- Czkawka, może lepiej otworzyć te drzwi? - krzyknął Sączysmark, zapierając się rękami i nogami, byleby bliźniacy nie wyważyli drzwi do Wielkiej Sali. - W końcu to drewno dębowe, Pyskacz by nas zatłukł.
Czkawka natomiast pokręcił głową i naparł na drzwi jeszcze bardziej, czując jak Thorstonowie znów wypychają je od środka w napadzie furii.
- Gdyby był tu Pyskacz, to na pewno znalazłby sposób, by ich pogodzić - odparł, gdy Szczerbatek w końcu podszedł do nich i usiadł na progu, pomagając dwójce jeźdźców powstrzymać bliźniaków przed rozwaleniem starych, masywnych drzwi. - Jak zauważyłeś, Pyskacza tu nie ma, a wódz Berk czasem musi korzystać z najprostszych opcji.
- Takich jak zatłuczenie nas przez bliźniaków? - prychnął Sączysmark, a opór na drzwi nagle zelżał. Jeźdźcy wymienili spojrzenia pełne nieufności i oczekiwania i po chwili Sączysmark dodał szeptem: - Zrezygnowali?
- Albo się pogodzili - przytaknął Czkawka z ulgą. Sączysmark jednak wzruszył tylko obojętnie ramionami.
- Albo znaleźli tylne wyjście - dodał, a Czkawka zdrętwiał na samą myśl. - Ej, nie mów, że nie wziąłeś tego pod uwagę...
- Raczej mi to umknęło - przyznał wódz, zerkając z przestrachem na Wielką Salę.
Sączysmark wywrócił oczami i oparł dłonie o biodra, co miał w zwyczaju, gdy był poirytowany. Czkawka zauważył, że jego przyjaciel znacznie się zmienił od czasu, gdy zastąpił Stoicka w roli wodza. Choć rzadko kiedy spędzał z nim czas, głównie dlatego, że po prostu go nie miał, to musiał przyznać, że za Sączysmarkiem zaczynały uganiać się niektóre dziewczyny od Damorów czy Waggingów. Cóż, prawdopodobnie Berk nie było zainteresowane jego osobą, bo po prostu Sączysmark był tu zbyt dobrze znany.
- Tobie to umknęło? - spytał ze zniecierpliwieniem. - Czkawka, nie ty bierzesz wkrótce ślub z jednym z Thorstonów. To też ci umknęło? - wyglądał na nieco spanikowanego. - Nie no, Szpadka mnie zabije, że maczałem w tym palce.
Czkawka wywrócił tylko oczami i usiadł na schodach, patrząc w dal, na otwarte morze. Rzeczywiście nieco pogrążył Sączysmarka, ale raczej się tym nie przejmował, widząc jak bardzo Thorston jest za swoim narzeczonym. W najgorszym razie trochę mu się oberwie, ale wątpił, żeby Szpadka była na niego zła, jeśli pogodzi się z bratem. Bardziej przejmował się tym, co zrobią bliźniaki, gdy dowiedzą się, że to był jego pomysł...
- Zabiję Sączysmarka, jak go tylko dorwę - przysięgała Szpadka, stając naprzeciw drzwi z gasnącą wściekłością. Jak mógł zrobić coś takiego z Czkawką? Ale od razu naszła ją dziwna, nieco kojąca myśl - Sączysmark nie lubi współpracy z Czkawką, więc musiało mu zależeć na tym, by zmusić ją i jej durnego braciszka do pogodzenia się.
Mieczyk odsapnął i po raz ostatni trącił obszerne, drewniane drzwi do Wielkiej Sali. Wśród jego gładkich blond włosów pojawiały się gdzieniegdzie drobne warkoczyki, które plotła mu zapewne Tanya. Szpadka musiała przyznać, że wygląda w nich lepiej, nawet jeśli wciąż nie przepadała za narzeczoną swojego brata.
- I co teraz? - spytał siostrę, wkurzony na równi z nią.
Szpadka nie miała pomysłu. Zamknęli ją i jej brata w Wielkiej Sali i zapewne czekali, aż się pogodzą, ale nie chciała dać im tej satysfakcji. Poza tym w Wielkiej Sali świeciły się tylko dwie lampy oliwne, dlatego siedzieli po ciemku, a Szpadka bardzo nie lubiła ciemności.
- Ej, w porządku - odezwał się jej brat z nutą optymizmu. - Tanya zacznie mnie szukać i przekona Czkawkę i Sączysmarka, żeby nas wypuścili.
- O ile nie jest to wmieszana - mruknęła z dezaprobatą Szpadka, krzyżując ręce.
Mieczyk wyglądał, jakby zabrała mu ostatnią deskę ratunku. Zmieszał się i podrapał po głowie.
