wtorek, 25 lipca 2017

Śladami Haddocków

   Mel biegła przez całą wioskę, zauważywszy znajomą postać Tajfumeranga nadlatującego z zachodniej części wyspy. Wpadała na zapracowanych Wikingów, ale w tej chwili nie zwracała na to uwagi; ani myślała, by wszystkich przepraszać.
   Nie zrobiłam nic złego, powtarzała sobie, ale mimo to i tak nie potrafiła uwierzyć w te słowa. Serce jej się łamało, gdy przypominała sobie minę chłopaka. Zraniła go. I to bardzo.
- Robin! - krzyczała z daleka, machając do przyjaciela. Młody jeździec zeskoczył z siodła swojego smoka i ruszył szybkim krokiem przez wioskę. Jego twarz była zasłonięta przez gruby kaptur z ciepłego futra.
   Mel złapała go, gdy przechodził obok domu Sączysmarka.
- Robinie, rozmawiałeś z moim ojcem? - pytała, ale chłopak odtrącił ją i szedł dalej przez gęste śniegi. Wokół nich huczała śnieżyca. Wikingowie kończyli powoli pracę i zamykali się w domach, oczekując najgorszego dzisiejszej nocy. - Porozmawiaj ze mną! - błagała, a jej głos się załamywał.
   Robin niespodziewanie obrócił się, ściągając z głowy kaptur. Jego ostre rysy twarzy uformowały się w pełen powagi grymas.
- Chcesz ze mną rozmawiać tylko po to, by upewnić się, że nie jestem kapusiem? - spytał głosem pozbawionym jadu. Mel poczuła, że łamie jej się serce, choć w głosie chłopaka wciąż dominowało ciepło, jakby nie przekreślił swojej przyjaciółki.
- Nie, wcale nie... - kłamała, choć przez całą drogę z jaskini Angusa rozmyślała tylko o tym, czy Czkawka już wysłał po nią smoki.
- Możesz być spokojna - wzruszył ramionami Robin i osłonił się przed zimnem. - Moim zdaniem sama powinnaś przedstawić Czkawce swojego chłopaka.
- On nie może się dowiedzieć o Angusie - jęknęła Mel. Jej ciemne włosy wirowały pod wpływem zimnicy.
- A kiedy mu powiesz? - spytał Robin cicho. - Kiedy weźmiecie ślub? Czy kiedy Piorun zdecyduje się opuścić wyspę?
- Nie zostawi mnie! - zaprzeczyła stanowczo Mel, ale widząc ostrzegawcze spojrzenie chłopaka, umilkła.
- Pewna jesteś? - zapytał ostro Robin. - Nie je od kilku dni, nawet Czkawka to zauważył. Jak myślisz, ile czasu zajmie, zanim zagłodzi się na śmierć? On za tobą tęskni, Mel, a ty w tym czasie uganiasz się za Berserkiem - to ostatnie powiedział niemal jak przekleństwo.
- Przestań, nawet nie wiesz jakie to dla mnie trudne - załkała Mel. Po jej policzkach popłynęły gorące łzy.
- To przestań udawać - odparł Robin, ukrywając wzrok za kapturem. - Idę pomóc Astrid na Arenie. Nie chcę, żeby na mnie czekała.
- Robinie! - krzyknęła za nim Mel i chwyciła go za nadgarstek. Chłopak stanął i odwrócił się wolno, wciąż nie patrząc na dziewczynę. - Przepraszam cię... - wyszeptała, choć nie była pewna, czy nie powinna powtórzyć tych słów przez szum wiatru. Robin chyba jednak usłyszał, bo skinął głową i odszedł bez słowa. Mel stała jeszcze długo pośrodku wioski, patrząc za oddalającym się Wikingiem z tęsknotą. Tak bardzo chciała z nim usiąść i porozmawiać, ale na to chyba było już za późno.




