Astrid i Tanya leciały wolno i wysoko, Czkawka był już pewnie w Berk, bo on i Szczerbek woleli szybsze loty. Dziewczyny dużo rozmawiały ze sobą, gdy tak leciały. W końcu Tanya zagadnęła jeźdźczynię:
- Astrid, nie obraź się, ale Mieczyk opowiadał mi, że wcześniej Czkawka był... inny. Znaczy taki słaby, wątły. I że byliście dla niego wredni. Dopóki nie zaczęło się to wszystko z tymi smokami.
Astrid pokiwała głową.
- Tak, Czkawka jest dość... innym typem ludzi. Znaczy, wydawał się dziwny, ale już wtedy był bystry i stawiał na swoim. Dopiero smoki pomogły mu odkryć to, kim jest - mówiła.
Tanya mruknęła z namysłem, przez chwilę prawie puściła talię Astrid, przez co zahuśtała się na siodle.
- Uważaj - rzuciła do niej narzeczona wodza z troską. - Łapałam spadających ludzi, ale to raczej fucha Czkawki.
- Ale mówiłaś mi przecież, że byłaś Czkawce zakochana od początku, a jednak byliście dla niego wredni. Nie pojmuję tego - Tanya myślała na głos.
Jej towarzyszka popatrzyła w chmury, zastanawiając się właściwie, dlaczego. Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na to pytanie, bo nie była dla Czkawki wredna, tylko po prostu go unikała. Do czasu szkolenia. Tam stali się rywalami.
- Moja relacja z Czkawką od początku była bardzo trudna - mówiła cicho, jakby do siebie, ale Tanya wyłapywała każde jej słowo. - Poznaliśmy się w chwili, gdy ocalił mi życie. Lód pękł pod moimi nogami, a on mnie uratował. - Astrid przechyliła głowę zapatrzona w dal. - Kiedy reszta dowiedziała się o tym, cała wina za mój wypadek spadła na niego. Byłam zaledwie dzieckiem, bałam się, co pomyślą inni, to było strasznie nieodpowiedzialne. A Czkawka wziął to na siebie, kłamiąc w żywe oczy. Wiem, że zrobił to dla mnie. Od tamtej pory zaczęłam go obserwować, czy to w kuźni Pyskacza, gdy został jego czeladnikiem, czasem, gdy siedział przy strumieniu obserwowałam z bliska jak szkicuje - uśmiechnęła się jakby do swoich myśli. - Raz prawie mnie na tym przyłapał. Ale zawsze odpychałam go od siebie, nawet gdy już wiedziałam, że on do mnie czuje to samo. Sama nie wiem, czemu. Może bałam się, co powiedzą inni, może wtedy byłam zbyt nieśmiała. - pokręciła głową z grymasem na twarzy. Naprawdę żałowała, tego, co było. - To smoki nas do siebie zbliżyły, Tanya. Gdyby nie one, za pewne dalej byśmy się unikali.
Siostra Theoda przytuliła się do Astrid bez słowa. Dziewczyna odwzajemniła uścisk.
- To bardzo romantyczne - skomentowała. - Nigdy nie słyszałam tej historii z twojej perspektywy. Myślałam, że zawsze byliście w sobie tacy zakochani. Wszyscy w Berk żyją waszym związkiem i cieszą się szczęściem swojego wodza - Astrid spojrzała na nią, jakby Tanya lekko naciągała prawdę, bo dopowiedziała szybko: - Poważnie mówię!
- Berk żyje życiem smoków, tak jak Czkawka. Dlatego jest dobrym wodzem, zna potrzeby innych, bo sam ma podobne.
- No w sumie, jest w tym sporo racji. - mruknęła młodsza z dziewcząt.
Przed nimi chmury rozstępowały się wolno i ukazała im się Berk, jakby przykryta złotym pledem z południowego słońca. Po głowie Tanyi chodziło mnóstwo myśli: co jeśli bliźniaki nie wrócą, czy Czkawka naprawdę poleci ich szukać, a jeśli tak, to kiedy? Westchnęła w końcu.
- Astrid, czemu Szpadka mnie nienawidzi? - to nie za bardzo było pytanie, które chciała zadać, ale wolała myśleć o tym, niż o ukochanym zamkniętym w tunelu.
- Łohoho, - Astrid nie wiedziała, co ma jej odpowiedzieć. Chuchnęła sobie w grzywkę, jak to miała w zwyczaju i odpowiedziała wolno. - Myślę, że jest zazdrosna. Wiesz, z Mieczykiem spędzali każda wolną chwilę, byli absolutnie nierozłączni. Dlatego traktuje ciebie jak intruza.
- Przecież ja... - Tanya wcale nie czuła się dobrze z tą myślą, jej towarzyszka, dobrze o tym wiedziała, ale nic nie mogły na to poradzić. Może z czasem Szpadka zrozumie, że Mieczyk trafił na naprawdę fajną dziewczynę. - ja naprawdę nie chciałam ich rozdzielić. Kocham Mieczyka - tutaj Astrid spróbowała zatrzymać odruch wymiotny, tak, żeby Tanya tego nie zauważyła. - Może lepiej jakbym odpłynęła wraz z Heatherą?
Narzeczona wodza pokiwała głową.
- Nie ma sensu rozmyślać, co by było gdyby. Jaki miałoby sens opuszczenie Berk? Myślisz, że przestaliby się kłócić, że Szpadka nie rozdrapywałaby ran? Przynajmniej ty i Mieczyk możecie być razem. I powinnaś dziękować Thorowi, że mogliście się odnaleźć.
Tanya uśmiechnęła się. Płomień już lądował na wyspie.
- Masz rację, dziękuję Thorowi każdego dnia. Aha i Astrid...
- Tak?
Tanya zbliżyła się do jej ucha i wyszeptała:
- Dziękuję za wszystko.
Astrid tylko uśmiechnęła się do przyjaciółki i mrugnęła do niej:
- Wiesz, że na mnie możesz polegać.
- No nie wiem - Tanya zeskoczyła z siodła i stała już na ziemi. - Moim bratem jest Theod - powiedziała to jakby wymówiła jakieś przekleństwo. Astrid zatkało. Nie myślała, że Tanya zwróci się przeciw bratu, chociaż w końcu wina była całkowicie jego. To tak jakby sama z siebie wypisała się z rodziny za ich błędy, bo boi się, że ktoś ją za to obarczy. Wikingowie za to, byli pełni zrozumienia, a poza tym już przyjęli siostrę wodza Damorów jako swoją.
Choć Astrid miała jeszcze zamiar wrócić z Płomieniem do Akademii, to na chwilę zeszła z siodła i stanęła przed dziewczyną.
Zauważyła, że Tanya wypiękniała od ich pierwszego spotkania. Nawet jej zachowanie było inne. Z dziewczynki powoli stawała się kobietą. Miała długie, skręcone, czarne włosy, sięgające pasa i tak samo czarne, gęste rzęsy. Tak bardzo przypominała Heatherę, że Astrid często miała wrażenie, że Tanya podejdzie do Czkawki i znowu zacznie świergotać wokół niego jak Heathera. Całe szczęście problem zazdrości już nie był ich problemem. W głębi serca Astrid cieszyła się, że Tanya i Mieczyk są razem szczęśliwi, choć myśl o Wikingu nadal wywoływała u niej obrzydzenie. Znali się jednak od piaskownicy i Astrid cieszyła się, że trafił właśnie na jej przyjaciółkę.
Nie zasłodziłam? :) wiem, że krótki, ale nie za bardzo mam czas, bo mam staż w ferie :) wybaczycie mi?? :33
środa, 21 stycznia 2015
sobota, 17 stycznia 2015
Pułapka na bliźniaków
Następnego dnia Czkawka postanowił, że poszuka jeszcze raz Wyma i Jota. Astrid zgłosiła się na ochotnika by z nim lecieć, tak samo jak Mieczyk, Tanya i Szpadka. Oczywiście bliźniaczka nie chciała, żeby siostra Theoda z nimi leciała, ale wódz przypomniał jej że nie ma nic do gadania.