- Ach, fakt. - powiedział posępnie. - Na tej wyspie jest wszystko możliwe.... Wiem! Zmieńmy wyspę! Warringowie są fajni i mają ten miód... ej, dawaj, siora, uwolnimy się od tych zdrajców!
Szpadka westchnęła ciężko, choć pomysł wydał jej się dość ciekawy.
- Zapomniałeś, że oboje bierzemy niedługo ślub? - spytała smętnie, choć cieszyła się z zaręczyn z Sączysmarkiem, jak z niczego innego. - Już za późno na ucieczkę...
Mieczyk nie odpowiedział, ale usiadł na ławce przy jednym z długich stołów w Sali. Jego głowa opadła na nadgarstki, gdy wziął kawałek leżącego na stole węgla i zaczął szkicować po podłodze. Po chwili jednak oderwał głowę od swoich bohomazów i zerknął na siostrę.
- Zmieniłaś się - powiedział, jakby wymawiał obelgę.
Szpadka obróciła się i zmarszczyła brwi.
- Niby w czym? - spytała nieprzyjemnie. Jej brat westchnął ciężko.
- Wcześniej na niczym ci nie zależało z wyjątkiem mnie - w jego głosie zabrzmiała wyraźna zazdrość. - A teraz jest Sączysmark...
- Mogliśmy się pogodzić z tym, że kiedyś się rozdzielimy - odpowiedziała smutno Szpadka, wiedząc, że Mieczyk zrozumie z jej słów więcej. Kiedyś mieli tylko siebie i to im w pełni wystarczało. Teraz sprawy się pokomplikowały.
- Ale ja nie chcę się rozdzielać - powiedział Mieczyk z żalem. W jego przeszywających, niebieskich oczach, takich jak jej własne pojawiły się łzy.
Szpadka poczuła, że zapomina języka w gębie. Całkowicie nie spodziewała się takiej szczerości, choć Mieczyk przecież z niej słynął. Nie zauważyła, że również płacze, dopóki nie poczuła łez na swoich policzkach.
- Ja też nie - wyznała, a Mieczyk wstał ze swojego miejsca i podbiegł do niej, chwytając ją w ramiona.
Szpadka rozpłakała się na dobre, czując, jak dziura w jej sercu zalepia się wolno, choć nawet Sączysmark nie mógł jej naprawić. Potrzebowała Mieczyka i nie wyobrażała sobie bez niego życia. Ani teraz, ani nigdy. Byli bliźniętami. To coś więcej niż wszystkie ludzkie więzi razem wzięte - nawet te łączące człowieka i smoka. Czytali sobie w myślach bez najmniejszych oporów, odgadywali swoje uczucia, gdy tylko patrzyli sobie w oczy. Kiedy Mieczykowi coś groziło, wyczuwała to od razu, jakby była połączona z nim telepatycznie - zresztą on czuł to samo, zwłaszcza wtedy, gdy torturował ją Malgor, a on ukrywał się z resztą Wikingów w jaskiniach pod Berk. Gdyby wtedy nie zatrzymał go Czkawka, z pewnością pobiegłby jej na ratunek.
- Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy z Tanyą - powiedziała po chwili wspólnego zanoszenia się płaczem. Mieczyk otarł swoje własne łzy wierzchem dłoni i spojrzał na siostrę z czułością.
- Jeśli Sączysmark coś ci zrobi to będzie krzyczał moje imię na łodzi pogrzebowej - mruknął Mieczyk, po czym oboje się roześmiali. Szpadka wiedziała, że był skory do najbardziej złośliwych żartów w kierunku do jej narzeczonego, których nie powstydziłby się nawet sam Loki.
- Jeśli mi coś zrobi, to wyląduje tam z mojego powodu - oparła ponuro, ale natychmiast przypomniała sobie, że zamknął ją tu z jej bratem na siłę i opanowała ją złość.
Mieczyk zacmokał.
- Szpadka... od jak dawna to trwało? - spytał dość niechętnie. - I dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
Bliźniaczka odetchnęła ciężko, zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie miała wyboru, musiała powiedzieć mu prawdę, bo inaczej jej bratnia dusza odczyta to z jej miny.
- Dwa lata - odpowiedziała z wahaniem, przypominając sobie pierwsze chwile, gdy zaczęła rewanżować się Sączysmarkowi za jego starania o nią. Jak bardzo była wtedy niepewna swoich uczuć, wstydziła się ich. Teraz mogła odetchnąć z ulgą, że każdy wie o tym, co ich łączy i zdołał się już pogodzić z tą myślą. Nawet jej brat.
- Aż dwa? - zapytał ze zdziwieniem i smutkiem. - Dlaczego ja nic nie zauważyłem?
- Bo byłeś zbyt zajęty sobą - odparowała jego siostra, krzyżując ręce.
