Czkawka
był na wyspie położonej na zachód od Berk. Miał nadzieję, że Szczerbatek zaraz
przyleci z Astrid. Zastanawiał się nad mapą Theoda i porównywał ze swoją. Znana
przez niego połowa mapy się zgadzała, reszty nie mógł wiedzieć i musiał
zdecydować, czy zaufać Theodowi.
Zaplanował dokładnie całą podróż, choć
wiedział, że może zająć tygodnie. Nocne Furie wcale nie są ufnymi stworzeniami.
Zawsze Szczerbatek mógł ją zmusić siłą woli jako Alfa, ale wiedział, że smok
raczej unikał tak radykalnych rozwiązań.
Ślęczał nad kawałkami pergaminu i
rozmyślał nad jutrzejszą wyprawą. Co jeśli się nie uda? Stracą tyle cennego
czasu… Czkawka wyobraził sobie te kilka tygodni z Astrid i wszystkie złe myśli
nagle zniknęły. Cieszył się na samą wyprawę, nie tylko na jej cel.
Kiedy zauważył sylwetkę przyjaciela,
dryfującą po niebie, niczym sokół, zaczął szybko składać wszystkie mapy. Chciał
zrobić niespodziankę Astrid i zaplanował wszystko bardzo starannie. Wystarczyło
tylko jej o tym powiedzieć.
Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył swoją
narzeczoną zsiadającą ze Szczerbatka. Pogłaskała go za lot i uśmiechnęła się do
Czkawki. Szczerbatek ułożył się na skałach, na które grzało ciepłe, wiosenne
słońce.
- Co się stało, że nasz wódz siedzi tutaj sam? – zapytała zalotnie Astrid, na
co Czkawka zareagował z entuzjazmem.
- Widzisz, bo jest taka sprawa… - zaczął, zastanawiając się jak dobrać słowa.
- No?
Czkawka przyciągnął ją do siebie
bardzo blisko.
- Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? – zapytał. Astrid miała ochotę zmusić go do
logicznego wytłumaczenia jego zachowania. Jak na inteligentnego Wikinga,
Czkawka zawsze się przy niej motał.
- Jaką rozmowę , Czkawka? – spytała Astrid, wzdychając.
- Theod twierdził, że widział Nocną Furię na Północnych Wyspach Brytyjskich.
Narysował nawet wyspę, na której widział smoka.
Mina Astrid wciąż się zmieniała.
Najpierw widział, że jest szczęśliwa, ale stawała się bardziej czujna i
ostrożna z każdą chwilą.
- Co jeśli to znowu zasadzka? – zapytała Astrid.
- Od Theoda? Myślałem, że mu ufasz – powiedział, rozdrażniając ją jak dzikiego
smoka.
- Ja? Jemu? Proszę cię, nigdy w stu procentach… - próbowała się
usprawiedliwiać, ale Czkawka się roześmiał, przytulając ją do siebie.
- A mi ufasz? – zamruczał. Szczerbatek patrzył na nich z dziwną miną, którą
Czkawka wolał zignorować.
Astrid w ramach odpowiedzi pocałowała go.
- Nie odpowiedziałaś – nadąsał się Czkawka. Jego narzeczona roześmiała się
szczerze.
- Mam nie ufać mojemu przewodnikowi podróży? – mrugnęła, podchodząc do
Szczerbka.
Szczerbatek polubił ją znacznie
bardziej niż kiedy miała Wichurę. Może dlatego, że teraz on był jej głównym
pieszczochem, a może po prostu smok bardzo chciał jej pomóc walczyć z żalem.
- Astrid, wszystko jest gotowe. Jeśli chcesz możemy wyruszyć jutro. –
powiedział Czkawka, próbując jak najszybciej zamknąć ten rozdział. Wiedział, że
jeżeli coś przed nią ukryje, to mama będzie musiała go zastąpić na stałe.
- Już jutro? – zapytała z powagą. – Dobrze, Czkawka.
Jeździec nie był do końca przekonany.
- Żadnego „Nie zdążę się przygotować!”, „Co ja zabiorę?” , czy „Nie jestem
gotowa.”? Po prostu zwykłe „Dobrze”?! – Czkawka nie mógł wyjść z podziwu. W
wielu względach Astrid była inna od znanych mu dziewczyn, ale w tym momencie
przeszła sama siebie. Poczuł, że żołądek zaplata mu się w ciasny węzeł, widząc
minę Astrid.
Jej oczy wyglądały, jakby były
zrobione ze szkła.
- Czkawka, chcę jak najszybciej zapomnieć o mojej samotności. – powiedziała
drżącym głosem. Szczerbatek wtulił się jej pod ramię.
