czwartek, 14 sierpnia 2014

Drugi Szczerbek

   Pomimo, że Czkawka bardzo lubił Theoda i świetnie się ze sobą czuli, chciał, żeby w końcu odczepił się od Astrid. Tak, był zazdrosny i to strasznie, tym bardziej, że Astrid rozmawiała z Theodem przez połowę przyjęcia, a z Czkawką tańczyła tylko jeden taniec, o ile można to nazwać tańcem.
   W końcu Theod poprosił Astrid do tańca, co całkiem wytrąciło Czkawkę z równowagi. Usiadł na skraju klifu, z dala od ludzi. Musiał się uspokoić, a nie chciał nikomu zrobić krzywdy. W odpowiednim momencie pojawił się Szczerbatek.
   Czkawka tylko marzył, żeby odlecieć i zostawić swoje problemy za sobą. Usiadł na przyjaciela i razem odlecieli w nocne niebo. Szczerbatek wyczuł jego podły nastrój i spojrzał na niego zielonymi oczami.
- Nic mi nie jest, Mordko – mruknął, krzyżując ręce i pocierając, bo z daleka od wrzawy przyjęcia, nie było mu już tak ciepło.
   Szczerbatek zamruczał posępnie. Dobrze wiedział, że Czkawce coś jest.
   Oblecieli dokoła całą wyspę, Czkawka starał się nie patrzeć na tańczących pośrodku placu. W końcu zdecydowali, że polecą w jedyne miejsce, gdzie mogą nacieszyć się tylko sobą i, w przypadku Czkawki, spokojnie pomyśleć.
   Wybrali jedną z ścian klifu, otoczoną tak bujną roślinnością, że nie można było się do niej dostać inaczej niż na smoku. Usiedli na klifie, patrząc w wodę, setki stóp w dół.
   Czkawka położył się na wilgotnym mchu i zasłonił oczy ramieniem. Szczerbatek usiadł obok niego, patrząc na jeźdźca ze smoczą troską.
- Czyżbyś wyrwał się z przyjęcia, Czkawka? – usłyszał głos Valki z tyłu klifu. Obrócił się szybko, wyrwany z odpoczynku.
- Tak, Astrid zabawia gości – rzekł, dopiero zdając sobie sprawę ze swoich słów. Valka usiadła obok niego, obserwując go tak jak Szczerbek.
- Coś cię gnębi, synu? – zapytała.
   Czkawka mógł mieć tajemnice przed wszystkimi, ale nie przed własną matką. Tylko ona go w pełni rozumiała.
- Chodzi o Astrid – mruknął, zrezygnowany. Nie mógł ukryć bardziej wrażliwej części swojej duszy. Jako wódz musiał dbać o reputację, nie mógł pokazywać swoich słabych punktów, a prawda była taka, że byli nimi jego bliscy. – Ona… nie ma dla mnie czasu, a nawet jeśli ma, to woli spędzić go z Theodem. – powiedział, poważniejąc.
- Jesteś o nią zazdrosny? – zgadła.
- Nie, nie jestem zazdrosny – warknął, nagle wstając. Przypomniał sobie, że Astrid zareagowała tak samo, przy pierwszym spotkaniu z Heatherą. Uspokoił się trochę, widząc zdumienie na łagodnej twarzy Valki. – Po prostu… do ślubu zostało niewiele czasu i… nie chcę, żeby sprawy się pokomplikowały.
- Och, Czkawka… - westchnęła, podnosząc kij, który zawsze miała w prawej dłoni. – Zazdrość nie zawsze jest zła. Pokazuje, że naprawdę ci na kimś zależy, jednak w większym stopniu prowadzi do stałych konfliktów, co może tylko zniszczyć wasz związek.
   Czkawka myślał nad słowami mamy. Może faktycznie przegiął? Nie chciał stracić Astrid.
- Ufasz jej? – zapytała nagle Valka.
Czkawka obrócił się w jej stronę.
- Powierzyłbym jej własne życie. – powiedział pewnie.
- W takim razie zaufaj jej. Kiedy Damorowie odpłyną, znów wszystko wróci do normy.
 Oby – dokończył w myślach Czkawka.
- Mamo, mógłbym cię o coś prosić…