   Andre siedział w Wielkiej Sali, ciesząc się z ciepła, jakim darzyły go dwa wielkie paleniska u boku fotela, na którym zawsze siedział jego ojciec. Tym razem jego fotel, czy też raczej tron, był pusty.
   Czasami Berk odwiedzali inni wodzowie wraz ze swoimi podwładnymi. Czkawka siedział wtedy dumnie, ale z uśmiechem, w tym właśnie miejscu, witając gości, którzy przybyli, by rozmawiać o pokoju. Pewien szkicownik raz narysował mu nawet portret, na którym był widoczny Czkawka Haddock III z płonącymi zielonymi oczyma, szerokim uśmiechem i krótkim zarostem wraz z swoją przepiękną blondwłosą małżonką przy boku. Obraz wyglądał niezwykle. Rodzice Andre postanowili nawet, że zawieszą go obok portretu Stoicka i Czkawki sprzed ponad dwudziestu lat.
   Chłopak wygiął plecy w łuk, czując, że zaczyna go boleć kręgosłup od ciągłego ślęczenia nad książkami. Ogólnie to szukał wymówek, by nie siedzieć nad książkami - a raczej, żeby inni go przed nimi nie widzieli - ale wieczorami, gdy Berk zasypiało i każdy siedział w swoim własnym gniazdku, lubił wymykać się z domu przez okno w pokoju i przesiadywać w Wielkiej Sali przed stosem lektur.
   Ani jego ojciec, ani Mel ani Hassa nie wiedzieli, gdzie go wtedy znaleźć. I nie znaleźliby go. To Inga była rodzinnym kujonem, nie Andre. Mel to ta wyrywna, której nigdy nie ma w domu. Andre był typem buntownika, choć nigdy nie zrobiłby czegoś, co złamałoby honor jego rodziny.
- Znowu ślęczysz nad księgami - usłyszał głos z cienia Sali, który przejął go strachem. Wyskoczył z miejsca, jakby ktoś podpalił mu nogi i opadł na podłogę, zaplątawszy się o ławkę, na której uprzednio siedział.
   Violin podbiegła do niego, a jej blond włosy sięgające linii bioder zafalowały jak kaskady górskich wodospadów. Andre leżał na podłodze i wpatrywał się w nią oszołomiony. Mógłby poprzysięgnąć, że w życiu nie widział piękniejszej istoty.
- Nic ci nie jest? - spytała, kucając przed nim w długiej, błękitnej sukni. Jej szare, półskośne oczy jej matki wpatrywały się w niego badawczo.
- Niee, aniele - odparł i poderwał się na nogi. Violin wybuchnęła dźwięcznym śmiechem, który rozszedł się po Sali. Nawet Andre na moment się uśmiechnął.
- Jesteś zabawny, Andre - odparła z uśmiechem. Andre czasami zastanawiał się, czy w jakiejkolwiek części wdała się w swojego ojca. Nic z jej wyglądu nie wskazywało na to, by tak było. Nawet śmiech miała niski jak Szpadka.
- Tak uważasz? - spytał nieco zawstydzony. - Nie słyszałaś jak kaleczę gwarę saską. Śledzik jest tym przerażony.
   Violin znów obdarzyła go uśmiechem.
- Słyszałam o tym, że zamiast powiedzieć: "Jestem synem Czkawki Haddocka", powiedziałeś "Jestem pościelą z norek". W ogóle jak ty pomyliłeś te słowa? - zaśmiała się, a Andre podrapał się po głowie.
- Właściwie nie wiem - przyznał chłopak, ciesząc się, że może choć przez moment rozbawić swoją koleżankę. - Można uznać, że mam do tego dar.
- Nie tylko do tego - wyszeptała nisko Violin, przybliżając się, ale nagle zwątpiła i zamrugała gwałtownie, spoglądając na swoje nogi. Andre wstrzymał oddech, gdy dziewczyna stanęła tuż przed nim. - Znaczy... chodziło mi o to, że... - zająknęła się i schowała jeden kosmyk za ucho. - Jesteś dość dobry w oswajaniu smoków. W przeciwieństwie do mnie.