Mieczyk westchnął tylko i splótł dłonie, opierając się łokciami o kolana.
- Czkawka powiedział, że do czasu rozwiązania sprawy z Gevorgiem i Hoodami na Berk nie będzie żadnego ślubu. - mówił to z niezadowoleniem, jakby chciał zostać mężem Tanyi jak najprędzej. Szpadka rozumiała jego pośpiech. I zrozumiała w końcu Astrid. Cały czas reszta jeźdźców chciała odepchnąć wodza i jego narzeczoną od pomysłu ślubu, wmawiając im, że to za wcześnie i żeby cieszyli się życiem, ale gdy Czkawka i Astrid zostali małżeństwem, nagle całe Berk zaczęło zazdrościć im ich szczęścia. A już w szczególności ona.
- Przynajmniej on go nie udzieli - oczy Mieczyka zabłysły. Szpadka wiedziała, co chodzi mu po głowie.
Nagle drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się z hukiem, a w progu stanęli niepewnie Czkawka i Sączysmark. Nawet wódz Berk wyglądał, jakby przygotowywał się do potyczki z Thorstonami, nie mówiąc o jego towarzyszu, który rozglądał się, jakby miał na niego wyskoczyć Szeptozgon. Szpadka westchnęła tylko, zastanawiając się, jakich określeń użyć wobec swojego przyszłego męża.
- Pogodzeni? - zapytał Sączysmark z cieniem uśmiechu.
Z ust Mieczyka wydobył się okrzyk wojenny i jeździec natychmiast skoczył na Czkawkę z pięściami.
- Haddock, pożałujesz, przysięgam! - krzyczał, ale Czkawka złapał go za nadgarstki i odciągnął od siebie z nutą zdziwienia.
- Mieczyk... - zaczął, gdy pięść bliźniaka przeleciała tuż przed jego nosem.
- Mieczyk, ogarnij się - warknął Sączysmark, broniąc wodza, który zaciągnął tu Thorstona podstępem. - Zrobiliśmy to, żebyście się wreszcie pogodzili.
- Mogliśmy to zrobić bez waszej pomocy - syknęła Szpadka, wychodząc z cienia. Sączysmark objął ją swoim spojrzeniem, jakby całkowicie zapomniał o tym, że jest na niego wściekła.
- Szpadka, weź Mieczyka, bo zaraz mu coś zrobię - stęknął Czkawka, wywracając oczami, bo bliźniak wciąż starał się zadać mu cios mimo tego, że jeździec trzymał jego ręce w mocnym chwycie.
- Gniewasz się? - Sączysmark spojrzał na nią, jakby żałował tego, co zrobił. Mimo to Szpadka zerknęła w kierunku brata, ignorując na razie swojego ukochanego.
- Mieczyk, odpuść, nie warto - mruknęła.
Thorston przestał się rzucać, a Czkawka odetchnął z ulgą.
- A już go miałem - westchnął Mieczyk, ale na sekundę na jego twarzy zabłysnął łobuzerski uśmiech, po czym bliźniak odwrócił się błyskawicznie, a Czkawka złapał się za nos, oberwawszy pięścią. - No, to jesteśmy kwita - powiedział dumnie, podczas gdy wódz starał się zatamować krew z nosa.
- Dzięki, Mieczyk - burknął jeździec, a Szczerbatek najeżył się w kierunku bliźniaka. Nie zrobił jednak nic więcej, więc pewnie zaakceptował wymianę długów między obojgiem jeźdźców.
Sączysmark spojrzał z dziwną miną na wodza i podał mu chusteczkę, widząc, jak z nozdrzy Czkawki spływa obficie krew. Szpadka nigdy wcześniej nie widziała, by był tak troskliwy o zdrowie przyjaciela. Czkawka również się zdziwił, ale przyjął chusteczkę.
- Dzięki, Sączysmark - powiedział nieco niepewnie, ocierając nos. Szpadka nie znała się do końca na medycynie, choć Gothi pokazywała jej kilka sztuczek, ale miała przeczucie, że Mieczyk nie złamał nosa swojemu wodzowi.
- Siedzimy w tym razem - mruknął pod nosem Sączysmark nieco smętnie. Bliźniaczka jednak mu nie współczuła.
- Gdybyśmy byli Łupieżcami, to już by cię przeciągnięto pod kilem - Szpadka zwróciła się do brata. - Tam raczej nie spróbowaliby zaatakować Albrechta.
- Daj spokój - Mieczyk machnął ręką, która najwyraźniej go bolała. - Od dawna o tym marzyłem.
Czkawka zmierzył go gniewnie znad chusteczki Sączysmarka, ale nie odpowiedział. Szpadka cieszyła się, że wodzem jest właśnie Czkawka i bynajmniej nie dlatego, że mogli traktować go normalnie, jak każdego Wikinga - naprawdę zależało mu na ich bezpieczeństwu. Oczywiście, nigdy mu tego wprost nie powiedziała.