   Zabawa zaczynała się już kończyć, gdy Czkawka wrócił ze Szczerbatkiem na Berk. Chodził między gośćmi, witając się z co niektórymi, często wyglądał w tłumie swoich przyjaciół. Zauważył Szpadkę przy stole, ślęczącą nad jagnięciną. Zdziwił się, że przy Szpadce nie było Mieczyka.
   Podszedł i przywitał się z blondynką.
- Gdzie Mieczyk? – zapytał od razu, jego reakcja była naturalna, nawet jeśli się kłócili, zawsze byli razem.
   Szpadka, pokazała trzymaną w dłoni kością w środek tłumu, gdzie Mieczyk tańczył z Tanyą. Czkawka otworzył szeroko oczy. Mieczyk i dziewczyna? To znaczy, Szpadka też była dziewczyną no, ale… Wiecie, o co chodzi.
- Nie lubię jej od samego początku. – warknęła Szpadka, ale patrząc na Czkawkę, opamiętała się. – Znaczy wiesz, jest za mądra na mojego brata. – mruknęła. – Idę zobaczyć, co u Wyma i Jota.
   Czkawka pokręcił głową, patrząc na samotną bliźniaczkę. Najwyraźniej nie tylko jemu, przyjazd Damorów dał w kość.
   Niedaleko Szpadki siedział Sączysmark, zapatrzony w tą samą parę, na którą patrzyła Szpadka. Tyle, że chyba jemu nie chodziło o Mieczyka…
   Co się tu dzieje? – myślał Czkawka. Nie widział jeszcze swoich przyjaciół tak skłóconych. Na szczęście na widok Śledzika z Heatherą, odetchnął z ulgą. Znaczy, widział Śledzika z nosem w książce i Heatherę, udającą zaciekawienie, gdy jej towarzysz opowiadał jej za pewne o Gronkielu. Przynajmniej on zachowywał się… no jak Śledzik.
   Theod siedział na swoim miejscu i rozmawiał z Pyskaczem, ale Czkawka nie mógł nigdzie znaleźć Astrid.
   Po przeszukaniu niemal całej wioski znalazł ją na progu własnego domu. Astrid zobaczywszy go, poczerwieniała ze złości.
- Gdzie ty byłeś? – krzyknęła, podchodząc do niego. Czuł, że zaraz go uderzy, ale cieszył się jej reakcją.
- Martwiłaś się? – zapytał, wyraźnie uradowany.
- Pewnie, że się martwiłam idioto! – wykrzyknęła, machając rękami. – Jak mogłeś mnie tak zostawić?! Pyskacz mówił, że odleciałeś, a ja nie wiedziałam nic…
    Czkawka uciszył ją pocałunkiem. Astrid spojrzała na niego z większym spokojem.
- Nie rób mi tego, Czkawka. – szepnęła, przytulając się do niego. Znów Czkawka poczuł, że miał w ramionach cały swój świat. Brakowało mu tylko Valki i Szczerbatka.
- Myślałem, że jesteś zajęta – powiedział, przyjmując obojętny ton.
    Astrid szybko pojęła, o co chodzi.
- Jesteś zazdrosny o Theoda? – zapytała, kładąc ręce na biodrach i przyglądając mu się uważnie.
- Nie, skąd. – powiedział, mijając ją i otwierając drzwi domu wodza. – A jest coś, o co miałbym być?
   Astrid nie dawała się łatwo zbyć, weszła z nim do domu. W pomieszczeniu siedziała Valka, zupełnie ignorując ich obecność, więc weszli po schodach na górę. Astrid szczelnie zamknęła za sobą drzwi.
- Czkawka, jak możesz być zazdrosny o Theoda? – prychnęła narzeczona, upewniwszy się, że Valka ich nie usłyszy.
- Mówiłem ci, że nie jestem zazdrosny. – Czkawka przypomniał sobie scenę z przyjazdu gości. – Prędzej ty jesteś zazdrosna o Heatherę i byłaś o nią zazdrosna od początku. Mam rację?
   Dziewczyna bardzo starannie ukrywała prawdziwe emocje, ale Czkawka i tak je rozpoznał.
- Jesteś niemożliwy, Czkawka. – powróciła stara, dobra Astrid, która chętnie nadziałaby go na swój topór. – Jak śmiesz wmawiać mi coś takiego?
   Przypomniał sobie czasy, kiedy ich relacje wyglądały tylko w ten sposób. Zaśmiał się w myślach i uśmiechnął do Astrid, próbował ją nawet przytulić, ale go odepchnęła.
   Gdyby była to inna dziewczyna, pewnie zaczęłaby ryczeć i pobiegłaby do siebie, ale nie Astrid. Ta dziewczyna wpatrywała się w niego hardo, jakby chciała przekonać go samym spojrzeniem błękitnych oczu, że ma rację.
- Co się z tobą dzieje, Czkawka? – zapytała i przez chwilę jej oczy zamigotały. – Nie poznaję cię ostatnio.
- Przepraszam, Astrid – wódz czuł się głupio, że oskarżał ją o takie bzdury. Valka miała rację. Za dużo zazdrości prowadzi do rozpadu związku. Nie mógł stracić Astrid.
   Dziewczyna wskoczyła mu w ramiona, całując go. W tym momencie metalowa noga Czkawki nawaliła i obydwoje upadli na łóżko, śmiejąc się do rozpuku.
   Przez okno wleciał Szczerbatek, przekrzywiając głowę jak kot, obserwujący myszy w klatce. Astrid wtuliła się w wodza, słuchając bicia jego serca. Czkawka rozczesywał jej włosy. Trochę żałował, że nie nauczyła go robić warkoczy.
- Mam dla ciebie niespodziankę, kochanie – szepnął nagle. Astrid popatrzyła na niego czujnie. Nie lubiła niespodzianek. Wiedziała, że Czkawka się z nią droczy. – Rozmawiałem z mamą. Zastąpi mnie, gdy będziemy szukać Nocnych Furii.
   Astrid otworzyła szeroko usta ze zdziwienia, a Czkawka je zamknął chichocząc.
- Zgodziła się, naprawdę? – zdumiała się. – Rozmawiałam z nią kilka dni temu. Powiedziała, że nie chce…
   Czkawka oparł się, chcąc dobrze widzieć dziewczynę. Astrid naprawdę pięknie wyglądała w rozpuszczonych włosach. Jeżeli na przyjęciu z okazji przyjazdu nowych sojuszników wyglądała tak pięknie, to co dopiero na ich ślubie.
- To dziwne, mi powiedziała, żebyśmy polecieli i się nie martwili. – Szczerbek zamruczał mu nad uchem, aż Czkawka odskoczył, spadając z łóżka.
   Astrid roześmiała się szczerze, a Szczerbek pomógł wstać swojemu jeźdźcy. Widać, że nie mógł usiedzieć spokojnie, zrozumiawszy rozmowę Wikingów. Jego mina mówiła: ”Kiedy wyruszamy?”.
   Czkawka pomyślał, że z dwiema Nocnymi Furiami, niechybnie by zwariował.

