piątek, 15 sierpnia 2014

Smocza ospa

   Dzień zapowiadał się słonecznie, gdy Czkawka wyszedł z domu. Szczerbatek obudził go jak zwykle o świcie na mały lot. Szkoda tylko, że Czkawka pół nocy rozmawiał z Astrid, póki dziewczyna nie zasnęła w jego łóżku. Nie miał serca jej budzić, więc pewnie spała tam nadal.
   Ziewnął głośno, widząc minę przyjaciela.
- No co? – zapytał, a Szczerbek posłał mu spojrzenie w dół wioski. Czkawka podążył za wzrokiem Nocnej Furii i zauważył Mieczyka skradającego się pod drzwi Tanyi.
   Wsiadł na Szczerbatka i postanowił sprawdzić, co przyjaciel chce od ich gościa.
- Yyy, cześć Czkawka – przywitał się Mieczyk, wyraźnie chowając coś za plecami.
Wódz zmierzył Mieczyka surowym wzrokiem.
- Cześć. Co tam chowasz? – zapytał.
   Mieczyk wyciągnął zza pleców bukiet trójlistka kwitnącego, czerwieniejąc się niemal tak samo, jak kwiaty, które trzymał.
   Czkawka otworzył szeroko oczy, tak jak wtedy, gdy zobaczył Tanyę tańczącą z bliźniakiem.
- No co? – warknął Mieczyk. – To dla Śledzika.
- Dla Śledzika? – Czkawka miał ochotę paść ze śmiechu, ale starał się zachować powagę.
- No tak, on… eee… Próbuje znaleźć lekarstwo na smoczą ospę. – powiedział Mieczyk.
Czkawka zszedł ze Szczerbatka, który zaczął chichotać na swój smoczy sposób.
- Gdzie ty tu masz jakąś smoczą ospę? – zapytał znowu Czkawka z powątpieniem.
- Ten, no… Ja jestem zarażony – rzekł drapiąc się po całym ciele. – Uwierz mi, stary, nie chcesz zobaczyć pryszczy.
Czkawka pomimo, że wiedział, że przyjaciel go oszukuje odsunął się od niego, chichocząc.
- To nie jest zabawne – mruknął Mieczyk, całkiem poważnie. – Mogę od tego umrzeć. Czkawka, chcę, żebyś pochował mnie razem z Wymem i Jotem, ale bez mojej wrednej siostry, okej?
   Czkawka kiwnął z powaga głową i zabrał Szczerbatka nad klif, skąd odlecieli. Mieczyk zostawił kwiaty na progu Tanyi i uciekł do Smoczej Akademii.
   Czkawka nadal śmiał się, lecąc, czuł nawet, że Szczerbatka to śmieszy.
- Smocza ospa, słyszałeś? – Czkawka nie mógł wyjść z podziwu dla Mieczyka. Jego przyjaciel się zakochał! I to w Tanyi! Kto jak kto, ale Mieczyk? – Dobrze, że nie wymyślił czegoś gorszego. Jeszcze zacząłby w to wierzyć. – wywrócił oczami. Tak, w kłamstwa Mieczyka wierzył tylko on sam.
   Czkawka próbował swoje nowe skrzydła, ku trosce Szczerbatka. Nie lubił tracić swojego jeźdźca na gołym niebie. Już raz skończyło się to niemal tragicznie.
   Kiedy wrócił do wioski razem ze Szpadką i Śledzikiem sprzątnęli z placu pozostałości po wczorajszym przyjęciu. Chcieli skończyć, zanim Damorowie się obudzą. Gdyby nie pomoc Astrid, która przyszła zaraz, gdy zaczęli, mogliby nie zdążyć.
- Gdzie Sączysmark? – spytała nagle Astrid. Szpadka wzruszyła ramionami, a Śledzik zrobił skwaszoną minę.
- Uuu, nie jest z nim dobrze. Czkawka, lepiej ty z nim pogadaj – rzekł, patrząc z przestrachem na Astrid. Dobrze wiedział, że ta dwójka jakoś nie najlepiej się dogaduje. – Znajdziesz go w karczmie.
Czkawka ruszył wprost do karczmy, słysząc za plecami głos Astrid.
- Śledzik, to była jakaś sugestia? – zapytała Astrid delikatnym głosem, który omamiał ofiary jak przynęta.
- Niee – głos Śledzika zaczął się trząść, Szpadka wybuchnęła śmiechem. – Po prostu, Czkawka wie jak z nim rozmawiać.
- Aa, więc ja niby nie wiem?! – Astrid najwyraźniej oczekiwała wyjaśnień. Czkawka już zaczynał mu współczuć. Wolał trzymać się z daleka od wkurzonej Astrid, mimo jak na niego działała.