- Zbierzcie się u mnie w domu za godzinę - powiedział Czkawka swoim obcesowym tonem wodza, mierząc ich małoprzychylnym spojrzeniem, jednak niemal natychmiast złagodniał. - Potrzebuję was.
Gdy w domu Haddocków zjawili się ostatni jeźdźcy - czyli naturalnie bliźniaki, Czkawka odetchnął i obmyślił sposób, by powiadomić ich o swoim planie. Wiedział, że nie lubią wymyślonych na szybko pomysłów, ale był też pewny, że mu zaufają. A w tej chwili tylko to się dla niego liczyło. Astrid popatrzyła na Thorstonów, jakby chciała ich zakopać żywcem, a wszystko przez to, że dowiedziała się o ciosie Mieczyka, jaki oberwał jej mąż. Coś przeczuwał, że długo mu tego nie zapomni.
- Już? Wszyscy? - spytał Sączysmark, krzyżując pewnie ręce. - Czy jeszcze Valka...?
- Mojej mamy nie ma na Berk - przerwał mu wódz z nutą zaniepokojenia. Oddał mamie jednocześnie najprostsze i najważniejsze zadanie, ale i tak się o nią martwił - zwłaszcza, że nie wiedział, czy nie wpadła właśnie w pułapkę. Tak czy siak, wszystko rozstrzygnie się jutro.
Jeźdźcy spojrzeli na niego ze zdziwieniem, bo nikt nie słyszał, by Valka gdziekolwiek wylatywała, a jeśli to robiła, to tylko w celu lotu z Chmuroskokiem wokół wyspy. Czkawka przeczuwał, że są coraz bardziej ciekawi jego planu i dlatego cieszył się na myśl o ich zdziwionych minach, gdy odkryją prawdę. Na razie nie mógł jej jeszcze zdradzić nawet Astrid.
- Szczerbatek i Iskra okrążyli nasz dom, by nikt nie usłyszał naszej rozmowy - poinformował ich, podchodząc do wysokiego stołu, który ustawił na środku pomieszczenia przed przybyciem jeźdźców. Słońce już zaszło i Czkawka miał nadzieję, że Wikingowie wrócą zmęczeni do swoich domów, jak każdego dnia i nie zainteresują się dwiema Nocnymi Furiami pod domem wodza.
- Dotyczy to Gevorga, mam rację? - zapytał Śledzik z podekscytowaniem i strachem. Astrid zerknęła na męża z tymi samymi uczuciami.
- Tak, - odparł Czkawka, spoglądając na bliźniaki i Sączysmarka, bo wiedział, że nie mają pojęcia o tym, że jutrzejszego dnia zaatakują Hoodów ze swoich smoków. - Wczorajszej nocy był u mnie pewien Hood. Dostałem od niego informacje, które być może są dla nas jedyną szansą na wygraną z Gevorgiem i jego ludźmi.
- Czkawka, skąd wiesz, że to nie pułapka? - spytała go Astrid, mrużąc swoje przejrzyste jak morskie fale oczy. Czkawka otrząsnął się z rozmyślań o swojej wybrance, zdając sobie sprawę, że najpierw obowiązki, a potem przyjemności. - Co jeśli Gevorg wysłał go specjalnie po to, by cię zwabić?
- Ufam mu - odpowiedział Czkawka wymijająco, starając się uspokoić jeźdźczynię. - Wiem, że mnie nie zawiedzie, poza tym, nie mamy innej opcji. I tak moglibyśmy zaatakować kiedy indziej z pomocą naszych sprzymierzeńców - nawet jeśli nasz szpieg okaże się kłamcą, to sądzę, że uda nam się pokonać Hoodów.
- Nam? - spytał Sączysmark, a Czkawka od razu zauważył pytające spojrzenia rzucane przez niego w kierunku Szpadki. Na pewno nie chciał, żeby leciała na tak niebezpieczną misję. - Po to nas tu wezwałeś? Mają to zrobić jeźdźcy...
- Im nas mniej, tym lepiej - odezwał się Czkawka pewniejszym głosem. - Poza tym nie możecie nikomu powiedzieć, że wylatujemy o świcie. Gevorg ma szpiegów również tutaj, na Berk, więc musimy się pilnować.
- To co z tym planem? - zapytała zamiast tego Szpadka, opierając się o stół.
- Plan jest taki, że moja mama właśnie poleciała do Warringów i Łupieżców, możliwe, że namierzy też Heatherę. Tak czy siak, myślę, że wspomogą nas w walce.
