piątek, 9 października 2015

Rany serca

   Noc stała się głęboka i czarna jak heban. Księżyc świecił delikatnie, jakby nieoswojony z tak gęstniejącą ciemnością wokół. Jego srebrny blask nadawał przedmiotom niewyraźne zarysy, nie mógł jednak wystarczająco oświetlić jeźdźcom drogi.
   Hakokieł leżał na skraju wysokiej wyspy, która tak naprawdę stanowiła tylko skałę, choć była wystarczająco szeroka, by pomieścić wszystkie cztery smoki. Astrid próbowała dojrzeć z daleka zarys przyjaciela, ale uniemożliwiła jej to ciemność nocy. Widziała jednak po rozłożonych wzdłuż skrzydłach Ponocnika, że smok także musiał zostać ranny w wyniku działań Sączysmarka. Jeźdźczyni czuła się potwornie, zarzucając sobie brak bezpieczeństwa w misji jeźdźców. Powinna być tam wtedy z nimi. Pomóc Sączysmarkowi, osłonić go... Cokolwiek!
   Szpadka doleciała tam pierwsza, zeskakując ze swojego smoka jeszcze zanim zdążył on dotknąć wąskimi szponami skalistej ziemi. Podbiegła do Sączysmarka z najprawdziwszą paniką, którą Astrid widziała u niej po raz pierwszy. Zeszła szybko z Iskry i dołączyła szybko do przyjaciółki, bojąc się, że rany Sączysmarka mogą być zbyt poważne.
   Jeździec siedział na ziemi, oparty o ciało Hakokła i oddychał ciężko, trzymając się za brzuch. Jego silną dłoń skrywała ciemna ciecz, która nie mogła być niczym innym, jak tylko krwią. Sączysmark wyglądał, jakby spał, zdradzały go tylko zbyt ciężkie poruszenia klatki piersiowej. Hełm Wikinga przekrzywił się, zasłaniając mu czoło, a ubranie miał całe brudne, co można było zauważyć nawet przy tak słabym świetle księżyca.
   Szpadka chwyciła jego głowę, kierując wzrok jeźdźca na siebie.
- Sączysmark, słyszysz mnie? Sączysmark! - mówiła mocno zaniepokojonym głosem. Mimo jej przerażonej reakcji na wieść Śledzika, wydała się teraz bardziej opanowana niż jej tymczasowa przywódczyni.
- Sączysmark, co się stało? - pytała drżącym głosem Astrid, klękając koło Szpadki, wciąż próbującej ocucić chłopaka.
   Jeździec otworzył oczy i spojrzał gasnącym spojrzeniem na Szpadkę, po czym znów zamknął powieki ku przerażeniu obu dziewczyn.
- Sączysmark! - wołała Szpadka, trzymając jego policzek i z uporem wpatrując się w jego zmęczoną twarz.
   Astrid wstała i przywołała do siebie pozostałych jeźdźców.
- Śledzik, Mieczyk lećcie i nazbierajcie drewna na opał. Migiem!
- Już się robi, Astrid - odparł Mieczyk przejętym głosem z trudem odwracając wzrok od rannego Wikinga.
   Obaj Wikingowie odbiegli szybko i wsiedli na swoje smoki, po czym zabrali się za wykonanie rozkazu Astrid.Tymczasem jeźdźczyni odepchnęła lekko, ale stanowczo Szpadkę i zaczęła oglądać rany Sączysmarka. Musiała poprosić o pomoc Iskrę, bo nie potrafiła zobaczyć nic przy tak słabym świetle. Widziała tylko krew przyjaciela, ale nie potrafiła rozpoznać, z których miejsc cieknie. Razem ze Szpadką ułożyły go płasko na ziemi, a bliźniaczka położyła sobie głowę Wikinga na kolanach, głaszcząc co jakiś czas jego zmarznięte policzki. Iskra zatrzymała żar plazmy w gardle, świecąc jak żywa latarnia.
   Astrid przyjrzała się dokładnie ranom Sączysmarka. Zauważyła co najmniej cztery miejsca, z których sączyła się krew. Najgorsza był rana na ramieniu, najwyraźniej po mieczu bądź toporze. Druga rana cięta znajdowała się na nodze, ale nie była tak poważna - napastnik ledwie musnął materiał przy lewym kolanie przyjaciela i przeciął skórę, ale nie wyglądało to, jakby naruszył mięsień.