   Andre czuł się zakłopotany. Nie uważał siebie za talent, choć wiele osób mówiło mu, że smoki mu ufają i że ma z nimi szczególną więź. Zawsze zwalał to na fakt, że był po prostu synem Czkawki - pierwszego jeźdźca, któremu udało się wytresować Nocną Furię. Nie lubił, gdy inni patrzyli na niego, jakby był kimś wyjątkowym, skoro wiedział, że sam sobie na to nie zasłużył.
- Twoja mama jako jedyna oswoiła Wrzeńca - wyszeptał zszokowany. Nie sądził, że Violin powie mu coś tak miłego. Zazwyczaj go ignorowała. - Jak dotąd nikomu nie udało się tego dokonać.
- Moja mama jest inna - westchnęła Violin i usiadła na ławce ze zmęczeniem. Na jej gładkiej, bladej twarzy pojawiły się świetlne płomienie pochodzące z paleniska. - Ona nie musiała nic robić, by być wyjątkową, zawsze tak było. Im bardziej uciekała od swojego przeznaczenia, tym bardziej ono ją wciągało. Nawet wuj Mieczyk tak twierdzi.
   Andre nagle zrozumiał.
- Twoja matka ma zastępować Gothi podczas jej choroby, prawda? - spytał, a Violin zwiesiła głowę. - Na długo?
- Aż nie wyzdrowieje - wyszeptała dziewczyna. - Nie chcę tego, Andre. Wiem, że jeżeli moja mama zostanie miejscowym medykiem i wieszczką to...
- Nie będzie mieć dla ciebie czasu? - spytał chłopiec. Violin popatrzyła mu w oczy wzrokiem zranionej łani.
- Nie powinnam ci opowiadać o moich problemach - stwierdziła zrezygnowana i wstała, ale Andre chwycił ją niepostrzeżenie za rękę i zatrzymał.
- Violin, nic się nie stało. Tym lepiej, że mi o tym mówisz - powiedział poważnie. Nie wierzył, że to mówi. On, Andre Haddock nigdy nie przejmował się innymi. Skupianie na sobie uwagi i robienie za clowna było jego tarczą i ochroną przed docinkami innych. Nie było mowy, by zaczął przejmować się problemami innych. Za bardzo go zranili, gdy był jeszcze dzieckiem. Co było w Violin, że Andre na moment zapominał o swoim sposobie bycia?
- Mama ma specjalne zdolności - kontynuowała dziewczyna po długiej chwili ciszy. Andre słuchał jej cierpliwie. - Wiem, że jest do tego przeznaczona. Nie każdy ma ambicje i zdolności, by być drugą Gothi.
- Mój ojciec pewnie o tym wiedział... - zaczął nieśmiało chłopak, bo nie miał pewności, czy tymi sprawami powinien się dzielić ze swoją koleżanką. - Dlatego wysłał Szpadkę na szkolenie jeszcze przed twoimi narodzinami. Ona przez ten cały czas...
- Szkoliła się? - spytała Violin z krótkim, wymownym uśmiechem. - Tak, Andre.
   Sposób, w jaki wypowiedziała jego imię wprawił go w zakłopotanie. Zaczynał się zastanawiać, po co w ogóle dziewczyna przyszła do Wielkie Sali. Wiedziała, że tu jest? A może przyszła tu w takim celu jak on sam - by posiedzieć w samotności, z dala od innych?
   Violin skupiła wzrok na księdze, którą czytał jeździec. Jej połyskliwe włosy spływały po jej ramieniu. Andre wpatrywał się w nią urzeczony. Miała w sobie delikatność rusałki, ale dobitność i język matki. Doskonale pamiętał jak dogryzła pewnemu Łupieżcowi, gdy zleciał z konia. Czkawka i wódz Łupieżców po zawarciu rozejmu stwierdzili, że obaj potrzebują nowych jeźdźców, dlatego sędziwy już Albrecht wysłał pięciu młodych Wikingów do Berk. Wszyscy zakochali się w Violin. Dwóch pobiło się o jej względy. Trzech wykurzyła ona sama. Andre czuł ulgę, że jego ojciec dalej nie wiedział, dlaczego Łupieżcy zrezygnowali z bycia jeźdźcami.
