niedziela, 17 kwietnia 2016

Ostateczne Zwycięstwo

   Słońce dopiero budziło się do życia, gdy jeźdźcy zdążyli wyruszyć w podróż. W obłokach powyżej powietrze było dużo chłodniejsze, przez co niektórym doskwierał mróz poranka.
- Grrr - stękał Mieczyk, trzęsąc się na grzbiecie Jota. - Fajny pomysł, Czkawka, pogratulować. Jak będę się prosił o jakieś choróbsko, to przypomnij mi o sobie.
   Czkawka wywrócił oczami. Żałował, że Mieczyk nie może poczuć chłodu metalu przylegającego do ciała w takiej temperaturze, ale go o tym nie powiadomił. Przeczuwał, że jeszcze ma do niego żal o to zamknięcie w Wielkiej Sali z jego siostrą, mimo że Szpadka zdążyła mu już wybaczyć.
- No tak, Mieczyk. - westchnął, skręcając lekko na lewo, by nie musieć krzyczeć do jeźdźca siedzącego na Zębirogu. - Wybacz, nie zaplanowałem pogody na dziś, to jedno mi umknęło.
- Niech Thor ci wybaczy, drogi Czkawko - Mieczyk westchnął ciężko, zapatrzony w dal. Czkawka powstrzymał się od ponownego wywrócenia oczami.
- Astrid, jak się czujesz? - spytał, podlatując bliżej lecącej Iskry. Astrid miała nieco zamroczone spojrzenie, które go jednak nie dziwiło, skoro reszta jeźdźców również wyglądała, jakby domagała się snu. Czkawka jednak chyba bardziej miał na myśli jej dziwne zachowanie, które niepokoiło go coraz bardziej.
   Jeźdźczyni siedziała w siodle owinięta szczelnie futrem, ale mimo to i tak się trzęsła, choć wyraźnie starała się to ukryć.
- Wszystko okej - odparła z lekką chrypą. Czkawka podleciał bliżej i podał jej futro, którym się okrywał.
- Masz, otul się - powiedział, a Astrid przyjęła je bez słowa protestu. Nie wiedział, dlaczego nie chciała pójść do Gothi - czy chodziło o jej dumę, z której znani byli Hoffersonowie, czy o coś innego? Nie potrafił tego zrozumieć, tym bardziej, że Astrid nigdy nie miała oporów przed odwiedzeniem medyczki, gdy potrzebowała pomocy.
   Astrid otuliła się futrem i skupiła na locie, jakby chciała udawać przed Czkawką, że nic jej nie jest. Wodza zaniepokoiło to tylko jeszcze bardziej.
- Czkawka - Sączysmark podleciał bliżej na Hakokle, wyraźnie poirytowany. - Co będzie gdy znajdziemy już Hoodów? Zamierzasz wtedy wymyślić jakiś doskonalszy plan ataku? No nie wiem...
- Nie zamierzam, bo już go mam - odparł Czkawka z cieniem uśmiechu.
- Może nam go zdradzisz, łaskawco? - zagadnął go Sączysmark, krzyżując ręce.
- Nie atakujemy Hoodów - powiedział na głos Czkawka, tak, by usłyszeli go inni. - Skupiamy się na Kruczych Kupcach i tylko na nich, jasne?
- Aaa, taka forma strategii... - powiedział z zadumą Śledzik, drapiąc się po brodzie.
- A dlaczego mamy nie atakować Hoodów? - zapytał Sączysmark, jakby nie chciał odpuścić.
- Może chodzi o jakąś umowę, no nie wiem. Śmierdzi mi to jakimś układem - odparł z zamysłem Mieczyk.
- Trafiłeś w dziesiątkę - pochwalił go Czkawka, czując, że już czas powiedzieć im prawdę. Jeźdźcy spojrzeli na niego ze zdziwieniem, oprócz Astrid, która już wcześniej musiała się domyślać, że coś ukrywa.
   Czkawka odetchnął na głos i pogładził Szczerbatka za uchem.
- Nie powiedziałem wam o czymś jeszcze - wyznał w końcu, czując, że upada w oczach przyjaciół. Miał okropne wyrzuty sumienia, choć doskonale wiedział, że nie mógł postąpić inaczej. - Dwa dni temu był u mnie Gevorg.
- Gevorg? - sapnął z szokiem Śledzik, unosząc ręce. - I nic nam nie powiedziałeś?
- Był bez broni i sam - kontynuował Czkawka. - Prosił mnie o rozmowę.
- I ty go wysłuchałeś? - zapytał ze zdziwieniem Sączysmark. - No biorąc pod uwagę, że mógłby cię no nie wiem... posiekać i wypatroszyć, to był bardzo świetny pomysł.
- Sączysmark, daj mi skończyć - Czkawka przymknął oczy, szukając w głowie resztek cierpliwości. Przeczuwał, że wyznanie prawdy nie będzie łatwe. - Zgodziłem się na rozmowę tylko dlatego, że był ze mną Szczerbatek. Gevorg wyjawił mi, że chce pozbyć się Kruczych Kupców, którzy są dla Hoodów czymś w rodzaju... No nie wiem...
- Wrzodu na nie powiem czym? - zgadła Szpadka, a Czkawka kiwnął głową.
- Tak, dokładnie. - potwierdził krótko. - Gevorg chciał uniezależnić swoich ludzi od Kruczych Kupców, ale nie mógł tego zrobić, ponieważ Kupcy mieli od zawsze przewagę liczebną. Wyjaśnił, że musiał podpalić nasz port, by zdobyć ponownie ich zaufanie, zwłaszcza po tym, jak zgodził się ze mną rozmawiać i polecieć na Szczerbatku.
- Aha, ładne mi podziękowanie - mruknął Sączysmark i Czkawka nie mógł się z nim nie zgodzić. - Czego więc chciał? Przeprosić?
- Niezupełnie - powiedział Czkawka. - Gevorg poprosił mnie bym pomógł mu uwolnić się od Kruczych Kupców, w zamian za co opuści na dobre Archipelag i zostawi nas w spokoju.
- I ty mu uwierzyłeś?! - zapytała ze zdziwieniem Szpadka, przekrzykując wycie wiatru.
- Czkawka, nie obraź się, ale Szpadka ma rację - powiedział łagodnie Śledzik. - Gevorg jest naszym wrogiem, więc równie dobrze mógł to wszystko zmyślić, by zastawić na ciebie pułapkę...
- Na nas - poprawił go z niezadowoleniem Sączysmark.
- Właśnie na tym polega problem - westchnął Czkawka. - Byłem świadkiem czegoś, co w dziejach Wikingów dzieje się bardzo rzadko. Mój ojciec doświadczył tego raz i postąpił słusznie. Jeśli jeden wódz oddaje pokłon innemu, przekazuje mu w ten sposób swój honor i oddanie. Kiedyś jeden wódz, nie pamiętam jego imienia, uklęknął przed moim ojcem i wtedy również prosił go o pomoc. Mój ojciec nawet się wtedy nie zastanawiał...
- Czyli, że Gevorg złożył ci hołd? - zapytała z szokiem Astrid, po raz pierwszy włączając się do dyskusji. Czkawka kiwnął z powagą.
- Hołd wodza... - Śledzik niemal zamarł z podziwu. - To najwierniejszy akt zaufania i oddania w dziejach Wikingów!
- Już o tym wspominałem, Śledzik - Czkawka westchnął ciężko.
- No wiem, no wiem, ale to jest niemal jak...
- Obietnica - dokończył za niego Czkawka. Szczerbatek zerknął na niego, dodając mu otuchy, w końcu jako jedyny wiedział o wszystkim od samego początku. - Obietnica przed bogami. Tak, tak to działa, Śledzik.
- Czyli że mamy rozumieć, że nasze tyłki chronią tylko setki lat tradycji? - zapytał Sączysmark. - Cóż, przekonałeś mnie - mruknął sarkastycznie.
- Co jeśli Gevorg, no nie wiem... Złamie umowę? - zagadnął go Mieczyk, udając zamyślonego.
- Przemyślałem to - odparł Czkawka. - Gevorg prosił o pomoc tylko mnie, a ja obiecałem go wesprzeć. Nie zakazał mi jednak zebrać posiłków, więc nieco się zdziwi, że wspomagają nas Warringowie i Łupieżcy.
- Czyli jednym słowem,- uściśliła Astrid - jeśli Gevorg nam podskoczy, to po prostu będziemy mieli przewagę liczebną?
- Czytasz mi w myślach, skarbie - odparł Czkawka z uśmiechem.
   Wody rozstępowały się przed nimi, ukazując kolejne skały i wybrzeża, które zdołali już ujrzeć kilka razy. Choć ich smoki były niesamowicie szybkie i zręczne, to i tak musiały się sprężyć, by dotrzeć do Gór Kościstych na czas. Czkawka miał tylko nadzieję, że zdołają wypocząć po walce, zamiast wykańczać smoki swoim powrotem do Berk.