- Halo? Czkawka, ogłupiałeś? - zagadnął go Sączysmark nieprzyjemnie. Wrócił stary, poczciwy kumpel, mruknął do siebie w myślach wódz, widząc ten entuzjazm. - My mamy smoki - oni nie. Myślisz, że w jaki sposób nas dogonią?
Czkawka uśmiechnął się chytrze. Czuł, że musi porzucić ten uśmiech, nawet, jeśli sprawiał mu taką frajdę.
- Ponieważ tak się składa, że Hoodowie znajdują się bliżej nich, niż nas. Droga z Berk na smokach zajmie więcej czasu niż ich podróż statkami. Na Wyspach Świec już są przygotowani do ataku - zwłaszcza po tym, co ostatnio widzieli na Berk - miał na myśli próbę jego zabicia, ale nie chciał o tym mówić na głos przy Astrid - wystarczająco się wtedy przestraszyła, nie było więc sensu przypominać jej o tej strasznej chwili - Orgah czeka tylko na sygnał. Łupieżcy są zawsze przygotowani do walki, namówienie ich nie będzie trudne, nie dla mojej mamy - tu pozwolił sobie na lekki uśmieszek. Więc pewnie to po niej miał dar do przemawiania. - Nie wiem, co będzie z Damorami, ale mam nadzieję, że nasza przewaga przy siłach naszych, Warringów i Łupieżców wystarczy.
- A co z Flisakami? - zapytał Śledzik, jako że był do nich bardzo przywiązany.
- Nie mamy dużo czasu - Czkawka żałował, że nie może ich poprosić o pomoc. - Flisacy nie zdążą przypłynąć na czas, a ja nie chcę prosić ich o pomoc bez sensu.
Śledzik kiwnął tylko głową, jakby zrozumiał, co kierowało działaniami Czkawki. Flisacy to mistrzowie nauki - nie walki. Czkawka wybrał swoich sojuszników bardzo rozsądnie - z Orgah miał najlepszy kontakt, a Łupieżców doceniał jako wojowników. Problem był z Heatherą - nie odezwała się do niego od czasu jego ślubu z Astrid, choć on sam wysyłał jej co jakiś czas listy przez Straszliwce. Jego ukochana najwyraźniej nie przejęła się tym brakiem kontaktu, tym bardziej, jeśli w przeszłości Heathera chciała stanąć między nimi.
- No to nieźle - mruknął pod nosem Sączysmark, ale Czkawka wykrył w jego głosie podziw. - Wszystko obmyśliłeś? - zapytał go dla pewności. - Co zrobicie z Mel?
Czkawka spojrzał na Mieczyka z nutą zawstydzenia. Powinien go o tym powiadomić jako pierwszego.
- Tanya zgodziła się nią zaopiekować w czasie naszej nieobecności. Kiedy odlecimy, przekaże reszcie Wikingów moje rozkazy.
- Chwila - zatrzymał go Sączysmark, mierząc niepewnie. - Chcesz, by Tanya zastępowała ciebie jako wodza?
Mieczyk otworzył szeroko oczy, jakby nie dowierzał w to, co słyszy.
- A widzisz kogoś innego, kto byłby w stanie mnie zastąpić? - zapytał wódz z lekkim uśmiechem, choć decyzja ta nie była dla niego łatwa. - Ufam Tanyi - przekonywał ich. - Poza tym najlepiej zajmie się naszą córką - powiedział wprost, oczekując zaniepokojonych min na słowo, jakim nazwał Mel. Jeźdźcy natomiast nie zareagowali w żaden sposób, jakby pogodzili się z tym faktem na dobre. Jedynie Astrid wpatrywała się z nutą niedowierzania na swojego męża, jako że po raz pierwszyjasno określił swój stosunek wobec Mel. - No więc?
- Tanya to bądź co bądź siostra przywódczyni Damorów - odezwał się Mieczyk jako pierwszy, drapiąc po głowie. - Powinna dać sobie radę.
- Ale była też siostrą Theoda - mruknął pod nosem Sączysmark, a Szpadka musiała przyskoczyć do brata, by kolejny Wiking nie oberwał od niego w nos.
- Ej, ej, ej - przerwał im Czkawka, widząc, że Mieczyka łatwo można wytrącić z równowagi, wspominając o Tanyi.
- Przestańcie! - wykrzyknęła Astrid, pomagając Szpadce odciągać bliźniaka od jeźdźca. - Ta sprawa jest zbyt ważna, żeby się teraz kłócić.
- Dzięki, Astrid - powiedział Czkawka, gdy Mieczyk zdołał się opanować. Przeczuwał, że o ile ich atak na Hoodów się powiedzie, to ślub obu Thorstonów może narobić sporo zamieszania na Berk. Sączysmark i Mieczyk byli wystarczająco przewrażliwieni w tej kwestii, więc domyślał się, że bez bijatyk się nie obędzie. Sam nie dowierzał, że potrafią być tacy dziecinni.