- Po naszym szkoleniu mieliśmy wybrać smoki - odezwała się po chwili, a chłopiec szybko oprzytomniał. - Tylko trójka z nas nie wybrała smoków. - rzekła, patrząc mu zagadkowo w oczy. - Ty, ja i Trenia. Dlaczego zrezygnowałeś, jeżeli mogłeś wybrać dowolnego smoka? Z pewnością dąłbyś sobie rade z jego oswojeniem...
   Andre przełknął głośno ślinę. Była to jego tajemnica, której nie chciał nikomu wyjawić.
- Wiesz... Mógłbym, ale nie chcę - odpowiedział, ale Violin nie wyglądała na usatysfakcjonowaną ta odpowiedzią. - Mógłbym wziąć każdego smoka, to prawda. Ale ja dobrze czuję się z każdym z nich, nie potrzebuję jednego wybranego. Mel tego nie rozumie, w sumie nikt tego nie rozumie...
- Ja rozumiem - Violin położyła swoją dłoń na jego dłoni i uśmiechnęła się lekko.
   Chłopiec czuł się źle, że ją okłamuje. W istocie mógł nawiązać więź z każdym smokiem - wszystkie go lubiły i szanowały - no, z tym ostatnim wyjątkiem był Piorun, ale Andre czuł, że każdy smok byłby dla niego zbyt małym wyzwaniem. Jako syn Czkawki chciałby dorównać najlepszemu z jeźdźców z tym, że zamiast tresować Nocną Furię, on wybrał sobie na cel smoka, którego po ludzku nie dało się dosiąść...
- Szeptozgony - wyszeptała Violin, przewracając stronę. - Aż tak ciebie interesują?
- Są tak szybkie jak Nocna Furia - odparł Andre beznamiętnie. Violin otworzyła szeroko oczy.
- Jak?!
- Pod ziemią potrafią rozwinąć niewiarygodną prędkość... - rozmarzył się chłopak i wskazał jej na dwie ilustracje smoka. - Mają tak grubą skorupę, że mogą się przebić przez najtwardszą powłokę skalną... Zanudzam? - spytał, spoglądając badawczo na dziewczynę. Violin pokręciła głową. Siedzieli tuż obok siebie, przeglądając książkę.
- Nie, Andre - odparła z zaintrygowaniem. - Nie wiedziałam, że czytasz - wyznała wprost. - Ani, że interesuje cię nauka.
   Andre nie odpowiedział, tylko zamknął książkę i położył ją na bok.
- Bo nie interesuje - odparł obojętnie, wstając. Czuł, jakby dostał policzek od dziewczyny. No tak, wszyscy brali go za tego Andre, którego strugał przed swoimi kolegami. Nikt nie interesował się, jaki był naprawdę. - Powiedzmy, że jestem tylko irytującym dzieckiem wodza, który po prostu lubi żarty - odpowiedział kąśliwie i ruszył w stronę wyjścia, pozostawiwszy książkę na ławce. Violin pobiegła za nim.
- Poczekaj! - wykrzyknęła, łapiąc go za rękę. Andre drgnął, czując jej ciepły dotyk. - Uraziłam cię? - spytała, a chłopak poczerwieniał. Nie wiedział, jak ma odpowiedzieć. - Przepraszam. Po prostu myślałam, że jesteś inny... Nie sądziłam, że potrafisz tak rozmawiać. Zupełnie jakbyś był...
- Czkawką? - zapytał twardo chłopak. Violin odpowiedziała. - Nie, nie jestem nim - burknął i wyszedł, zostawiając ją w Wielkiej Sali. Czuł się urażony, choć szczerze mówiąc myśli błąkały się w jego głowie jak łodzie po środku morza w trakcie sztormu. Violin dotknęła najbardziej intymnej części jego duszy. Nie mógł sobie pozwolić na taki błąd.