   Czkawka wszedł do pełnej od gości karczmy i przywitał się z Brygide, właścicielkę karczmy. Kobieta była dobrze zbudowana oraz, z czym kojarzyli ją wszyscy w Berk, miała ogromne dłonie. Jednak wszyscy bez względu na to, jak bardzo była niezdarna szanowali ją za wyśmienite potrawy podawane w karczmie. Czkawka spytał ją, czy nie widziała Sączysmarka, a kobieta pokazała swoim wielkim palcem stolik pod ścianą. Gdyby nie wskazówka Brygide, wódz nigdy by nie znalazł przyjaciela.
- Sączysmark, dobrze się czujesz? – zapytał, klepiąc przyjaciela po ramieniu i siadając naprzeciw niego.
   Jeździec nie wyglądał najlepiej. Miał włosy zlepione potem i pogrążone oczy, a do tego krwiście czerwony nos. Czkawka dobrze znał tą chorobę. Zapadł na nią po śmierci Stoicka i, gdyby nie Astrid, za pewne dalej wyglądałby tak jak przyjaciel, o ile nie gorzej.
- Chodź, - powiedział, chwytając go pod ramię. – Trzeba cię zabrać, zanim Brygide wtłoczy w ciebie kolejne litry miodu.
Sączysmark wyszarpnął się, tracąc równowagę.
- Zostaw mnie – warknął, podciągając nosem. – Nie mam po co wracać. Całe moje szczęście odpłynęło, przyjacielu. – położył się jak małe dziecko i zaczął płakać. Czkawka nigdy nie widział go w takim stanie. Postanowił poprosić o pomoc Szczerbatka. Sam nie dałby rady z upitym jeźdźcem.
   Nie minął kwadrans, a Sączysmark leżał na siodle Szczerbatka, pochlipując cicho i opowiadając, co mu się przydarzyło w życiu… jakby Czkawka sam o tym nie wiedział.
- A ty wiesz, że ona… - otarł głośno nos. – Ona, nawet mnie lubiła. Gdyby nie ten… ten…
- Mieczyk? – podsunął wódz, wywracając oczami.
- Co?! Jaki Mieczyk? Mieczyk ma Tanyę – powiedział obruszony Sączysmark. Czkawka już nic nie rozumiał.
- To o kim ty człowieku mówisz?
- O Heatherze. Widać, że przez cały czas mnie nie słuchałeś – zachlipał smętnie. – Nawet ty mnie nie rozumiesz…
   Czkawka zignorował płacz Sączysmarka i skupił się na przytrzymaniu go w siodle. Kiedy byli już pod domem przyjaciela, Czkawka odetchnął z ulgą. Całe szczęście, że nie zauważył go nikt z Damorów. Jak miał usprawiedliwić zachowanie przyjaciela?
   Jeździec padł twarzą na łóżko, zapominając o całym bożym świecie. Dzięki ci, Thorze – pomyślał Czkawka, widząc go w bezpiecznym miejscu. Miał pewność, że po drzemce będzie mu lepiej.
   Wychodząc, spotkał Theoda. Podskoczył z wrażenia, wpadając na Szczerbatka.
- Wybacz, Mordko – mruknął, uspokajając przyjaciela.
- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć – powiedział Theod, poprawiając burzę czarnych włosów. Jego oczy były utkwione na Szczerbatku, jak zawsze gdy smok był w pobliżu. Czkawka czuł szacunek i strach promieniujący od Theoda.
- Nic się nie stało – Czkawka wzruszył ramionami.
- Chciałbym ci podziękować za wczorajsze przyjęcie – powiedział Theod, uśmiechając się. – Moi ludzie jeszcze nigdy tak się nie bawili.
- Ty wiesz, że moi też? – poklepał przyjaciela po ramieniu. Theod roześmiał się szczerze.
   Czkawka zauważył Sztukamięs lecącą w stronę domu Śledzika. Kto ją wypuścił z Akademii? – pomyślał.
   Theod zwrócił się do wodza, jednak patrzył na Szczerbatka.
- Nie jest u was częstym widokiem Nocna Furia, hę? – zapytał. Szczerbatek oblizał zęby, jakby specjalnie go strasząc. Czkawka nie wierzył, że smok nie zdawał sobie sprawy, że wywołuje przerażenie na młodym wodzu.
   Czkawka odetchnął ciężko.
- No, niestety. Od pięciu lat szukamy podobnego smoka. Kto wie, może kiedyś go znajdziemy – Czkawka pogłaskał Szczerbatka pod szyją.
- Żartujesz? – zapytał Theod. – Tam skąd pochodzimy jest jeszcze jeden, ale tamtejsi druidzi wierzą, że to stworzenie jest darem boga nieba.