Dwie pozostałe rany musiały być od strzał, które leżały teraz na skalistym podłożu. Sączysmark musiał je sobie wyciągnąć zanim jeszcze stracił przytomność, pomyślała Astrid.
   Jednocześnie, gdy zastanawiała się nad ranami przyjaciela, które mogła uleczyć dopiero, gdy wrócą jeźdźcy i rozpalą ognisko, dało się słyszeć narastający dźwięk, który rozpoznała po dłuższej chwili. Spojrzała szybko na Szpadkę i zauważyła łzy, spływające po jej bladych policzkach. Widziała już nie raz płaczącą przyjaciółkę, ale wtedy były dziećmi, a Szpadka płakała za każdym razem przez swojego brata. Astrid zdziwiło to, jak bardzo zależy jej na Sączysmarku.
- Szpadka, nie płacz - powiedziała twardym głosem. Nie mogła okazać słabości w takim momencie - Szpadka potrzebowała wsparcia i mocnych, pewnych słów, a nie wspólnego użalania się nad jeźdźcem. - Wyjdzie z tego.
   Bliźniaczka otarła nos, nie przestając patrzeć na Wikinga. Jej długie, jasne włosy spływały po ramionach i dotykały czerwonej cieczy na barku Sączysmarka, zmieniając swoją barwę.
   Astrid zajęła się nogą Sączysmarka, przewiązując cienki materiał nad raną i zawiązując mocno tak, aby zatrzymać krążenie i aby rana mniej krwawiła. Potem obejrzała jeszcze raz rany po strzałach i wtedy właśnie przylecieli Śledzik i Mieczyk z naręczem suchego drewna na opał. Na ich widok jeźdźczyni podbiegła do miejsca, w którym Śledzik zaczął układać drewno i poleciła mu jeszcze nabrać nieco wody, którą mogliby zagotować i przemyć nią rany. Jeździec bez protestów zajął się swoim zadaniem, natomiast Mieczyk wpatrywał się w ogień, który jednym strzałem podpaliła Iskra.
- Mieczyk, pomóż mi przenieść Sączysmarka - poleciła, wracając do klęczącej nad rannym Szpadki.
   Oboje chwycili jeźdźca delikatnie za nogi i pod ramionami - Astrid szczególnie uważała na to paskudnie zranione miejsce - i przenieśli Wikinga bliżej ognia. Ułożyli go wygodnie na półce skalnej, po czym Astrid zajęła się opatrywaniem ran. Miała w zanadrzu niewiele wody w swoich bukłakach, ale wiedziała, że woda ta może nie wystarczyć, dlatego posłała Śledzika po więcej. Poza tym musiała zostawić sobie sporo wody na powrót, a mogli nie natrafić na słodką wodę aż do samego Berk.
   Astrid podgrzała wodę nad płonącymi drwami, co jakiś czas spoglądając na Sączysmarka. W końcu poprosiła Mieczyka, by sprawdził, jak czuje się Hakokieł i czy jest tak samo ranny jak jego jeździec. Bliźniak odszedł z westchnieniem, zostawiając trójkę samą przy ognisku. Szpadka cały czas czuwała przy Wikingu, a z jej oczu wciąż spływała słona ciecz. Gdy spojrzała wreszcie na Astrid, jej oczy zdawały się być niewiarygodnie smutne, jakby dziewczynę spotkała tragedia.
- Mówiłam Sączysmarkowi o tym, że myślisz nad zastąpieniem Johanna - powiedziała Astrid, zamaczając kawałki tkaniny w małej, drewnianej miseczce pełnej wrzątku.
- Co? - spytała Szpadka, marszcząc lekko czoło.
   Astrid uśmiechnęła się pod nosem, widząc reakcję przyjaciółki. W końcu spojrzała jej w oczy, próbując przekazać jej w jakiś sposób nadzieję.
- Oburzył się. Pytał, co na to Czkawka. - odpowiedziała bezwiednie Astrid, nie przerywając swojej czynności. Potem podeszłą do rannego jeźdźca i zaczęła oczyszczać jego rany ostudzonymi kawałkami bandaży.
- A co mu powiedziałaś? - dopytywała się wyjątkowo spokojnie Szpadka. Jej błękitne oczy wydawały się niesamowicie zimne, gdy odbijało się od nich światło promieniujące od ognia. Ciekawe, czy wyglądałam tak samo, gdy Czkawka został postrzelony przez kruczych kupców, pomyślała, zadrżawszy.
