okolicy? Tak dla pewności?
   Nocna Furia uśmiechnęła się, pokazując swoje ubytki zębów, które tak naprawdę były schowane.
 

3 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział! <3

    Zapraszam też do mnie:

    thestoryofhiccup.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Niebezpiecznie troche z tymi węgorzami :D czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę kolejny raz pisać taki telefon xD.Ok po koleji.Zaczełam czytać tego bloga dopiero w tym roku ,a już na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. W kilkunastu rozdziałach nawet mi łzy leciały .Pokazam tego bloga koleżnką w szkole ,i mówią miłe słowa na bloga .Masz talent oby tak dalej.❤

    OdpowiedzUsuń