   Czas mijał coraz szybciej, wpędzając Czkawkę w coraz większe wątpliwości. Wystarczy tylko, że zabraknie jednego klanu i cały ich plan może się rozsypać - co jeśli jego mama została schwytana i nie przekazała Warringom i Łupieżcom wiadomości? Czy miałby wtedy polegać na hołdzie Gevorga? Nie mógł złamać obietnicy, nawet jeśli miałoby to oznaczać klęskę dla Berk - honor przywódców Wikingów miał to do siebie, że był nieubłagany w tego typu kwestiach. Czkawka nienawidził chwil, gdy był zaganiany w kąt, bez możliwości alternatyw, a to właśnie była taka chwila, gdzie musiał stawić czoła swoim wrogom, na szczęście nie samemu.
   Przypomniał sobie swój szok, gdy Gevorg padł przed nim w Wielkiej Sali na kolana. Wtedy jego umysł oświeciło wspomnienie tej samej sceny, oglądanej oczami pięciolatka, którego ojciec musiał podjąć bardzo ważną decyzję. Hołd można było oddalić, ale było to równoznaczne z utratą honoru. Stoickiem kierowało coś jeszcze i Czkawka pamięta jak przez mgłę wyraz jego groźnych oczu - zaufanie. Nie wiedzieć, kim był ten nowoprzybyły wódz, Stoick uwierzył w jego hołd i nie pomylił się - Czkawka miał nadzieję, że postępując tak jak on nie popełni błędu.
- O! Tam coś jest - zauważył Śledzik, wskazując Czkawce pewien kierunek. Wódz skierował tam swoje spojrzenie i rzeczywiście zauważył dwa wielkie statki, cumujące przy Górach Kościstych. Czyli Gevorg się nie mylił, podając mu położenie swoich ludzi...
   Dokoła nich rozciągała się gęsta mgła, która pozwoliła Czkawce wpaść na pomysł.
- Dobra, zajmijcie pozycję, - poinstruował przyjaciół. - Musimy wzbić się wyżej w tę mgłę i zbadać położenie Warringów i Łupieżcow, zanim zaatakujemy.
- O ile Warringowie gdzieś tu w ogóle są... - mruknął Sączysmark, rozglądając się w siodle. - Nie lepiej na nich poczekać?
- Widzę łodzie Łupieżców - oznajmił Czkawka, zaglądając przez swoją lupę. - Przybliżmy się do nich, muszę pomówić z Albrechtem.
- Czyli że pozycja i lot u góry, czy cel - Albrecht? - zapytał zezłoszczony Sączysmark.
- Lecimy górą, w pozycji, w kierunku Albrechta - odparł Czkawka z szerokim uśmiechem, który nie do końca ukazywał jego emocje.
- Tak, jasne, wybacz, że nie zrozumiałem za pierwszym razem - mruknął pod nosem Sączysmark, ale posłusznie podążył za jeźdźcem i Szczerbatkiem.
   Jeźdźcy najpierw wzbili się do lotu w gęstą mgłę według zamierzeń Czkawki, po czym odnaleźli łodzie Łupieżców ponownie i wylądowali na ich statkach, mając nadzieję, że Kruczy Kupcy ani reszta Hoodów ich nie zauważą. Łupieżcy zareagowali początkowo przerażeniem i przygotowaniem do ataku na widok smoków, ale szybko odrzucili swoją broń, poznając Czkawkę i jego Nocną Furię. Choć ich sojusz był najdłuższy, to nie zmieniało to faktu, że Łupieżcy wciąż nie ufali smokom i zachowywali się w ich obecności dość czujnie.
   Czkawka zszedł ze Szczerbatka i podszedł do Astrid, chcąc jej pomóc, jednak nie było to potrzebne, bo jeźdźczyni ześlizgnęła się z niego sprawnie, trzymając w dłoni swój topór.
- Czkawka - ich uszu dobiegł znajomy głos Albrechta. - Dawno się nie widzieliśmy, przyjacielu.
   Albrecht zmienił się, odkąd Czkawka widział go po raz ostatni - jego ciemne włosy i broda wyglądały jak przyprószone śniegiem, będące w rzeczywistości starczą siwizną, choć nic z jego groźnego spojrzenia nie zmieniło się, odkąd on i Stoick powrócili do rozejmu podczas walki z Berserkami.
- Mnie również dobrze ciebie widzieć, Albrechcie - odparł uprzejmie Czkawka, biorąc Astrid za rękę. - Szkoda, że w takich okolicznościach.
   Albrecht zmierzył z uśmiechem splecione dłonie obu jeźdźców i zaśmiał się.
- Wybacz, że nie wysłałem wam gratulacji, ale nie przepadam za smocza pocztą - powiedział, podchodząc do wodza. Mimo iż Czkawka widział go po raz ostatni ponad dziesięć lat temu, to Wiking wciąż przewyższał go masą i wzrostem, choć zapewne nie zręcznością. - Poza tym po śmierci Stoicka... Cóż, nie zrozum mnie źle, mój młody przyjacielu, ale twój ojciec był dla mnie przyjacielem i oddanym druhem, dlatego Berk już na zawsze będzie mi o nim przypominało. - mówiąc to, podrapał się po głowie ze wstydem, jakby chciał usprawiedliwić swój brak obecności na przyjaznej mu wyspie.