Czkawka leciał z Astrid naturalnie na Szczerbatku, Szpadka przyzwyczaiła się do Hakokła na tyle, że mogła lecieć na smoku, zaś ostatnia para poleciała naturalnie na Płomieniu. Dzięki Odynowi, dziś nie wiał porywisty wiatr, jak wtedy, gdy Czkawka spadł ze smoka.
- Dobra, słuchajcie - wołał wódz do pozostałych. - lecimy nisko nad drzewami, Mieczyk, uważajcie na Płomienia, może zaczepić skrzydłami o korony drzew.
Mieczyk spojrzał w dół, potem znów na wodza.
- Czkawka, drzewa nie mają koron - powiedział, drapiąc się pod hełmem.
Tanya roześmiała się. Szpadka wywróciła oczami.
- Jemu o gałęzie chodziło - wytłumaczyła dziewczyna Mieczyka, uśmiechając się.
- Dzięki, że chociaż ty zrozumiałaś, Tanyo - zawołał wódz.
- Ale dlaczego mówi się o gałęziach, że to korona? To bez sensu. Jakby Czkawka miał koronę to pewnie nie byłaby z gałęzi...
- Odynie, daj mi cierpliwość - szepnął jeździec, trzymając się za głowę. Szczerbatek chichotał. Najwyraźniej bawiło go, że jeździec był poirytowany.
Tanya dalej się śmiała. Reszta Wikingów w jednym momencie pomyślała, jak ona z nim wytrzymuje.
Lecieli długo nad lasami Berk, dopóki nie ujrzeli północnego klifu, z którego Astrid, Czkawka i Szczerbek wyruszyli w poszukiwaniu Nocnej Furii. Czkawka pokiwał ręką, by skręcili na wschód. Mieli w planach odwiedzić miejsca, które lubili bliźniacy. Smoki z czasem czerpały frajdę ze szczęścia jeźdźców, tak jak Szczerbatek, który pokochał wioskę i jej mieszkańców dzięki Czkawce.
Wódz nagle wpadł na pomysł. Zawsze, gdy tylko Mieczyk i Szpadka kłócili się, jedno z nich uciekało do pieczary, ostatnio jeźdźcy znaleźli ich tam oboje, schowanych za wielką skałą. Oczywiście, nie wiedzieli o swojej obecności.
- Lecimy do pieczary - krzyknął wódz. Astrid popatrzyła na niego ze zdziwieniem, ale po sekundzie pokiwała głową. Chyba już domyśliła się planu narzeczonego.
- Czkawka, może ich tam zostawmy - powiedziała cicho.
- Zwariowałaś? - szepnął, ale po zastanowieniu powiedział: - Astrid, jesteś genialna.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Czkawka, to że ich nie lubię, to nie znaczy że musisz mnie słuchać - mruknęła, ale Czkawka tylko obrócił się i mrugnął do niej. Westchnęła ciężko. - Czyli kolejny z tych twoich planów?
- A jakże by inaczej? - zapytał z uśmiechem. Astrid pocałowała go lekko w policzek.
- Tylko żadnych głupich numerów. Chcę, żebyś zobaczył mnie w sukni ślubnej. - mruknęła, a Czkawka zarumienił się.
- Możliwe, że wkrótce - powiedział, tylko ignorując pytający wzrok dziewczyny.
Szpadka i Mieczyk dalej się nie pogodzili po ich kłótni o Tanyę. Szpadka unikała ją jak ognia, a Mieczyk za każdym razem piorunował wzrokiem siostrę, gdy ją spotykał. Musieli połączyć szukanie Wyma i Jota z pogodzeniem bliźniąt. Jeśli smok naprawdę będzie w pieczarze, to plan Czkawki się powiedzie.
Nie minęła godzina, gdy dolecieli na miejsce. Mieczyk pomógł Tanyi zejść ze smoka, a zrobił to z taka czułością, że Astrid opadła szczęka. Czkawka pomógł szczęce dziewczyny wrócić na miejsce, chichocząc. Szpadka prychnęła obok nich.
- Idziemy, czy nie?
Ruszyli w stronę pieczary, nie odzywając się do siebie. Wszyscy czuwali, nasłuchując jednocześnie Zębiroga. Gdy znaleźli się w grocie, Astrid rozpaliła pochodnię i podała Czkawce, jako że wódz szedł pierwszy. Smoki musiały zostać na zewnątrz, a przynajmniej tak chciał Czkawka. Był ciekaw, czy Szczerbek go posłucha, ale obrócił się na pięcie i odszedł. Furia zaskamlała cicho, ale czekała przy wejściu.
Po przejściu jakiś stu metrów, wszyscy usłyszeli głos:
- Odejdź ode mnie - warknęła Szpadka w ciemnościach, odpychając kogoś od siebie. Okazało się, że to była Tanya. Po ciemku siostra Theoda musiała wejść przed przypadek w bliźniaczkę, a ta zareagowała ze złością, której Czkawka nigdy w niej jeszcze nie widział.
- Przepraszam, nie chciałam - tłumaczyła niewinnie, ale Szpadka rzuciła jej zawistne spojrzenie.
- Przestań tak do niej mówić - krzyknął Mieczyk, mając zamiar chyba uderzyć siostrę, co nie byłoby niczym dziwnym - od dziecka się bili. Czkawka wskoczył między nich.
- Stop! - krzyknął, a wszyscy popatrzyli na niego, nie ruszając się z miejsc. - Co wy robicie? Jesteśmy tu, by ocalić waszego smoka, który uciekł przez wasze kłótnie, a wy co robicie? Kłócicie się!
Naprawdę już nie wytrzymywał. Lubił Tanyę, ale to od jej przyjazdu do Berk zaczęły się problemy między bliźniakami.
- On ma rację - Astrid wzruszyła ramionami. - To bez sensu. Jeśli smok usłyszy wasze kłótnie, to znowu odleci...
Szpadka mruknęła coś pod nosem, po czym, wyrywając Czkawce pochodnię, ruszyła przodem. Wódz nawet nie chciał wykłócać się z dziewczyną, więc westchnął tylko i ruszył za bliźniaczką. W sumie, może to i lepiej, w końcu ona znała pieczarę jak swoją własną kieszeń.
Gdy przeszli miej więcej połowę, usłyszeli warkot. Mieczyk i Szpadka od razu go poznali, bo w Smoczej Akademii każdy musiał nauczyć się ryku swojego smoka, by móc go nawoływać. Niedługo bliźnięta biegły przodem z pochodnią, a Astrid, Tanya i Czkawka zostali w ciemnościach.
Mogli tylko iść wolno, wodząc dokoła rękami, by nie nadziać się na ostre kamienie. Tanya jęknęła - ona była tu pierwszy raz.
Po chwili słychać było głosy daleko z przodu:
- Wym, tak tęskniłam.
Oraz:
- Jot, jak mogłeś mnie zostawić.
Czkawka wyciągnął z kieszeni Piekło, po czym zapaliwszy je, szepnął do dziewczyn:
- Dalej za mną, ale cicho.
- Czkawka, ale oni... - zaczęła Tanya, ale Astrid zrozumiała jego plan.
- Tanya, oni muszą się pogodzić, Czkawka chciał ich tu zostawić od początku. - tłumaczyła jej Astrid, a oczy siostry Theoda zrobiły się w jednym momencie ogromne.
- Zostawić?!
- Na chwilę, Tanya, oni znajdą wyjście szybciej od nas, znają to miejsce. - powiedział Czkawka, po czym chwycił Astrid za rękę, by mieć ją przy sobie. Narzeczona wodza wiedząc, że dziewczyna się zgubi, złapała ją wolną ręką. I tak szli w trójkę do wyjścia, co z pomocą Piekła nie było trudne, bo przecież mieli oświetloną drogę ogniem Śmiertnika, buchającym z broni Czkawki.
Gdy wyszli z pieczary, jeździec zawołał, biegnąc do Szczerbatka:
- Szybko, zamykaj!
Smok mocnym tułowiem popchnął kamień, zamykający wylot z jaskini. Tanya krzyknęła przerażona, ale Astrid złapała ją za rękę.
- Spokojnie, pieczara ma wiele wyjść. Po prostu szukając ich, będą się musieli pogodzić i wszystko. Przecież nie rozerwą smoka na strzępy. - powiedziała, po czym zastanowiła się, czy na pewno nie byliby do tego zdolni. W każdym razie już zaczynała współczuć Wymowi i Jotowi.
Czkawka wrócił, otrzepując dłonie, Szczerbatek biegł za nim.
- Doskonale, Mordko - powiedział jeździec czule, głaszcząc smoka. Szczerbatek polizał go po twarzy. - Dobra, dość tych uczuć - mruknął, wycierając się ze smoczej śliny.
Nocna Furia zarechotała po swojemu, razem z Astrid. Tanyi nie było do śmiechu. Wyglądała, jakby miała zemdleć. Dziwne, gdy Czkawka ją poznał była inna. Żywiołowa, pełna energii. Podczas pobytu w Berk stała się bardziej nerwowa, a mniej impulsywna i skora do działań.
Czkawka widział w niej jednak dobry materiał na jeźdźca, ale musiało minąć trochę czasu, by zaczął ją uczy. W przypadku Theoda jego zaufanie zostało zdeptane, nie chciał powtórzyć tego błędu po raz drugi.
- Może lećmy już do Berk. - rzucił do dziewczyn, a Tanya próbowała zaprotestować.
- Tanya, wypij lepiej ciepłe mleko - powiedziała Astrid, kładąc jej dłoń na ramię. - Razem tyle przeszli, że na pewno dadzą radę.
Wódz szczerze w to wątpił, ale wiedział, że pomysł o ciepłym mleku jest naprawdę dobry.
- Nie, jeśli wyjdą, poczekam tu na nich - mruknęła Tanya, krzyżując ręce na piersi.
Czkawka westchnął.
- Jeśli wyjdą, to zrobią to innym przejściem, może nawet odległym od nas o kilka kilometrów. Bez sensu, żebyś tu siedziała.
- Ale...
- Żadne ale, lecisz z nami. Jeśli nie wrócą do zmierzchu, to polecę po nich, obiecuję. - rzekł. Astrid pokiwała głową, wsiadając na Płomienia. Hakokieł poleci bez jeźdźca, Tanya nie może lecieć sama, bo przecież nie potrafi, lepiej żeby leciała z Astrid.
- Możesz mu wierzyć - uśmiechnęła się Astrid do niepewnej Tanyi, która wsiadała na siodło za nią. Czkawka już siedział na Szczerbku, gotowy do lotu. - Zawsze dotrzymuje obietnic. Raz obiecał Sączysmarkowi fangę w nos. - skrzywiła się, przypominając sobie, gdy jej narzeczony w wyjątkowym wypadku użył przemocy. - Smark przez tydzień trzymał się za twarz.
Tanya uśmiechnęła się, chwytając mocno jeźdźczynię w pasie. Czkawka już dawno odleciał ze Szczerbatkiem i Hakokłem, który zawsze go słuchał, przy boku. Szkoda, że nie swojego jeźdźca, ale patrząc na Sączysmarka trudno się dziwić.
- Aż tak mocno bije? - zapytała Tanya ciekawsko. Gdy wódz nie słyszał mogły sobie pozwolić na plotki. Astrid ruszyła Płomieniem wysoko w górę, zmuszając dziewczynę do jeszcze większego ściśnięcia w pasie.
- Ooo i to jak - zaśmiała się jeźdźczyni. Tanya słuchała ją uważnie. - Jeśli się wkurzy, to lepiej wiać - mrugnęła do rozmówczyni.
- Kochasz go, prawda, Astrid? - zapytała siostra Theoda.
Astrid w odpowiedzi uśmiechnęła się.
- Od samego początku, Tanya. Żałuję tylko, że już wtedy nie umiałam mu tego okazywać...
Czkawka leciał z Astrid naturalnie na Szczerbatku, Szpadka przyzwyczaiła się do Hakokła na tyle, że mogła lecieć na smoku, zaś ostatnia para poleciała naturalnie na Płomieniu. Dzięki Odynowi, dziś nie wiał porywisty wiatr, jak wtedy, gdy Czkawka spadł ze smoka.
- Dobra, słuchajcie - wołał wódz do pozostałych. - lecimy nisko nad drzewami, Mieczyk, uważajcie na Płomienia, może zaczepić skrzydłami o korony drzew.
Mieczyk spojrzał w dół, potem znów na wodza.
- Czkawka, drzewa nie mają koron - powiedział, drapiąc się pod hełmem.
Tanya roześmiała się. Szpadka wywróciła oczami.
- Jemu o gałęzie chodziło - wytłumaczyła dziewczyna Mieczyka, uśmiechając się.
- Dzięki, że chociaż ty zrozumiałaś, Tanyo - zawołał wódz.
- Ale dlaczego mówi się o gałęziach, że to korona? To bez sensu. Jakby Czkawka miał koronę to pewnie nie byłaby z gałęzi...
- Odynie, daj mi cierpliwość - szepnął jeździec, trzymając się za głowę. Szczerbatek chichotał. Najwyraźniej bawiło go, że jeździec był poirytowany.
Tanya dalej się śmiała. Reszta Wikingów w jednym momencie pomyślała, jak ona z nim wytrzymuje.
Lecieli długo nad lasami Berk, dopóki nie ujrzeli północnego klifu, z którego Astrid, Czkawka i Szczerbek wyruszyli w poszukiwaniu Nocnej Furii. Czkawka pokiwał ręką, by skręcili na wschód. Mieli w planach odwiedzić miejsca, które lubili bliźniacy. Smoki z czasem czerpały frajdę ze szczęścia jeźdźców, tak jak Szczerbatek, który pokochał wioskę i jej mieszkańców dzięki Czkawce.
Wódz nagle wpadł na pomysł. Zawsze, gdy tylko Mieczyk i Szpadka kłócili się, jedno z nich uciekało do pieczary, ostatnio jeźdźcy znaleźli ich tam oboje, schowanych za wielką skałą. Oczywiście, nie wiedzieli o swojej obecności.
- Lecimy do pieczary - krzyknął wódz. Astrid popatrzyła na niego ze zdziwieniem, ale po sekundzie pokiwała głową. Chyba już domyśliła się planu narzeczonego.
- Czkawka, może ich tam zostawmy - powiedziała cicho.
- Zwariowałaś? - szepnął, ale po zastanowieniu powiedział: - Astrid, jesteś genialna.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Czkawka, to że ich nie lubię, to nie znaczy że musisz mnie słuchać - mruknęła, ale Czkawka tylko obrócił się i mrugnął do niej. Westchnęła ciężko. - Czyli kolejny z tych twoich planów?
- A jakże by inaczej? - zapytał z uśmiechem. Astrid pocałowała go lekko w policzek.
- Tylko żadnych głupich numerów. Chcę, żebyś zobaczył mnie w sukni ślubnej. - mruknęła, a Czkawka zarumienił się.
- Możliwe, że wkrótce - powiedział, tylko ignorując pytający wzrok dziewczyny.
Szpadka i Mieczyk dalej się nie pogodzili po ich kłótni o Tanyę. Szpadka unikała ją jak ognia, a Mieczyk za każdym razem piorunował wzrokiem siostrę, gdy ją spotykał. Musieli połączyć szukanie Wyma i Jota z pogodzeniem bliźniąt. Jeśli smok naprawdę będzie w pieczarze, to plan Czkawki się powiedzie.
Nie minęła godzina, gdy dolecieli na miejsce. Mieczyk pomógł Tanyi zejść ze smoka, a zrobił to z taka czułością, że Astrid opadła szczęka. Czkawka pomógł szczęce dziewczyny wrócić na miejsce, chichocząc. Szpadka prychnęła obok nich.
- Idziemy, czy nie?
Ruszyli w stronę pieczary, nie odzywając się do siebie. Wszyscy czuwali, nasłuchując jednocześnie Zębiroga. Gdy znaleźli się w grocie, Astrid rozpaliła pochodnię i podała Czkawce, jako że wódz szedł pierwszy. Smoki musiały zostać na zewnątrz, a przynajmniej tak chciał Czkawka. Był ciekaw, czy Szczerbek go posłucha, ale obrócił się na pięcie i odszedł. Furia zaskamlała cicho, ale czekała przy wejściu.
Po przejściu jakiś stu metrów, wszyscy usłyszeli głos:
- Odejdź ode mnie - warknęła Szpadka w ciemnościach, odpychając kogoś od siebie. Okazało się, że to była Tanya. Po ciemku siostra Theoda musiała wejść przed przypadek w bliźniaczkę, a ta zareagowała ze złością, której Czkawka nigdy w niej jeszcze nie widział.
- Przepraszam, nie chciałam - tłumaczyła niewinnie, ale Szpadka rzuciła jej zawistne spojrzenie.
- Przestań tak do niej mówić - krzyknął Mieczyk, mając zamiar chyba uderzyć siostrę, co nie byłoby niczym dziwnym - od dziecka się bili. Czkawka wskoczył między nich.
- Stop! - krzyknął, a wszyscy popatrzyli na niego, nie ruszając się z miejsc. - Co wy robicie? Jesteśmy tu, by ocalić waszego smoka, który uciekł przez wasze kłótnie, a wy co robicie? Kłócicie się!
Naprawdę już nie wytrzymywał. Lubił Tanyę, ale to od jej przyjazdu do Berk zaczęły się problemy między bliźniakami.
- On ma rację - Astrid wzruszyła ramionami. - To bez sensu. Jeśli smok usłyszy wasze kłótnie, to znowu odleci...
Szpadka mruknęła coś pod nosem, po czym, wyrywając Czkawce pochodnię, ruszyła przodem. Wódz nawet nie chciał wykłócać się z dziewczyną, więc westchnął tylko i ruszył za bliźniaczką. W sumie, może to i lepiej, w końcu ona znała pieczarę jak swoją własną kieszeń.
Gdy przeszli miej więcej połowę, usłyszeli warkot. Mieczyk i Szpadka od razu go poznali, bo w Smoczej Akademii każdy musiał nauczyć się ryku swojego smoka, by móc go nawoływać. Niedługo bliźnięta biegły przodem z pochodnią, a Astrid, Tanya i Czkawka zostali w ciemnościach.
Mogli tylko iść wolno, wodząc dokoła rękami, by nie nadziać się na ostre kamienie. Tanya jęknęła - ona była tu pierwszy raz.
Po chwili słychać było głosy daleko z przodu:
- Wym, tak tęskniłam.
Oraz:
- Jot, jak mogłeś mnie zostawić.
Czkawka wyciągnął z kieszeni Piekło, po czym zapaliwszy je, szepnął do dziewczyn:
- Dalej za mną, ale cicho.
- Czkawka, ale oni... - zaczęła Tanya, ale Astrid zrozumiała jego plan.
- Tanya, oni muszą się pogodzić, Czkawka chciał ich tu zostawić od początku. - tłumaczyła jej Astrid, a oczy siostry Theoda zrobiły się w jednym momencie ogromne.
- Zostawić?!
- Na chwilę, Tanya, oni znajdą wyjście szybciej od nas, znają to miejsce. - powiedział Czkawka, po czym chwycił Astrid za rękę, by mieć ją przy sobie. Narzeczona wodza wiedząc, że dziewczyna się zgubi, złapała ją wolną ręką. I tak szli w trójkę do wyjścia, co z pomocą Piekła nie było trudne, bo przecież mieli oświetloną drogę ogniem Śmiertnika, buchającym z broni Czkawki.
Gdy wyszli z pieczary, jeździec zawołał, biegnąc do Szczerbatka:
- Szybko, zamykaj!
Smok mocnym tułowiem popchnął kamień, zamykający wylot z jaskini. Tanya krzyknęła przerażona, ale Astrid złapała ją za rękę.
- Spokojnie, pieczara ma wiele wyjść. Po prostu szukając ich, będą się musieli pogodzić i wszystko. Przecież nie rozerwą smoka na strzępy. - powiedziała, po czym zastanowiła się, czy na pewno nie byliby do tego zdolni. W każdym razie już zaczynała współczuć Wymowi i Jotowi.
Czkawka wrócił, otrzepując dłonie, Szczerbatek biegł za nim.
- Doskonale, Mordko - powiedział jeździec czule, głaszcząc smoka. Szczerbatek polizał go po twarzy. - Dobra, dość tych uczuć - mruknął, wycierając się ze smoczej śliny.
Nocna Furia zarechotała po swojemu, razem z Astrid. Tanyi nie było do śmiechu. Wyglądała, jakby miała zemdleć. Dziwne, gdy Czkawka ją poznał była inna. Żywiołowa, pełna energii. Podczas pobytu w Berk stała się bardziej nerwowa, a mniej impulsywna i skora do działań.
Czkawka widział w niej jednak dobry materiał na jeźdźca, ale musiało minąć trochę czasu, by zaczął ją uczy. W przypadku Theoda jego zaufanie zostało zdeptane, nie chciał powtórzyć tego błędu po raz drugi.
- Może lećmy już do Berk. - rzucił do dziewczyn, a Tanya próbowała zaprotestować.
- Tanya, wypij lepiej ciepłe mleko - powiedziała Astrid, kładąc jej dłoń na ramię. - Razem tyle przeszli, że na pewno dadzą radę.
Wódz szczerze w to wątpił, ale wiedział, że pomysł o ciepłym mleku jest naprawdę dobry.
- Nie, jeśli wyjdą, poczekam tu na nich - mruknęła Tanya, krzyżując ręce na piersi.
Czkawka westchnął.
- Jeśli wyjdą, to zrobią to innym przejściem, może nawet odległym od nas o kilka kilometrów. Bez sensu, żebyś tu siedziała.
- Ale...
- Żadne ale, lecisz z nami. Jeśli nie wrócą do zmierzchu, to polecę po nich, obiecuję. - rzekł. Astrid pokiwała głową, wsiadając na Płomienia. Hakokieł poleci bez jeźdźca, Tanya nie może lecieć sama, bo przecież nie potrafi, lepiej żeby leciała z Astrid.
- Możesz mu wierzyć - uśmiechnęła się Astrid do niepewnej Tanyi, która wsiadała na siodło za nią. Czkawka już siedział na Szczerbku, gotowy do lotu. - Zawsze dotrzymuje obietnic. Raz obiecał Sączysmarkowi fangę w nos. - skrzywiła się, przypominając sobie, gdy jej narzeczony w wyjątkowym wypadku użył przemocy. - Smark przez tydzień trzymał się za twarz.
Tanya uśmiechnęła się, chwytając mocno jeźdźczynię w pasie. Czkawka już dawno odleciał ze Szczerbatkiem i Hakokłem, który zawsze go słuchał, przy boku. Szkoda, że nie swojego jeźdźca, ale patrząc na Sączysmarka trudno się dziwić.
- Aż tak mocno bije? - zapytała Tanya ciekawsko. Gdy wódz nie słyszał mogły sobie pozwolić na plotki. Astrid ruszyła Płomieniem wysoko w górę, zmuszając dziewczynę do jeszcze większego ściśnięcia w pasie.
- Ooo i to jak - zaśmiała się jeźdźczyni. Tanya słuchała ją uważnie. - Jeśli się wkurzy, to lepiej wiać - mrugnęła do rozmówczyni.
- Kochasz go, prawda, Astrid? - zapytała siostra Theoda.
Astrid w odpowiedzi uśmiechnęła się.
- Od samego początku, Tanya. Żałuję tylko, że już wtedy nie umiałam mu tego okazywać...
poniedziałek, 5 stycznia 2015
Liebster Blog Award
Wybaczcie, że zawracam Wam głowę moją nominacją, a nie nowym rozdziałem ;D
Wielkie dzięki, Michasjowa Autorka :))
No więc tak:
1. Co skłoniło Cię do tego by założyć bloga?
Piszę od jakiejś 6 klasy i zawsze chciałam wiedzieć, co myślą inni na temat mojego pisania. Szukałam blogów o Czkastrid, ale albo szukałam w złym miejscu, albo po prostu było za wcześnie i wiele takich blogów nie istniało. Potem zaświtało mi w głowie "kochana, napisz własnego". W ten sposób ja sama odnalazłam to, czego szukałam, a przy tym mogłam podzielić się tym z innymi :)
2. Piszesz spontanicznie, czy masz zaplanowaną fabułę?
Spontan, spontan i jeszcze raz spontan. Martwicie się, że nie wiecie, co będzie dalej? Spokojnie, Wasza blogerka też nie xDD
3. Czy masz rodzeństwo? Jeśli tak, utrzymujecie relacje pokojowe, czy może wciąż się kłócicie? :D
Mam, oboje młodsi: brat i siostra. Heheh, relacje pokojowe z rodzeństwem, jest coś takiego? :D Ja raczej nie znam takiego stanu :pp
4. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Wyśmiejecie mnie, ale myślę nad studiowaniem teologii :)) Tak, Tala będzie katechetką :D Na razie trzymam się blisko Kościoła i raczej wątpię, żeby ktoś mnie od niego nawet siłą odkleił :))
5. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?
Myślę, że pierogi mojej babci :dd uwielbiam ;33
6. Jakie są twoje marzenia?
Zawsze kochałam śpiew, od takiego małego brzdąca. Chcę tą pasję w sobie rozwijać, bo naprawdę nie wyobrażam sobie, żebym miała to tak nagle porzucić.
7. Jeśli potrafisz, wymień kilka swoich wad.
O, tego będzie wiele, mogę kilka z nich, ok? :) jestem leniwa, troszkę tak jakby aspołeczna, często mówię szybciej niż zdążę się nad tym zastanowić, mam typ takiego... "przywódcy"? Znaczy, mam silny charakter i często to góruje w moich przyjaźniach, bo jeśli trafię na taki sam typ charakteru to kłótnie są na porządku dziennym :D jestem też strasznie nerwowa :/
8. Uprawiasz sport?
Teraz bardzo mało i strasznie nad tym ubolewam. Kiedyś, gdy zadawałam się bardziej z chłopakami przez pewien okres czasu to dużo grałam z nimi w kosza. Lubię tez pływać :)
9. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
Haha, a to dobre. Matma :) Serio mówię. Uwierzcie mi, że jeśli jest się na ekonomie to dużego wyboru nie ma :D No bo co na przykład? Pracownia techniki biurowej? xdd
10. Masz ulubione zespoły/ wykonawców? Jakiej słuchasz muzyki?
Ulubiony zespół: The Wanted. Po prostu ich kocham <3 :D
Mogę do tego dodać skrzypaczkę Lindsey Stirling, która także uwielbiam :)
A co do muzyki... pop, dubstep, dance i tu się pojawia niespodzianka... muzyka katolicka :D (nie zdziwcie się, są chrześcijańscy raperzy, zespoły reggae, jest tego masa, tylko trzeba wiedzieć co i gdzie szukać ;))
11. Opisz siebie w trzech słowa.
Marzycielka. Poszukująca. Boga. :)
To wszystko, wiem, że moja osobowość nie jest zbyt ciekawa, ale przynajmniej jakaś nowość na moim pustym ostatnio blogu :) nominację będę wysyłała w komentarzach, jak osoba, która mnie nominowała, nie, nie z lenistwa, po prostu moja kolejna wada: zapominalstwo. Pewnie wpisałabym kilka blogów tu, pod spodem, a potem chciała dodać jeszcze kilka, trochę bez sensu edytować post kilka razy, za każdym razem dodając nowe osoby :) Żeby było śmiesznie, tutaj dodaję pytania:
1. Twoje ulubione książki?
2. Masz jakieś zwierzę/chciałabyś/chciałbyś mieć?
3. W którym miesiącu się urodziłaś/urodziłeś?
4. Jakie są imiona twoich przyjaciół?
5. Ile masz lat?
6. Co robisz, oprócz pisania, w wolnym czasie?
7. Najbardziej znienawidzony przedmiot w szkole?
8. Twój ulubiony nauczyciel to...?
9. Wybrana piosenka, z którą masz miłe skojarzenia?
10. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka/zespół?
11. Do jakiego kraju chciałabyś/chciałbyś pojechać?
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, linie są wciąż otwarte xDD piszcie w komentarzach, odpowiem na wszystkie ;)
Wielkie dzięki, Michasjowa Autorka :))
No więc tak:
1. Co skłoniło Cię do tego by założyć bloga?
Piszę od jakiejś 6 klasy i zawsze chciałam wiedzieć, co myślą inni na temat mojego pisania. Szukałam blogów o Czkastrid, ale albo szukałam w złym miejscu, albo po prostu było za wcześnie i wiele takich blogów nie istniało. Potem zaświtało mi w głowie "kochana, napisz własnego". W ten sposób ja sama odnalazłam to, czego szukałam, a przy tym mogłam podzielić się tym z innymi :)
2. Piszesz spontanicznie, czy masz zaplanowaną fabułę?
Spontan, spontan i jeszcze raz spontan. Martwicie się, że nie wiecie, co będzie dalej? Spokojnie, Wasza blogerka też nie xDD
3. Czy masz rodzeństwo? Jeśli tak, utrzymujecie relacje pokojowe, czy może wciąż się kłócicie? :D
Mam, oboje młodsi: brat i siostra. Heheh, relacje pokojowe z rodzeństwem, jest coś takiego? :D Ja raczej nie znam takiego stanu :pp
4. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Wyśmiejecie mnie, ale myślę nad studiowaniem teologii :)) Tak, Tala będzie katechetką :D Na razie trzymam się blisko Kościoła i raczej wątpię, żeby ktoś mnie od niego nawet siłą odkleił :))
5. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?
Myślę, że pierogi mojej babci :dd uwielbiam ;33
6. Jakie są twoje marzenia?
Zawsze kochałam śpiew, od takiego małego brzdąca. Chcę tą pasję w sobie rozwijać, bo naprawdę nie wyobrażam sobie, żebym miała to tak nagle porzucić.
7. Jeśli potrafisz, wymień kilka swoich wad.
O, tego będzie wiele, mogę kilka z nich, ok? :) jestem leniwa, troszkę tak jakby aspołeczna, często mówię szybciej niż zdążę się nad tym zastanowić, mam typ takiego... "przywódcy"? Znaczy, mam silny charakter i często to góruje w moich przyjaźniach, bo jeśli trafię na taki sam typ charakteru to kłótnie są na porządku dziennym :D jestem też strasznie nerwowa :/
8. Uprawiasz sport?
Teraz bardzo mało i strasznie nad tym ubolewam. Kiedyś, gdy zadawałam się bardziej z chłopakami przez pewien okres czasu to dużo grałam z nimi w kosza. Lubię tez pływać :)
9. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
Haha, a to dobre. Matma :) Serio mówię. Uwierzcie mi, że jeśli jest się na ekonomie to dużego wyboru nie ma :D No bo co na przykład? Pracownia techniki biurowej? xdd
10. Masz ulubione zespoły/ wykonawców? Jakiej słuchasz muzyki?
Ulubiony zespół: The Wanted. Po prostu ich kocham <3 :D
Mogę do tego dodać skrzypaczkę Lindsey Stirling, która także uwielbiam :)
A co do muzyki... pop, dubstep, dance i tu się pojawia niespodzianka... muzyka katolicka :D (nie zdziwcie się, są chrześcijańscy raperzy, zespoły reggae, jest tego masa, tylko trzeba wiedzieć co i gdzie szukać ;))
11. Opisz siebie w trzech słowa.
Marzycielka. Poszukująca. Boga. :)
To wszystko, wiem, że moja osobowość nie jest zbyt ciekawa, ale przynajmniej jakaś nowość na moim pustym ostatnio blogu :) nominację będę wysyłała w komentarzach, jak osoba, która mnie nominowała, nie, nie z lenistwa, po prostu moja kolejna wada: zapominalstwo. Pewnie wpisałabym kilka blogów tu, pod spodem, a potem chciała dodać jeszcze kilka, trochę bez sensu edytować post kilka razy, za każdym razem dodając nowe osoby :) Żeby było śmiesznie, tutaj dodaję pytania:
1. Twoje ulubione książki?
2. Masz jakieś zwierzę/chciałabyś/chciałbyś mieć?
3. W którym miesiącu się urodziłaś/urodziłeś?
4. Jakie są imiona twoich przyjaciół?
5. Ile masz lat?
6. Co robisz, oprócz pisania, w wolnym czasie?
7. Najbardziej znienawidzony przedmiot w szkole?
8. Twój ulubiony nauczyciel to...?
9. Wybrana piosenka, z którą masz miłe skojarzenia?
10. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka/zespół?
11. Do jakiego kraju chciałabyś/chciałbyś pojechać?
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, linie są wciąż otwarte xDD piszcie w komentarzach, odpowiem na wszystkie ;)
czwartek, 1 stycznia 2015
Prawdziwy Zębiróg
- No to teraz znowu odpowiedz mi na pytania, ale tym razem o sobie - zaproponował Czkawka. Po trzech dniach Astrid czuła się tak dobrze, że mogła mu dalej pomagać. Oczywiście w tym czasie Czkawka nie mógł opuścić się w obowiązkach, więc tylko wieczory spędzał z Astrid na rozmowach. Okazało się, że rzeczywiście wie o nim wszystko. Czkawka podczas pracy wymyślił czterdzieści pytań, a Astrid odpowiedziała poprawnie na wszystkie.
- Ha, czyli ty mnie nie znasz?
- Dobra, przyznaję, nie tak dobrze jak ty mnie. - Czkawka podrapał się po głowie. Było mu głupio.
- Ale zasady będą takie: ty odpowiadasz sobie sam na jedno z pytań, które mi zadałeś, a ja ciebie poprawiam. - dopiero po chwili Czkawka zauważył, że Astrid ma u boku swój topór. Poczuł się nieswojo, dziewczyna rzadko brała go ze sobą, a tym bardziej w Berk.
- Dobrze, niech ci będzie - zgodził się. Mieli trochę czasu zanim dotrą na port.
- Coś tam mówiłeś o urodzinach...
- Aha, no tak. Siedemnasty lutego - Czkawka wypiął dumnie pierś.
- No, to ci się udało przypadkiem - fuknęła Astrid. Szczerbatek nie opuszczał jej na krok. Przez ostatnie trzy dni wygłaskała go tak dokładnie, że chyba nie pominęła żadnej łuski, a smok uwielbiał pieszczoty.
- Dalej - mruknął Czkawka.
- Potrawa, chyba na tym skończyliśmy, prawda?
- Hmmm, myślę, że na pewno coś z mlekiem jaka - zamyślił się Czkawka.
- Dobrze ci idzie, ale jest pewna taka potrawa, którą uwielbiam - dziewczyna zachichotała.
- Placek Pyskacza - strzelił Czkawka. Astrid pokręciła głową. Chłopak zamyślił się znowu. - To może...
- Biszkopt twojej mamy, Czkawka - zaśmiała się.
- Biszkopt mojej mamy? Ona najczęściej go przepala - mruknął.
- Och, chyba jej nie doceniasz. Co jak co, ale ostatnio się poprawiła - śmiała się dalej. Oboje zauważyli Mieczyka, biegnącego w ich kierunku.
- Dokończymy to potem - mruknął, po czym przywitał się z przyjacielem.
Mieczyk był cały zdyszany, wyglądał jakby goniły go Wandersmoki.
- Mieczyk, co się stało? - spytała Astrid. Chłopak oparł się o nią, próbując złapać dech.
- Czekaj chwilę... - wydyszał, po czym zwrócił się do Czkawki. - Macie coś do picia?
Wódz sięgnął do siodła Szczerbatka i wyjął mały bukłak podróżny, po czym podał go spragnionemu Wikingowi.
Mieczyk pił i pił, a para czekała, niecierpliwiąc się coraz bardziej. W końcu, kiedy woda z bukłaka się skończyła, Mieczyk wytarł usta, a Czkawka zadał to samo pytanie, które wcześniej zadała Astrid.
- Co się stało?
Mieczyk zasapał jeszcze, po czym spytał:
- A do jedzenie coś macie?
- Mieczyk!! - krzyknęli jednocześnie.
- No dobra, dobra, pytam tylko, bo bez śniadania jestem a każdy wie, że Wiking bez śniadania to jak dziki Straszliwiec Straszliwy.
- Mieczyk, ja cię zaraz wepchnę do gniazda dzikich Straszliwców, jak nie przestaniesz - Astrid już powoli wysiadała z nerwów. - A teraz mów, co się dzieje.
- Znalazłem naszego smoka. Ale on jest taki dziwny jakiś.
- Jest w Akademii? - zapytał krótko Czkawka.
- Tak, ale pogryzł Sączysmarka. Ja bym tam nie wchodził na waszym miejscu.
Czkawka uśmiechnął się pewnie.
- Czy ja ci wyglądam na Smarka? - Astrid wywróciła oczami. Nie znosiła, kiedy się chwalił.
Kiedy dotarli do Smoczej Akademii, zauważyli kłęby zielonej pary, po czym jeden wielki wybuch wstrząsnął Akademią. Mieczyk zaczerpnął powietrza.
- Mówiłem?
Czkawka i Astrid postanowili sami pójść do smoka, zostawiając Mieczyka na zewnątrz. Czkawka zabrał z siodła Szczerbka trochę smoczy miętki, ale smok wcale nie chciał go samego puścić do rozwścieczonego smoka.
- Spokojnie, Szczerbatku, zaraz wrócę. Astrid idzie ze mną - zaśmiał się. Smok zerknął na dziewczynę trzymającą w dłoni topór i skrzywił się.
- Zaraz wrócę - obiecał Czkawka, dotykając smoka, tak jak za pierwszym razem, gdy poznał Szczerbatka.
Przebiegł pod bramą przez małą szczelinę, przez którą uciekał właśnie Sączysmark.
- Czkawka, nie daj się! - wykrzyknął, po czym dołączył do Mieczyka przy wejściu.
Jeździec popatrzył hardo na smoka, wyciągając wolno z kieszeni Piekło. Zębiróg wyglądał, jakby ktoś go mocno rozjuszył, pewnie to dzieło Sączysmarka. Z jednego łba wydobywały się kłęby zielonej mgły. Czkawka wiedział, że wystarczy tylko iskra, by wszystko stanęło w płomieniach.
Chłopak podszedł do łba smoka, która wytwarzała gaz i otworzył tą część Piekła, w której znajdowała się ta sama zielona substancja. Czkawka pomachał bronią przed łbem smoka, a ten stanął jak wryty. Jeździec wyciągnął dłoń w stronę smoka i już znajdowała się kilka milimetrów od rogu smoka, gdy drugi łeb wystrzelił iskrami i cała Akademia znów pogrążyła się w płomieniach.
- Czkawka! - wykrzyknęła Astrid, gdy chłopak został w środku masakry, jaka wstrząsnęła Smoczą Akademią. Szczerbatek wyrwał się do przodu w momencie strzału. I tak było to za późno. Astrid zaczęła szlochać, Mieczyk i Sączysmark otworzyli usta w szoku.
Płomienie rozrzedziły się, aż w końcu całkiem zniknęły, pokazując pusty plac z jednym zielonym smokiem na środku. Jedno ze skrzydeł było dziwnie ustawione, jakby coś zakrywało. Po chwili zaczęło się ruszać i wydostał się spod niego Czkawka, cały oszołomiony, ze spalonymi końcówkami brązowych włosów.
Wikingowie ryknęli radosnymi okrzykami na cześć wodza, a Astrid zakryła usta dłonią. Czkawka pogłaskał po pysku prawą głowę smoka - tą, którą niemal dotknął. To smok ocalił mu życie, druga strona smoka warczała na niego dziko. Czkawka wyciągnął drugą dłoń w kierunku wrogiej głowy patrząc mu w oczy.
- Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy - wyszeptał, a smok skręcił łeb przyglądając mu się. Trwało to chwilę, aż w końcu smok mu zaufał, przybliżając łeb do jego dłoni.
Czkawka odetchnął z ulgą i pogłaskał oba łby w tym samym momencie.
Wyciągnął z kieszeni dwie małe ryby i rzucił je smokom, po czym cały czas patrząc na smoki zaczął się cofać w kierunku wyjścia.
Kiedy wyszedł z Akademii, Astrid uderzyła go pięścią w brzuch, tak, że zaczerpnął ze świstem powietrza. Mieczyk i Sączysmark spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
- Astrid, co ty..? - wysapał Czkawka, zdziwiony najbardziej ze wszystkich.
- Nigdy. Więcej. Mi tak. Nie rób! - wysyczała, choć na jej policzku dalej błyszczały łzy, po czym po prostu odeszła. Sączysmark i Mieczyk roześmiali się, Czkawka miał ochotę ich też uderzyć w brzuch.
- No nieźle, nieźle, Czkawka - mruknął Sączysmark. - Ale podejścia do kobiet to ty nie masz - wypiął dumnie pierś.
Czkawka patrzył na budynek, za którego rogiem zniknęła dziewczyna.
- Taa, a ty niby masz? - prychnął Mieczyk.
- No tak, w końcu z jedną mi się udało - Sączysmark rzucił bliźniakowi triumfalny uśmiech.
- Tak, z moją siostrą. Ona się nie zalicza do dziewczyn - potwierdził Mieczyk, wywracając oczami.
Szczerbatek popatrzył na Czkawkę smutno, ale nadstawił uszy, cały czas czujny, jakby nie ufał smokowi. Wódz zmarszczył brwi. Szczerbatek ufał Wymowi i Jotowi, pomimo ich szaleństw i wybryków.
Jeździec obrócił się i wrócił do dzikiego Zamkogłowego. Smok był wciąż czujny, ale dał mu się pogłaskać.
- Mieczyk! - zawołał bliźniaka, a smok widząc podążającego do nich młodego Wikinga zawarczały.
- Co chcesz?
- To nie jest wasz smok - Czkawka westchnął. Jak mógł nie zauważyć, że żółte plamy na ciele smoka są o wiele większe niż u Wyma i Jota.
Sączysmark trzymając się wejścia zachichotał.
- Jak nie nasz, nasz! - mruknął Mieczyk pokazując na smoka. Jego splecione, a raczej splątane, w długie dredy włosy zafalowały.
- Mieczyk, to nie jest wasz smok - powtórzył Czkawka. Poczuł, że traci cierpliwość. - Co jak co, ale te dwa smoki bym poznał, a wy powinniście go poznać jeszcze szybciej niż ja. Gdzie Szpadka?
- U siebie - prychnął.
- Smark, leć po Szpadkę, szybko - rozkazał wódz, a Sączysmark dość niechętnie odwrócił się i odszedł.
Po kwadransie wrócił z dziewczyną. Szpadka wyglądała, jakby ktoś ją obudził.
- Co wy chcecie? - warknęła, drapiąc się po głowie. Czkawka skrzyżował ręce na piersi.
- Mieczyk znalazł smoka i twierdzi, że to wasz - tłumaczył Czkawka. Szpadla przyjrzała się smokowi, po czym westchnęła.
- Mieczyk, ty kretynie...
- I co? - dopytywał się Czkawka.
- To nie jest nasz smok. - powiedziała Szpadka sennie. - A teraz dajcie mi spać...
- A zaplatanie? Ktoś musi się tym zająć - powiedział Czkawka. Wiedział, że dziś przypada jej kolej i że Astrid pewnie już siedzi w Wielkiej Sali z dwudziestoma innymi kobietami.
- Yyy... Później do nich dołączę - rzuciła Sączysmarkowi ponure spojrzenie. Czkawka domyślił się, że najwyraźniej dziewczyna płakała w nocy i najwyraźniej przez Wikinga.
Szpadka odwróciła się na pięcie i wyszła z Akademii. Po kilku minutach Sączysmark ruszył za nią.
- No to jedna sprawa załatwiona - mruknął Czkawka, po czym pozwolił smokowi odlecieć, otwierając na oścież metalowe kraty wejścia do Smoczej Akademii. Smok z pędem wyleciał ze swojego więzienia i zniknął na widnokręgu.
Czkawka pomyślał, że chciałby tak odlecieć od problemów jak Zębiróg.
- Ha, czyli ty mnie nie znasz?
- Dobra, przyznaję, nie tak dobrze jak ty mnie. - Czkawka podrapał się po głowie. Było mu głupio.
- Ale zasady będą takie: ty odpowiadasz sobie sam na jedno z pytań, które mi zadałeś, a ja ciebie poprawiam. - dopiero po chwili Czkawka zauważył, że Astrid ma u boku swój topór. Poczuł się nieswojo, dziewczyna rzadko brała go ze sobą, a tym bardziej w Berk.
- Dobrze, niech ci będzie - zgodził się. Mieli trochę czasu zanim dotrą na port.
- Coś tam mówiłeś o urodzinach...
- Aha, no tak. Siedemnasty lutego - Czkawka wypiął dumnie pierś.
- No, to ci się udało przypadkiem - fuknęła Astrid. Szczerbatek nie opuszczał jej na krok. Przez ostatnie trzy dni wygłaskała go tak dokładnie, że chyba nie pominęła żadnej łuski, a smok uwielbiał pieszczoty.
- Dalej - mruknął Czkawka.
- Potrawa, chyba na tym skończyliśmy, prawda?
- Hmmm, myślę, że na pewno coś z mlekiem jaka - zamyślił się Czkawka.
- Dobrze ci idzie, ale jest pewna taka potrawa, którą uwielbiam - dziewczyna zachichotała.
- Placek Pyskacza - strzelił Czkawka. Astrid pokręciła głową. Chłopak zamyślił się znowu. - To może...
- Biszkopt twojej mamy, Czkawka - zaśmiała się.
- Biszkopt mojej mamy? Ona najczęściej go przepala - mruknął.
- Och, chyba jej nie doceniasz. Co jak co, ale ostatnio się poprawiła - śmiała się dalej. Oboje zauważyli Mieczyka, biegnącego w ich kierunku.
- Dokończymy to potem - mruknął, po czym przywitał się z przyjacielem.
Mieczyk był cały zdyszany, wyglądał jakby goniły go Wandersmoki.
- Mieczyk, co się stało? - spytała Astrid. Chłopak oparł się o nią, próbując złapać dech.
- Czekaj chwilę... - wydyszał, po czym zwrócił się do Czkawki. - Macie coś do picia?
Wódz sięgnął do siodła Szczerbatka i wyjął mały bukłak podróżny, po czym podał go spragnionemu Wikingowi.
Mieczyk pił i pił, a para czekała, niecierpliwiąc się coraz bardziej. W końcu, kiedy woda z bukłaka się skończyła, Mieczyk wytarł usta, a Czkawka zadał to samo pytanie, które wcześniej zadała Astrid.
- Co się stało?
Mieczyk zasapał jeszcze, po czym spytał:
- A do jedzenie coś macie?
- Mieczyk!! - krzyknęli jednocześnie.
- No dobra, dobra, pytam tylko, bo bez śniadania jestem a każdy wie, że Wiking bez śniadania to jak dziki Straszliwiec Straszliwy.
- Mieczyk, ja cię zaraz wepchnę do gniazda dzikich Straszliwców, jak nie przestaniesz - Astrid już powoli wysiadała z nerwów. - A teraz mów, co się dzieje.
- Znalazłem naszego smoka. Ale on jest taki dziwny jakiś.
- Jest w Akademii? - zapytał krótko Czkawka.
- Tak, ale pogryzł Sączysmarka. Ja bym tam nie wchodził na waszym miejscu.
Czkawka uśmiechnął się pewnie.
- Czy ja ci wyglądam na Smarka? - Astrid wywróciła oczami. Nie znosiła, kiedy się chwalił.
Kiedy dotarli do Smoczej Akademii, zauważyli kłęby zielonej pary, po czym jeden wielki wybuch wstrząsnął Akademią. Mieczyk zaczerpnął powietrza.
- Mówiłem?
Czkawka i Astrid postanowili sami pójść do smoka, zostawiając Mieczyka na zewnątrz. Czkawka zabrał z siodła Szczerbka trochę smoczy miętki, ale smok wcale nie chciał go samego puścić do rozwścieczonego smoka.
- Spokojnie, Szczerbatku, zaraz wrócę. Astrid idzie ze mną - zaśmiał się. Smok zerknął na dziewczynę trzymającą w dłoni topór i skrzywił się.
- Zaraz wrócę - obiecał Czkawka, dotykając smoka, tak jak za pierwszym razem, gdy poznał Szczerbatka.
Przebiegł pod bramą przez małą szczelinę, przez którą uciekał właśnie Sączysmark.
- Czkawka, nie daj się! - wykrzyknął, po czym dołączył do Mieczyka przy wejściu.
Jeździec popatrzył hardo na smoka, wyciągając wolno z kieszeni Piekło. Zębiróg wyglądał, jakby ktoś go mocno rozjuszył, pewnie to dzieło Sączysmarka. Z jednego łba wydobywały się kłęby zielonej mgły. Czkawka wiedział, że wystarczy tylko iskra, by wszystko stanęło w płomieniach.
Chłopak podszedł do łba smoka, która wytwarzała gaz i otworzył tą część Piekła, w której znajdowała się ta sama zielona substancja. Czkawka pomachał bronią przed łbem smoka, a ten stanął jak wryty. Jeździec wyciągnął dłoń w stronę smoka i już znajdowała się kilka milimetrów od rogu smoka, gdy drugi łeb wystrzelił iskrami i cała Akademia znów pogrążyła się w płomieniach.
- Czkawka! - wykrzyknęła Astrid, gdy chłopak został w środku masakry, jaka wstrząsnęła Smoczą Akademią. Szczerbatek wyrwał się do przodu w momencie strzału. I tak było to za późno. Astrid zaczęła szlochać, Mieczyk i Sączysmark otworzyli usta w szoku.
Płomienie rozrzedziły się, aż w końcu całkiem zniknęły, pokazując pusty plac z jednym zielonym smokiem na środku. Jedno ze skrzydeł było dziwnie ustawione, jakby coś zakrywało. Po chwili zaczęło się ruszać i wydostał się spod niego Czkawka, cały oszołomiony, ze spalonymi końcówkami brązowych włosów.
Wikingowie ryknęli radosnymi okrzykami na cześć wodza, a Astrid zakryła usta dłonią. Czkawka pogłaskał po pysku prawą głowę smoka - tą, którą niemal dotknął. To smok ocalił mu życie, druga strona smoka warczała na niego dziko. Czkawka wyciągnął drugą dłoń w kierunku wrogiej głowy patrząc mu w oczy.
- Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy - wyszeptał, a smok skręcił łeb przyglądając mu się. Trwało to chwilę, aż w końcu smok mu zaufał, przybliżając łeb do jego dłoni.
Czkawka odetchnął z ulgą i pogłaskał oba łby w tym samym momencie.
Wyciągnął z kieszeni dwie małe ryby i rzucił je smokom, po czym cały czas patrząc na smoki zaczął się cofać w kierunku wyjścia.
Kiedy wyszedł z Akademii, Astrid uderzyła go pięścią w brzuch, tak, że zaczerpnął ze świstem powietrza. Mieczyk i Sączysmark spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
- Astrid, co ty..? - wysapał Czkawka, zdziwiony najbardziej ze wszystkich.
- Nigdy. Więcej. Mi tak. Nie rób! - wysyczała, choć na jej policzku dalej błyszczały łzy, po czym po prostu odeszła. Sączysmark i Mieczyk roześmiali się, Czkawka miał ochotę ich też uderzyć w brzuch.
- No nieźle, nieźle, Czkawka - mruknął Sączysmark. - Ale podejścia do kobiet to ty nie masz - wypiął dumnie pierś.
Czkawka patrzył na budynek, za którego rogiem zniknęła dziewczyna.
- Taa, a ty niby masz? - prychnął Mieczyk.
- No tak, w końcu z jedną mi się udało - Sączysmark rzucił bliźniakowi triumfalny uśmiech.
- Tak, z moją siostrą. Ona się nie zalicza do dziewczyn - potwierdził Mieczyk, wywracając oczami.
Szczerbatek popatrzył na Czkawkę smutno, ale nadstawił uszy, cały czas czujny, jakby nie ufał smokowi. Wódz zmarszczył brwi. Szczerbatek ufał Wymowi i Jotowi, pomimo ich szaleństw i wybryków.
Jeździec obrócił się i wrócił do dzikiego Zamkogłowego. Smok był wciąż czujny, ale dał mu się pogłaskać.
- Mieczyk! - zawołał bliźniaka, a smok widząc podążającego do nich młodego Wikinga zawarczały.
- Co chcesz?
- To nie jest wasz smok - Czkawka westchnął. Jak mógł nie zauważyć, że żółte plamy na ciele smoka są o wiele większe niż u Wyma i Jota.
Sączysmark trzymając się wejścia zachichotał.
- Jak nie nasz, nasz! - mruknął Mieczyk pokazując na smoka. Jego splecione, a raczej splątane, w długie dredy włosy zafalowały.
- Mieczyk, to nie jest wasz smok - powtórzył Czkawka. Poczuł, że traci cierpliwość. - Co jak co, ale te dwa smoki bym poznał, a wy powinniście go poznać jeszcze szybciej niż ja. Gdzie Szpadka?
- U siebie - prychnął.
- Smark, leć po Szpadkę, szybko - rozkazał wódz, a Sączysmark dość niechętnie odwrócił się i odszedł.
Po kwadransie wrócił z dziewczyną. Szpadka wyglądała, jakby ktoś ją obudził.
- Co wy chcecie? - warknęła, drapiąc się po głowie. Czkawka skrzyżował ręce na piersi.
- Mieczyk znalazł smoka i twierdzi, że to wasz - tłumaczył Czkawka. Szpadla przyjrzała się smokowi, po czym westchnęła.
- Mieczyk, ty kretynie...
- I co? - dopytywał się Czkawka.
- To nie jest nasz smok. - powiedziała Szpadka sennie. - A teraz dajcie mi spać...
- A zaplatanie? Ktoś musi się tym zająć - powiedział Czkawka. Wiedział, że dziś przypada jej kolej i że Astrid pewnie już siedzi w Wielkiej Sali z dwudziestoma innymi kobietami.
- Yyy... Później do nich dołączę - rzuciła Sączysmarkowi ponure spojrzenie. Czkawka domyślił się, że najwyraźniej dziewczyna płakała w nocy i najwyraźniej przez Wikinga.
Szpadka odwróciła się na pięcie i wyszła z Akademii. Po kilku minutach Sączysmark ruszył za nią.
- No to jedna sprawa załatwiona - mruknął Czkawka, po czym pozwolił smokowi odlecieć, otwierając na oścież metalowe kraty wejścia do Smoczej Akademii. Smok z pędem wyleciał ze swojego więzienia i zniknął na widnokręgu.
Czkawka pomyślał, że chciałby tak odlecieć od problemów jak Zębiróg.
Subskrybuj:
Posty (Atom)