Witojcie! Mam nadzieję, że się podoba :D Ja znikam, bo w sobotę wychodzę na pielgrzymkę <3
 Ale się cieszę :33 ogólnie to polecam wszystkim - małym i dużym - wyruszenie na pielgrzymkowy szlak ;) jest naprawdę nieziemsko!


Next pojawi się kiedy wrócę - mam nadzieję że tak wyjdzie a nie że poimprezuję jak ostatnio ;p
to trzymajcie się ciepło i niech Odyn dmucha wiatr w wasze żagle i bla bla bla... sami wiecie :D


Całusy, Just ;* ;*

8 komentarzy:

  1. Jest Andre <3 Chce oswoić Szeptozgona, bardzo ambitnie z jego strony. Jestem tylko ciekawa reakcji rodziców. Nie wątpię, że będą go wspierać, ale czy najpierw nie będą chcieli go odwieść od tego pomysłu, bo to niebezpieczne.

    Biedny Robin. Nie dość, że dostał kosza w poprzednim rozdziale, to teraz jeszcze Mel go dobija oskarżeniami o donosicielstwo. Przecież to już nawet Friendzone nie jest! #TeamRobin

    Pozdrawiam i życzę udanej pielgrzymki ~Artemi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Robin rzeczywiście ma nieciekawą sytuację, a Mel jeszcze gorzej - ich przyjaźń wisi na włosku. Robin jednak chce być dla niej wciąż przyjacielem, dlatego ukrywa fakt o Angusie przed Czkawką. Można powiedzieć że jest wzorem honoru w tej opowieści :D

      Dziękuję bardzo ;*

      Usuń
  2. Jejku... To jest świetne 😘 Cieszę się bardzo że nadal kontynuujesz swojego świetnego bloga 😘😍😍

    OdpowiedzUsuń
  3. To co teraz napisze może sie wydawać dla niektórych głupie i nie prawdziwe, ale mówie to z głębi serca. Ludzie uważają, że czytający nie czują razem z bohaterami. Ja czuje. Kiedy zakończyłaś pisanie przy wątku z Mel ( a przynajmniej ludzie tak myśleli) poczułam, że to koniec. Że już nie poczuje radości czytając innego opowiadania o jak wytresować smoka. I tak było. Lecz nie usunełam twojego opowiadania z listy zakładek. Nie wiem czemu. I sprawdzałam czy może jeszcze to nie koniec. Ale wczoraj w mój pozornie najgorszy dzień życia zobaczyłam kontynłacje i poczułam niesamowitą ekstaze. Jednak to nie koniec. Zobaczyłam reszte i znów nie czytając wcześniejszych rozdziałów byłam w stanie sie wczuć. Co uważałam za nie możliwe. A jednak. Masz w głowie coś niesamowitego a w rękach dar. Nigdy, choć dużo czytam, nie będę w stanie napisać histori w którą ludzie się wczują. Ty potrafisz. Ten rozdział napisałaś w wakacje a ja czytam to w rok szkolny. I boje się, że to już naprawde koniec chce wiedzieć czy uzbroić się w cierpliwość czy zarzucić nadzieje. Nie pisałam w cześniej komentarzy bo myślałam że inni doskonale pokazują to co czuje. Tak nie jest. A teraz goszkie żale.

    Szkoda mi Robiana i wstyt sie przyznać ale sie prawie poryczałam. Nie nawidze tego Angusa poprostu nie trawnie. A jak czytam o tym że Mel jest w nim zakochana bąć zadurzona to mam ochote jej walnąć (Angysowi z resztą też) i krzyknąć kobieto ogarnij się. Jak można tak stracić swój pierwszy pocałunek, kiedy ma się pod nosem tak wspaniałego faceta jak Robin. Rozumiem, że jest tą ,,niezgodną'' i chce zakazanego owocu, ale ten owoc jest zgniły!! A przynajmniej ja tak sądze i mam nadzieje że tak jest. Robin zrób focha, zabij cwaniaczka albo walcz o tą idiotke w której jesteś zakochany. Ale nie zostawaj bezczynny. A ciebie Just Dreamie błagam napisz coś szybko po nie wytszymam. Jak można zrobić coś takiego żebym nienawidziła- Angus
    Kochała- Robin, Czkawka, Astrid
    I nie wiedziała co myśleć- Mel
    Ty mnie wykończysz emocjonalnie.
    Błagam o kontynłacje i pozdrawiam.
    ~ twój Anonimowy fan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę kontynuować :) a twoje słowa są jak miód na moje serce 💟 dziękuję.

      Usuń
  4. Twoje opowiadania są super a odkąd znalazłem twojego bloga nie mogę przestać czytać nawet pani na religii mi telefon zabrała xd kiedy kolejna opowieść bo można powiedzieć że już jajo znoszę z niedoczekania

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam całego bloga i jestem pod ogromnym wrażeniem. Szkoda ze nie ma kolejnych części bo ściągnęło mnie to. Licze ze jednak pojawi się next

    OdpowiedzUsuń