- Kiedy dotarła do was moja mama? - zapytał zamiast tego Czkawka, zastanawiając się, czy Valka znajduje się daleko stąd.
- Wczoraj o poranku - odparł Albrecht. - Muszę ci powiedzieć, że chyba wiem, za co Stoick ją tak polubił, ma nie lada charakterek. Tak czy siak, chyba zdążyłem jej już wybaczyć tą ranną pobudkę, choć nie lubię wstawać tak wcześnie, nawet jeśli szykuję się do bitwy.
   Czkawka zmarszczył brwi. Skoro jego mama wczorajszego poranka zdążyła już powiadomić Łupieżców, oznaczałoby to, że przed południem musiałaby wyruszyć do Warringów. Dlaczego więc jeszcze jej tu nie było? Co się z nią stało?
- Dobrze więc, przekazała wam wszystkie istotne informacje? - zapytał zamiast tego. Jeźdźcy dalej siedzieli w siodłach, czekając na zakończenie rozmów między dwojgiem wodzów.
- Mamy nie atakować Hoodów, tylko Kruczych Kupców - odparł Albrecht, kiwając głową. - Zaatakujemy od linii bocznej, wy od frontu.
- Doskonale - przytaknął Czkawka z lekkim uśmiechem. - Podpłyńcie jak najbliżej, sprawdzę, czy Orgah i Warringowie zdołali tu dotrzeć.
   Mówiąc to, podbiegł do Szczerbatka i wskoczył na siodło, Astrid zrobiła to samo. Uwadze Czkawki nie uszło, że jeźdźczyni bardzo dobrze współpracowała z Nocną Furią, jakby rozumiały się bez słów, choć przyznał, że nie wierzył w to, że jego ukochana jeszcze kiedykolwiek znajdzie pokrewną duszę w jakimkolwiek smoku.
- Nie daj im się, Czkawka - odparł Albrecht i zamachał im, gdy wystartowali do lotu.
   Jeździec wyruszył w przeciwnym kierunku do tego, z którego przylecieli, chcąc okrążyć wyspę dokoła i odwiedzić Warringów, o ile zdołali tu dopłynąć. Zanim jednak na dobre okrążyli góry, kunsztowne statki Orgah pojawiły się przed nimi, schowane przed statkami Hoodów za wybrzeżem.
- Tak - ucieszył się Czkawka, widząc swojego kolejnego sojusznika. Reszta jeźdźców także wykrzyknęła z radością, machając do Warringów. Na dziobie jednego ze statków stała sama Orgah w złotej zbroi. Czkawka pomachał jej i wskazał kierunek, w którym cumowali Hoodowie.
   Wódz jednak rozejrzał się, ale nie dostrzegł żadnych  śladów wielkich skrzydeł Chmuroskoka, jakie by w tym miejscu chciał zobaczyć. Więc co z Valką? Astrid od razu podchwyciła jego spojrzenie i zrozumiała, o co chodzi.
- Może musiała się ukryć, by Hoodowie jej nie zobaczyli - zaproponowała, starając się uspokoić swojego męża. Czkawka westchnął ciężko.
- Na to wygląda. - powiedział, po czym machnął ręką do reszty jeźdźców. - Chodźcie, zaatakujemy od frontu.
- I to rozumiem! - wykrzyknął Sączysmark, zachwycony tym pomysłem. - Wreszcie coś dla nas.
   Czkawka policzył statki Hoodów i od razu strach przeszył jego serce. Z tego, co pamiętał, Hoodowie i Kruczy Kupcy mieli dwa statki. Teraz jednak przed nimi rozciągały się trzy duże jachty, mogące pomieścić setki ludzi. Prawdopodobieństwo ich wygranej wciąż było bardzo duże, ale jeśli Hoodowie okażą się sprzeciwić, Czkawka może mieć duży problem.
   Jeźdźcy pognali wprost w kierunku Hoodów wyłaniając się z mgły, a jeden z Hoodów zadął w róg. Bliźniacy jednak dolecieli do niego i wywołali eksplozję, która pognała instrument w odmęty fal.
- Tak! - wykrzyknęli, przybijając sobie piątki. Kruczy Kupcy jednak zaczęli się wysypywać z burt, jakby jeden sygnał rogu był dla nich wystarczający. Czkawka widział ich jednolite kubraki z dziwnymi symbolami, które napawały go obrzydzeniem i gniewem. Łucznicy zajęli miejsca i zaczęli strzelać do nich ze swoich łuków, jakby byli kaczkami. Bliźniacy stęknęli tylko i w ostatniej chwili zdołali schować się za burtą, płynąc w kierunku dziobu.
   Czkawka i Szczerbatek wystrzelili w ich kierunku, wiedząc, że jeśli bliźniaki się wychylą, to strzały Kruczych Kupców ich dosiądą. Zanim jednak zdążył zareagować, tuż przed ich nosem przeleciała Iskra, strzelając wściekle plazmą w pierwszy szereg Kupców. Łucznicy krzyknęli i padli na ziemie, albo sparaliżowani plazmą, albo przerażeni tym nagłym atakiem. Zanim jednak zdołali celować w Iskrę, Nocna Furia oddaliła się do kolejnego jachtu, obdarzając łuczników kolejnymi wystrzałami. Szczerbatek ryknął z radością, widząc jak doskonale radzi sobie jego druga połówka.