Wódz nie wiedział, co ma powiedzieć.
Czemu wcześniej o tym nie pomyślał? Mógł od razu znaleźć Furię, a nie
zastanawiać się, co powiedzą inni na temat jego podróży.
- Skarbie, - zdobył się w końcu na odwagę, że przemówić do narzeczonej, ale
jego głos brzmiał strasznie cicho, jakby szeptał. – Zrobię co w moje mocy, żeby
ci pomóc. Choćbyśmy mieli pokonać drugą Czerwoną Śmierć – obiecał.
Astrid otarła szybko łzy i opadła w
ramiona Czkawki. Stali tak chwilę, spleceni ze sobą, dopóki Szczerbatek nie
chciał wracać.
…
Całe szczęście, Valka była w domu.
Czkawka postanowił zostawić Astrid z mamą, by mogły spokojnie porozmawiać.
Wiedział, że tylko on i Valka potrafią uspokoić rozdygotaną dziewczynę. Tyle,
że Czkawka nie potrafił nic w takim momencie powiedzieć, mógł tylko być obok
niej, a Valka mogła coś przenieść do głowy Astrid, żeby ta się mniej martwiła.
Czkawka postanowił odwiedzić Szpadkę i
zobaczyć, co u niej. Czasem obawiał się o Tanyę, znając zwariowane pomysły
Szpadki. Zobaczył, że drzwi są otwarte, więc po prostu tam wszedł.
- Cześć, Szpadka – powiedział, widząc ją ze smoczym korzeniem, którego
próbowała ukryć za plecami.
- Oo, cześć, Czkawka. Ja tylko… - skopała jakiś przedmiot pod drewniany stolik.
Szczerbek próbował wyciągnąć ów przedmiot spod stołu, ale Szpadka go odepchała,
tak samo jak Czkawka. Smoki dość dziwnie reagują na smoczy korzeń…
- Szpadka, co to jest? – zapytał, wskazując pod stół.
- Jak to co, przecież stół, nie?
Czkawka zamknął drzwi za Szczerbatkiem, starając się nie urazić przyjaciela.
- Ja mówię o tym, co jest pod stołem, Szpadka. – próbował sięgnąć pod mebel,
ale Szpadka go zatrzymała. – I po co ci w ogóle ten smoczy korzeń? Wyrzuć to,
bo będą kłopoty.
- Ja tam… smoka trzymam. – powiedziała, odkładając korzeń.
Czkawka podniósł jedna brew.-
Smoka, powiadasz?
- Tak – pokiwała głową. – Straszliwca.
- No więc skoro tak, to po co ci ten korzeń? – zapytał znowu. Szpadka strasznie
się motała przy odpowiedziach, skąd wiedział, że coś kombinuje.
- Testuję go. – powiedziała szybko.
- Testujesz? Przecież wiemy, że Straszliwce reagują na korzeń tak jak wszystkie
smoki.
Szpadka wywróciła oczami. Zauważył, że jest dość nieschludnie uczesana jak na…
no, Szpadkę.
- Nie wszystkie. Wrzeńce, na przykład, nie.
- Wrzeńce?! – wykrzyknął Czkawka podnosząc stolik, ale jedyne co znalazł, to
mały, okrągły kamień wielkości piłki. Nie musiał pytać, by wiedzieć, że to jajo
Wrzeńca. – Szpadka, jak możesz być taka głupia? – krzyknął. – Przecież, jeżeli
to maleństwo się wykluje, to zmiecie całe Berk.
- Nie wrzeszcz na mnie, okej? – warknęła Szpadka. – Gdyby nie ty i twoi goście
nie musiałabym go zabierać z Plaży Thora.
- A co Damorowie mają z tym wspólnego?! – krzyknął Czkawka, nie wytrzymując.
Przypomniał sobie Śledzika i jego nauki o szybkim uspokajaniu. Spróbował nabrać powietrza i wypuścić, byle
jak najwolniej, ale to średnio podziałało.
- To, że ta dziunia zabiera mi mojego smoka, więc muszę wytresować własnego.
Nie mam zamiaru dzielić smoka z tym zdrajcą, zresztą on też nie – powiedziała,
tupiąc nogami. Czkawka niemal widział, jak całe nerwy z niej schodzą. Miał
nadzieję, że smoczy korzeń nie działał także na nich.
- Masz na myśli Tanyę i Mieczyka? Co oni mają ze sobą wspólnego? – zapytał
Czkawka dalej nie rozumiejąc.