- Że Czkawka najprawdopodobniej się zgodzi, bo nie ma innego wyjścia. - mówiła wciąż jeźdźczyni. Choć jej dłonie pokrywała krew Sączysmarka, Astrid wydawała się tym w ogóle nieporuszona - widywała już krew wiele razy. Wiedziała również, że choć Czkawka zdaje się być twardszy od niej, widok krwi go drażni i powoduje niesmak, jak u większości Wikingów.
   Szpadka nie odpowiedziała, patrząc na leżącego Sączysmarka, który poruszył się lekko. Astrid właśnie bandażowała jego oczyszczoną już ranę ze strzały. Wiking zamrugał sennie, po czym otworzył z wysiłkiem oczy, patrząc w niebo. Potem obrócił twarz ku Szpadce i odetchnął ciężko, jakby cały ten czas spędził pod wodą, wstrzymując powietrze.
- Szpadka... - wyszeptał cicho, a bliźniaczka złapała go za rękę, ściskając ją mocno.
- Sączysmark, dobrze się czujesz? - zapytała Astrid, patrząc z troską na przyjaciela. Choć nie raz pragnęła zrzucić go z siodła, czy uderzyć, ewentualnie zepchnąć z klifu, to nie zmieniało to faktu, że gdy został ranny naprawdę się o niego martwiła.
   Wiking spojrzał wreszcie na jeźdźczynię, jakby pierwszy raz ją zobaczył na oczy. Jego czarne oczy straciły dawny, pewny siebie blask i stały się puste i zimne.
- Nieźle - uśmiechnął się lekko, chcąc dodać otuchy obu dziewczynom. - Co z Hakokłem?
- Mieczyk go bada - odparła Astrid, po czym westchnęła głośno. - Co ty najlepszego zrobiłeś?
   Sączysmark wziął głęboki oddech, po czym znów zwrócił się do Astrid, ściskając dłoń Szpadki.
- Prawie nam się udało. Mijaliśmy Zatokę Fok i wtedy kruczy kupcy zaczęli w nas strzelać. Byli za blisko, wynurzyli się zza skał. Nie mieliśmy szans...
   Nagle przyleciał Śledzik niosąc duży bukłak świeżej, morskiej wody. Przeczyszczenie ran słoną wodą bolało bardziej niż słodką, ale było bardziej skuteczne.
- I wtedy musiałeś zgrywać z siebie bohatera, co? - mruknęła Astrid, ale uśmiechnęła się ciepło. Widziała szacunek i strach Śledzika, gdy mówił im o czynie Sączysmarka. Naprawdę ocalił mu życie.
   Wiking położył bukłak koło ogniska i spojrzał z uśmiechem na Sączysmarka.
- Och, Odynie, dzięki ci... Wyglądasz dużo lepiej, Sączysmark niż gdy cię tu przywieźliśmy z Hakokłem.
- A ty wciąż jesteś tym samym grubym ofermą - zaśmiał się cicho Sączysmark, a kąciki ust Śledzika uniosły się do góry, gdy wciąż patrzył na przyjaciela.
   Nastała cisza, przerywana tylko jękami Sączysmarka, gdy Astrid przemywała mu rany. Szpadka cały czas klęczała obok niego, starając mu się jak najbardziej ulżyć w cierpieniu. Astrid zdawała się przypominać sobie lekcje Gothi na temat leczenia ran, które kiedyś zrobiła jeźdźcom, by mogli sobie poradzić w każdej sytuacji. Oczywiście był to pomysł Czkawki, a jeźdźcy nie za bardzo skupili się wtedy na tym, co przekazywała im Gothi. Jeźdźczyni wręcz przeciwnie. Wiedziała, że jej się to przyda.
- Ej, Hakokieł ma podziurawione skrzydła - powiedział Mieczyk, wracając od Ponocnika. Sączysmark na te słowa zerwał się ze swojego miejsca, próbując wstać, ale nagle złapała go fala bólu, która unieruchomiła go na ziemi, bo próbował dźwignąć się na rannym ramieniu. Wiking syknął z bólu, padając na plecy. Astrid i Szpadka patrzyły na niego z przerażeniem i współczuciem.
- Astrid, idź do niego - błagał Sączysmark, trzymając się za ranne ramię, które już zdołała obandażować dziewczyna.