- Świetnie! - krzyknął Czkawka. - To co, Mordko, teraz my? - spytał i oboje ruszyli w kierunku łodzi Kruczych Kupców, na której zbierali się wszyscy wojownicy.
   Gdy przelatywali obok Hoodów, nagle znikąd pojawił się Gevorg i stanął na czubku swojego okrętu. Bez wątpienia zauważył Czkawkę, bo uniósł do góry rękę, a jego ludzie przestali strzelać. Czkawka odetchnął ledwie zauważalnie z ulgą, po czym strzelił do dwóch Kruczych Kupców, którzy spadli do wody, ustrzeleni przez Szczerbatka. Natychmiast z lewej strony dobili do nich Warringowie, a strzelcy Orgah zaczęli zasypywać Kupców gradem strzał. Kruczy Kupcy jednak ku zdziwieniu Czkawki nawet nie myśleli o odwrocie, ale brnęli ze swoimi pokracznymi tarczami w sam środek tej burzy strzał. Jeździec zamarł w szoku, widząc, że tarcze Kupców błyszczą się Gronkielowym Żelazem.
   Łupieżcy natomiast dobili do okrętu Hoodów, jako ostatni, po czym połączyli dwa statki, przygotowując się do abordażu. Gevorg wydał rozkazy swoim ludziom, a oni w mig zaczęli wspierać Łupieżców, pomagając im dostać się na ich burtę, z której ustrzelenie Kupca byłoby dużo łatwiejsze.
   Jeden z Kupców wykrzyknął coś potężnym głosem i zaczął wskazywać na Gevorga, a reszta poszła za nim. Kruczy Kupcy zarzucili sobie tarcze na plecy, przy czym wyglądali jak szare żółwie, i zaczęli strzelać do swoich byłych sojuszników, jednocześnie obrywając w plecy strzałami Warringów. Sączysmark przeleciał między okrętami Hoodów i Kruczych Kupców na płonącym wściekle Hakokle i przyjął większość strzał na siebie. Czkawka w normalnych okolicznościach byłby przerażony, widząc brawurową obronę przyjaciela gdyby nie to, że Hakokieł miał na grzbiecie zbroję podarowaną mu przez Hassę i że większość strzał, które otrzymywał, zapalały się, zanim dosięgały celu.
   Kruczy Kupcy jednak wyskakiwali ze swoich siedzib i zajmowali puste jeszcze pola burt, zasypując strzałami wszystkie kierunki, jakie mogli. Ich strzelanie było dużo niebezpieczniejsze - mieli brutalną zdolność trafiania w swoje cele. Jeźdźcy musieli bardzo uważać, by groty nie trafiły w smoki.
- Czkawka, skąd oni mają tyle strzał?! - zawołał spanikowany Śledzik. Czkawka pokręcił głową, wyraźnie zaniepokojony tym faktem.
   Nagle jedna ze strzał trafiła w Iskrę, przelatującą nad statkiem Hoodów, a smoczyca  zawahała się i kłapnęła zębami, czując ból w zranionym skrzydle.
- Astrid! - krzyknął Czkawka, pędząc w kierunku opadającej smoczycy.
   Astrid krzyknęła i spadła z siodła, unosząc się nieco nad smoczycą, która machała mocno swoimi ogromnymi skrzydłami. Szczerbatek podleciał błyskawicznie i złapał Astrid, zanim naprawdę ryzykowała upadkiem. Iskra zdążyła złapać wysokość i wyratowała się przed upadkiem, po czym odleciała w stronę góry, by zrehabilitować rany.
   Czkawka objął swoją ukochaną, jakby bał się, że zaraz poleci za smoczycą.
- W porządku? - spytał ją z troską, a Astrid kiwnęła stanowczo głową, choć wciąż jej oddech był nierówny i przerywany.
   Nagle jej spojrzenie się zmieniło. Złapała Czkawkę za ramię i wskazała na górę, unoszącą się nad tymi wszystkimi okrętami.
- Patrz! - powiedziała z szokiem. Czkawka podążył za jej wzrokiem i zauważył nieskończoną liczbę łuczników, skrytych za liśćmi i gałęziami rosnących w górach drzew. Z gęstwin wystawały tylko krótkie łuki o zaokrąglonych brzegach. Czkawka rozpoznał bez przeszkód tę broń.
- To Heathera - zawołał, ruszając w kierunku sojuszników.
   Rzeczywiście, Heathera stała na czele grupy, wskazując łucznikom cel. Ich strzały padały na Kruczych Kupców z niewiarygodną prędkością, przecinając powietrze. Kolejni Kupcy padali od gromu tych strzał, a pozostali biegali w popłochu, porzucając własne łuki. Łupieżcy nawet nie musieli przystępować do ataku - siły Warringów i Damorów były wystarczające, by odebrać Kruczym Kupcom szansę na odwet.
- Udało się - wykrzyknęła Astrid, przytulając się do Czkawki. Sączysmark i Śledzik zabezpieczali Hoodów, którzy patrzyli z radością na zagładę swoich wrogów. Czkawka nie wierzył, że wszystko poszło zgodnie z planem, póki nie ujrzał Chmuroskoka, szybującego ponad Damorami.