Astrid kiwnęła głową i stanęła obok Śledzika z obojętną miną, która nie pokazywała żadnych emocji. Czkawka przeczuwał, że miała mu za złe, że dowiedziała się o wszystkim dopiero teraz. Poza tym i tak nie powiadomił ich o najważniejszym.
Gdy zaplanowali całą wyprawę i skończyli omawiać wszystko, co powinni zabrać ze sobą, jeźdźcy zabrali się i wyszli, obiecawszy przedtem wodzowi, że nikomu nie pisną ani słówka. Czkawka martwił się, że będą mu mieli za złe, że dowiedzieli się dzień wcześniej i że nawet nie zapytał ich o zdanie, ale pojawienie się szpiega na Berk wywróciło plany jeźdźca do góry nogami. Musiał wykorzystać tę sytuację i miał nadzieję, że jego przyjaciele to zrozumieją.
- Więc to po to to wszystko? - zapytała Astrid, opierając się o stolik. Czkawka spojrzał na nią tęsknie, czując, że ma ochotę zasnąć w jej ramionach po tym wykańczającym dniu.
Westchnął i wpuścił do środka Szczerbatka, który przez całą rozmowę z jeźdźcami pilnował, by nikt ich nie podsłuchał. Smok też wyglądał na zmęczonego, bo od razu rozłożył się na podłodze, wyciągnąwszy przed siebie swój długi ogon.
- Jesteś bardzo zła, że cię nie ostrzegłem? - zapytał, przeczesując dłonią swoje rudobrązowe kosmyki. Astrid westchnęła z uśmiechem, ale nie odpowiedziała. Czkawka odetchnął z ulgą, widząc, że jego ukochana się nie gniewa.
- Nawet jeśli miałabym być zła, to i tak byś to zrobił - podeszła do niego i złożyła na jego ustach czuły pocałunek. - Taki właśnie jest dobry wódz - robi to, co słuszne.
- Co nie oznacza, że nie ma potem wyrzutów sumienia - dodał ponuro Czkawka, gładząc jej policzek.
Astrid westchnęła znów i położyła głowę na ramieniu męża. Czkawka pocałował ją w głowę i objął troskliwie ramieniem, zastanawiając się przy tym, czy w końcu poszła do Gothi za jego radą i już miał ją o to spytać, gdy przerwała jego rozmyślania.
- Po raz pierwszy nazwałeś Mel swoją córką - powiedziała z zamyśleniem. - Nawet nie wiesz, jak to zabrzmiało w twoich ustach.
Czkawka uśmiechnął się lekko.
- Jakbyśmy byli rodziną? - spytał unosząc podbródek Astrid i patrząc w jej szafirowe błękitne oczy. Jeźdźczyni uśmiechnęła się.
- Otóż to - odparła.
Jejuu, przepraszam Was za taką długą nieobecność, naprawdę :// strasznie mi wstyd, nie myślałam, że zajmie mi to tyle czasu, ale wiecie - prawko i wgl... A właśnie, dla tych którzy wiedzą, to się jeszcze pochwalę - Just została kierowcą *o*
Hip-hip hurra! Mamy okrąglutki jubileusz :))) zgadnijcie który to post.... tak, tak, moi drodzy - przed nami 100-ny post!! *-* dziękuję, że tu jesteście i czytacie mojego bloga.
Co? S-e-t-n-y? Łojezu, ale ten czas napierd#la. (przepraszam, ale to tylko ja)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że długo mnie tu nie było, ale serio, nie miałam za bardzo czasu, siły i nawet chęci czytać cokolwiek. Na prawdę było źle.
A teraz treść (normalnie jak żołądka. Sorry, ale gdybyście były skazane na to co ja to też by tak było).
Mieczyk uderzył Hiccego. Piękne, normalnie przypomnia mi to Pszemka. Córka. Wreszcie to powiedział. Yey. (definitywnie nie mam siły, ani humoru. Przepraszam... Przepraszam za mnie).