- Nie, dopóki z tobą nie skończę... - powiedziała, wracając do przemywania drugiej z ran po strzałach.
- Zostaw mnie! - syknął Sączysmark, patrząc z błaganiem w oczach na przyjaciółkę. - Pomóż mu, on może być w jeszcze gorszym stanie.
   Astrid cofnęła się o krok, widząc zapalczywość jeźdźca. Poleciła więc Śledzikowi wziąć wrzątek i sama ruszyła w stronę Hakokła, uważając, by nie przestraszyć smoka. Ponocnik spojrzał na nią smutnym i nieufnym spojrzeniem, ale nie miał siły, by uciec. Jeźdźczyni natomiast pogładziła jego pysk spokojnie, po czym spojrzała mu w gasnące oczy.
- Hakokieł, musisz mi pomóc - szepnęła. - Musisz się zbliżyć do ognia, żebym mogła zobaczyć, gdzie cię zranili.
   Smok rzeczywiście znajdował się za daleko, by Astrid mogła cokolwiek wskórać, a Ponocnik nie miał sił, by zapłonąć własnym ogniem. Hakokieł skrzywił się, po czym podniósł na chwiejnych nogach, patrząc wciąż na jeźdźczynię.
- Tak, tak, o to chodzi, chodź bliżej, do Sączysmarka - mówiła wciąż, zachowując kontakt wzrokowy ze smokiem.
   Śledzik stanął koło niej z pełnym bukłakiem.
- Astrid, co chcesz zrobić? - zapytał ją.
- Opatrzyć go - odpowiedziała krótko, pewnie. Śledzik spojrzał na nią z przerażeniem.
- To niebezpieczne, to nie... nie jest twój smok. Nie ufa ci na tyle...
- Śledzik - warknęła Astrid, rzucając Wikingowi groźne spojrzenie. - Zamknij się i daj mi wodę.
   Hakokieł przybliżył prawą stronę swojego ciało do ognia, tak że skrzydłem mógł dotknąć swojego jeźdźca. Położył je natomiast obok, starając się, by go nie uszkodzić. Sączysmark obserwował uważnie dzieło Astrid, leżąc na podłożu. Szpadka wyjęła ze swojego siodła pled i okryła nim Wikinga, żeby nie zmarzł.
- Dzięki - powiedział cicho Sączysmark, patrząc Szpadce w oczy.
   Astrid odetchnęła głośno i zaczęła badać skrzydła smoka. Rzeczywiście, strzały przeszyły cienką błonę jego skrzydeł, robiąc w nich dziury wielkości kciuków. Smok drżał za każdym razem, gdy Astrid dotykała ich swoimi chłodnymi dłońmi, w dodatku brudnymi z krwi Sączysmarka.
   Wzięła do ręki bandaż, którym oczyszczała rany jeźdźca i wymyła go we wrzątku, starając się nie poparzyć z marnym skutkiem. Nawet nie zwracała na to uwagi, patrząc na słabego smoka, który położył łeb na skałach.
- Hakokieł, trzymaj się - szepnęła, głaskając jego skrzydło swoją dłonią. - Będzie dobrze.
   Po czym nie czekając na reakcję smoka, po prostu dotknęła ciepłym materiałem nasączonym w słonej wodzie ran Ponocnika, który zawył z bólu i natychmiastowo stanął w płomieniach, parząc jeźdźczynię, która od razu wypuściła z dłoni tkaninę.
- Auuu!! - zawyła, przykładając swoje poparzone dłonie do talii.
- Astrid - wykrzyknęli w tym samym momencie Śledzik i Sączysmark, z tym, że ten pierwszy od razu podbiegł do jeźdźczyni. Iskra ryknęła ogłuszająco, interweniując i biegnąc w stronę jeźdźczyni.
- Astrid, nic ci nie jest? - spytał Śledzik, badając jej zaczerwienione dłonie. Sączysmark spróbował usiąść, ignorując protesty Szpadki i spojrzał na Astrid ze współczuciem.
- Ja powinienem to zrobić - odparł.
- Nie, ty nie możesz wstawać - warknęła Astrid, zaciskając zęby, choć po jej policzkach ciekły łzy. Śledzik patrzył na nią zszokowany, gdy jeźdźczyni wróciła do zranionego smoka, głaszcząc jego pokrytą śluzem skórę.
   Astrid została poparzona jeszcze kilka razy, zanim zdołała opatrzyć rany smoka, które okazały się o wiele mniejsze, niż się spodziewała. Smok był naprawdę silny, skoro wytrzymał bez protestów tak długą drogę z rannym jeźdźcem na grzbiecie. Poza tym Ponocniki goiły się szybko, a ich rany zasklepiały się dzięki łatwopalnemu śluzowi, którym były pokryte, przez co były niemal odporne na czynniki zewnętrzne.