 Epilog:

   Czkawka siedział samotnie na klifach, myśląc o wczorajszym dniu. Gevorg dotrzymał swojej obietnicy i zabrał swoich ludzi w głąb morza, by zniknąć już na zawsze z powierzchni Archipelagu. Jeździec czuł ulgę, że Hoodowie już nigdy nie wkroczą w ich życie powtórnie. Po powrocie Wandale świętowali hucznie zwycięstwo jeźdźców, ucztując w Wielkiej Sali. Całą noc trwały śpiewy i tańce, a nazajutrz tylko niektórzy powrócili do pracy. Czkawka wybył z domu wczesnym rankiem, czując, że potrzebuje samotności. Musiał przemyśleć kilka spraw dotyczących przyszłości, a nie chciał dręczyć kogokolwiek swoimi przemyśleniami.
   Czuł dumę ze swojej decyzji i z tego, że postanowił iść w ślady ojca. Ostrożniejsi wodzowie pewnie odrzuciliby propozycję Gevorga na jego miejscu, ale on czuł, że to dobra decyzja i całe szczęście się nie zawiódł.
- Towarzystwo już ci przeszkadza? - usłyszał słodki głos za swoimi plecami, którego nie mógł pomylić z niczym innym. Obrócił się i ujrzał Astrid, spacerującą wolnym krokiem po miękkiej trawie. Jej włosy rozwiewał ranny wiatr, który ostatnio coraz częściej nawiedzał Berk.
- Twoje nigdy - odparł z wyraźnym uśmiechem. Astrid przysiadła obok niego na trawie i zapatrzyła się w błękit mórz przed nimi.
   Wiatr szumiał wolno, swobodnie, rozczesując włosy Astrid i gładząc je swoją delikatną, subtelną dłonią. Czkawka objął ją ramieniem i położył głowę na jej ramieniu, wdychając morski zapach swojej ukochanej.
- Gevorg chyba nie był zdziwiony tym, że wezwałeś swoich sojuszników - zauważyła Astrid, splatając mu włosy w ciasne warkoczyki. - Wyglądało to tak, jakby specjalnie wezwał ciebie, wiedząc, że Kruczych Kupców będzie od nas więcej - powiedziała spiętym głosem.
- Uważasz, że to była pułapka? - zapytał Czkawka, siadając prosto.
- Wydaje mi się to dziwne - przyznała Astrid. - Nie kiwnął palcem, gdy atakowaliśmy Kruczych Kupców. Tak jakby czekał aż...
- Aż się wzajemnie powybijamy? - dokończył za nią Czkawka. Jeźdźczyni spojrzała mu w oczy i przytaknęła ruchem głowy.
- To już nieważne - odpowiedział Czkawka, głaszcząc ją po włosach. - Ważne, że są już daleko i że nic nam nie zrobią.
   Mówiąc to nachylił się i pocałował ją w zgięcie szyi. Astrid uśmiechnęła się lekko.
- Jak się czujesz? - zapytał jeździec, splatając ze sobą ich dłonie. - Byłaś u Gothi?
   Astrid nagle spoważniała i spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. Czkawka poczuł, że zaczyna się obawiać o swoją ukochaną. Ta mina nie należała do jednej z jego ulubionych.
- Wiesz... - zaczęła, a jeździec od razu poznał odpowiedź po jej minie.
- Czyli nie? - spytał niecierpliwie, a Astrid skrzywiła się lekko. Czkawka westchnął z troską - Astrid, może to ważne...
- Nie miałam kiedy pójść do Gothi - powiedziała w obronie. - Potrzebowałeś mnie tam, poza tym Berk było zagrożone. Nie mogłam...
- Astrid, co ty wygadujesz? - zapytał Czkawka, nie wiedząc, co sytuacja Berk ma wspólnego z jej zdrowiem. Astrid natomiast tylko wywróciła oczami i wstała, otrzepując się z trawy.
- W takim razie, jeżeli tak ci na tym zależy możemy pójść teraz - powiedziała z niezadowoleniem. Czkawka bez słowa protestu wstał i chwycił ją za rękę.
   Lot do Gothi trwał bardzo krótko, a w czasie drogi ani jedno z nich się nie odezwało. Astrid miała dość obojętną minę, zaś Czkawka cały czas zastanawiał się, o co chodzi jego ukochanej. Czemu broniła się przed pójściem do Gothi, mówiąc o zagrożeniu ich wyspy. Co prawda była dobrym celem dla ich wrogów jako żona wodza, ale to czy poszłaby do medyczki czy nie, nie miałoby żadnego znaczenia, tym bardziej, że chatka Gothi była położona w bezpiecznym miejscu, nad wyspą.
   Gdy Czkawka i Astrid weszli do środka, zastali akurat Śledzika, spisującego coś w swoim notatniku.
- O, cześć wam - przywitał się wesoło.
- Cześć, Śledzik - odparł Czkawka, odstawiając swoje myśli na bok. - Planujesz coś?
- No tak jakby - powiedział Wiking, ściskając w swoich pulchnych palcach węgiel. - Gothi pokończyły się medykamenty i muszę lecieć, załatwić je od Flisaków. Potrzebujecie czegoś?
- Nie raczej nie - odpowiedziała Astrid z szczerym uśmiechem. - Dzięki.
  Gothi siedziała na stołku i patrzyła na jeźdźców z powagą. Czkawka zastanawiał się, czy kiedykolwiek widział ją uśmiechniętą i od razu domyślił się odpowiedzi.
- A wy co tu robicie? - spytał Śledzik z zaciekawieniem.
- Astrid ostatnio źle się czuje - odparł Czkawka, wskazując na swoją wybrankę, która tylko wywróciła oczami.
- Nie jest ze mną tak znowu źle - odpowiedziała, krzyżując pewnie ręce. - Trzymam się.
- No, na razie - mruknął Czkawka, a jeźdźczyni pokazała mu język.
   Przerwał im dźwięk pisania Gothi po podłodze pokrytej piaskiem. Śledzik położył swój notes i zapatrzył się w krzywe runy, pisane przez medyczkę.
- Gothi pyta o objawy - przetłumaczył Śledzik spokojnym głosem.
- Omdlenie, bóle głowy... - zaczął wyliczać Czkawka, ale Astrid szybko mu przerwała.
- Nudności, senność... - dodała znudzonym głosem, jakby sprawa dotyczyła czegoś błahego.
    Gothi zeskoczyła ze swojego stołka i podeszłą do Astrid. Ujęła jej twarz w wolną dłoń i przyjrzała się jej dokładnie, zwłaszcza jej oczom. Czkawka przystanął obok Śledzika, niepewny tego, jaki może być wynik badań wieszczki.
- Myślisz, że to jakiś wirus? - zapytał Śledzik, zaglądając do swojego notatnika i natychmiast oberwał z głowę laską Gothi. - Auuu! - wrzasnął, gładząc ręką obolałe miejsce. - Przecież tylko zgaduję!
   Gothi wywróciła oczami i pokręciła głową.
- No więc? - zapytała Astrid dość niepewnie, jakby ostatnia śmiałość uszła z niej wraz z obrazem miny medyczki. Chyba dopiero teraz zaczynała przejmować się swoim stanem zdrowia.
   Staruszka nachyliła się i zaczęła coś pisać na podłodze. Śledzik zaczął czytać, ale zanim skończył, węgiel wypadł z jego rąk i potoczył się po podłodze.
- Jesteś pewna? - zapytał z szokiem, wpatrując się w runy. - Nie... nie pomyliłaś się?
- Śledzik mógłbyś się podzielić z nami tą informacją ? - poprosił go grzecznie Czkawka, choć prawdę powiedziawszy zaczynał tracić już cierpliwość.
   Śledzik jednak zasłonił usta dłonią i wpatrywał się w Astrid dziwnym wzrokiem. Gothi uśmiechnęła się lekko i podeszła do jeźdźczyni, po czym położyła ostrożnie rękę na jej brzuchu, tym samym odpowiadając na wszystkie pytania.




