Astrid jeszcze długo spacerowała po Berk, zastanawiając się nad dziwną prośbą Sączysmarka. Nie sądziła, że Wiking byłby zdolny do czego0ś takiego, ale najwyraźniej myliła się. Zdołała już odwiedzić Iskrę i zauważyć, że smoczyca odzyskała już pełnię sił oraz rozmawiała z Valką, która uspokoiła ją i powiedziała, że Hakokieł leży teraz w Kruczym Urwisku, gdzie Valka siedzi przy nim dzień i noc, próbując wyleczyć jego rany i osłabienie. Mówiła też, że co jakiś czas do rannego Ponocnika zlatują się inne smoki, jak Wikingowie przychodzą do jego jeźdźca, ale te ogrzewają go swoim ogniem, dodając mu sił i żaru, którego te smoki potrzebowały, by czuć się lepiej. Na tą wieść Astrid ucieszyła się - był to żywy dowód na to, że smoki potrafią ze sobą współpracować i tworzą wspólnotę.
Iskra natomiast choć ucieszyła się z towarzystwa Astrid, to jeźdźczyni i tak wyczuła, że powinna od niej odejść. W końcu smoczyca była typem samotnika, a przez ostatnie kilka dni otaczała się wciąż Wikingami bądź ich smokami, więc potrzebowała chwili samotności, nawet jeśli jej jeźdźczyni się o nią martwiła.
Miała jeszcze nieco czasu wolnego, by mogła wypocząć po długiej podróży, ale prawdę mówiąc wolałaby chyba znów wpleść się w zwykły harmonogram prac Berk, niż plątać się bezczynnie po wiosce w poszukiwaniu zajęcia. W końcu udała się na klify, skąd oglądała wzburzone fale, obijające się wściekle o skały wyspy. Śnieżnobiała piana, unosząca się nad wodą wzbijała się jeszcze wyżej, aż niknęła w zimnym powietrzu i wzlatywała wyżej, aż do Astrid, opatulającej się swoim ciepłym futrem, czując zimne wiatry północy na swoim ciele.
Nadchodzi zima, pomyślała Astrid, wpatrując się w kraniec mórz. Teraz miała inne spojrzenie na różne sprawy, na które wcześniej nie miała wpływów. Między Berk a innymi wyspami widziała teraz niewidzialne macki, łączące wyspy i ludy ze sobą. Tylko od niej i Czkawki zależało, czy te macki znikną, czy przetrwają burze i sztormy. A od tego z kolei mogła zależeć przyszłość Wandali.
Astrid spojrzała w bok i zauważyła poruszenie na pochmurnym niebie, zakrywające swoją szarością większość przestrzeni nad wyspą. Z pierzastych chmur wynurzyła się sylwetka smoka, którą Astrid bardzo dobrze znała. Na sam widok jej usta rozchyliły się we wdzięcznym uśmiechu, jakby smok niósł na grzbiecie rozwiązanie jej problemów i nieustających myśli, co zresztą i tak przecież robił.
Szczerbatek przycupnął z gracją na skałach klifu, podwijając ogon, aby ułatwić jeźdźcowi zejście, ale Czkawka i tak zeskoczył ze smoka, nawet nie zwracając uwagi na swoją protezę, do której się już przyzwyczaił. Wódz ściągnął z głowy kaptur z miękkim, foczym futrem, odsłaniając bujne rdzawobrązowe kosmyki, które od razu porwał silny wiatr w swoje niewidoczne palce. Czkawka uśmiechnął się i podszedł do swojej wybranki, po czym usiadł obok, jakby nie chciał przerywać jej rozmyślania. Szczerbatek natomiast obszedł parę dokoła, okrywając ich swoim własnym ciałem przed chłodem, po czym położył głowę na kolanach jeźdźczyni, która od razu zaczęła głaskać smoka po chropowatych łuskach.
- Coś się w tobie zmieniło od waszej podróży - wyszeptał Czkawka, patrząc na swoją wybrankę, która odetchnęła niesłyszalnie na te słowa. - Astrid...
Dziewczyna objęła rękami nogi, przyciskając je do siebie, aby ochronić się jeszcze bardziej przed chłodem. Czkawka objął ją troskliwie swoim ubranym w ciepłą skórę ramieniem.
- Nie myślałam, że Wikingowie mogą się tak różnić od siebie - odparła krótko, patrząc dalej w morze. Ta odpowiedź w żaden sposób nie odzwierciedlała jej emocji, ale nie byłą tez kłamstwem. Można powiedzieć, że Astrid w ten sposób grała na zwłokę, aby zająć czymkolwiek uwagę jeźdźca. I to z wyraźnym skutkiem.
- Tak, mnie też to zawsze zastanawiało - próbował ją pocieszyć Czkawka. - Ale to nie oznacza, że ciężko będzie nam się dogadać w ważnych sprawach. A Berk jest ważną sprawą.
Astrid obróciła głowę i spojrzała mężowi w jego szmaragdowe oczy, które wpatrywały się w nią z połączeniem uporu, lojalności i ciekawości.