- Jeszcze jeden?! – Czkawka nie mógł uwierzyć własnym uszom, Szczerbatek zatrząsł się ze zniecierpliwienia. Jeździec najchętniej wskoczyłby na smoka i odleciał. – Nie, to… wspaniale, cudownie! – ujął smoka za szyję i zaczął z nim tańczyć jak szaleniec. – Słyszałeś Mordko? Jeszcze jeden!
Theod uśmiechnął się na ich widok. Najwyraźniej rozumiał więcej, niż się Czkawce wydawało.
- Tak właśnie myślałem, że to cię ucieszy. – rzekł Theod, siadając na progu domu Sączysmarka. – Jeżeli chcesz, mogę rozrysować ci mapę, jak dotrzeć do tej wyspy.
   Czkawka przypomniał sobie pułapkę Albrechta, kiedy Wiking stworzył mapę Wyspy Nocy, na której oczywiście czekała na nich zasadzka. Od tego czasu jest bardziej ostrożny, ale to nie oznacza, że nie ma próbować.
- Jesteś pewien, że to Nocna Furia? – zapytał z nadzieją.
- Słyszałem tylko świst powietrza, gdy leciała. Potem domy Piktów roztrzaskiwały się w proch. Z tego, co słyszałem, Szczerbatek – wymawiając jego imię, jakby się kłaniał smokowi. – ma taka samą taktykę.
   Czkawka nie mógł wyjść z szoku.
- Domy Piktów? – zdumiał się Czkawka. – Gdzie to jest?
- Północne Wyspy Brytyjskie, z tego co wiem. Wierz mi Czkawka, znamy dobrze tamte rejony.
- Więc czemu postanowiliście wrócić do chłodnej loży Wikingów? – zapytał Czkawka.
- Bo to tu się urodziliśmy. – Tego argumentu Czkawka nie mógł przebić. On też by tak zrobił na miejscu Theoda. Zresztą, myślał o Heatherze, która tu została.
   Z zamyślenia wyrwało Czkawkę chrapanie Sączysmarka, które było słychać nawet na progu. Zauważył, że nie zamknął drzwi i szybko naprawił ten błąd.
- Czkawka, chciałbym podpisać rozejm, o ile będzie to możliwe jutro rano. – powiedział Theod, wstając. – Chyba, że zrezygnowałeś – uśmiechnął się do niego.
- Nie, nie zrezygnowałem, przyjacielu – boleśnie pamiętał widok Astrid i Theoda razem, jednak bezpieczeństwo wioski było na pierwszym miejscu. – Od jutra nasze klany będą już braćmi – mrugnął do niego porozumiewawczo.
Theod wpatrywał się w Czkawkę czujnie.
- Wiem, że chciałbyś poszukać Nocnych Furii jak najszybciej, dlatego chciałbym zostać do twojego powrotu. Moi ludzie mogliby obronić Berk, gdyby coś się stało w czasie twojej podróży. Rozumiem, że twoja narzeczona zastąpi cię w sprawach wielkiej wagi? – zapytał, a Czkawka czuł, że jego cierpliwość się wykańcza. Choć był wdzięczny Theodowi za chęć pomocy, to wiedział, dlaczego przyjaciel to robi. Chce wykorzystać moment, gdy Czkawki nie będzie w pobliżu, by spędzić czas z Astrid. Całe szczęście, że obiecał jej, że zabierze ją w tę podróż.
- Wybacz, Theodzie, ale moja mama zajmie się moimi obowiązkami. Rozmawiałem z nią nawet na ten temat i zgodziła się. Astrid poleci ze mną. – choć twarz Theoda nie miała żadnego wyrazu, czuł, że nie jest tym faktem pocieszony.
- A więc tym bardziej przyda ci się pomoc.
- Zgoda. – powiedział Czkawka.
- Ach, i mam jeszcze jedno pytanie. – Theod zawrócił nagle.
- Jakie?
- Mógłbym się dzisiaj przejść po wyspie z moimi ludźmi? Nie chcę robić kłopotu, tu, w wiosce a chcielibyśmy pooddychać świeżym powietrzem.
- Nie ma sprawy – Czkawka czuł ulgę, że Theoda nie będzie w pobliżu Astrid choć ten jeden dzień. Czuł, że im szybciej odnajdzie Furię, tym lepiej, ale miał już w planie spędzić cały ten dzień z narzeczoną.

2 komentarze:

  1. Jeju kolejna nocna furia *o* Nie mogę się doczekać :) kiedy kolejna część? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jutro ;p W każdym razie od razu mówię, że musicie się przygotować na przerwę :/ od środy nie będę mogła nic pisać, bo wyjeżdżam ;cc

      Usuń