Jejku, dziękuje Wam bardzo za te niesamowite dwa lata *-* jesteście najlepsi i jestem naprawdę przeszczęśliwa, że was mam <3 Kurcze, czekałam na ten moment, a teraz nie wiem, co mam powiedzieć. Dziękuję przede wszystkim SuperHero*-* , KeepCalm , Avis , Smile. , My Passion My Life , Toudi'emu , Piwoni  i wszystkim pozostałym którzy choć raz zamieścili komentarz pod moimi postami :)

Również chciałabym podziękować tym, dzięki którym wchodząc na blogera i widząc po 100-150 wejść dziennie nie jestem tym wcale zdziwiona - czyli Wam, drodzy czytelnicy :))

To na tym blogu zaczęła się przygoda z moim pisaniem, co zresztą widać, gdy tylko porówna się dajmy na to pierwszy i ostatni post, w tym czasie zarówno ja jak i reszta przyjaciół z Berk dorosła, zmieniła się.

 Mam nadzieję, że ta przygoda będzie trwała jak najdłużej - nie żegnam się jeszcze bo za tydzień, w sobotę oczekujcie niespodzianki, o której Wam już co nieco wspominałam :))

Wszystkiego dobrego, Wasza kochana Just Dreamie :*

25 komentarzy:

  1. JEZU DZIEWCZYNO RYCZĘ!
    ZNOWU PRZEZ CIEBIE RYCZĘ!
    JEJU!!! To ja chcę podziękować tobie! Za to, że byłaś tutaj i pisałaś dla nas wszystkich ^^
    Jesteś najlepsza, a jako, że po prostu nie mogę opanować emocji, zostawiam ci na razie tylko to ;D Potem, gdy już "dojdę do siebie" postaram się coś napisać ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha ;D ja prawie płakałam jak to pisałam do was więc...