- Co jeśli się nie uda, Czkawka? - zapytała wprost, bez większych ogródek. - Co jeśli Gevorg zbierze zbyt wielu? Zamierzasz znów doprowadzić do walki?
- Nie - odparł twardo Czkawka, jakby z urazą w głosie. - Nie zamierzam doprowadzić do śmierci nikogo z Berk - warknął jeździec. Najwyraźniej Astrid naruszyła jakąś czułą strunę w jego sercu, sądząc po tonie jego głosu, który ją niemal zszokował. - i będę walczył z całych sił o to, żeby Berk było bezpieczne.
Nastała ciężka cisza. Czkawka wpatrywał się z niemal mrocznym, przerażającym spojrzeniem w przestrzeń naprzeciw nich, a jego twarz pozostała całkowicie niewzruszona. Szczerbatek patrzył na niego jakby z troską i zaciekawieniem, jakby pierwszy raz zobaczył swojego jeźdźca w takim stanie. Astrid czuła straszne wyrzuty sumienia, które jeszcze bardziej pogłębiały się, gdy patrzyła na Wikinga, siedzącego obok, niczym rzeźbiony pomnik z lodowatego marmuru. Jedynie jego rdzawobrązowe włosy zdradzały w nim człowieka, poruszając się pod wpływem zimnej, północnej bryzy.
- Czkawka, przepraszam - szepnęła Astrid, przytulając się do niego ze skruchą. - Nie chciałam cię zdenerwować.
Wódz nie odepchnął jej, ale nie wydawał się być zaabsorbowany jej dotykiem, jakby w ogóle go nie poczuł. Astrid przeraziła ta wizja, ale wciąż nie przestała prób udobruchania jeźdźca, jednocześnie przestając głaskać obrażonego tym nagłym brakiem zainteresowania Szczerbatka.
- Czkawka - powtórzyła za którymś razem dziewczyna, a zwężone, ciemnozielone oczy jeźdźca zwróciły się w jej kierunku, jakby przez cały czas był tak skupiony, że nie słyszał poprzednich prób przywołania jego imienia.
To Astrid wystarczyło, żeby w pełni przełamać bariery, jakie stworzyła między nimi reakcja jeźdźca na wątpliwości wybranki. Jej usta złączyły się z nim w długim, czułym pocałunku, który stopniowo przeobrażał się w coraz większą namiętność, jak płomień, który może zmienić się w żar pochłaniający wciąż to nowe połacie lasów, a pozostawiający pożogę.
Czkawka poddawał się temu atakowi, w pełni świadomy swojej reakcji, co jeszcze bardziej utwierdziło Astrid w czynności, jakiej się poddawała. W końcu, gdy jeździec przytulił ją mocno do siebie, muskając lekko jej biodra, oderwał się od Astrid i zaczął się głośno śmiać, jednocześnie oddalając od swojej wybranki.
- Co? - spytała, marszcząc brwi.
- Nic - odparł jeździec z uśmiechem, wstając i podając jej rękę. - jesteś po prostu nieprzewidywalna.
- Jak zawsze - przytaknęła Astrid, wstając z pomocą jeźdźca. Szczerbatek rozwinął długi ogon, którym przez ten czas skrywał parę przed chłodem, po czym sam wstał, tak jak Wikingowie.
Słońce zaczynało już zachodzić, a oznaczało to tylko jedno - w Berk będzie jeszcze chłodniej, niż było podczas dnia. Pomarańczowa farba rozlana po poszarzałym błękicie, zakrywała większą część nieba, sprawiając, że wyglądało, jakby krwawiło. Astrid przypomniała sobie o Sączysmarku i powrocie z ich misji, po czym od razu wzdrygnęła się z napadem strachu.
Czkawka chyba pomyślał, że jego jeźdźczyni zmarzła, bo objął ją ciasno swoim ramieniem, starając się ogrzać. Astrid położyła z westchnieniem głowę na jego torsie, wsłuchiwając się w jednostajne, nieco przyspieszone bicie serca jeźdźca i wpatrując w krwawiące niebo nad ich głowami.
- Wierz, że ci ufam - powiedziała nagle, przerywając ich wspólne rozmyślania. Czkawka, który oparł głowę o jej ramię, ogrzewając jej szyję swoim ciepłym ramieniem, spojrzał na nią z nutą zaciekawienia i zdumienia.
- Skąd ta nagła zmiana nastawienia? - zapytał z westchnieniem, wspominając ich poprzedni dialog. Astrid chwyciła go za podbródek i zmusiła, by spojrzał jej w oczy.
- Mówię to, żebyś wiedział, że nie jesteś sam. Nawet, gdybyś wymyślił najgłupszy plan, jaki tylko byś mógł i tak byłabym z tobą.
Usta Czkawki rozjaśnił delikatny, jakby przyćmiony uśmiech, który mocno kontrastował z jego smutnym spojrzeniem. Astrid naprawdę żałowała swoich wcześniejszych słów. Powinna motywować swojego męża do działania, a nie stawiać przed nim bariery z jej własnych chorych wizji.
- Wiem - wyszeptał swoim głębokim głosem, którego Astrid mogła słuchać bez końca. - Nie raz mi to udowodniłaś.