   Potem jeźdźczyni usiadła przy ogniu, płacząc jak dziecko, gdy Śledzik zajmował się jej poparzonymi dłońmi, na których pojawiły się zaczerwienione plamy.
- Astrid, nie musiałaś tego robić - zaczął znów Śledzik, starając się pomóc przyjaciółce. Astrid nie mogła już wytrzymać dręczących ją myśli - czuła, że to wszystko, co spotkało Sączysmarka i Hakokła to jej wina. Tylko jej.
   Jeźdźczyni jednak nie odezwała się ani słowem, starając się odpocząć. Miała nadzieję, że rano będą mogli odlecieć i nawet Hakokieł będzie o siłach, by móc wrócić do latania. Musieli się dostać na Berk jak najszybciej, a tam czekała na niego dobra opieka. Sączysmark patrzył wciąż na Astrid, a na jego twarz malowały się: współczucie, troska, wdzięczność i wyrzuty sumienia. Może i rzeczywiście mógł sam pomóc swojemu smokowi, ale nie w takim stanie. Poza tym Astrid poczuwała się, by zadbać o zdrowie jeźdźca i smoka, jako że ona zgodziła się na to, by się rozdzielili.
- Jutro wrócimy do Berk - odezwał się Mieczyk, wrzucając do ogniska drwa. - A potem co? Mamy siedzieć i czekać na tego Gevorga? - zapytał gniewnym tonem.
   Astrid jęknęła cicho, gdy Śledzik zawijał jej dłonie bandażami, obracając na bok głowę, jakby bała się samego widoku swoich rąk.
- Nie wiem. Czkawka coś wymyśli.
- Tak, wymyślił nam sojusz z Hoodami - prychnął bliźniak, wrzucając do ognia ostatnią gałąź. Astrid puściła jego słowa pomimo uszu po pierwsze, że się z nim poniekąd zgadzała, po drugie nie miała sił, by bronić męża. Dzisiejsze wydarzenia wykończyły nawet ją - silną wojowniczkę.
- Polecę ze Sztukamięs po więcej drewna i poszukamy może słodkiej wody. - odparł Śledzik, odchodząc. Astrid usiadła na kamieniu tyłem do ognia, rozmyślając gorączkowo nad tym, co się stało. Sączysmark mógł tam zginąć, mówiła sobie. Gdyby tylko wróg wcelowałby nieco niżej, trafiłby w serce...
   Astrid wzięła z siodła Iskry pled, zgrzytając zębami, gdy jej oparzone dłonie dotknęły siodła, i okryła się nim, siadając obok Nocnej Furii i opierając się o jej bok. W takiej pozycji mogła spać bez przeszkód, a brzuch smoczycy dawał jej jeszcze więcej ciepła, niż pled, którym była okryta.
   Ułożyła się wygodnie, po czym wpatrzyła się w ogień, starając się zasnąć. Mieczyk pożegnał się z nimi już chwilę temu, po czym położył się bezpośrednio na płaskiej ziemi, przykrywając się kocem i podkładając sobie kilka ubrań pod głowę. Jemu chyba nie przeszkadzało zimno skalnego podłoża, pomyślała sennie Astrid. Mimo ogromnego zmęczenia, nie mogła zasnąć, choć dodatkowo widok płomieni odpierał jej resztki energii. Wciąż myślała o Czkawce i Mel i o tym, jakie niebezpieczeństwo im grozi. gdyby była mniej odpowiedzialna, zostawiłaby tu jeźdźców i poleciała sama do Berk, by ostrzec męża, ale nigdy nie zdobyłaby się na coś tak egoistycznego.
   Zaczynała już powoli zasypiać, gdy usłyszała głosy.
- Naprawdę zamierzasz zastąpić Johanna? - spytał Sączysmark, zwracając się do Szpadki. Jego głos był smutny, jakby jeździec nie przejmował się tym, że bliźniaczka odkryje emocje, kryjące się za tymi słowami.
   Astrid uchyliła lekko powieki, słysząc inny dźwięk niż syczenie ognia.