9 komentarzy:

  1. Jeju piszesz wspaniałą opowieść ;3 oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, mam nadzieję, że zaciekawiłam :p

    OdpowiedzUsuń
  3. I to bardzo :) Jeśli pozwolisz udostępnię twój blog na stronie mojej na fb o Szczerbatku, jeśli tylko się zgodzisz :) Czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pozwolę? Pewnie, że tak ;D Jeśli chcecie to udostępniać to nawet nie pytajcie :)) ja sama próbuję to rozpowszechnić, a wy byście mi tylko pomogli hahaha :)

      Usuń
  4. Okej zapraszam na moją stronkę :)
    https://www.facebook.com/NocnafuriaSzczerbatek?ref=hl

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć. Wybacz, że nie dodawałam komentarz ale ledwo co wróciłam z wakacji gdzie nie było internetu. Post jak zawsze świetny! Wspaniale piszesz i motywujesz. Mam pytanko; Pisałaś kiedy coś? Bo moje pierwsze rozdziały na blogu były kichą a twój pierwszy rozwala na wejściu. Zresztą nawet sama możesz, zobaczyć co to było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tak naprawdę pisze od szóstej klasy, a idę teraz do technikum, ale zaczęło się od naprawdę beznadziejnych i moim zdaniem najgorszych opowiadań, jakie chyba powstały. Mam jeszcze innego bloga:
      http://opowiadanie-druga-strona-lustra.blogspot.com/
      który jest moją własna wyobraźnią. Próbowałam go spisać chyba z 20 razy, za każdym od nowa :D tak więc to moja "twórczość"

      Usuń
  6. :O Szok! Ależ ty piszesz! Lecę dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Masz talent do pisania! :D Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń