czwartek, 3 września 2015

Siła serc

   Berk nabrało tempa po wyjeździe Hoodów. Każdy mówił teraz o Czkawce i o tym, jak sprytnie załatwił sprawę sojuszu. Nikt jednak z wyjątkiem jeźdźców nie mówił o propozycji danej Czkawce przez Gevorga z jednego powodu - ten temat nie był zbyt ciekawy, żeby się nim zajmować. Poza tym jeszcze nie znali decyzji swojego wodza.
- Witaj, Hassa - powiedział Czkawka, wchodząc do kuźni. Kowal już od rana pracował, więc nic dziwnego, że koło południa wyglądał na nieźle zmachanego.
- Och, cześć, Czkawka - odparł tamten. - Właśnie już kończę.
   Hassa był cały brudny z sadzy, nawet jego jasną twarz pokrywał czarny pył. Blond włosy wystawały spod zgrabnego hełmu, jakby chciały uciec do nieco czystszych miejsc. Czkawka z uśmiechem przypomniał sobie czasy, gdy sam był czeladnikiem i doskonale wiedział, że doczyszczenie zabrudzonej skóry wymagało sporo wysiłku.
- Nie spiesz się. Dobrze wiesz, że wolę poświęcić na coś więcej czasu, jeśli jest taka potrzeba. - powiedział Czkawka. Szczerbatek zaglądał przez drzwi kuźni, nie mogąc wejść za jeźdźcem. Hassa wciąż miał jednak opory przed smokami, dlatego też Maruda został przeniesiony do innej rodziny Wikingów. Czkawka odwiedza go co jakiś czas i wie, że smokowi bardzo podoba się nowe lokum, ale naturalnie tęskni za Pyskaczem. Jak i całe Berk.
- Tak, tak. Astrid mi mówiła, że jesteś dokładny... - zaczął Hassa, polerując małe, błyszczące bryłki srebra.
- Nie mówiłeś jej nic? - zapytał Czkawka z przestrachem. Hassa pokręcił od razu głową.
- Może i jubiler ze mnie dość kiepski, ale umiem trzymać język za zębami - mruknął. - Będą gotowe za jakąś godzinę.
- Świetnie - Czkawka był uradowany swoją niespodzianką. Miał nadzieję, że Astrid niczego się nie domyśli, choć wiedział też, że na pewno pozna po nim, jak bardzo jest podekscytowany.
   Kolejne godziny mijały mu dość wolno. Tak naprawdę nie miał nic do roboty, co graniczyło z cudem, bo na Berk zawsze ktoś potrzebował wodza. Chodził więc z kąta w kąt, aż w końcu postanowił odwiedzić jeźdźców w Akademii. Ostatnio bardzo rzadko tam bywał, a przecież powinien być tam często, skoro rozwój Smoczej Akademii był jego pomysłem.
   Gdy smok i jeździec dolecieli do wcześniejszej Areny, Szczerbatek dumnie zamruczał, widząc swoją podobiznę na oznakowaniu Akademii. Nocna Furia migotała w blasku słońca, dumnie spoczywając na herbie.
- Hmm, w sumie Iskra też jest Nocną Furią - uśmiechnął się Czkawka, ale Szczerbatek wystawił mu tylko jęzor. Sam nie wiedział, dlaczego smok poprzednio tak zareagował na jego dowcip. Nigdy nie spodziewałby się po smoku takiej reakcji. Robili już głupsze rzeczy, czy to razem, czy robił to tylko Czkawka, i jakoś Szczerbatek zawsze był z nim, a nawet gdy się obraził, to mijało mu to z chwilą, gdy Czkawka sterczał na ziemi cały oblepiony jego śliną. - Dobra, niech ci będzie, to ty jesteś na herbie - Czkawka wywrócił oczami, schodząc z siodła. Szczerbatek wystawił zabawnie język między wargami, jakby smakował powietrze, po czym ruszył w ślad za jeźdźcem.
- Jak myślisz, jak im idzie? - zapytał i zaraz dobiegły ich odgłosy z Areny.
   Czkawka uchylił metalowe kraty, służące za jako taką bramę do placu, na którym szóstka dzieci biegała w kółko i rozciągała się. Czkawka podniósł samodzielnie kraty i zatrzasnął je, gdy Szczerbatek zdołał już wejść do środka. Dzieciaki szybko zauważyły obecność wodza na ich lekcji.
- No witam, witam - mruknął Sączysmark. - Znowu rozwalamy mi lekcje? - zapytał, krzyżując ręce.
- Nie, mam do ciebie sprawę i przy okazji chciałem zobaczyć, jak wam idzie z Akademią. Dawno mnie tu nie było.
   Nagle przybiegła Mel i rzuciła się Czkawce na szyje, gdy ten kucnął.
- Cześć, Mel, jak ci idzie?
- Dobra, teraz trzy rundki wokół Areny i to migiem! - krzyknął Sączysmark, klaszcząc w dłonie. Czkawka spodziewał się, jaki charakter będą miały zajęcia przyjaciela i nie raz trapił się, idąc jak zmęczona jest mała Mel. Ze zdziwieniem odkrył jednak, że zajęcia Smarka przynoszą rezultaty, a poznał to właśnie po obserwacji dziewczynki. Stała się dużo silniejsza i twardsza. Nie była już tą małą potulną kruszyną, jaką zobaczył pierwszego dnia Akademii.
   Teraz patrzył ciekawie, jak Mel dołącza do pozostałych. O dziwo, nawet w sposobie ubierania przypominała mu nieco Astrid. Początkowo nosiła tylko luźną bluzkę i legginsy. Teraz nosiła jeszcze dodatkowo skórzany pas, na którym obowiązkowo zawieszony był mały sztylecik, a jej nadgarstki pokrywały związane rzemyki - dzieło i pomysł Astrid. Nie mówiąc już o samym uczesaniu, którym przypominała jeźdźczynię...
   Czkawka stanął przy Sączysmarku, który obserwował czujnie dzieci zza grzbietu śpiącego obok Hakokła.
- Śmiałek, szybciej! - krzyczał na jednego z uczniów. - Wyobraź sobie, że goni cię Ponocnik!
   Wszyscy uczniowie spojrzeli na śpiącego Hakokła i zarechotali, biegnąc dalej. Rzeczywiście, z tej perspektywy smok nie wyglądał zbyt niebezpiecznie.
- Chciałbym ci podziękować - zaczął Czkawka, nieco przeszkadzając Sączysmarkowi w treningu.
- Co? - zapytał jeździec, patrząc ze zdziwieniem na swojego wodza.
- No, serio. Kiedy Gevorg spytał się ciebie odnośnie twojego zdania... - Czkawka złapał się za czoło. - Serio myślałem, że to zepsujesz.
- No, dzięki, stary - burknął Sączysmark, ale po chwili kąciki jego ust wygięły się w uśmiechu. - A ty mógłbyś nas nieco przygotowywać na te swoje plany. Może wtedy byśmy się z nimi wcześniej zgadzali.
- Jakbyście mieli coś do gadania - zachichotał Czkawka, a Sączysmark zrobił się purpurowy na twarzy. - Ale i tak ci dziękuję. A naprawdę rzadko można to tobie powiedzieć.
- Musisz zawsze psuć tą chwilę? - jęknął Sączysmark, gdy Hakokieł wybudził się ze swojego snu.
   Uczniowie skończyli już trzy pełne kółka wokół Areny i teraz stali w równym rzędzie, czekając na dalsze polecenia.
- A co wy tacy zmachani? - mruknął Sączysmark. - To dopiero rozgrzewka!
   Mel spojrzała błagalnym wzrokiem w kierunku Czkawki, który wzruszył tylko ramionami z uśmiechem. Najchętniej sam ukończyłby za nią trening, wiedział jednak, że Sączysmark się wścieknie, jeśli Czkawka choć tknie palcem w jego zajęcia.
   Sączysmark zaś wydał uczniom polecenia i sam wrócił do Czkawki.
- Jak przygotowania do Wyścigów? - zagadnął wodza ciekawsko.
- W porządku. - odparł Wiking. - Hassa już kończy. Myślę, że już jutro będziemy mogli zacząć rozwieszać chorągwie i przygotowywać wyspę.
- To świetnie! - ucieszył się Sączysmark.
- Aż tak się cieszysz? - zapytał Czkawka z powątpieniem. Raczej wątpił, żeby Smark tak kwapił się do roboty.
- Pewnie. Ja i Hakokieł ćwiczyliśmy te całe dwa lata, więc możesz sobie schować tę swoją Nocną Furię - powiedział, opierając się o grzbiet swojego smoka. Szczerbatek popatrzył na niego z wyższością i strzelił małym pociskiem plazmy, podpalając Wikingowi buta. Sączysmark od razu wpadł do pełnej wody rynny.
- Szczerbol! - krzyknął gniewnie, ale Furia zarechotała. Czkawka sam próbował jakoś powstrzymać śmiech. Nawet Hakokieł ze śmiechem zareagował na reakcję swojego jeźdźca.
   Uczniowie przystanęli, zerkając na swojego nauczyciela, ale Sączysmark spojrzał na nich spode łba.
- No co? Skończyliście?
  Młodzi jeźdźcy biegli więc dalej, ukrywając śmiechy dość mniej starannie od Czkawki.
- Dobra, może już nie będę przeszkadzał - westchnął wódz, zabierając swoją Nocną Furię z Akademii.
   Sączysmark to wystarczająco duży problem. A Sączysmark, któremu ktoś nadepnął na jego męską dumę to skaranie boskie.
- Hassa już powinien skończyć - mruknął Czkawka do swojego smoka, który wystawił zabawnie język, smakując powietrze.
   Przeszli przez pełne pracowitych wikingów Berk, po czym ruszyli wolnym krokiem prosto do kuźni. Czkawka już nie mógł się doczekać miny Astrid i Mel, ale musiał z tym zaczekać aż do wieczora, inaczej jego niespodzianka by się nie udała.

   Słońce powoli przygasało na widnokręgu, świecąc resztkami sił i oświetlając jedną wyspę pośrodku Archipelagu. Morze szumiało, odbijając się od bezwzględnych skał Berk, które rozdzierały fale na części.
- Kiedy mój Wandersmok się wykluje? - zapytała Mel, patrząc na swoje błyszcze fioletem jajo.
- Kiedy przyjdzie na niego pora - odparł wprost Czkawka, nie znając dokładnej daty, gdy to się stanie. Astrid przeczesała czule dłonią jej lśniące, brązowe włoski.
- Nie chcę czekać - stęknęła. - Valka powiedziała mi, że Wandersmoki wykluwają się podczas burzy...
- Tak, to prawda - potwierdziła Astrid. Czkawka uśmiechnął się szczerze, patrząc na swoją wybrankę, po czym dotknął z uczuciem jej dłoni za plecami Mel, siedzącej między nimi.
- Ale burzy morze nie być nawet pół roku! - stękała dziewczynka, chowając jajo do torby. Valka radziła jej nosić swojego smoka zawsze przy sobie, co w pełni respektował Czkawka. W końcu jajo Wandersmoka jest cennym łupem, poza tym Mel będzie miała większe poczucie obowiązku, co przypominać jej będzie ciężar smoka w torbie.
- Mieszkamy na Berk, Mel - Astrid spojrzała zagadkowo na Czkawkę. - Tutaj pięć miesięcy w roku występuje burza.
- No niby tak, ale... - jęknęła Mel.
- Słuchaj - Czkawka spojrzał na nią z uwagą. - jestem pewien, że twój smok słyszy teraz to, co mówisz siedząc pod skorupą i niecierpliwi się jeszcze bardziej od ciebie.
- Naprawdę? - zapytała dziewczynka. Astrid też zrobiła duże oczy.
- Tak, rozmawiałem o tym kiedyś z mamą. Smoki już w jajach są pełni świadome. Zachwycające, co?
   Obie uśmiechnęły się lekko na samą myśl, trawiąc nowozdobytą informację. Czkawka pomyślał od razu, że warto byłoby poprosić Valkę, by powiedziała to samo na zajęciach - mogłoby to być przydatne przy więzi ze smokami, już gdy młode są w jajach.
   Nagle jeździec wstał i rozejrzał się dokoła, wdychając w płuca słone powietrze. Szczerbatek spojrzał na niego wyczekująco. W niemym sygnale porozumieli się, po czym Czkawka westchnął i rzekł do Mel i Astrid:
- Mam coś dla was.
   Astrid spojrzała na niego ze zdziwieniem, zastanawiając się pewnie, o co chodzi jej mężowi.
- Co takiego? - zapytała Mel, mrugając ciekawsko oczyma.
   Czkawka usiadł po turecku naprzeciw nich, tyłem do morza, po czym wyciągnął z kieszeni pergamin i zaczął go wolno rozwijać. Wyciągnął z niego powlekaną złotem bransoletkę złożoną z błyszczących agatów, o barwie przypominającej jajo Wandersmoka, które teraz spoczywało bezpiecznie w torbie Mel.
   Jeździec wziął dłoń dziewczynki, po czym zapiął starannie bransoletkę na jej nadgarstku, muskając palcami fioletowe kamienie wyszlifowane na kształt łez. Mel spojrzała z szokiem na bransoletkę, dotykając jej lekko.
- T-to dla mnie? - wyjąkała, spoglądając szeroko otwartymi oczami na Czkawkę. Wódz uśmiechnął się, całując małą w czoło.
- Pewnie, że tak. - odparł krótko, a Astrid zerknęła na nadgarstek dziewczynki, po czym jej usta rozjaśnił chytry uśmieszek.
- Ciekawe, skąd ja to znam - mruknęła, a Szczerbatek zarechotał po smoczemu.
   Czkawka jednak rozwinął pergamin do końca, ukazując drugi prezent - naszyjnik jarzący się srebrem, niczym pełna tarcza księżyca. Kruszec był niczym sznur, wiążący ze sobą różnej wielkości diamenty, największe wielkości kciuka, inne mniejsze, wielkości główki od szpilki. Astrid spojrzała ze zdziwieniem to na Czkawkę, to na błyszczący naszyjnik, po czym zaczęła się głośno śmiać. Mel spojrzała na nią pytająco, podczas gdy do Astrid dołączyli również Czkawka i Szczerbatek.
- Serio? - zapytała jeźdźczyni, gdy w końcu zdołała się uspokoić. - Jak ja się mogłam tego nie domyślić...
- No cóż, chyba akurat w sprawie robienia innym prezentów osiągnąłem mistrzowski poziom - jeździec mrugnął do swojego smoka, który patrzył teraz na lśniące klejnoty, niczym bazyliszek. Tak, smoki uwielbiały błyskotki.
- Nie taki mistrzowski, ale zrobiłeś znaczne postępy - mruknęła Astrid, po czym przysunęła się do wodza i pocałowała go jednym ze swoich długich, niezapomnianych pocałunków. Czkawka z uśmiechem stwierdził sam przed sobą, że mógłby przywieźć z zakopanej kopalni choćby tony świecidełek, ale nic nie byłoby w stanie przebić riposty Astrid.
- Hej! Ja wciąż tu jestem! - mruknęła Mel, wystawiając z obrzydzeniem język.
   Astrid i Czkawka spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Przez chwilę naprawdę się zapomnieli. Mel jednak wybuchnęła śmiechem, widząc ich miny. Czkawka wziął do ręki naszyjnik, po czym założył go na gładką szyję Astrid, gdy ona sama trzymała w ręku swój warkocz, ułatwiając mu zadanie.
   Mel zerknęła ciekawie na lśniące diamenty, tak jak wcześniej jeźdźczyni spojrzała na jej bransoletkę, po czym uśmiechnęła się z uznaniem.
- Ale piękny - wyszeptała, ale szybko skupiła swój wzrok na bransoletce, którą wciąż się bawiła. - Nigdy jej nie zgubię - powiedziała od razu, zauważając spojrzenie Czkawki.
- O to nie muszę się martwić - Czkawka wzruszył ramionami, patrząc na nią z troską.
   Melrzuciła mu się na szyję, przytulając się mocno. Wódz pogłaskał ją po głowie, puszczając przy tym oko Astrid, której oczy błyszczały na równi z jej niezwykłym wisiorkiem.
- Dziękuję - wyszeptała Mel ledwie słyszalnie. Astrid przysunęła się bliżej, po czym objęła również swojego męża i przyszywaną córeczkę, nucąc przy tym pod nosem.
   Siedzieli tak wsłuchani w miarowe bicie własnych zbliżonych do siebie serc, gdy poczuli olbrzymi ciężar, przygniatając ich nawzajem do siebie.
- Szczerbol! - krzyknął Czkawka, próbując jakoś wydostać się spod ciała smoka, który najwyraźniej chciał się dołączyć do wspólnego uścisku. Mel zaśmiała się głośno, patrząc wprost w uśmiechniętą mordkę smoka.
- Chyba jemu też powinieneś coś dać - zachichotała Astrid, wskazując ruchem głowy na Nocną Furię.


Badum-tss :3 Jak tam moje mordeczki po wakacjach? Ciężko wam pewnie jest wrócić, co nie? Ja tam jestem trochę przerażona tym całym nawałem nauki, zbliżającej się co rusz, bo przecież w tym roku mam egzaminy kwalifikacyjne... :// 

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No i dobra. Dysponuję czasem ok. 15 minut, więc muszę się streszczać by napisać świetny komentarz dla ciebie. Nałożyłam sobie maseczkę, wyglądam jak potwór, ale to nie przeszkadza mi w zachwycaniu się twoim rozdziałem. Bo jest nad czym się zachwycić.
      Otóż z pierwszego rzędu, udało mi się znowu być pierwszą. Jestem chyba najszczęśliwszą osobą,bo po raz kolejny widnieję na początku listy komentarzy. Bycie tu jest nawet o wiele lepsze niż np. dostanie dużej ilości komentarzy. Wiem, że pierdziele od rzeczy, ale już początek roku mnie przytłacza a ja pragnę tylko wakacji!
      Od razu, żeby nie przeciągać odpowiem na twoje pytanie. 2 września 2015 roku, o godzinie ok. 7:45 zawitałam w progach Zespołu Szkół w Brzanie, gdzie kontynuuję naukę od 2007 roku. Będąc w klasie 2 gimnazjum już drugiego dnia mam ochotę odstrzelić sobie głowę. Lepiej ten rok nie mógł się zacząć....

      O mój Thorze! To jest takie słodkie i kochane! Hiccstrid! Odynie, zgon.. Just, tak świetnie opisałaś ten rozdział, że normalnie chyba mogę złożyć jakieś papiery by zacząć się od ciebie uczyć. Jesteś boska w tym co robisz i mam nadzieję, że nigdy nie odejdziesz z tego bloga.
      Czkawka jest taki strasznie słodki. Ale czy to on zrobił ten naszyjnik i bransoletkę czy Hassa? Bo już nie kapuje, trochę.. Ale i tak to było urocze! ❤ Już myślałam, że Czkawka będzie trochę jakby zawiedziony reakcją As, ale skoro razem się śmiali to ok. Tylko proszę wytłumacz mi to, dlaczego się śmiali, taak Hero, już nic nie ogarnia.... :/
      Wow, no Sączysmark się wyrobił. Cieszę się, że Czkawka jest mu wdzięczny. Ale ej, ja bym tam chciała wiedzieć skąd wzięło się jego imię! No i co to ma być, że Czkawka ma się schować z Nocną Furią? Hahahahaha równocześnie ległam ze śmiechu i się zastanawiam. No heloł, jak to Koszmar Ponocnik ma zwyciężyć z Nocną Furią? To przecież Nocna Furia! Ale sama już nie wiem komu kibicować na Smoczych Wyścigach. Postanowiłam sobie, że będę całą sobą za moim ukochanym Jeźdźcem - Czkawka do boju! Masz to zwyciężyć! ❤
      Albo pomóż As. Widziałaś w Jak wytresować smoka 2, Czkawka wrzucił czarną owcę do kosza Astrid? To było słodkie! ❤❤❤

      No to chyba skończyłam... Bądź ze mnie dumna!
      • Wiatrów od samego Odyna.... I weny od Frigg... ❤

      Kocham twojego bloga! I ciebie też ❤
      Zapraszam do mnie:
      /nigdyniebedziedobrze.blogspot.com/

      Usuń
  2. Omomom. Kochana, najpierw odpowiem Na pytanie. W tym roku zaczęłam liceum. Profil humanistyczno-lingwistyczny. Po dwóch dniach mam dość. Nie dość, że większość nauczycieli nastraszylo nas na zawał serca, to na dzień dobry dostaliśmy 10 zadań z matmy.... No dolicz do tego spojrzenia starych uczniów, którzy wodzą za nami wzrokiem, jakbyśmy byli yeti Oo. Zapowiada się ciekawy rok. No 20 dziewczyn w klasie 6 chłopaków. XD. A się rozgadalam. Wybacz xD

    Rozczuliłaś mnie tym rozdziałem. A kiedy przeczytałam przyszywana córeczka normalnie zaspokoilam dzienną dawkę cukru ♡♡. As i Czkawka będę super rodzicami, choć na razie wolałabym, żeby nie mieli dzieci. W końcu mają dopiero 23 lata tak ? No coś ten teges. Ale Mel jest przeurocza i normalnie rumienie się, kiedy Czkawka pocalowal ja w czoło. Mówiłam, że fajny tatuś ^^. I wódz. Oczywiście. Mój kom jest byle jaki ponieważ nie chce mi się robić przecinkow itp. Przed chwilą robiłam te zadania z matmy -_-.
    Jestem mega dumna z Ciebie i Twojego cudownego talentu. You mad my day (czy jak się to piszę). :D.

    Ej, Just, spytam wprost: Masz w planach biologiczne dziecko hiccstrid? :)) Tak tylko pytam xD .

    A wygląd Mel nie jest przypadkiem. Nie zdziwię sie jeśli ktoś zapyta Czkawki czy to jego córka. No w pewnym sensie jest. ^^.podoba mi sie to ze traktuje małą jak swoje dziecko i ze nie odtraca jej. Tak samo Astrid. Ona też będzie super mamą :3

    Tyle słodyczy. Wiesz dobrze jak poprawić humor :)). Dziękuję za ten rozdział I za to ze z nami jesteś i ze marnujesz dla nas czas. Uwielbiam Cie! :D

    A jakie to egzaminy? Studia już ? :D W każdym razie. Życie abyś zdała i powalila wszystkich na kolana ! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha <3 mam w planie biologiczne dziecko, ale z tym to dłuuuugo poczekacie xd a powiem ci że cię rozumiem bo u mnie w techniku też wszyscy się na mnie lampili jak przyszłam po raz pierwszy do szkoły :)

    Czyli wychodzi na to że jesteś ode mnie młodsza o roczek :3 a moje egzaminy zawodowe no to praktyka i teoria z ekonomii, wiesz... :) same nudy. I tak jedzie jeszcze 3 lata... ://

    OdpowiedzUsuń
  4. Drugi dzień aktywnych lekcji, a ja już mam syndrom zmęczenia szkolnego - sama świadomość o iściu do szkoły jest tak straszna, że nie ważne ile prześpię, i tak jestem padnięta.
    Dobra, konkrety:
    1. Wiesz, jak bardzo chcę nexta rozpalającego wyobraźnię? Wiesz, pikanteria w Hiccstridzie... No co? Chyba nie tylko ja tego pragnę, prawda?
    2. Trudno, poczekamy sobie na dzieciaczka. Masa słodyczy wymaga poświęceń, ale będzie warto.
    3. Czy jutro będzie next tutaj bądź na Wielkiej 6?
    Pozdrowionka z Warszawy już dawno bez tęczy! : D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza tym, plan jest straszny i tragiczny, ale w piątki kończę przed 14!

      Usuń
    2. I właśnie, powodzenia w tym nowym, jeszcze nie chędożonym roku szkolnym. Piona!

      Usuń
    3. Piwonia, ty to rozwalasz system swoimi komami. Hahahha xd Tak przy okazji, to w której jesteś klasie?
      No i jeśli się Just nie obrazi, chciałabym cię zaprosić do siebie: nigdyniebedziedobrze.blogspot.com - tez piszę o Hiccstrid.. :*

      Usuń
    4. Nie obrażam się a też jestem ciekawa xd

      Usuń
  5. Cudowny rozdział *,* Jejku, Mel jest taaakaaa słooodkaa <3 Kocham tą małą ^^ I jeszcze Czkawka razem z Astrid dają jej tyle ciepła. No, tworzą taka super rodzinkę. Jejku, ja chce już następny rozdział ;-;

    A co do pytania... Zaczęłam gimnazjum (Jezu, jestem taka młoda XD) i wszystko byłoby w porządku gdyby nie nauczycielka od matematyki. Tak mnie nastraszyła, że szkoda gadać. Resztą jest jak najbardziej super. Pozdrawiam, życzę weny oraz czytelników, no i oczywiście powodzenia w szkole ^~^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę z matematyczką, nie martw się. Ja w zeszłym roku (heh, byłam w pierwszej) miałam facetkę, która niczego na tej matmie nie uczyła, a jej podstawową zasadą było "Wstań. Siadaj. Jedynka." Życzę powodzenia.

      Usuń
    2. Matematyk który nie jest wrednym gnojem to nie matematyk 8))

      Usuń