- Jeszcze nie wiem - odpowiedziała Szpadka, a złoty, wymyślny warkocz, zsunął się z jej ramienia, chowając się za plecy. Jej włosy były wciąż ubrudzone krwią, ale dziewczyna o dziwo wcale się tym nie przejmowała, choć uchodziła za jedną z najbardziej dbających o siebie kobiet z Berk.
- Proszę, nie rób tego - wyszeptał po dłuższej chwili Sączysmark, łapiąc ją za rękę. Ramię dalej go bolało, bo jego twarz przecinał grymas bólu.
   Szpadka nie odpowiedziała, obracając wzrok. Astrid wiedziała, że bliźniaczka naprawdę szuka zajęcia i choćby miała płynąć sama, to zrobi to, jeśli groziłoby jej pozostanie na Berk bez celu. Cóż, wtedy Czkawka nie mógłby zrobić nic poza szukaniem nowego jeźdźca, który mógłby nauczać w Smoczej Akademii zamiast dziewczyny.
- Co zrobiłeś, gdy kupcy zaczęli strzelać? - spytała cicho, patrząc na Wikinga z uwagą. Astrid też to ciekawiło, choć nie chciała za bardzo dręczyć Sączysmarka i Śledzika pytaniami, gdy oboje bardzo dużo przeszli.
   Sączysmark skrzywił się i spojrzał w ogień.
- Nic, po prostu...  Zaczęli atakować Śledzika. Mogłem na to patrzeć, albo coś zrobić. Na Thora, że uratowałem skórę temu mięczakowi - uśmiechnął się lekko. - Wleciałem z Hakokłem na pokład kruczych kupców i podpaliliśmy ich maszt. Strzelali w Hakokła, więc wziąłem topór i zacząłem atakować. Jeden z Hoodów, który był na pokładzie trafił mnie swoim własnym toporem, więc zabraliśmy się z Hakokłem i odlecieliśmy, gdy kupcy zaczęli gasić statek.
- Zgasili go? - dopytywała się Szpadka, patrząc ze zdziwieniem na Sączysmarka. Astrid też była w szoku, wciąż udając, że śpi.
 - Skąd - Sączysmark uśmiechnął się słabo, ze zmęczeniem. - Hakokieł się wkurzył. Podpalił dobre pół pokładu, zanim odlecieliśmy.
   Szpadka otworzyła szeroko oczy. Pewnie nie spodziewała się po jeźdźcu takiego czynu, tak samo jak Astrid. Sączysmark pokazał dziś coś więcej niż tylko troskę o przyjaciół. Choć zawsze był odważnym Wikingiem, to jego czyn Berk zapamięta na długo.
- Zdziwiona? - spytał Sączysmark bliźniaczkę z uśmiechem.
- Nigdy tego nie rób - warknęła tylko, wpatrując się w niego obojętnym wzrokiem.
- Ha, a może tak dzięki, Sączysmark, jesteś taki cudowny? - powiedział Wiking z ironicznym uśmieszkiem. - Jednak chyba zasłużyłem, co...
   Szpadka przerwała mu wpół zdania, całując go. Sączysmark wydawał się być zdziwiony, ale nie protestował, oddając się ustom bliźniaczki. Astrid uśmiechnęła się pod nosem, szczęśliwa z takiego obrotu sprawy.
   W końcu, gdy Szpadka oderwała się od ust Sączysmarka, Wiking spojrzał na nią z uśmiechem i przyciągnął ją znów do siebie, najwyraźniej nie chcąc kończyć pocałunku. Bliźniaczka głaskała go po policzku, starając się nie dotykać bolącego ramienia.
- Obiecam, że nigdy tego nie zrobię, jeśli ty nie odpłyniesz - wyszeptał Wiking, gdy Szpadka wróciła do klęku.
   Bliźniaczka uśmiechnęła się smutno chyba pierwszy raz w ciągu dzisiejszego dnia, ale nie powiedziała nic, udzielając tym samym odpowiedzi na propozycję jeźdźca.
- Szpadka... - zaczął znowu, ale dziewczyna uciszyła go, kładąc palec na jego ustach.
- Idź spać, Sączysmark - powiedziała tylko, okrywając go pledem, po czym poszła do Wyma i Jota i wyciągnęła z siodła swojego smoka koc, którym się okryła, tak jak pozostali jeźdźcy.  
   Astrid zamknęła oczy zaraz po tym, gdy Szpadka ułożyła się koło Mieczyka, a Sączysmark zamknął oczy, rezygnując z dalszych próśb w stronę dziewczyny. Wycieńczona przywódczyni nie miała już sił, by się martwić - marzyła tylko o tym, by wpaść w ramiona Morfeusza.