      Usuń
    2. Jeżeli chodzi o rozdział, to naprawdę chyba nie mam co powiedzieć. Był tak świetny, że nie da się opisać. nic dodać, nic ująć.

      Ale chciałabym ci podziękować :) Za to, że byłaś tutaj z nami, pisałaś dla nas wszystkich.
      Dziękuję za;
      - każdą rozkminę, którą prowadziłam, żeby dowiedzieć się, co wydarzy się w kolejnym rozdziale
      - każdy uśmiech, który pojawiał się na mojej twarzy kiedy czytałam rozdziały
      - każdą łzę, która spływała po moim policzku podczas czytania
      - te wszystkie słodkie sceny z Czkawką i As, ale nie tylko z nimi ;)
      - Mel, która jest tak przesłodka, że po prostu nwm *o*
      - Szpadkę i Sączysmarka bo są awwww *.*
      - Mieczyka i Tanye bo również są awwwww ;D
      - Śledzika, który wspierał wszystkich ^^
      - młodzików! haha xd
      - małe smoczki ;3
      - Valkę *o*
      - i za to, że po prostu jesteś <3

      Piszesz świetnie i my wszyscy doskonale o tym wiemy ^^ Osiągnęłaś wielki sukces, patrząc na ilość osób czytających twojego bloga i komentujących ;D
      Cóż, ja też jeszcze się z tobą nie żegnam, bo w końcu masz jeszcze cudowne opko o W6 i niespodziankę dla nas! ;)
      A teraz mówię po prostu, do zobaczenia słońce! ;***

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję Avis za miłe słowa :) <3

      Usuń
    4. Nie ma za co ^^ Kocham Cię ;** <3

      Usuń
    5. Jesteś wspaniała Just Dreamie
      Proszę zrób więcej tego wszystkiego plis ale o Hiccstricie i o Mel bo zaczęłaś pisać o Mel a od dawna żadne filmiki się tam nie pojawiają tym jestem na serio zawiedziona proszę zrób więcej tych.rozdziałòw bo skończyło się na tym że mel rozmawiała z Robinem i rozmowe uslyszala Astrid i co dalej? Zastanawiam się cały czas czy... Będzie rozmowa matka z córką, może kolejna walka z Dagurem i finish wandali nie wiem ale cały czas o tym myślę!!! Zrób więcej o wiele więcej plis
      Pozdrawiam
      Kaszka_xD

      Usuń
    6. Sorki że piszę z animowanego konta ale wolę tak i nie pamiętam hasla do konta google i wogule wiec myśle że mi to wybaczysz.
      Pozdrawiam
      Kaszka_xD

      Usuń
  2. Zamknęłam się w toalecie, żeby nikt nie widział jak ryczę. Ja po prostu nie mogę się ogarnąć. Ten blog był (i zawsze będzie ) dla mnie czymś niesamowitym i będzie dla mnie mega inspiracją. Nie mogę uwierzyć, że koniec. Że te dwa lata minęły jak z bicza strzelił... Gdybyś mnie teraz widziała pewnie byś padła :')
    Czytając ten rozdział, trzęsły mi się ręce ( nadal się trzęse ). Pociągam nosem i wycieram coraz to nowsze łzy... Just, mam nadzieję, że jesteś świadoma tego, że ta historia była częścią naszego, jakże ciekawego, życia... Nie mogę uwierzyć...

    Przechodząc do opisanej bitwy. Miałaś rację, mówiąc, że będziemy zaskoczone. Bitwa trzymała w napięciu,serce tak łomotało, nawet z nerwów chciało mi się wymiotować :/ Taka akcja,człowieku ! Heathera... skąd ona o tym wiedziała? Już myślałam, że będzie z Kupcami, bo chciała się zemścić na Czkawce... Ale jednak widać, że już nie chowa urazu- a bólu to inna bajka :P
    Rozmowa jeźdźców nieco poprawiła mi humor, zwłaszcza sarkazmy Smarka ^^

    A teraz to,na co każdy czekał. Słodkie hiccstrid i życie staje się piękniejsze, nieprawdaż ? Ich krótka rozmowa i potem wspólna wizyta u Gothi. Po raz kolejny pokazujesz, jak bardzo Czkawka kocha Astrid. Drobne gesty, ciągłe zamartwianie się o nią... Oni są po prostu cudowni,jak cała opisana historia Twoją ręką. Nieliczni mają takie wspaniałe pomysły na bloga. Kształcisz się cały czas i szczerze mówiąc, można brać z Ciebie przykład. ;)
    A wracając, szkoda, że nie opisałaś reakcji Czkawki i As, ale po co mamy wyobraźnię ? :D

    Kończąc komentarz, ściskam Cię mocno, Just i dziękuję za te dwa lata pracy dla nas. Za to, ile dla nas poświęciłaś i za to, że dawałaś z siebie maximum. Możemy być Ci wdzięczni za to wszystko :)

    I już na koniec- z miłą chęcią będę wracać do tego bloga, którym żyłam, że pozwolę sobie tak to ująć. Jesteś cudowna, Just. Życzę Ci weny i pomysłu oraz chęci na tę " niespodziankę " :D

    Ps. Wisisz mi 30 gr za paczkę chusteczek :P ^^


    Kocham !!! ❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weźcie bo ja też się rozklejam :')))) starałam się ubrać relację Hiccstrid jak najpełniej i jak najdelikatniej bo zauważyłam że im mniej miłości tym więcej romantyzmu a tu udało mi się połączyć i jedno i drugie :)) kocham Was bardzo mocno i zabiłyście mi teraz takiego klina że po prostu ja wam dam!