I teraz pozostaje jedno pytanie:
Kiedy As w końcu powie, że jest w ciąży? My wszyscy już to wiemy.(taaa, ONI są wszędzie)
Keep
P.S ta wypowiedź jest po to, aby po prostu Ciem rozbawić
I mniem rozbawiła :DDD no cóż ty wiesz, ja to wiem ale ona tego nw xdd
UsuńA co do czasu to rzeczywiście - dopiero co byłam gimbusem z niecodziennymi marzeniami a teraz jestem pełnoletnia i mam to prawko o.O ja nie mg nadal w to uwierzyć, więc tak, tez czas strasznie napierd#la xDD
Łooo panie, co tu się dzieje?! Just, powiem Ci, że robisz smaka. Czkawka przeciez nigdy nie hcial wywolywac wojny. Czyzby pragnienie ochrony Berk naklonilo go do tego? Zawsze w moich oczach byl takim, ktory za wszelka cene chce pokoju. No ale to jest w filmie...XD
OdpowiedzUsuńBlizniaki sie pogodzily, jak slodko :3 i w ogole ich rozmowa byla taka szczera, az lamalo serce *.*
Ja tez chce takiego brata jak Mieczyk, no ejjj :_:
Chyba nie musze mowic, jak cudne byly slowa Czkawki o Mel ^^ Gdyby mała to uslyszala, pewnie by plakala ze szczescia :D A niedlugo Hiccy i As beda plakac ze szczescia......:D
Nie mam pojecia, co pisac... Dawać mnie te wojne!!! Haha, nie no serio, jestem STRASZNIE ciekawa, jak potocza sie losy Berk.
Z tego, co wiem konczysz bloga. Ile masz zamiar napisac jeszcze rozdzialow? :))
Weny, Just i odpoczynku. A, i oczywiscie GRATULACJE!!! 100 rozdzialow w dwa lata ? (popraw jesli sie myle) i brawo za zdane prawko :))
No to od końca - dzięki i wychodzi jakoś w sumie ponad dwa lata.
UsuńPlanuję jeszcze ostatniego posta i niespodziankę o której wciąż mówię a którą mam już prawie napisaną.
No cóż, Mel to usłyszy jeszcze nie jeden raz więc keep calm xdd a Hicc - cóż myślę że nieco się"nawrócił" po walce z Malgorem, Drago potem z Theodem, igraszkami Heathery i wojną z Gevorgiem. W sumie dużo chłopak przeszedł a ostatnio jeszcze prawie oberwał strzałą w plecy... Poza tym teraz już nie jest tylko on i Szczerbek - musi dbać o As i Mel
Myślałam czy iść zjeść, ale jednak napiszę koma. Nogi mnie bolą straszliwe, więc będzie krótko i sprawnie.
OdpowiedzUsuńKolejne gratki Just <3 100 rozdziałów to nie mało. Dziękuję za twoją pracę kochana, bo jest świetna <3
Jest plan. Plan. Wojna! Wojna! Wojna! 👊 ahhh nie mogę się doczekać ostatecznego starcia między Czkawką i Gevorgiem. Będzie zapewne dużo smoków! Dużo walki! Dużo jeźdźców! Dużo ognia! Dużo strachu! I dużo Albrechta! - co? Uwielbiam tego gościa *.*
Zaraz przypierdoleee Mieczykowi. Dobra, Smarka przeżyłam jak przywalił Hicc'usiowi *bo mu potem oddał*, ale Mieczyk?! Jego zabiję! Jak mógł skrzywdzić mojego kochanego męża?! Mam nadzieję, że Astrid spokojnie pewnej nocy, cichutko się zemści 💖 Albo ja to zrobię!
I co? Wyrobiłam się? Wyrobiłam! Krótko, jak chciałam 👊
~ SuperHero, żonka tego zajebiszczego wodza, który będzie leczył nosek, po spotkaniu z tym idiotą *.*
Wiedziałam że to zareagujesz na ten cios od Mieczyka xdd 👌 to było serio do przewidzenia Hero :* no i gratki, wyrobiłaś się, choć tu obstawiałabym że to u cb niemożliwe xdd
UsuńGratki!!!! Ty piracie drogowy ! ;) Rozdział jak zawsze świetny. Żebyś dalej miała taką zajebiaszczą wenę i uszczęśliwiała nas tym opkiem <3
OdpowiedzUsuńKrólowa szos *-* haha mam nadzieję, wy uszczęśliwiacie mnie o wiele bardziej :33
UsuńCześć!
OdpowiedzUsuńZ racji tego, że czekałam na jakąś cudną rocznicę z napisaniem tego komentarza (lub przez mojego lenia wcześniej go nie napisałam) tak, więc kiedy teraz wybija Ci 100 post to chyba nie będzie lepszej okazji.
Od razu, na wstępie chcę cię ogromnie przeprosić za to, że nie komentowałam prawie w ogóle twojego bloga. Jakoś nigdy nie potrafiłam znaleźć słów, żeby cos o nim napisać. Każdy post wydawał mi się za doskonały na moje słowa. Nie śmiej się, taka prawda i tyle.
Powiem ci tyle, że bardzo długo szukałam bloga o podobnej tematyce, tak dobrze napisanego (pisanego) jak twój. I niestety takowego jeszcze nie znalazłam. I pewnie nie znajdę. Trochę zatem przeraża mnie myśl końca tego bloga. Naprawdę. Bo widzisz, piszesz tak, że nigdy nie ma się dosyć. Cokolwiek byś nie napisała da się w tym wyczuć całą pasję i serce jakie w to wkładasz.