No, to tak na powitanie weekendu <3 rany, przeżyłam, no nie wierzę... a miałam mieć multum sprawdzianów w tym tyg. nawet wykłócaliśmy się z wychowawczynią bo w ciągu dwóch dni chcieli nam zrobić 7 testów. No, jakoś moja klasa to załatwiła i jest wszystko cacy. Także wracam do was, kochani! ;D trzymajcie się ciepło i dobrej nocki ;*

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie obyło się bez mojego zaklepywania. Jestem do tego tak.przyzwyczajona, bardziej niż do mojej krajalnicy i mega cieniuśki kawałku brązowego chleba - z serii: Życie Hero na gorąco!
      Dawno nie rozpisywałam się u ciebie, więc specjalnie dla ciebie postaram się rozpisać. O tak a masło jest maślane. No nieważne.

      Astrid jest najlepszą przywódczynią, jaką kiedykolwiek widziałam. Denerwuje mnie to, że tak bardzo się obwinia za to co się stało. Hej, on jest tylko człowiekiem nie mogła niczego przewidzieć. To naturalne prawo - nie jest bogiem, żeby wszystko przewidziała. Dlatego jest zdania, że naprawdę za bardzo się bidulka przejmuje, ale tala już jest As. Martwi się o tych, których kocha, ale to jedna z tych cech, które uwielbiam najbardziej w niej. Szkoda, że Czkawka nie był przy niej. Na pewno przytuliłby ją mocno do siebie i zapewnił, że to nie jej wina. On jest taki kochany i ona też. Współczuję jej z całego serca i jeszcze te poparzone dłonie. Czy ona musi obrywać za każdym razem? Czekam, aż wreszcie wpadnie w ramiona stęsknionego wodza Berk ❤

      Sączysmark i Szpadka. Czy ja ci mówiłam, że ja uwielbiam tę parę? A tak, mówiłam. Oni są niebywale słodcy, nawet jak na no.. ich.
      Smark zachował się wspaniale, jak prawdziwy wojownik. Uratował przyjaciela razem z Hakoklem. Są niebywałymi przyjaciółmi. Uwielbiam ich, a to, że razem chodzą jest czymś tak cudownym, że mam wielką ochotę na ich zaślubiny. Błagam, niech już wracają na Berk, bo to co tu się dzieje jest piękne samo w sobie. Nie mogę jak ty to pięknie opisujesz. ❤ Shippujemy parę Szpadka & Sączysmark ❤

      Jestem wzruszona i myślę, że kom jest wystarczająco długi. Jesteś wspaniała i piszesz cudownie. Czekam na dalsze rozdziały z wielką niecierpliwością i mam nadzieje, że dodasz szybko. O ile oczywiście, czas pozwoli.
      Kocham cię strasznie i dziękuję. Jesteś niesamowita ❤

      nigdyniebedziedobrze.blogspot.com - zapraszam ❤

      Usuń
  2. Przeczuwalam, że ktoś coś doda. ^^
    Jestem mega happy, bo na koniec tygodnia nie może być lepszej nagrody niż rozdział. Do tego leżąc w ciepłym wyrze z goracym kakao <3

    Na miejscu Astrid, byłabym wściekła do potęgi na siebie. Poczucie winy zawsze jest największe u przywódcy. :/
    Nie dziwię się że As nie wytrzymała i się rozplakala. Najlepiej gdyby był przy niej Czkawka :3
    Przynajmniej mogła pomóc Saczysmarkowi i Haklokowi. No ale popatrzyła sobie ręce. Mam nadzieję, Just, ze nie oszpecisz jej dłoni !
    Jestem pod ogromnym wrażeniem podstawowy Saczysamrka. Pokazał ze nie pozwoli aby ktokolwiek skrzywdził jego przyjaciół. Nawet śledzika :P Czapki z głów dla tego pana! XD
    Sama się wzruszylam. Tak sir miło zrobiło. Czyżby Smark na serio wydoroslal ? No i pocałunek ze Szpadka. Widać że zależy im na sobie. I niech tak zostanie :3

    Uwielbiam twoje rozdzialy. Że też znajdujesz czas na prowadzenie kilku blogów. Dla mnie to byłoby nie wykonalne xD.