Dobra, to jest taki "przerywnik". Wiem, że krótki ale jest tu mnóstwo słodyczy, więc nie czujcie się źle :P napisałabym dłuuuuższy rozdział, ale znów "podpinam się" pod Czkawkę, więc żegnaj As ;** miło było Tobą pisać xD
To co że krótki ważne że jest i to cudowny jak zawsze ^^
OdpowiedzUsuńŚwietne ♥ Czekam na next ♥!! Oby jak najszybciej bo nie mam co czytać :*
OdpowiedzUsuńHaaa! Hero nie jest pierwsza :D aż mnie to zadziwia :*
OdpowiedzUsuńTrzecia! Niby nic, a jednak coś. Uwaga, uwaga, szczerbol się rozpisuję.
OdpowiedzUsuńNiby nic a jednak coś. Niby krótki, ale słodycz, która jest tam zawarta jest jak porównanie proporcji 1 opak. cukru wanilinowego= 1/4 łyżeczki ekstraktu z wanili. Wiem, nie typowe, ale skuteczne. Rozdział przeraźliwie słodki, normalnie aż, w ustach czuję, jak ślinianki mi pracują. Za to nie jest mulący. Dodałaś idealną procję cukru do strawienia, jak na mój już do reszty zryty mózg. Pierwszym wrażeniem było cytuję ,, Jezu, jakie to urocze. Wręcz pragnę mieć męża, o podbnych relacja jak Czkastrid." Potem przychodzi kolejna myśl ,,Maryśka*, przeciesz to tylko wyobraźnia Just i DreamWorks" Tak mnie ogólnie wciągnęłaś (już od 3 m-ce), że wręcz zrobiłam pracę z anglika o ,,How To Train Your Dragon 2".
Ok. ok już zaczynam mieszać tematy. Pora kończyć.
Powodzenia w sql (jakby co prawie wszycy(jak nie wszyscy) mamy zryte ryje od tych męczarni, a jeszcze zostało 8 m-ce. Niech Ci się powodzi w Mordorze- szkole i niech Odyn nadaję ci weny tratatatatatatata........ (resztę znasz)
Trzymaj sie. Pa
*Maryśka- moję imię
Słodko!! Poprawiłaś mi humor tym rozdziałem, chociaż jest krótki ale uroczy c:
OdpowiedzUsuńJust, co As ukrywa przed Czkawką? Ciągle zmienia temat. Chodzi o Smarka? (Wybacz, ale przymulam ;_; ). Powinna chyba powiedzieć swojemu mężowi, co w jej głowie się dzieje. Przecież to chyba podstawą małżeństwa, żeby sobie ufać. :)
Już nie wydaje mi się, że Czkawka stał się mężczyzną, to widać. Kurde, no jest taki dość....lekko wybuchowy jeśli chodzi o jego delikatne strony. As i Czkawka naprawdę się zmienili. Mam nadzieję, że przez słowa Astrid nie będzie spać na kanapie. XD
Oni się tak kochają *.* Są pierwszą parą, która normalnie wielbie.
Czkawka- wielki wódz. Nie dziwię się, że Gervog chce mu stawić czoła. W sumie facet nie wie na co się porywa. Ale mimo że Berk ma wspaniałych obrońców i smoki, czuję, że będzie ostro. Just, zawsze musisz kombinować? :D
No i kiedy Mel doczeka się rodzeństwa ? ^^
Ściskam mocno i życzę duuużo weny i powodzenia w szkole. :D
Myślę że Gevorg doskonale zdaje sobie z tego sprawę, z kim zadziera bo inaczej nie szukałby sojuszników ;)) a ostro to i tak będzie i bez tego :D
UsuńA cd rodzeństwa dla Mel to można powiedzieć, że kiedy to się stanie to "skończę" mojego bloga więc chyba nie chcecie tego ;))
Dziękuję i Tb też życzę wiele wytrwałości ;**
Wiesz, lepiej żeby poczekali z dzieckiem... Młodzi są i w ogóle....:D
UsuńJeżeli przestaniesz pisać, to normalnie u psychiatry wyląduję... :p
super rozdial jak zwykle (kurde napiala bys cos slabego dla kontrastu a nie ze co rozdzial to lepszy;)) w rozdziale sweeet i fajnie ale zaczynam powoli tesknic za akcja chociaz znajac ciebie to gdy pojawi sie akcja to wrzyscy padniemy na zawal apopleksje albo inna gangrene mimo to czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńW tak krótkim rozdziale, tyle słodyczy. Rób tak częściej. XD Podoba mi się. XD
OdpowiedzUsuńNo, wszystko co ja bym mogła powiedzieć, napisała już Smile, więc nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział. Mam nadzieję tylko, że tak jak Czkawka obiecuje, nie dojdzie do wojny. Nom, ale zobaczymy. Czekam na next'a i na Mel XD Pozdrawiam :*
Ostatnia i dupa... Hero spóźniona, ale to wina budy!
OdpowiedzUsuńBoskości nad boskościami. Czy ty napiszesz wreszcie coś złego? ♡