Dziękuję ci za cały twój pomysł. Bardzo podoba mi się to jak opisujesz życie Czkastrid, to życie według filmu trochę "marginesowe". W końcu to blog o nich. Tak czy inaczej, stokroć dziękuje ci za Mel. Uwielbiam ją, taką słodka kruszynkę. czkawka i Astrid podjęli bardzo trudna i nieodwracalna decyzję, ale po rozdziałach można zauważyć, że sobie świetnie radzą i wcale nie żałują tego wyboru. Co oczywiście mnie bardzo mocno cieszy. Najbardziej jednak porwało mnie tu na realność. Bohaterowie mają ponad 20 lat i da się to odczuć. Nie są już dziećmi. Czkawka nie ma tylko szczerbatka, nie ma tylko lotów, nie ma tylko odkrywania nowych lądów. Ma rodzinę, wioskę, ma się na kim skupić i kogo chronić. Astrid jest taką wspaniałą matką dla Mel (Czkawka jest także cudownym ojcem, to nie pozostawia nic do dyskusji). Wydaje mi się bardziej ciepła i delikatna, ale nadal żyje w niej ta wojowniczka. I to się u ciebie ceni. Nie zmieniasz ich o 180 stopni. Oni są nadal tacy jak byli, tylko w wersji starszej, bardziej odpowiedzialnej. Nie zapominajmy też o całej reszcie. Sączysmark i szpadka oraz Mieczyk i Tanya. Dwa śluby, dwa owe szczęśliwe małżeństwa. Czyżby wszystko zaczęło się kształtować we wspaniałe dorosłe życie?
Owszem przed nimi jeszcze wojna z Gevorgiem, ale czy później przyjdą dobre czasy? Znając ciebie, pewnie przyjdą, ale stopniowo, co mi się bardzo podoba. Nic na siłę, akcja nie leci, a ciągnie się (oczywiście w niektórych momentach).
Kurcze nie wiem co miałam ci jeszcze napisać... A , tak! Dziecko Astrid i Czkawki. No, jestem bardzo ciekawa reakcji przyszłych rodziców i siostrzyczki maleństwa. Już się nie mogę doczekać tych łez, uśmiechu i bezgranicznego szczęścia. Należy się bohaterom!
Cóż, czego ci mogę życzyć? Kolejnej setki rozdziałów, więcej takich cudnych pomysłów, czasu i chęci do pisania.
Gratuluję zdania prawka, no i oczywiście tych 100 postów!!!
Gabu21
Jejku, dziękuję ci bardzo, mam nadzieję że te życzenia o kolejnej stówce się spełnią :))
UsuńJejku, naprawdę mnie zadziwiłaś tym komem, myślę że widać tu ogrom mojej pracy którą w to włożyłam żeby postaci były takie same jak w filmach (mnie to bardzo raziło w niektórych blogach gdy postaci były całkiem inne ale mam nadzieję że tu nie miałam tak rażących odchyłów... Czy miałam?? O.o don't matter.
Cóż powiem szczerze że jak zaczęło się rtte to czekałam na hejty dotyczące przede wszystkim postaci Heathery bo w moim opku wprowadza dużo zamieszania, podczas gdy w rtte jest taka super świetna. Nie lubię jej, po prostu ^^ pasowała mi na czarny charakter
Poza tym postać Mel - wut nwm czy tu się nie przedzierają nieco moje ciche marzenia o posiadaniu córki pewnego nią w dalekiej przyszłości ale coś czuję że to może mieć związek xd w każdym razie to było również ryzyko czy ją zaakceptujecie więc cieszę się że tak się stało, no i największy problem - Szczerbatek. Dream Works skupia się bardziej na relacjach Czkawka - Szczerbatek, ja chciałam to obrócić na Czkawka - Astrid, po to powstał ten blog. Dlatego mam nadzieję że nie wkurzacie się o małą ilość wątków o smoku lub o "przedmiotowe" traktowanie Szczerbatka, który pojawia się tak dyskretnie jak tylko możliwe. To tyle. I bardzo dziękuję za tego koma ;)) możliwe że wpłynął on na mój sposób patrzenia na tego bloga
O w rzyć. Albo w dupę. 100 postów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGratulacje!!! Prawko i jubileusz... No no, rzadko się tak zdarza. Fajnie, co?
Mieczyk powinien mocnej przygrzmocić Czkawce. Albo nie, Sączysmarkowi powinien. To by było zabawne!
Zaraz, chwila, to niedługo już finał historii? Ojej, nie wiem czy się cieszyć czy smucić...
Saczysmarkowi przygrzmocił w rtte :v nie chcę kopiować choć to rzeczywiście było świetne... I tak, next będzie ostatni
Usuń