    Testy. Matko. Ja również mam tego dość. Dziś kartkowka z kochanej chemii z tematów na których nie byłam. (Zaszczycilam mą obecnością na tej zacnej lekcji tylko raz od początku roku :')). Ale będzie ok.
    Opieprz od Pani z niemca że nie potrafilmy się wystawiać. A to nie wypada grupie humanistycznej :')

    Cóż. Bywa.
    Ja się żegnam bo idę przeczytać jeszcze jeden nn i idę spać bo ten tydzień mnie wykończył.

    Weny multum i dobrego pisania nn ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ^^ jeju zazdroszczę ci tego kakałka. Ferb, już wiem co będziemy jutro robić! ;D no ja tam problemu z chemią już nie mam bo w technikum ekonomicznym chemię ma się tylko w 1 klasie ;3 ale z gimnazjum pamiętam że miałam zagrożenie i wgl nic nie chwytałam, a mam umysł ścisły, pozdroo!

      Ale czm babka z niemca wkurza się o to jak gadacie? Niech się odwali i zajmie waszym niemieckim, na Thora! XD

      No to ten tyle, trzymaj się i miłego wypoczynku ;**

      Usuń
    2. Niektórzy nie potrafią dobrze czytać i tłumaczyć. -_- O to się czepia. Nie wiem jak wytrzymamy z nią pięć godzin w drugiej klasie :'(
      Ja również życzę Tobie udanego wypoczynku :)

      Usuń
  3. fajny rozdzial astrid naprawde przydalby sie tam czkawka bo albo umialby ja pocieszyc albo przekonal ja ze to on dowodzi i to kego wina jestem bardzo ciekaw co dalej i pede bardzo szczesliwy jei wszystkie rozdzialy beda wpadac tak szybko jak ten:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten napisałam w ciągu kilku godzin ale był piątek a normalnie to nie mam czasu i piszę częściami jeden rozdział ;)) no z tym się zgodzę że Astrid byłoby lepiej gdyby był z nią Czkawka

      Usuń
  4. Oh nareszcie są razem. Kolejna piękna parka na Berk ) Oby b w każdej chwili może się coś stać. Biedna As... poparzenia nie goją się tak szybko Już widzę te scenkę gdy Czkawka ją widzi i przytula po czym gorączkowo patrzy na jej poparzone dłonie. :C
    Jej to naprawdę smutne ja tez kiedyś poparzyłam dłonie tyle, ze nie ogniem a wrzątkiem. Głupia była bo zanurzyłam dłonie w wodzie w celu umycia rąk. Jakie było moje zaskoczenie gdy ciepło spowodowało, że skóra zaczęła mi się odrywać od ciała. Ale nie ważne, ważniejsze jest to, że wiem co As czuje.
    Widać, że brakuje jej Czkawki, który potrafiłby tym lepiej pokierować. Chociaż w sumie Czkawka jest za miękki na pewno nie podjąłby takich decyzji jak As. Więc mogę śmiało powiedzieć, ze As byłaby wspaniałym wodzem.
    Eh ale na szczęście wszyscy żyją! I to jest najważniejsze :3
    Ja chce już hiccstrid :D Im dłużej czekam tym bardziej chce mi się romansu :3
    Kocham i czekam ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Aby opisać twój talent nie mogę znaleść słów! Czekam z niecierpliwością na nexta. Mam nadzieję, że w końcu ,,pozwolisz" Astrid wtulić się w śline, kochające ramiona swojego męża ;)



    P.S Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest i oto muj ulubiony (zaraz po "wystraszona Astrid zajmuje się poranionym Czkawką) wątek. I zato kocham cię Just 😍😘💜💙❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeej, widzę że jesteś ostatnio stałym gościem :D bardzo dziękuję <3

      Usuń