- No sama nie wiem, totalnie do siebie nie pasują. Popatrz na mojego
śmierdzącego i leniwego brata i na Tanyę. – Czkawka wyobraził ich sobie razem i
aż zadrżał ze współczucia dla Tanyi. – Widzisz? A jeszcze laska ostatnio latała
na Jocie. Coś jest nie halo! – najwyraźniej próbowała przemówić Czkawce do
rozumu.
- Czekaj, czyli ty myślisz, że Tanya chce ci odebrać smoka?
- I brata – potwierdziła.
- Przecież to chore – Czkawka walnął się z całej siły w czoło, jak to robił
zawsze przy bliźniakach. – Słuchaj, nie musisz tresować nowego smoka. Niedługo
Damorowie wyjadą, a Mieczyk zostanie tu, w Berk – teraz to Czkawka próbował
przekonać dziewczynę. Swoim uporem przypominała mu Astrid, choć dziewczyny na
ogół były raczej przeciwieństwami. Nagle wyobraził sobie Berk, kiedy on, Astrid
i Szczerbatek wyruszą w poszukiwaniu Nocnej Furii.
- Wmawiaj sobie, co chcesz ja i tak wytresuję własnego smoka. – gdyby Czkawka
rozmawiał z Sączysmarkiem, mógłby go uderzyć, ale Szpadkę chyba nie wypada.
Nie?
- O nie, odniesiesz go z powrotem na miejsce. – powiedział Czkawka stanowczo,
chociaż wiedział, że bliźniaki i tak go nigdy nie słuchają.
- Czkawkuś – powiedziała pieszczotliwie, czego nie robiła nigdy. Przynajmniej
nie do Czkawki. – Proszę, pozwól mi go wychować. Nie chcę zawsze wszystkiego
dzielić z bratem. Już raz wytresowałam Wrzeńca. A zresztą to będzie mój smok
zapasowy. – powiedziała z miną dziecka.
- Smok zapasowy? – jeździec nie mógł uwierzyć w to, co słyszał.
- No na wypadek, jak mój brat odpłynie z tą zołzą – mruknęła, podnosząc korzeń.
- Powiedz mi na Thora po co ci ten korzeń?! – nie wytrzymał zadając znowu to
pytanie.
- A to… jest prezent dla Tanyi. Chciałam zrobić z tego perfumę dla mojej
przyjaciółki – rzekła z udawaną dobroczynnością.
Czkawka
otworzył szeroko oczy.
- Szpadka, ja wiem, że ty nie lubisz Tanyi, ale nie możesz! – wykrzyknął,
odbierając jej korzeń. – To by rozwiązało nas sojusz natychmiastowo, a nie chcę
żeby tak było, dla dobra Berk. Mogę na tobie chociaż raz polegać i mieć
pewność, że odniesiesz jajo na miejsce? – zapytał.
- Okej, ale nie obiecuję, że znowu znajdę to samo miejsce.
- Super, - powiedział Czkawka, ignorując niepełną obietnicę. – Ja zaniosę
korzeń Śledzikowi. Jak zwykle – powiedział już do siebie. Chociaż na jednego z
przyjaciół mógł polegać.
Kiedy już miał wychodzić, Szpadka zaczepiła
go.
- Acha, Czkawka, na twoim miejscu nie ufałabym tym nowym. – powiedziała
poważnie. Chwila, Szpadka i powaga? To rzadkie zjawisko. – Widziałam, jak Theod
kręci się wokół Astrid. Na twoim miejscu miałabym na tą dwójkę oko.
Pomimo, że Czkawka nie zawsze wierzył
Szpadce, to tym razem jej słowa uderzyły go jak rozpędzony Gronkiel. Zaraz,
rozpędzony? Okej. Jego logika najwyraźniej zawodzi. W jego wyobraźni pojawił
się mimowolnie obraz Astrid i Theoda, przez co wódz trzasnął drzwiami Szpadki,
nawet nie żegnając się z przyjaciółką.
Kiedy wracał od Śledzika zauważył na
swojej drodze Astrid i obraz wyobraźni boleśnie do niego powrócił. Dziewczyna
próbowała go przytulić, ale Czkawka odepchnął ją delikatnie i wsiadł na Szczerbatka.
- Czkawka, co ci jest? – zapytała zdziwiona dziewczyna. Nie widziała, żeby
Czkawka się tak zachowywał.
- Nic, mam podły nastrój – mruknął. – Dalej, Mordko – szepnął do smoka i obaj
odlecieli w zachodzący horyzont.
Czkawka czuł, że powrót będzie trudny
i dla niego i dla Astrid, ale na razie rozkoszował się lotem, a jego troski
pozostały na Berk.
Jeju wspaniałe :) Czekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńŁoł! Smoczy korzeń, perfumy i jajko wrzeńca- genialne
OdpowiedzUsuń