      A co do ostatniego fragmentu - specjalnie nie opisywałam reakcji Czkawki by zadziałać na waszą wyobraźnię, a jednocześnie nie chciałam żeby to było takie oklepane - łał, będę ojcem i wgl... Chciałam uchwycić w tej scenie to wszystko co było konieczne i mam nadzieję że mi się to udało :) Jak się tylko spotkamy to ci zapłacę, nie martw się złociutka ;* :D

      Usuń
  3. Nie wiem, co powiedzieć. Na serio, nie wiem. Ani nie jestem zaskoczona, szczęśliwa, zła... Nie wiem co się ze mną dzieje. :O

    Może zamiast wypowiadania się o treści, powiem, że zdziwiłam się tym, że Gevorg złożył hołd Czkawce. Takie to woow *.* I razem pokonali tych głupich Kupców.

    Już wiem dlaczego nie umiem nic powiedzieć. Twój blog kończy się happy endem. Tak, a ja nie przywykłam do happy endu. Zawsze w każdym blogu jaki czytałam o httyd było coś złego. To As umarła, to Czkawka odleciał, to znowu odejście... Może jeszcze Smile miała happy, ale to i tak inaczej, bo Hiccstrid się rozpadło, żeby później złączyć. Dlatego jestem taka nie wiadomo jaka. Nie wiem czego oczekiwałam... Może jakieś śmierci? W sumie to czekałam kiedy tylko napiszesz, że Valka nie żyje, albo coś tam się stało innym... Potrzebuję rozlewu krwi... nie jest już ze mną całkiem dobrze...

    Ale pomijając moje pierdolenie o niczym, jeszcze raz powiem, że dziękuję ci za twoją pracę. Mi nie musisz dziękować, to była szczera przyjemność śledzić losy Berk z twojej wyobraźni :* Jestem z ciebie dumna, brawo Just <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardziej pozytywna niż się wydaje i - choć ogl krwi i scen bitewnych, mordowania itd mnie nie rusza, jednak wolę szczęśliwe zakończenia - to taka mała magia w moim życiu. Zawsze kiedyś kończy się dobrze, mimo że były różne sytuacje. I bardzo dziękuję że byliście ze mną przez tą całą podróż. Nie zapomnę tego <3

      Usuń
  4. A ja się pytałam, pytałam się: czy to już koniec? Naprawdę??? No cóż, kiedyś musiał nadejść, ale wiesz... *płacze*
    Dziękuję za możliwość zobaczenia ciekawej historii. Będzie mi jej brakować, ale...
    Halo, są jeszcze inne blogi! Wielka szóstka, mam nadzieję, że teraz, porządnie (w ogóle) zaczniesz pisać opowieść o Eragonie. Chcę jej, pragnę, a mówiłaś, że dasz!
    I teraz pytanko: ten hołd Gevorga miał nawiązywać do hołdu pruskiego?
    Piwo
    P.S.: Skoro można w miarę przeklinać, to powiem tyle.
    To było zajebiste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czej, chwila, jaka niespodzianka??? Czy ja coś przeoczyłam? Co??? Oświećcie mnie...
      I dziękuję za wspomnienie o mnie w komentarzach. Miłe to!

      Usuń
    2. Nie ma za co, Piwonia ;)) tak, będzie jeszcze niespodzianka, zapraszam :))

      Usuń
    3. Ale kiedy byłą o tym wzmianka? Nie wiem gdzie przeoczyłam

      Usuń
    4. Myślę że gdzieś w poprzednich komach gdy z wami pisałam, poza tym z niektórymi z was jestem w stałym kontakcie także oni są na pewno powiadomieni :))

      Usuń
  5. hmm dawno tu nie komentowałem mam nadzieje że mi to wybaczysz... Epilog genialny tak jak cała ta historia, za samo to jak długo to ciągniesz i jak długie jest to opko należą ci się ukłony mam nadzieje że będziesz jeszcze długo tworzyć i pozdro jesteś najlepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i jeśli zaczniesz pisać o eragonie to będe płakał ze szczęścia bo akurat znowu go czytam i niema żadnej fajnej kontynuacji (a przynajmniej żadna mi się nie spodobała).

      Usuń
    2. Zastanawiam się nad Eragonem, cóż nie mam pojęcia jak się za to zabrać bo nie mam pomysłu :/

      Usuń
  6. Super mega extra koniec! Ryczę <3 Ten blog jest zdecydowanie najlepszym jaki czytałam. Będzie mi tego brakować ale jest to bardzo zarąbisty kkoniec tej historii. Dziękuję za wszystkie posty które napisałaś i napiszesz. Były i będą genialne. Weny na innych blogach Just !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana że tak twierdzisz :33 normalnie serducho rośnie jak się to czyta

      Usuń
  7. Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!😁😁😁😁😁😁😁😁 leże na łużku i czytam jestem przy fragmęcie "- Myślisz, że to jakiś wirus? - zapytał Śledzik, zaglądając do swojego notatnika i natychmiast oberwał z głowę laską Gothi." nagle coś mi zaśfitało wracam do objawów, czytam, przecież Astrid jest w ciaży- myślę- wszystko pasuje. Czytam dalej- nie muliłam się. Ręce mi się trzęsą i ledwo napisałam ten kom. Owszem jesteś emocjonalną sadystką ale kocham cię, cię i te opowiadanie❤❤❤💜💜💜💙💙💙

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego to się skończyło?? To było takie świetne

    OdpowiedzUsuń
  9. Błagam pisz po tym jak Astrid jest w ciąży 😘 BŁAGAM !!!!!!

    OdpowiedzUsuń